środa, 26 lutego 2014

26.

Siedziałam przy barze i piłam drugiego drinka z kolei. No pięknie, dopiero dziesiąta, a ja już się biorę za picie. Cóż, najwyżej będę pracować pod wpływem alkoholu. Siedzę w tym zasranym klubie już siedem miesięcy i przez popierdolonego Danny'ego świadczę usługi różnym mężczyznom. Chyba nie muszę mówić jakie usługi. Czasami pracuję jako cholerna dziwka, czasami jako striptizerka, a czasami jako kelnerka. Tylko, że za każdym razem muszę mieć ten idiotyczny strój. Obiecuję, że kiedyś zabiję za to Fishera. On nie ma pojęcia jak go nienawidzę. Odebrał mi wszystko. Moją rodzinę, przyjaciół, dom, Louisa... Na dodatek zamknął u siebie w klubie i pozwala mi tylko czasami wychodzić na zewnątrz. Oczywiście zawsze muszę mieć ze sobą ochronę – Dereka i Matt'a, ponieważ Killer twierdzi, że wtedy uciekłabym stąd. Ciekawe dokąd... Do spalonego domu? Och, na pewno.

Przyznam się jednak, że polubiłam tych dwóch kolesi. Matt jest moim dobrym przyjacielem. Jest dla mnie ogromnym wsparciem w trudnych chwilach, zawsze mnie pociesza, stawia drinki w barze, lecz pomimo tego nie łamie zakazów swojego szefa i wiem, że nie pomógłby mi stąd uciec. Mniejszą sympatią darzę Dereka. Na początku myślałam, że jest chujem bez uczuć i... Nie pomyliłam się. Nikt mnie tak nie wpienia jak on. Traktuje mnie jak jakąś szmatę. Czasami zdarza się, że pogadamy normalnie i pośmiejemy się trochę z mało śmiesznych żartów Matt'a, ale częściej skaczemy sobie do gardeł. Jednak muszę przyznać, że zaskoczył mnie, kiedy obronił mnie przed jednym z klientów, który gościł w klubie Danny'ego. Zapunktował tym u mnie.

Dobry kontakt miałam także z Mellody – prostytutką, która tak samo jak ja, była tutaj, ale wcale tego nie chciała. Dziewczyna jest starsza ode mnie o dwa lata. Ma czarne włosy, które zazwyczaj ma związany w koński ogon, choć w rozpuszczonych wygląda o wiele ładniej. Najbardziej w jej fryzurze podoba mi się jej grzywka. Idealnie do niej pasuje. Ma brązowe oczy i śnieżnobiały uśmiech. Tak, uśmiech ma perfekcyjny. Jest jedyną dziewczyną, z którą mogę normalnie pogadać. Reszta to wytapetowane lalunie, które są chyba najbardziej złośliwymi istotami na tym świecie.

Ostatnią osobą, którą toleruję tutaj jako tako jest barman. Urządzam sobie z nim krótkie pogawędki, a on stawia mi co chwilę drinki. Mężczyzna ma na imię Drake. Jest przystojnym facetem. Ma ciemne włosy i piwne oczy. Delikatny zarost na twarzy dodaje mu męskości. Jest w porządku, choć denerwuje mnie jego nachalność.

– Halo, księżniczko, przystopuj z tym alkoholem – powiedział brunet, siadając na krzesełku obok mnie. – Mandy, doskonale wiesz, że Fisher cię zabije, jak znowu będziesz pijana, a ty i tak wlewasz w siebie hektolitry wódki z sokiem.

– Mam go w dupie, Matt – odrzekłam, nadal pijąc ciecz ze szklaneczki. – Co dzisiaj mam w ogóle robić? – spytałam, patrząc na niego kątem oka.

– Dzisiaj pobawisz się w kelnerkę. Szykuje się niezła impreza – rzekł, posyłając mi swój zabójczy uśmiech. – Wiem, że będziesz musiała obsługiwać przechlanych mężczyzn i kobiety, ale mam nadzieję, że znajdziesz czas na jeden taniec ze mną...

– Dla ciebie zawsze znajdę czas – oznajmiłam, po czym zaśmiałam się cicho. Po chwili do mojej głowy wpadł pomysł. Odwróciłam się szybko w jego stronę. – Chcę iść na spacer. Powiedz Danny'emu i zabierz ze sobą Dereka.

– Skarbie, on się nie zgodzi. Nie lubi kiedy wychodzisz na zewnątrz – odrzekł.

– Jak stąd nie wyjdę to zeświruję. Proszę, Matt. Do imprezy jeszcze tyle czasu.

– Niech ci będzie... – odparł zrezygnowany.

– Jesteś kochany, kocham cię! – krzyknęłam, rzucając mu się na szyję.

***

Patrzyłam raz na grób Mandy, a raz na smutnego Louisa. I tak na zmianę. Tomlinson ze smutkiem w oczach spoglądał na jej nagrobek i wygrawerowany na nim napis: "Niesamowita osoba, niesamowite wspomnienia..."

Miałam ochotę udusić mojego brata. Albo lepszym pomysłem jest cichutkie zakradnięcie się do jego pokoju, ucięcie jaj, poćwiartowanie na kawałki i zakopanie w ogródku. Jak mógł zabić niewinną dziewczynę? Przecież to chore i nienormalne. Może Danny dla mnie jest kochanym braciszkiem, ale dla innych jest chujem bez uczuć. Wcale się nie dziwię, że ma tyle wrogów. Sam sobie ich narobił. Coraz bardziej go nie poznaję. Po śmierci naszych rodziców zmienił się nie do poznania. Tęsknię za moim dawnym bratem, który nie skrzywdziłby nawet muchy.

Usłyszałam jak Lou cicho szepnął "tęsknie za tobą". Pewnie myślał, że tego nie słyszałam. Jednak ja doskonale wiedziałam co powiedział. W moich oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwoliłam im na wypłynięcie na wierzch. Naprawdę ją kochał. Była dla niego całym światem, a ją stracił. Współczuję mu. Bardzo.

Po tym jak odwiedziliśmy grób Mandy, pojechaliśmy do rodzinnego domu Tomlinsona na obiad. Dawno nie widział swojej mamy i chciał jej sprawić niespodziankę. Jego siostry były w szkole, więc niestety nie mógł ich zobaczyć. Tylko jedna z bliźniaczek została w domu, ponieważ zachorowała.

Czy denerwowałam się przed spotkaniem z jego rodzicielką? Ani trochę. Byłam tylko opiekunką jego dziecka, a fakt, że przyjechał ze mną do Doncaster nie zmieniał naszych stosunków. Cóż, nadal mam zamiar wykonać swój plan, aczkolwiek na razie nadal jest tylko moim kolegą, a zarazem szefem.

Jego mama uważnie mi się przyglądała, gdy tylko mnie zobaczyła. Wypytywała o różne rzeczy, robiła swój własny wywiad, przeprowadzała ankietę. Chyba mnie nie polubiła, ale nie przeszkadzało mi to. Nie zależy mi na jej sympatii. Wydaję mi się, że ona uważa, że mnie coś łączy z Tomlinsonem. Najwidoczniej nie spodoba jej się ta myśl ze względu na to, że lubiła Mandy. Nie chce widzieć żadnej innej dziewczyny przy boku swojego syna. Cóż, kiedyś jednak musi do tego dojść. Czy tego chce czy nie. Louis jest już dorosły, więc może układać swoje życie jak tylko chce i z kim chce. Jego mama ma tu najmniej do gadania. Nie może mu wybierać partnerki.

Kiedy Louis razem z Jay przygotowywali obiad w kuchni i plotkowali na różne tematy, ja siedziałam w salonie z jego młodszą siostrą Phoebe. Nie odzywałyśmy się zbytnio do siebie, więc panowała niezręczna cisza.

Wstałam z sofy i skierowała się w stronę przedpokoju. Założyłam trampki na nogi, a dziewczynka szybko do mnie podeszła, patrząc na mnie uważnie.

– Wychodzisz? – spytała z nutką ciekawości w głosie.

– Idę się przejść – odpowiedziałam wychodząc z mieszkania.

***

Na szczęście udało się przekonać tego dupka i pozwolił nam wyjść na zewnątrz. Razem z chłopakami od trzydziestu minut przechadzałam się po mieście. Oczywiście nie wszędzie pozwalali mi chodzić, a ja niestety musiałam się dostosowywać.

Pogoda dopisywała. Pomimo tego, że był już koniec września, to na dworze było około dwudziestu stopni Celsjusza. Jest cieplej niż w niektóre dni lipca oraz sierpnia. Cieszyłam się, że wyszłam do centrum. Przynajmniej mogłam zdjąć ten idiotyczny strój dziwki i założyć luźną bluzkę, szorty i trampki.

Weszliśmy do Starbucks i usiedliśmy przy stoliku znajdującym się blisko okna. Matt poszedł zamówić dla mnie waniliowe Frappuccino, dla Dereka Iced Coffee, a dla siebie gorącą czekoladę. Po chwili przyszedł z naszymi zamówieniami i usiadł po mojej prawej stronie na krześle obitym czarnym materiałem ze skóry.

Piliśmy swoje napoje rozmawiając o przeróżnych rzeczach, śmiejąc się na cały lokal i żartując z naszego szefa. Usłyszeliśmy dzwonek, który informował nas o tym, że ktoś właśnie wszedł do kawiarni. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i ujrzeliśmy Stana. Tak, tego Stana, u którego pracowałam kiedyś jakoś dziwka. Kiedy nas dostrzegł, podszedł do nas i przywitał się z chłopakami męskim uściskiem dłoni.

– Mandy? – zdziwił się brunet. – Ale przecież ty... ty... – zaczął się jąkać, a ja posłałam mu rozbawiony uśmiech. Spojrzałam na moją ochronę, a oni kiwali do chłopaka przecząco głową. Czy tylko mi się wydaję to dziwne? – Myślałem, że wyjechałaś do Ameryki – odparł po chwili.

– Nigdzie nie wyjeżdżałam – oznajmiłam mu. – Możecie mi wytłumaczyć dlaczego kiwaliście przecząco głową? – zwróciłam się tym razem do Dereka i Matta.

– Ponieważ robiliśmy ćwiczenia na mięśnie szyi – odpowiedział bez namysłu jeden z nich. Oczywiście, na pewno wam uwierzę. Coś mi tu nie gra...

Stan przysiadł się do nas do stolika i wciąż mnie uważnie obserwował. Naprawdę zdziwił się, że mnie tu zobaczył. Dlaczego sądził, że gdzieś wyjechałam? Czyli to takie plotki chodzą po Doncaster? "Mandy Lane po stracie rodziny, postanowiła o wszystkim zapomnieć i opuściła swoje rodzinne miasto. Przeprowadziła się do Ameryki i ma się dobrze." Och, gdybyście tylko znali prawdę.

– Mandy, skoro widzę cię w towarzystwie chłopaków, to stwierdzam, że pracujesz teraz u Danny'ego – powiedział, a ja pokiwałam tylko twierdząco głową, uśmiechając się przy tym delikatnie. – Zazdroszczę. Ma dobrą pracownicę. Naprawdę jest zdolna. Jak Fisher kiedyś do mnie przyszedł i ona się nim zajmowała, to aż w moim gabinecie było słychać jego jęki – zwrócił się do chłopaków, którzy kiedy to usłyszeli zaczęli się śmiać. Stan od razu im zawtórował. Zaraz się przestaniesz śmiać – pomyślałam.

– Muszę cię rozczarować, ponieważ tylko udawaliśmy, że do czegoś doszło. Nigdy nie tknęłabym tego pajaca nawet małym paluszkiem – oznajmiłam lekko ochrypniętym głosem, a mina mu zrzedła. Posłałam mu triumfalny uśmiech.

– Jak to? – spytał się wyraźnie zdezorientowany.

– Nie jestem aż takim potworem, skarbie. Wiem, że mnie nienawidzisz i prawdę mówiąc ja też za tobą nie przepadam, ale nie mogę patrzeć jak się męczysz. Możemy pójść na pewien układ – powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco, podnosząc jedną brew do góry. – Nie będziemy się tutaj pieprzyć, bo wiem, że robisz to z przymusu, a ja potrzebuję dziewczyny, która zrobi to z czystej przyjemności. Dlatego też będziemy po prostu udawać, że do czegoś doszło.

– Czekam na haczyk.

– Nie ma żadnego haczyka. 

– To po co to robisz? 

– Mandy, nawet nie wiesz jaką będę miał z tego satysfakcję. Ty dostaniesz swoje trzy tysiące funtów i będziesz mi wdzięczna do końca życia, a ja będę czekał na dzień, w którym oddasz mi się dobrowolnie – powiedział puszczając do mnie perskie oczko, po czym zaczął chytrze się śmiać. Ten człowiek ma naprawdę poważne problemy z głową, ale pomimo tego jestem mu cholernie wdzięczna. Nie chciałam tego robić, więc taki układ jest mi na rękę. Słysząc jednak, że Danny sądzi, iż ja kiedykolwiek prześpię się z nim z własnej woli, rozśmieszyło mnie do łez. Przecież to oczywiste, że nie będę chciała mieć z nim nic wspólnego, gdy oddam mu już pieniądze. – A teraz jęcz. 

– Słucham?

– Głucha jesteś? Jęcz, Mandy. Przecież muszą słyszeć, że dobrze się bawimy.

Przypomniałam sobie tamten moment i na to wspomnienie uśmiechnęłam się mimowolnie. Może wtedy miałam problemy i wpakowałam się w niezłe bagno, ale przynajmniej miałam przy sobie bliskich. Teraz nie mam nikogo. Nikogo kto zastąpiłby mi rodzinę, przyjaciół, Louisa. Nikt się z nimi nie równa. Nikt nigdy nie będzie taki jak oni. Byli niezastąpieni. Są i zawsze będą niezastąpieni.

***

Spacerowałam po Doncaster. Musiałam zebrać myśli. Głupio mi było, że wyszłam z domu Louisa, ale naprawdę nie miałam ochoty tam siedzieć. Zostawił mnie z młodszą siostrą i robił obiadek z mamusią. Och, nawet nie pomyślał o tym, że może mi się tam nudzić. Myślałam o tym czy nadal mam wykonywać swoje zadanie. Nie jestem podła. Przynajmniej aż tak. Lubię Louisa, Hayley, a nawet Darcy. Nie chcę im tego robić... Jednak obiecałam to mojemu bratu. Nie łamię obietnic, a poza tym nie chcę go zawieść. Cóż, niestety muszę wykonać ten cholerny plan...

Nie mam pojęcia dlaczego przyjechałam tutaj z Tommo. Może dlatego, że po prostu nie umiem nikomu odmówić? Zawsze zgadzam się na czyjeś warunki, propozycje. Dlaczego ja muszę być taka uległa? Nie mogę sama decydować o tym co chcę zrobić? Najwidoczniej nie – odezwał się głos w mojej głowie.

Promienie słoneczne padały na moją twarz, a lekki wiaterek rozwiewał moje włosy, które delikatnie muskały moje policzki. Fantastyczne uczucie.

Postanowiłam, że wstąpię do Starbucks po moje ulubione Frappuccino. Weszłam do środka i ujrzałam Matta oraz Dereka śmiejących się wniebogłosy z jakimś jeszcze innym mężczyzną przy jednym ze stolików. Pomiędzy ludźmi mojego brata było jedno puste miejsce. Czyli ktoś jeszcze musiał z nimi tutaj być.

Podeszłam do nich pewnym krokiem, a oni gdy tylko mnie zobaczyli uśmiechnęli się delikatnie. Lubiłam ich, ale nie byliśmy jakimiś wielkimi przyjaciółmi. Oni przecież tylko pracowali dla Danny'ego.

– Abbie, a ty czasem nie miałaś być w Londynie? – spytał się Matt, patrząc na mnie uważnie. – Siadaj z nami – powiedział, wskazując na wolne krzesło obok ich towarzysza. Wykonałam jego polecenie.

– Jestem tutaj na chwilę. Dzisiaj z powrotem wracam do stolicy. Muszę dokończyć swoją misję – rzekłam, a brunet razem z Derekiem pokiwali głowami. – Jestem Abigail Fisher, ale mów po prostu Abbie – przedstawiłam się chłopakowi, który siedział tuż obok mnie, podając mu w geście przywitania swoją drobną dłoń. Od razu ją uścisnął, a po chwili podrapał się po brodzie.

– A więc "po prostu Abbie" – zaczął, posyłając mi wesoły uśmiech. – Nazywam się Stan Williamsom, miło mi. A ty pewnie jesteś siostrą Danny'ego, zgadłem?

– Yeah – potwierdziłam jego słowa.

– Och, chłopaki, wychodzę tylko na chwilę do toalety, a wy już znajdujecie sobie inną dziewczynę. Czuję się zazdrosna. – Usłyszałam melodyjny, dziewczęcy głos. Spojrzałam na osobę, która właśnie usiadła naprzeciwko mnie i własnym oczom nie wierzyłam. To nie może być prawda! Ja chyba śnię. Tak, to na pewno jest sen. Zaraz się obudzę. – Cześć, jestem Mandy Lane – przywitała się ze mną.

19 komentarzy

  1. Rozwalasz mnie na kawałki dziewczyno, wszystkie paznokcie zjadła u ręki, a tu koniec jesteś nie możliwa. Czekam na następny ;** Pozdrawiam, życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja pierdole no to będzie się działo;-DD Zajebisty, czekam na nexta;-*xx❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękneee :* Genialny rozdział i ogółem świetny blog. Czekam na następny rozdział. Życzę powodzenia w blogowaniu. Zapraszam do mnie i liczę na subiektywny komentarz.
    ifyoujustwant.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O cholerka, iiiiiiiip!
    Będzie się działo, łuhu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na twój blog przez przepadek..z nudów postanowiłam zacząć czytać twoje opowiadanie..przez około 2 godziny nie wychodziłam z pokoju tylko czytałam twoje opowiadanie bo mnie tak "wciągnęło", że nie mogłam się oderwać..
    Masz niesamowity talent..świetne pomysły i widać, że potrafisz to wykorzystać.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No to Abbie już wie ;) Ciekawa jestem bardzo jak to dalej rozegrasz ;)
    Abbie wydaje się sympatyczna, ale to nie zmienia faktu,że ja cały czas liczę,że Louis i Mandy w końcu będą razem szczęśliwą parą :D
    Z wielką niecierpliwością czekam na nowy rozdział! pozdrawiam. x

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdziele :o no to będzie się działo xD
    Zajebisty rozdział ;** czekam na nexta :D
    A no i dziękuję za komentarz xD xx ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Cie ! <3 Boski jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! Czekam na next ! ;)

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. o
    m
    g

    tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.kompletnie się tego nie spodziewałam.SZOK!

    OdpowiedzUsuń
  11. Louis i Mandy hihihui :) :"D
    ciekawe jak wszystko się dalej potoczy :D
    hahahaha ten rozdział był zaskakujący ale takie są najlepsze:***
    czekamy na kolejny rozdziałek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobre zwroty akcji w tym rozdziale ;)
    Chciałam napisać "czytam", ale chyba się trochę wysilę. W końcu z konkretniejszego komentarza jest zawsze więcej frajdy, prawda? :D
    Dziewczyna z szablonu jest śliczna! Ale to tak na marginesie :D
    Rozdział świetny, jak widzę wszystkich zaskoczyłaś :D Podoba mi się Twój styl pisania, chociaż może to blado brzmi. W każdym razie nie popełniasz jakichś strasznych gaf, a cała akcja trzyma się razem i nie zauważyłam żadnych niespójności. Ponadto bohaterowie są tacy... ludzcy! To dobrze, sztuczne osoby w historiach nie wypadają najlepiej, a i nieszczególnie je wtedy darzę jakąś większą sympatią. Tutaj jak na razie jestem za Abigail. Podoba mi się ze wszystkich bohaterów najbardziej.
    Świetny rozdział ;>
    Ps. Usuń weryfikację, błagam! Naprawdę nie jestem robotem :<<
    Pozdrawiam! ~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, a ja cały czas myślałam, że mam wyłączoną weryfikację. Już zmieniłam, dzięki, że mnie o tym poinformowałaś :) Dziękuję za komentarz, pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Bardzo ciekawie piszesz :) Fajny wygląd bloga. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu :) Zapraszam do siebie. Pozdrawiamy Kisiel i Budyń <3
    http://twoo-sisters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Super, cudowne, wspaniałe, no po prostu genialne. <3
    Kocham cię i te opowiadanie. :*
    Mam nadzieję, ze Abi powie Louisowi, że Mandy żyję ale jednak wątpię żeby to zrobiła.. );
    Ona, musi się dowiedzieć, że jej rodzina żyje i Louis też, a On musi się dowiedzieć, że Ona żyję.
    Te opowiadanie tak mnie wciągnęło, że wczoraj siedziałam do 3 nad ranem i czytałam wszystkie rozdziały, choć oczy mi się zamykały nie mogłam przerwać:)
    Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów. :)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. :)
    Życzę weny w pisaniu. :))
    Pozdrawiam. :) x

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabij mnie, ale po prostu nie mogę znieść Mandy. Kiedyś bardzo ją lubiłam i cholernie za nią tęskniłam, ale teraz wszystko się zmieniło. Teraz jest Abbie i nic nie mogę poradzić na to, że wolę ją niż Mandy. Czas Lane minął, a jej miejsce zajęła Abbie i niech tak zostanie, proszę.
    Wiem, że Louis za nią tęskni, ale no teraz jest Abs i omg :c Dlaczego Mandy przeżyła? Dlaczego jednak nie mogła umrzeć? Przepraszam, że piszę tak okropne słowa, ale po prostu nie mogę znowu jej zaakceptować.
    Rozdział jest naprawdę fantastyczny, choć zabrakło fajnych i słodkich momentów między Abbie i Lou. Mam nadzieję, że oboje coś do siebie poczują :) No i mam cholernie dużą nadzieję, że Louis nigdy nie dowie się, że Mandy żyje. Niech o niej zapomni! Proszę :c
    Jesteś niesamowita i jestem Twoją ogromną fanką i będę Ci to powtarzać co rozdział, także przyzwyczajaj się :D
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniały ♥ Mam nadzieję że Lou dowie się od Abbie, że Mandy żyje, a Dann niech spada, nie lubię go :( To jest straszne co on robi :( Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  17. omg na prawdę cudny ! <3 
    Zapraszam do siebie. Miło by było gdybyś skomentowała i zaobserwowała ;* www.niebieskookiecudo.blogspot.com
    www.very-crazy-duo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezus tyle emocji, jejku < 3czekam na nastepny ^.^

    OdpowiedzUsuń