tag:blogger.com,1999:blog-68163606059728460452024-03-13T13:36:57.986+01:00My little Mandy Lane | Louis Tomlinson FanFictionWeronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.comBlogger43125tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-87587625867958534032014-05-25T22:11:00.000+02:002017-07-09T19:33:03.485+02:00Epilog<div style="text-align: center;">
<i style="text-align: left;"><span style="font-size: large;">"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z </span></i><br />
<i style="text-align: left;"><span style="font-size: large;">pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć."</span></i><br />
<span style="text-align: left;"><br /></span>
<br />
<div style="font-style: italic; text-align: justify;">
<i style="text-align: left;"> </i><b style="text-align: center;">Louis</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b style="font-style: italic; text-align: center;"> </b><span style="text-align: center;">Czasami marzenia się spełniały, a Mandy była jednym z nich. Nie mogłem uwierzyć, że znów byliśmy ze sobą. Leżała obok mnie i wtulała się w moje męskie ciało. Jej dotyk sprawiał, iż wariowałem z podniecenia. Minęło mnóstwo czasu odkąd ponownie mogłem ją poczuć, posmakować. Nie pozwoliłbym już jej zniknąć ze swojego życia. Tego, kto będzie próbował mi ją zabrać, z chęcią zabiję na milion sposobów. Nikt nie skrzywdzi mojej ciemnowłosej piękności. Inaczej będzie miał mnie za swojego prześladowcę. Tęskniłem za nią niewyobrażalnie mocno i każdego dnia krzątała się w moich myślach. Bez niej czułem się jak... W ogóle się nie czułem. Moja egzystencja nie miała sensu, gdy nie było jej przy mnie. To ona sprawiała, że chciałem żyć. Była najbardziej wyjątkową osobą, jaką spotkałam i nawet nie wiedziałem, kiedy tak okropnie się w niej zakochałem. Może wtedy, kiedy pierwszy raz ją pocałowałem, a może w dzień, w którym przespaliśmy się ze sobą. Wydawało mi się, iż stało się to o wiele wcześniej, bowiem nigdy nie potrafiłem wyobrazić sobie bez niej mojego życia. Nie było na świecie drugiej takiej dziewczyny jak ona. Już na zawsze pozostanie moją małą Mandy Lane, za którą kurewsko szalałem.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kochasz Abbie? – wypowiedziała dręczące ją pytanie, patrząc uważnie na moją twarz. Bałem się, że kiedyś o to zapyta, lecz dla mnie odpowiedź była jasna i miałem nadzieję, iż dla niej również. Może coś czułem do zielonookiej, ale nigdy nie było to tak głębokie uczucie, jakim darzyłem matkę mojego dziecka.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kim jest Abbie? – odpowiedziałem, udając zdezorientowanie. Uśmiechnęła się delikatnie w moją stronę. Chwyciłem jej dłoń i przyłożyłem do swoich ust, aby móc na niej złożyć pocałunek. Po chwili dotknąłem jej podbródka, który skierowałem tak, aby mogła na mnie spojrzeć. Zatopiłem się w jej niebieskich tęczówkach, całując każdy milimetr jej ciała. – Kocham tylko i wyłącznie ciebie. Nigdy nie przestałem o tobie myśleć i pewnego dnia zostaniesz panią Tomlinson, która będzie wychowywać ze mną gromadę dzieci. Jesteś moim wszystkim. Dajesz mi niewyobrażalne szczęście.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wystarczyłoby tylko głupie "kocham cię", ty pieprzony romantyku! – wykrzyknęła, a kilka łez spłynęło po jej bladym policzku. Wytarłem je kciukiem, po czym złączyłem nasze usta w czułym pocałunku. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, dziewczyna szepnęła do mojego ucha. – Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Louis. Kocham cię. Kocham cię najbardziej na świecie. – Usłyszawszy jej wyznanie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To cudowne słyszeć takie słowa od osoby, którą kochasz równie mocno, co ona ciebie. Proszę, niech nikt mi jej nie odbiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz nasze życie diametralnie się zmieni. Odnajdziemy spokój i będziemy mogli żyć normalnie. Nie będzie miejsca na niebezpieczeństwa, gangsterów, porwania czy narkotyki. Wszystkie smutki odejdą w zapomnienie. Wszystko będzie lepsze niż wcześniej. Z pewnością na to zasługujemy i dopilnuję tego, aby nikt nie krzywdził moich bliskich. Miałem nadzieję, że zawsze będzie już tak idealnie. Miałem wspaniałą rodzinę i oddanych przyjaciół oraz Ją – moją małą Mandy Lane.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b><i>Dwa lata później</i></b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Mogę już? Mogę? – zapytała się Hayley, patrząc prosto w obiektyw. Trzymałem kamerę w rękach, nagrywając wszystkich, którzy znajdowali się w salonie. Dlaczego tak bardzo zależało jej na nagraniu tego filmiku? Od rana powtarzała, iż marzyła o zrobieniu takiego nagrania. Oczywiście, zgodziliśmy się, bowiem była naszą ukochaną córeczką. Nie potrafiliśmy jej odmówić. Owinęła nas wokół palca.<br />
<span style="text-align: left;">– No możesz już, możesz </span><span style="text-align: left;">– odpowiedziałem na pytanie i skierowałem urządzenie w jej stronę. Szatynka posłała mi szeroki uśmiech, ukazując białe ząbki. Nieco się kalecząc, podeszła do Mulata i jego dziewczyny, którzy siedzieli obok siebie na skórzanej sofie. Za chwilę zacznie się przedstawienie. Uwaga, akcja!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
– Ekchem! Witajcie w programie "Poznajcie moją szaloną rodzinę". Nazywam się Hay Tomlinson i dzisiaj pokażę wam moich najbliższych. Zaczynamy! To wujek Zayn i ciocia Pierre. Niedługo biorą ślub i podobno będę honorowym gościem na ich uroczystości, chociaż myślę, że powiedzieli to specjalnie. Ale cicho, nie mówcie im, że wiem, bo nie chcę żeby byli smutni –<b> </b>powiedziała, a wszyscy zaczęli śmiać się z jej słów. Czy ona naprawdę myślała, iż nikt tego nie usłyszał? Myliła się. Spojrzała na nas zdezorientowana, podchodząc do Payna i jego partnerki. – Wujek Liam i ciocia Skylet. Tak naprawdę to nie mam pojęcia skąd się znają, ale są bardzo zabawni i zawsze przynoszą mi czekoladę. Chyba chcą żebym przytyła! Przecież już wyglądam jak klopsik – rzekła bez chwili przerwy, więc musiała wziąć głęboki oddech. Hayley nie wiedziała w jaki sposób nasza parka się poznała, ale prawda była taka, iż nikt z nas tego nie wiedział. Nasz przyjaciel był bardzo tajemniczy. Brązowooka podeszła do Harry'ego, który siedział sam w narożniku. – To jest wujek Loczek. Mówimy tak na niego, bo ma na głowie pełno loków. Niestety, nie ma jeszcze nikogo. Pewnie dlatego, że jest strasznie denerwujący. Przynajmniej tak mówi tatuś – przemówiła do kamery, a wszyscy ponownie parsknęli śmiechem. Oprócz Stylesa, rzecz jasna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Stary, twoja córka to kopia ciebie. A mogła wyjść jeszcze na ludzi – skomentował Harry, który patrzył na mnie gniewnym wzrokiem. Ta mała gaduła zawsze musiała wszystko wypaplać. Nie można mieć żadnych tajemnic. – Rośnie nam kolejny Louis. Cholera, przecież z jednym trudno wytrzymać – dodał wesoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oj, nie piszcz – skwitowała go krótko, a przyjaciel zrobił oburzoną minę. Jednak po chwili zaczął się śmiać. Nie mógł się na nią obrazić, bo zdecydowanie była jego ulubienicą. Hayley podeszła do blondasków, którzy zdążyli oblać się czerwonym rumieńcem. Dlaczego oni byli tacy nieśmiali? Przecież kiedyś tacy nie byli. Co ta miłość robiła z ludźmi! Ale mimo wszystko cieszyłem się, że są ze sobą. – Następni w kolejce są wujek Niall i Darcy. Nie chwaląc się wcale – zaczęła, kładąc nacisk na ostanie słowo. – To ja ich połączyłam. Gdyby nie moja osoba, to nie siedzieli by razem na tej kanapie. Jestem fantastyczna – dodała z entuzjazmem na koniec. – Teraz czas na moją ulubioną parę – odrzekła, kierując spojrzenie w moją stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry przejął ode mnie kamerę. Podszedłem do ciemnowłosej i objąłem ją od tyłu, opierając brodę o jej ramię. Hayley podeszła do nas i uśmiechając się od ucha do ucha zaczęła mówić. Byłem ciekawy jaki opis przygotowała. Miałem nadzieję, iż nie będzie nic wspominać o wyjeździe do mojej mamy, bo przez przypadek przyłapała nas na kochaniu się. Musieliśmy jej przez godzinę wyjaśniać, że to taki rodzaj zabawy dla dorosłych. Byłem pewny, iż i tak dopytywała o to Stylesa.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To moja mamusia i mój tatuś. Są najcudowniejszymi rodzicami na świecie. Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo ich kocham – oznajmiła słodko. – Oczywiście, nie zapomniałam o jeszcze jednym członku naszej wielkiej rodziny – powiedziała, kładąc swoją drobną dłoń na brzuszek niebieskookiej. – Tutaj znajduje się moja siostrzyczka. Malutka Shila. Jeszcze tylko sześć miesięcy – odrzekła, a reszta spojrzała na nas zszokowana, ponieważ jeszcze nie poinformowaliśmy ich o tym, że moja ukochana była w ciąży. To miała być taka mała niespodzianka. Jak zwykle Hayley nas ze wszystkim wyprzedzała. Nauczyła się mówić, to czas przeszkolić ją w trzymaniu buzi na kłódkę. Z pewnością nie odziedziczyła tego po mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
–<b> </b>Kocham cię, moja mała Mandy Lane – szepnąłem żonie do ucha, a kąciki jej ust uniosły się delikatnie do góry. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.<b> </b></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorki: </b>No to mamy epilog! Kochane, nie wierzę, że to już koniec tego opowiadania. To tak niewiarygodnie szybko minęło. Wiecie, że za niedługo minie rok odkąd piszę dla was tę historię? Dokładnie 6 czerwca dodałam tutaj pierwszy rozdział. Potraficie w to uwierzyć? Żegnałam się z wami nie raz, ale zawsze wracałam. Nie potrafiłam was zostawić. Niestety, teraz to już koniec "My little Mandy Lane". Oczywiście, mam nadzieję, że nie stracimy kontaktu. Będę dla was dostępna wciąż na ask'u. Możecie też pisać do mnie na gadu: 28055626 :) Napiszcie mi pod tym rozdziałem komentarz, wyraźcie swoją opinię. Chcę widzieć ile osób ze mną było. Chciałabym wam podziękować z całego serca za wszystko. Jesteście wspaniałe!</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-4881420427605515512014-05-20T09:38:00.000+02:002014-05-20T09:39:49.690+02:00Z kim powinien być Louis?<div style="text-align: center;">
Hej słoneczka!</div>
<div style="text-align: center;">
Nie mogłam wybrać z kim ma zostać Louis. Może z Mandy? Czy jednak Abbie? Dlatego stworzyłam sondę. To wy zadecydujecie. Możecie głosować do soboty :) Sondę macie po boku, ale możecie też głosować wchodząc bezpośrednio w ten link: <a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,226320,6d61.html">http://sonda.hanzo.pl/sondy,226320,6d61.html</a></div>
<div style="text-align: center;">
Pozdrawiam, Weronika :) x</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-57231750768362676252014-05-17T23:47:00.000+02:002016-03-31T20:28:33.439+02:0041.<div style="text-align: center;">
<b><i>Rozdział napisany w narracji trzecioosobowej.</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
<div style="text-align: justify;">
<i style="font-weight: bold;"> </i>Siedem dni minęło Louisowi tak szybko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jednak w tym czasie dla Mandy był to tydzień katuszy, nadziei i tęsknoty. Siedziała w czterech ścianach swojego pokoju, nie opuszczając ich nawet przez sekundę. Była pełna obaw. Wciąż myślała o tym, że ci zwyrodnialcy mogli pobić szatyna, aby ten nie ratował ciemnowłosej. A co jeśli chłopak nie miał zamiaru po nią przychodzić? Było to irracjonalne myślenie, bowiem niebieskooki nie mógłby postąpić w taki sposób. Kochał Lane niewyobrażalnie mocno i obiecał, że za wszelką cenę uratuje życie matce swojej córki. Nawet jeśli musiałby stracić swoje. Był zdolny do poświęceń.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tomlinson próbował opracować plan, dzięki któremu bezproblemowo i bez robienia niepotrzebnego szumu, wyciągnie jasnooką z klubu Danny'ego. Wiedział, że było to wręcz niemożliwe, ale spotkanie z dwudziestoparolatką dodało mu siły, napełniło energią oraz dało motywację do działania. Dziewczyna przywróciła mu uśmiech na zmarnowaną doświadczeniami twarz. Zdawał sobie sprawę, że czasu było coraz mniej, jednak nie mógł działać pochopnie, albowiem jeden błąd mógł przekreślić całą najbliższą przyszłość rodzinie chłopaka. Z Fisherem nie było żartów, ponieważ miał kiepskie poczucie humoru. Aczkolwiek najbardziej przerażająca była wizja, gdy osiąga maksimum swojej nieobliczalności i mści się za pokrzyżowanie planów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn zastanawiał się dlaczego jego przyjaciel nie poszedł jeszcze na komisariat. Odpowiedź była prosta. Policja niczego nie ułatwi, a może jeszcze zaszkodzić. Trzeba było to załatwić zupełnie inaczej. Najlepiej, żeby nikt więcej się nie dowiedział, iż Mandy żyje. Nie chodziło o to, że Louis nie ufał chłopakom, Darcy czy Abbie. Po prostu nie chciał ich narażać na niebezpieczeństwo. Problemem było to, że aktualna dziewczyna jasnookiego doskonale zdawała sobie sprawę, iż pierwsza prawdziwa miłość Tomlinsona nigdy nie umarła. Z tego powodu na ustach Fisherówny od tygodni nie pojawił się uśmiech. Wiedziała, że w końcu prawda wyjdzie na jaw, a ona straci ukochanego. Jednak to ona zgotowała sobie ten los. Mogła nie pracować dla brata i knuć za plecami osób, które pokochała. Trzeba było się wycofać wtedy, kiedy jeszcze mogła to zrobić. Teraz była już na pozycji straconej. Louis znienawidzi ją i nie było innej opcji w tej sytuacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Młodsza siostra Mandy od sprawy z nagą sesją oraz seksem ze swoim największym wrogiem, zmieniła się nie do poznania. Była bledsza, chudsza, a w nocy, kiedy wszyscy już spali, płakała po kryjomu. Brzydziła się sobą i tym, co zrobiła. W głowie miała mętlik, którego nie mogła się pozbyć. Nie miała pojęcia czy dobrym rozwiązaniem będzie zdemaskowanie Abigail. Nie lubiła jej, wręcz nienawidziła, aczkolwiek nie mogła sprawić przykrości Lou. Zdawała sobie sprawę, że gdyby się dowiedział, byłby wrakiem człowieka. Darcy chciała tego uniknąć, ponieważ zależało jej na chłopaku. Nie mogła złamać mu serca. Na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby blondynka wiedziała, iż jej siostra żyje. Cóż, los kochał robić pod górkę tej rodzinie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niall dowiedział się o wszystkim, lecz jego dobroć nie pozwoliła mu na niesnaski z dziewczyną. Zdradziła go, nie była ofiarą gwałtu, najzwyczajniej w świecie przyprawiła mu rogi, jednak wybaczył jej bez mrugnięcia okiem. Nie interesowały go nagie zdjęcia (chociaż z pewnością chciałby je zobaczyć, gdyby nie była to tak poważna sytuacja), nie interesował go seks z Danny'm, interesowała go tylko ta drobna istota, w której niespodziewanie się zakochał. Chciał, aby była bezpieczna, a w jego ramionach tak właśnie się czuła. W tych trudnych chwilach był dla niej oparciem, lecz niebieskooka nie potrafiła mu zaufać na tyle, by opowiedzieć mu o prawdziwej Abbie.<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedząc w swoim pokoju na łóżku dostała dziwną wiadomość od nieznanego numeru. Treść brzmiała: <i>"Za piętnaście minut na rogu Baker Street". </i>Blondynka nieco się zdziwiła, ponieważ nie miała pojęcia kto chciał się z nią spotkać. Na początku myślała, że to pomyłka, jednak mimo to szybko się ubrała i ruszyła do wyznaczonego przez kogoś miejsca.<br />
<br />
Chłodny wiatr wiał jej w twarz, więc jej blade policzki poczerwieniały. Swoje drobne dłonie schowała do kieszeni czarnego płaszczyka. Stanęła, opierając się plecami o jeden z budynków. Wtedy usłyszała czyjeś kroki. Spojrzała w stronę, z której dochodził odgłos. Ujrzała krótko ściętą blondynkę o szczupłej sylwetce i nogami wręcz do nieba. Młoda Lane nie znała tej kobiety, a była nią Karlie – inicjatorka tego całego zamieszania.<br />
<br />
– Miło cię widzieć – odezwała się nieznajoma, a kiedy Darcy otwierała usta, aby coś powiedzieć, to dziewczyna przerwała jej. – Wiem, że mnie nawet nie znasz, ale ważne, że ja znam ciebie. Nie mam czasu na wyjaśnienia. Przyszłam cię tylko ostrzec, że niedługo pewna osoba złoży wizytę w twoim domu. Wtedy wszystko się zakończy. Na wszelki wypadek weź to – rzekła, wręczając jej pistolet. – Może ci się przydać. Jeszcze się spotkamy. Do zobaczenia – pożegnała się i odeszła, znikając po chwili w gęstej mgle.<br />
<br />
Siedemnastolatka wpatrywała się z niedowierzaniem w broń, którą dostała. Chciała się jej jak najszybciej pozbyć, jednak jakaś nadnaturalna moc nią pokierowała, więc schowała ją pod płaszczyk. Rozejrzała się wokół siebie, po czym ruszyła w kierunku mieszkania. Miała nadzieję, że Louis nie dowie się, że wyszła o tej porze z domu, ponieważ wie, że musiałaby słuchać kazania.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cały zespół One Direction, Abbie, Darcy oraz Hayley siedzieli w salonie. Zorganizowali sobie kameralne przyjęcie z okazji powrotu Hay ze szpitala. Może i atmosfera nie była najlepsza, bowiem Louis i Zayn wciąż myśleli o tym jak uwolnić Mandy, blondynka wciąż zerkała z nienawiścią na ciemnowłosą, która była jakaś nieobecna, to na dodatek Niall jeszcze nie do końca wybaczył swojej dziewczynie, więc czuł się trochę nieswojo, gdy jego ukochana się do niego tuliła. Jednak mimo wszystko wszyscy się cieszyli, że mogą trochę odpocząć i zrelaksować się w gronie najbliższych przy dobrym winie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wtedy na nią spojrzałem i rzekłem, przeczesując prawą dłonią swoje włosy: <i>"Mała, nie załamuj się. Może nie spędzisz reszty życia z doktorem Stylesem, ale jestem pewien, że spotkasz odpowiedniego partnera. Cóż, na pewno nie tak przystojnego jak ja, ale przynajmniej będzie o ciebie dbał". </i>– powiedział Harry, a w pomieszczeniu można było usłyszeć cichoty.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Twoje historię z dnia na dzień są coraz bardziej żałosne – skwitowała siedemnastolatka, po czym wstała z sofy. – Zaraz przyjdę – oznajmiła, po czym ruszyła powoli na górę do swojego pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy ponownie zaczęli wysłuchiwać opowiastek Loczka. Nagle Niall spojrzał zdziwiony w stronę wejścia do salonu. Inni, widząc minę przyjaciela również przerzucili wzrok w te samo miejsce. Louis cały się spiął widząc Danny'ego Fishera. Miał ochotę do niego podbiec i zabić za to, co zrobił Mandy oraz Darcy. Powstrzymał się jednak. Abigail otworzyła buzię ze zdziwienia. Nie spodziewała się tutaj swojego brata. Reszta, oprócz Zayna, nie miała pojęcia kim jest zielonooki. Pewnie za chwilę się dowiedzą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co ty tutaj do cholery robisz?! – krzyknął Tomlinson, wstając z miejsca. Stał naprzeciwko swojego wroga. Patrzył mu w oczy, a ten kpiąco się uśmiechał. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przyszedłem to zakończyć, bo mam dość już tego wszystkiego. Zapamiętaj na przyszłość, że drzwi od mieszkania się zamyka – szepnął szatyn, po czym zaśmiał się gardłowo. – Abbie, siostrzyczko, czas zakończyć tą zabawę. Musisz opuścić Londyn i swojego ukochanego, ponieważ wyjeżdżamy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Siostrzyczko? – zapytał niebieskooki, po czym spojrzał na swoją dziewczynę. Nie mógł uwierzyć w to, że zielonooka cały czas go okłamywała. Ufał jej. Ciemnowłosa spojrzała na niego ze łzami w oczach. Jemu też chciało się płakać. Czuł, jak jego serca rozpada się na milon małych kawałeczków.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Lou, to nie tak, jak myślisz. On mnie do tego zmusił. Ja musiałam to robić. Naprawdę cię kocham. Nie chciałam cię zostawiać – zaczęła się tłumaczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak nie mógł tego słuchać. Nie wierzył już jej w żadne słowo, które wypowiadała. Odsunął się od niej, a gdy ona chciała go dotknąć, to strącał jej dłoń. Najgorsze koszmary Fisherówny zaczęły się właśnie spełniać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czy to nie śmieszne, że nie zobaczysz już nigdy żadnej z dziewczyn, które kochasz? –<b> </b>spytał Danny, nadal śmiejąc się z biednego Tomlinsona. Po chwili spojrzał na Nialla i postanowił z niego też kpić. – Och, a nawiasem mówiąc, to twoja laska jest niezła w te klocki. Jeśli wiesz co mam na myśli, Horan.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Spokojnie – powiedział do blondyna jego najstarszy kolega z zespołu. – Co do ciebie, to Mandy uwolnię z tego twojego klubiku. Już niedługo będzie wolna. Daj mi kilka dni – odrzekł z niezwykłą powagą w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie byłbym tego taki pewien. Z tego co mi wiadomo, to Lane jest właśnie w drodze do Stanów Zjednoczonych. Przenoszę tam swoją działalność, więc jej tam nie mogłby tam zabraknąć, prawda? – zapytał dwudziestolatek.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W Tomlinsonie się zagotowało. Miał ochotę zabić tego skurwysyna. Nie wierzył, że mógł stracić jedyną szansę na uwolnienie ukochanej. Zacisnął dłonie w pięści i już miał wymierzyć mu prawego sierpowego, jednak zauważył, że mężczyzna przyłożył pistolet do główki jego córeczki, wypowiadając na głos: <i>"Jeden ruch, a odstrzelę jej łeb". </i>Wszystkich opanował strach.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– To samo tyczy się ciebie, idioto – rzekła Darcy, wychodząc nagle zza ściany z bronią w ręce. Celowała w stronę potwora, który ją skrzywdził. Chłopak, widząc co zamierza zrobić młoda Lane, postawił odłożyć pistolet na podłogę. Uniósł ręce w geście poddania się, jednak blondyna wciąż do niego mierzyła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ni stąd ni zowąd pojawił się kolejny, niespodziewany gość, a raczej gościówa, bowiem tym razem do domu Tomlinsona przyszła niejaka Karlie. Siedemnastolatka zauważywszy kobietę szepnęła cicho: <i>"To ty".</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Piękność z gracją podeszła do niebieskookiej i posyłając fałszywy uśmiech Fisherowi, zaczęła mówić do ucha dziewczyny. Nikt nie wiedział o co chodzi, ale słysząc pierwsze dźwięki wydobywające się z jej malinowych ust, zrozumieli, że chce ona zabić Danny'ego. Zaczęła namawiać do tego niewinną dziewczynę. Chciała się nią posłużyć, jak narzędziem.<br />
<br />
– Ośmieszył cię. Zabrał ci coś czego nigdy nie odzyskasz. Wykorzystał cię. Zabrał najbliższych. Podpalił twój dom. Chcesz mu puścić to płazem? Chcesz żeby bezkarnie chodził po tym świecie? Zastanów się – zachęcała ją.<br />
<br />
– Karlie, co ty wygadujesz? Przecież to ty kazałaś mi to wszystko robić – odezwał się przestraszony chłopak, patrząc błagalnie w stronę Darcy.<br />
<br />
– Zastrzel go! – krzyknęła inicjatorka tego całego bajzlu. Niestety, blondynka pod wpływem emocji strzeliła w stronę Fishera. Upadł na podłogę, a z ust jego siostry wydostał się głośny pisk. Podbiegła do niego i klęknęła, uciskając rękoma ranę, z której sączyła się szkarłatna krew. Zaczęła płakać. Bała się o swojego brata. Nie chciała go tracić. Był dla niej wszystkim. Mimo wszystko.<br />
<br />
– Dlaczego to robisz? Dlaczego manipulujesz ludźmi? Po co ci to wszystko? To twoja wina! – krzyczała Abigail w stronę Karlie. Ta tylko uśmiechała się.<br />
<br />
– Pytasz mi się dlaczego? Gdybyś wiedziała, jak to jest, gdy twoja rodzina nie jest w komplecie! Gdyby twój ojciec żył z inną rodziną, a ciebie miał w dupie. Gdybyś była dla niego nikim, a inne córeczki całym światem. Moja matka wiązała ledwo koniec z końcem, a ten pierdolony kutas Phil jej nie pomagał. Wolał żyć ze swoją rodzinką w Doncaster, ale gdy wyjechał do pracy do Nowej Zelandii, to pieprzył się z moją rodzicielką. Nie mogłam tego znieść. Bolało mnie, to że bardziej kochał Mandy i Darcy. Chciałam się na nich zemścić, a wy wszyscy byliście tylko pionkami w mojej grze. Danny był nikim. Wszyscy myśleli, że to on jest taki sprytny skoro to wszystko wymyślił, ale on tylko wykonywał moje polecenia razem z tym durniem Derekiem. Jesteście żałośni. Wszyscy. Co do jednego! – wykrzyczała, płacząc.<br />
<br />
– Zostaje pani aresztowana pod zażutem przetrzymywania Mandy Lane wbrew jej woli oraz zleceniu conajmniej trzech zabójstw – powiedział Matt, który pojawił się ni stąd ni zowąd i zakuł dziewczynę w kajdanki.<br />
<br />
Jak się okazało od samego początku brunet udawał człowieka Fishera, a tak naprawdę pracował nad nim, ponieważ nie miał wystarczająco dużo zarzutów, aby zamknąć go w kiciu. Wtedy doszło do tej sprawy z Mandy, więc wolał pilnować dziewczyny i dopiero teraz mógł ją uwolnić. Razem ze swoimi przyjaciółmi z policji przechwycił samochód Dereka, który zawioził ciemnowłosą na lotnisko. Swoją drogą Derek też posiedzi wiele lat w więzieniu. Nic by się nie udało, gdyby nie wczorajszy telefon Abbie. To ona pomogła mu w uwolnieniu niebieskookiej. Miała nadzieję, że w ten sposób odkupi swoje winy. Ale czy ktoś jej wybaczy to co zrobiła?<br />
<br />
– Świetnie się spisałaś, Abigail. Bardzo mi pomogłaś. Trzymaj się – rzekł Matt, wyprowadzając przestępczynię z mieszkania. Ratownicy medyczni zabrali już do karetki postrzelonego Danny'ego. Jak to się zakończy?<br />
<br />
Fisherówna chciała podejść do Louisa i pogadać z nim na spokojnie, lecz coś, a raczej ktoś jej w tym przeszkodził. Tym kimś była Mandy, która cicho weszła do pomieszczenia. Wypowiedziała delikatnie imię swojego ukochanego, a wszyscy patrzyli na nią ze łzami w oczach. Oczywiście to były łzy szczęścia.<br />
<br />
– Mandy! Mandy! Mandy! – zaczęła wykrzykiwać jej córeczka, która od razu do niej podbiegła. Przytuliła się do niej. Ciemnowłosa wzięła ją na ręce.<br />
<br />
Druga podeszła Darcy, która wciąż nie mogła w to uwierzyć, bowiem jako jedyna nie wiedziała, że jej siostra żyje. Dławiąc się łzami, tuliła się do niebieskookiej. Po chwili dołączył do nich Lou. To był piękny moment. Wszystkim spływała przezroczysta ciecz po policzkach. Teraz wszyscy byli w komplecie. Mogli stworzyć rodzinę, ale czy było w niej miejsce dla Abigail?<br />
<br />
<b>Od autorki: </b>Na wstępię mówię, że rodział nie sprawdzany, więc przepraszam za wszystkie błędy! Po drugie chciałabym was też przeprosić za to, że tak długo musieliście czekać, ale nie mogłam się zabrać za pisanie. To, że coś nabazgrałam, to zasługa jednej piosenki, która dała mi motywację do pisania. Usłyszałam ją w The Voice of Poland, która została wykonana przez Kasię z drużyny Justyny, której bardzo gratuluję przejścia do finału! Zasłużyłaś. Oto ta piosenka: <a href="https://www.youtube.com/watch?v=tkXNEmtf9tk" target="_blank"><b>Black Velvet</b></a>. Przechodzą do rzeczy, to opowiadanie dobiegło końca. Czeka nas już tylko epilog i niestety będę musiała się już z wami pożegnać :( Jak myślicie, Louis będzie z Mandy czy z Abbie? Wiem, że rozdział trochę dziwny. Taki bez ładu i składu i można się w nim pogubić (zresztą jak w całym opowiadaniu), ale ja w ogóle jestem nieco chaotyczna, więc musiałam stworzyć z tej historii taką Modę na sukces. Wyszło, jak wyszło. Czekam na wasze opinie. Pozdrawiam serdecznie, Weronika :) x<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b><a href="http://ask.fm/MandyLaneMandyLane" target="_blank">ASK</a></b></span></div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-17302764721979922012014-05-09T21:58:00.001+02:002014-05-17T23:48:22.503+02:0040.<b><i>Louis</i></b><br />
Byłem cholernie rozczarowany. Zawiodłem się, lecz mimo ostatnich wydarzeń, nie na Darcy, a na sobie. Dałem ciała. Wychowanie nastolatki nie jest takie łatwe, jak może się na początku wydawać. Trzeba umieć z nią rozmawiać na każdy możliwy temat, a przede wszystkim dać jej odczuć, że może ci ufać i zawsze na ciebie liczyć. Pogawędki o seksie, antykoncepcji i doboru odpowiedniego partnera do współżycia powinniśmy mieć już za sobą, a tymczasem ja to olałem i teraz masz babo placek. Nie dość, że moja podopieczna straciła dziewictwo z kolesiem, którego nienawidzi, to na dodatek nawet się nie zabezpieczyła. Wisienką na torcie jest rozbierana sesja. Cóż, tego się kompletnie po niej nie spodziewałem, ponieważ po przeprowadzce do Londynu, blondynka zmieniła się na lepsze i nie przeszło mi nawet przez chwilę przez myśl, iż posunęłaby się do takich czynów. Co ona ma w głowie? Siano?<br />
<br />
Dzisiejszą noc spędzaliśmy w mieszkaniu Amandy, która udostępniła nam pokój gościnny. Stwierdziła, że nie puści nas o tej porze do domu, tym bardziej, że jestem potwornie zdenerwowany i mogę jeszcze doprowadzić do jakiegoś wypadku. Siedemnastolatka spała na łóżku, a ja leżałem koło niej na podłodze. Pomimo tego, że dostałem wielki, mięciutki materac, to było mi niewygodnie. Nie mogłem zmrużyć oka. Przetarłem dłonią swoje oczy i bezszelestnie wstałem z ziemi. Ustałem na równe nogi i zacząłem dokładnie przyglądać się niebieskookiej. Była taka niewinna i spokojna. Nie wierzę, że mogła zrobić takie okropne rzeczy. Wiedziałem, że to nie jej wina, bo to ten skurwiel ją do tego wszystkiego namówił, aczkolwiek miałem nadzieję, że ona też ma jeszcze swój rozum. Najwidoczniej się pomyliłem.<br />
<br />
Darcy nie chciała mi powiedzieć dlaczego to wszystko zrobiła. Nie ukrywam, że byłem bardzo ciekawy co jest przyczyną jej zachowania, jednak nie zamierzałem na nią naciskać, bowiem wiedziałem, że prędzej czy później sama mi wyjawi prawdę. Zawsze tak było. Kiedy byliśmy mali i specjalnie psociła się Mandy i mi, to na początku nie chciała mówić po co to robi. Dopiero później przychodziła i tłumaczyła się jak na spowiedzi. Taka jej natura.<br />
<br />
Przypomniała mi się dzisiejsza rozmowa z Zaynem. Nie mogłem uwierzyć w to, co mówił! Na początku myślałem, że wyssał sobie tą historyjkę z palca, jednak po głębszym zastanowieniu, doszedłem do wniosku, że nie miał powodu, by mnie kłamać. Przez tyle miesięcy byłem pewien, że już nigdy nie zobaczę ciemnowłosej, a teraz okazuje się, że ona nadal żyje tylko jest przetrzymywana w tym cholernym klubie przez tego chuja. Jak go dorwę, to zabiję.<br />
<br />
<i>– Porwał ją, a później podpalił jej dom – zaczął opowiadać przyjaciel. – Okłamał ją, twierdząc, że to wy nieżyjecie dlatego nie próbowała się uwolnić. Przez ten cały czas mieszkała w pokoju na piętrze. Była zmuszana do tańczenie na rurze, robienia striptizów, pracowania jako kelnerka, a nawet świadczenia usług – kontynuował swoją opowieść. – Wiem, że doskonale zdajesz sobie sprawę z jakich – dopowiedział.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Moja pięść uderzyła w ścianę, o którą wcześniej się opierałem. Musiałem wyładować na czymś swoje emocje, bowiem płakać mi się chciało, gdy słyszałem, że niebieskooka była zmuszana do takich rzeczy. Przecież to jest chore. Dlaczego nikt do kurwy nędzy stamtąd jej nie pomógł? Tak bardzo współczułem mojej małej Mandy Lane.</i><br />
<i><br /></i>
Byłem tak blisko niej. Dlaczego to właśnie dzisiaj nie mógłbym jej zobaczyć? Czy jest szansa, że ujrzą ją choć przez chwilę? Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję. Szybko zarzuciłem na swój nagi tors wczorajszą koszulkę, a na bokserki założyłem spodnie. Wsunąłem stopy w buty i chwytając kluczyki od auta, wyszedłem z mieszkania. Niech Bóg ma mnie lepiej w opiecę.<br />
<br />
<b><i>Abbie</i></b><br />
Louisa nie było na noc w Londynie, więc to ja musiałam pilnować jego córeczkę w szpitalu. Pomimo tego, że oczy same mi się już zamykały, to nie chciałam zasypiać, ponieważ wolałam popatrzeć, jak Hayley spokojnie śpi. Jej oddech był równomierny, a jej twarz taka delikatna.<br />
<br />
Nie wierzę, że przez moje niedopilnowanie dziewczyn prawie coś stało się tej słodkiej istotcę. Gdyby odeszła z tego świata, to nigdy nie wybaczyłabym sobie. Przecież ona jest taka malutka i jeszcze tak wiele przed nią. Przywiązałam się do niej i nie chcę jej stracić. Wyobrażając sobie, że tego aniołka nie byłoby przy mnie, to aż chcę mi się płakać.<br />
<br />
Mam nadzieję, że Darcy nie wygadała się Lou. Gdyby powiedziała mu prawdę, to mogłabym już pakować swoje walizki i wracać do Danny'ego. Wciąż mnie zastanawia to dlaczego nadal wykonuję rozkazy mojego brata. Przecież nie powinnam się na to godzić. Dlaczego nigdy nie mogę postawić na swoim? Jestem totalnie do kitu i chyba nie da się nic na to poradzić.<br />
<br />
Nagle zauważyłam, że szatynka powoli zaczęła unosić swoje powieki do góry. Przetarła swoją rączką oczy, po czym ziewnęła cicho, więc i mi się to udzieliło. Spojrzała na mnie, a po chwili na jej twarzy pojawił się zmęczony uśmiech. Czy ona zawsze musi być taka urocza?<br />
<br />
– Dlaczego nie śpisz, księżniczko? – zapytałam, gładząc dłonią jej policzek.<br />
<br />
– Nie chcę mi się już – odpowiedziała na moje pytanie. Dostrzegłam, że nagle spoważniała. Chyba coś się stało. – Abbie, kochasz Louisa? – spytała, a mnie aż wmurowało.<br />
<br />
– O-oczywiście, że go kocham. Jest cudownym mężczyzną i aż sama sobie zazdroszczę, że go mam. Skąd takie pytanie, kochanie? Przecież powinnaś wiedzieć takie rzeczy – rzekłam, głaskając ją po główcę, na co kąciki jej malinowych usteczek powędrowały do góry.<br />
<br />
– Czyli nas nigdy nie zostawisz? – zadała kolejne pytanie.<br />
<br />
Skąd mogę wiedzieć? Przecież jeśli plan Killera się nie powiedzie i wszystko wyjdzie na jaw, to oczywiste jest to, że będę musiała ich zostawić. Jednak jeśli nadal będzie tak jak jest i nikt tego nie popsuje, to pewne jest to, że zostanę z nimi. Kocham ich bardzo mocno.<br />
<br />
– Przenigdy – oznajmiłam, mając nadzieję, że ta odpowiedź zadowoli dziewczynkę. Niestety, pomyliłam się. Już po chwili usłyszałam od niej słowa, których nie chciałam słyszeć. Dźwięczne <i>obiecujesz </i>wymówiła z niezwykłą gracją. – Obiecuję, Hayley.<br />
<br />
<b><i>Louis</i></b><br />
Stałem przed drzwiami klubu. Nawet się nie wahając, wszedłem do środka. Musiałem zobaczyć Mandy za wszelką cenę. Niedługo ją stąd uwolnię i wszystko będzie w porządku. Zamieszka ze mną i znowu będziemy się cieszyć z tego, że mamy siebie nawzajem. Nie mogę się doczekać tych chwil. Od jej rzekomej śmierci, to moje jedyne, najskrytsze marzenie, które się na pewno spełni, choć wcześniej było to dla mnie wręcz niemożliwe.<br />
<br />
Kiedy znalazłem się już w pomieszczeniu, dostrzegłem tego samego barmana, który dwa dni temu stał tutaj z tym skurwielem. Podszedłem do niego i spytałem się gdzie mogę znaleźć Mandy. Ten bez żadnych sprzeciwów, podał mi dokładną drogę do jej pokoju. Podziękowałem mu i ruszyłem do wyznaczonego celu. Serce biło mi jak szalone.<br />
<br />
Przemierzając korytarz na piętrze, zauważyłem, że dwóch mężczyzn się na mnie patrzy. Zapewne byli to ludzie Danny'ego. Jeden z nich miał czarne loki na głowie i kwadratową szczękę. Na jego twarzy można było zauważyć strach, jak i niepewność. Drugi był szatynem z kilkudniowym zarostem na twarzy. Wyglądał na dupka i zgaduję, że nim zapewne był.<br />
<br />
– Dokąd to, kolego? Tam nie wolno wchodzić osobom, które tutaj nie pracują. Więc wypierdalaj stąd zanim sam ci pomogę się stąd wynieść – odezwał się do mnie drugi z wymionionych facetów. Podszedł do mnie i zaczął mnie szturchać. – Nie słyszałeś?!<br />
<br />
– Derek, daj spokój – rzekł do niego ten pierwszy, a ja słysząc to imię, spiąłem się. To ten koleś, który pobił Zayna. Skopałbym mu tyłek, ale nie mam na to czasu, bo muszę zobaczyć się z Mandy. – Przepuść go. Danny i tak jest na przegranej pozycji, a on prędzej czy później i tak się z nią spotka. Wszystko wyszło na jaw i to koniec tej gry. Czas się z tym pogodzić.<br />
<br />
– Matt, stary, ta laska namieszała ci chyba w głowie. To, że raz się przespałeś z Lane nie oznacza, że masz ją teraz kurwa ratować! – krzyknął na niego, a ja miałem teraz ochotę zabić ich wszystkich. Jednego za to, że nie chciał mnie przepuścić do niebieskookiej, a drugiego, że się z nią kochał. Nie wiem już którego bardziej nienawidzę. Po chwili zaczęli się szarpać, a ja wykorzystując okazję wpadłem do pokoju ciemnowłosej. To właśnie ta chwila.<br />
<br />
Siedziała tam. Widziałem ją. Czytała książkę na łóżku. Jej drobne dłonie przewracały kartki, a oczy uważnie śledziły tekst. Nie zauważyła mnie. Nie spostrzegła, że tutaj jestem. Jej włosy opadały jej kaskadą na plecy. Koniuszkiem języka oblizała swoje wargi i ponownie doprowadziła mnie do szaleństwa. Tak bardzo kurwa tęskniłem. Przytul mnie, pocałuj...<br />
<br />
Spojrzała na mnie. Na początku była mega zdziwiona, ale już po chwili zakryła swoje usta ręką, aby się nie rozpłakać, jednak to nie pomogło. Łzy lały się strumieniami po jej polikach. Tak samo jak po moich. Nie mogłem wytrzymać. Znów ją widziałem. Znów była moja.<br />
<br />
Rzuciliśmy się sobie objęcia. Trzymałem cały mój świat w ramionach. Płakaliśmy, ale zarazem się śmieliśmy. Mówiłem jej, że już nigdy jej nie zostawię, a ona szeptała, że tęskniła. Całowałem delikatnie jej wargi, a ona się nie opierała. Zapamiętam tą chwilę na zawsze.<br />
<br />
Nie wydawaliśmy z siebie już żadnego dzwięku. Po prostu położyliśmy się na łóżku, tuląc się do siebie. Dłonią gładziłem jej włosy, a ona palcem jeździła po moim torsie. To nieprawdopodone, że znów mogę ją dotknąć. Brakowało mi jej dotyku, głosu.<br />
<br />
– Uwolnię cię stąd – powiedziałem, patrząc na nią z powagą. – Obiecuję ci to. Jesteś moją małą Mandy Lane i już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić – dodałem, całując ją w czoło.<br />
<br />
– Nie wypuszczą cię stąd razem ze mną – zaczęła mówić ze łzami w oczach. – Danny ma wielu ludzi i oni mnie tutaj pilnują. Jesteśmy bez szans, Lou – wychrypiała cichutko.<br />
<br />
– Zawsze możemy spróbować – oznajmiłem, wstając z łóżka. Pociągnąłem ją za dłoń w stronę drzwi. Pociągnąłem za klamkę, a w progu ujrzałem mężczyznę z korytarza, który jak podejrzewam miał na imię Derek. Przystawił pistolet do mojej głowy, a ja przełknąłem ślinę.<br />
<br />
– Zrobisz jeszcze jeden ruch, a ostrzelę ci łeb – wycedził przez zęby, na co ciemnowłosa pisnęła. Wpatrywałem się w jego oczy, a on w moje. Gdybym mógł, to zabiłbym tego frajera. Niestety, nie mam takiej możliwości. – Teraz puścisz rękę Mandy i bez słowa stąd wyjdziesz.<br />
<br />
Nagle usłyszeliśmy stukot szpilek. Za chłopakiem stanęła jakaś blondynka. Miała delikatne rysy twarzy, które dodawały jej dźwięku. Trzeba było przyznać, że była śliczna, ale chowała się do Abbie i niebieskookiej. Dziewczyna położyła dłoń na ramieniu faceta.<br />
<br />
– Teraz grzecznie odstawisz broń i stąd pójdziesz – rozkazała mu, a on wypowiadając krótkie<i> "Karlie, jesteś idiotką"</i>, wyszedł z pomieszczenia. Ona zlustrowała mnie wzrokiem. – A ty kochany Louisie Tomlinsonie. – Wskazała na mnie palcem. – Pożegnasz się z koleżanką i nigdy więcej się tutaj nie pojawisz. Chyba nie chcesz, aby słodziutkiej Hayley, bądź głupiutkiej Darcy się coś stało, prawda? – zapytała, a ja zacisnąłem pięści.<br />
<br />
Proszę, niech oni w to nie mieszają dziewczynek. One przecież niczemu nie są winne. Ciemnowłosa spojrzała na mnie smutno i już wiedziałem jaka jest jej decyzja. Przytuliła mnie, a łzy same spływały jej po policzkach. Pocałowała przelotnie moje usta, po czym szepnęłą ciche<i> "Wiem, że mnie uwolnisz. Kocham cię"</i>. Miała rację. Uwolnię ją. Pokażemy wszystkim na co mnie stać. Jeszcze będzie dobrze. Wierzę w to.<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-43569886327186326122014-05-03T13:04:00.000+02:002014-05-09T21:58:26.103+02:0039.<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;">Rozdział zawiera sceny erotyczne (+16)</span></div>
<b><i>Louis</i></b></div>
<i>– Mandy żyje!</i><br />
<i><br /></i>
Nie przesłyszałem się. Byłem pewien, że Malik wypowiedział właśnie te dwa słowa. Dwa słowa, które potrafiły w sekundę zrobić mi mętlik w głowie. Nie wiedziałem czy wymówił je tylko dlatego, aby zwrócić moją uwagę czy naprawdę był przekonany o tym, że moja mała Mandy Lane żyje. Przecież to nierealne! Byłem do cholery na jej pogrzebie. Ona zginęła w pożarze osiem miesięcy temu. To właśnie dlatego byłem wrakiem człowieka. To dlatego moje życie straciło jakikolwiek sens. Teraz, kiedy w końcu się pozbierałem po stracie najważniejszej osoby w moim życiu, okazuje się, że ona żyje. Przecież to niemożliwe...<br />
<br />
W mojej głowie zaczęły niczym fotografie ukazywać się różne momenty z mojego życia związane z Mandy. Przypominał mi się jej melodyjny śmiech, perfekcyjny uśmiech, malinowe wargi, która podczas całowania były, jak delikatne płatki róż. Była idealna. W jej oczach zawsze można było dostrzec figlarny błysk, który doprowadzał mnie na skraj wytrzymałości. Kiedy płakała, pękało mi serce, ponieważ bolało mnie to, że tak wrażliwa i dobra osoba musi ocierać gorzkie łzy z policzków. Kiedy kąciki jej ust unosiły się ku górze byłem w siódmym niebie, ponieważ wiedziałem, że jest wtedy szczęśliwa. Miała swoje wady, zresztą jak każdy, jednak dla mnie one były niezauważne, bowiem tonęły w otchłani pełnej zalet. Była kimś niezwykłym. Inne kobiety patrzyły na nią z zadrością, ponieważ ciemnowłosa była wyjątkowa i każdy mógł to zauważyć. Najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że nadal pozostawała moją małą Mandy Lane, którą kochałem nad życie i dla której zrobiłbym wszystko.<br />
<br />
Jeśli ona żyje, to dlaczego się nie odezwała? Zapomniała o mnie? Może straciła pamięć? Jakim cudem przeżyła? Gdzie teraz jest? Co u niej? Coraz więcej pytań zaprzątało mi głowę, a ja wciąż nie znałem na nie ani jednej odpowiedzi, co mnie niezwykle denerwowało.<br />
<br />
Co się wydarzy, gdy wróci? Tak na marginesie czy ona w ogóle zamierza wracać? Jak będzie teraz wyglądało nasze życie? Jak zareaguje na wieść o tym, że jestem z Abbie? No właśnie, teraz mam Abigail. Nie mogę jej zostawić, ponieważ wiem, że ona mnie kocha, a ja kocham ją. Jest cudowna i nie wyobrażam sobie tego, że mielibyśmy się rozstać. Ostatnio jest dla mnie ogromnym wsparciem i potrzebuję jej. Może poznaliśmy się w dość nietypowych okolicznościach, ale czy nie właśnie w takim momentach rodzi się prawdziwa i nieskazitelna miłość na śmierć i życie? Może nie jesteśmy ze sobą długo, ale czy to ma jakieś znaczenie?<br />
<br />
W moich oczach pojawiły się słone łzy. Chciały wypłynąć na wierzch, lecz powstrzymywałem je. Nie zwracałem już uwagi na spokojny głos przyjaciela, który próbował mi coś wytłumaczyć, tylko chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę sali, w której leżała Hayley. Kiedy znalazłem się już w pomieszczeniu, to ujrzałem jej uśmiechniętą twarz. Usiadłem koło niej i dokładnie lustrowałem jej sylwetkę. Była tak bardzo podobna do swojej mamusi. Abbie i Hay zaczęły coś do mnie mówić, ale słyszałem wszystko tak jakbym był pod wodą. Dochodziły do mnie tylko pojedyncze dźwięki. Ułożyłem głowę na brzuszku córeczki i zacząłem płakać. Ryczałem, jak małe dziecko. Przezroczysta ciecz lała się strumieniami po moich policzkach. Przerażona zieloonoka wyszła z sali i szybko pobiegła po Malika. Nadal szlochałem w drobne ciało szatynki. Już po chwili koło mnie pojawił się mój przyjaciel i próbował mnie uspokoić, ale bezskutecznie. Nie umiałem powstrzymać łez.<br />
<br />
–<i> </i>Ona żyje – szepnąłem cicho, więc nikt nie usłyszał tego co powiedziałem – Moja mała Mandy Lane żyje – wychrypiałem, wciąż tuląc się do brązowookiej. Zayn poklepał mnie tylko po plecach, a Abigail nie wiedząc o co chodzi, patrzyła na mnie niespokojnie.<br />
<br />
To wszystko było mega szalone. Zdałem sobie właśnie sprawę, że nic już nie będzie takie, jak kiedyś. Wszystko się zmieni. Nie wiem czy na lepsze czy na gorsze, ale zmiany zbliżają się wielkimi krokami w moją stronę. Jestem na nie przygotowany. Nic już mnie nie zaskoczy.<br />
<br />
Nagle ni stąd ni zowąd w mojej głowie pojawił się obraz sprzed dziesięciu miesięcy. To właśnie w ten dzień się pogodziliśmy i to tego dnia dowiedziałem się, że mam córkę.<br />
<br />
<i>– Zaśpiewaj mi coś – wyszeptała cicho, przygryzając nieśmiało swoją dolną wargę.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Słysząc jej słowa, spojrzałem na nią niepewnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie zachęcająco, po czym wypowiedziała ciche "proszę". Kiwnąłem głową na tak i zacząłem zastanawiać się nad tym jaką piosenkę powinienem zaśpiewać. Zdecydowałem się na Over Again. Mam nadzieję, że jej się spodoba.</i><br />
<i><br /></i>
<i>– Tell me with your mind, body and spirit. I can make your tears fall down like the showers that are British. Whether we're together or apart. We can both remove the masks and admit we regret it from start – zaśpiewałem, patrząc jej głęboko w oczy. Wpatrywała się we mnie, jak zahipnotyzowana, co swoją drogą bardzo mi się podobało. Prawdę mówiąc, to uwielbiałem, gdy robiła cokolwiek. Była po prostu perfekcyjna.</i><br />
<i><br /></i>
<i>– To było cudowne – wyszeptała, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Po chwili się potrząsnęła głową i posłała mi wesoły uśmiech, ukazując rządek równych zębów.</i><br />
<i><br /></i>
Na zawsze zapamiętam ten dzień, ponieważ widać było, że Mandy była oczarowana moim śpiewem, co niezwykle mi schlebia. Obiecuję, że jeśli ujrzę ją jeszcze raz, to zaśpiewam dla niej. Mogę śpiewać pod jej oknem, może zależeć od tego moje życie, mogę śpiewać nago, ale zrobię to. Do zobaczenia wkrótce, kochanie. Niedługo się znowu zobaczymy.<br />
<br />
<b><i>Amanda</i></b><br />
Na szczęście moja zmiana w kawiarnii już się skończyła. Nogi bolały mnie niemiłosiernie, a głowa mi wręcz pękała. Praca kelnerki nie jest taka przyjemna, jak się wydaje. Po ośmiu godzinach męczarni w końcu mogłam udać się do domu i odpocząć od tego wszystkiego. Znowu będę mogła się przytulić do swojego chłopaka i szeptać mu sprośne słówka do uszka. Nigdy nie pomyślałabym, że po naszej romantycznej randcę, Dougie zacznie traktować mnie na poważnie. Pamiętam, jak jeszcze dziesięć miesięcy temu opowiadałam o nim Mandy.<br />
<br />
Tęsknię za moją najlepszą przyjaciółką. Nikt mi nigdy jej nie zastąpi. Ona była jedyna w swoim rodzaju. Tylko ona potrafiła mnie zrozumieć. Tylko na nią mogłam liczyć. Gdy razem pracowałyśmy było cudownie. Czas wtedy szybko nam zlatywał. Teraz na jej miejsce przyszła jakaś tleniona blondynka, która nie ma nawet za grosz rozumu i co chwilę wybucha tym swoim pustym śmiechem. Jej cycki są tak sztuczne, że jakbym dostała z nich w twarz, to na pewno wylądowałabym w szpitalu z poważnym urazem buzi. To jest okropne!<br />
<br />
Sama już nie mam tego koloru włosów. Postawiłam na brąz i czuję się o wiele lepiej w tym wydaniu. Oprócz wyglądu, zmienił się także mój charakter. Można nadal jestem mega zwariowana i wszystko widzę w optymistycznych barwach, ale wydaję mi się, że wydoroślałam. To obecność mojego partnera tak na mnie działa. Jestem tego pewna.<br />
<br />
Kroczyłam pewnie przez park, bowiem to był jeden ze skrótów do mojego domu. Nagle usłyszałam czyjś przeraźliwy szloch. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie, dlatego też od razu dobiegłam do dziewczyny, która siedziała na ławce z podkulonymi nogami pod brodą i zakrywała twarz dłońmi. Wyglądała na mniej więcej siedemnaście lat, a jej blond kosmyki opadały kaskadą na jej plecy. Była taka drobna i nieszkodliwa. Kto ją mógł skrzywdzić?<br />
<br />
– Przepraszam, czy coś się stało? – zapytałam, kucając przy niej. Położyłam dłoń na jej kolanie, a wtedy ona odsłoniła swoją zapłakaną twarz i spojrzała na mnie swoimi szaroniebieskimi tęczówkami. – Darcy, kochanie, co ty tutaj robisz? – spytałam od razu, rozpoznając młodszą siostrę mojej zmarłej przyjaciółki. Musiało się coś stać.<br />
<br />
– Zrobiłam głupstwo. Jestem idiotką. Głupią, małą, naiwną debilką – powiedziała z trudem powstrzymując łzy. Lane przytuliła mnie mocno i kolejna porcja łez spłynęła po jej policzkach. Objęłam ją rękoma i zaczęłam prawą dłonią głaskać jej plecy. – Lou mnie zabije, Amando.<br />
<br />
– Shh, nie płacz, myszko. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – szeptałam jej do ucha, próbując ją uspokoić. Tak bardzo było mi jej szkoda. Musiałam ją zabrać do domu.<br />
<br />
<b><i>Danny</i></b><br />
Wpatrywałem się w ekran swojego telefonu. Nagie zdjęcia Darcy wyszły idealnie, więc dlaczego nie miałby ich zobaczyć Louis? Nacisnąłem napis <i>wyślij</i>, zastrzeżając przed tą czynnością swój numer. Może byłem potworem, ale uwielbiałem tak się zachowywać. Przynajmniej wtedy ludzie wiedzieli, że nie ma ze mną żartów. Każdy wie, że ze mną się nie zadziera. Potrafię zniszczyć człowieka jednym pstryknięciem palca.<i> </i>To ja ustalam zasady gry i jeszcze nigdy nikt mnie nie wykiwał. Jestem królem tego pieprzonego świata.<br />
<br />
Siedemnastoletnia Lane była naiwna, jeśli myślała, że nie wykorzystam tych fotek. Głupia dziewczyna. Może i jej dług magicznie zniknął, ale kto powiedział, że jeszcze się nią nie zabawię? To piękne, że mogę kontrolować ludzi. Nie dość, że Mandy jest na każdy mój rozkaz, to jeszcze mam władzę nad jej młodszą siostrą. Jak Hayley podrośnie, to też będzie taka lekkomyślna i wpadnie w moje sidła? Padłbym ze śmiechu, gdyby tak się stało.<br />
<br />
Jestem pewien, że Tomlinson będzie zły na blondynkę, gdy zobaczy zdjęcia, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Przecież i tak jej nie ukarze. To zwykły mięczak o dobrym sercu. Nie wiem co moja siostra w nim widzi. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że ona jest w nim zakochana. Ciekawe, jak zareaguje na wieść o tym, że ten cały Malik dowiedział się o Mandy. Jeśli on wygada się obiektowi westchnień Abbie, to cały nasz plan może trafić szlag. Abigail musi zrobić wszystko, co w jej mocy, aby Lou nie przyjechał odebrać mi ciemnowłosej.<br />
<br />
– Jesteś okropny, Danny – szepnęła Karlie, siadając na mnie okrakiem. Materac mojego łóżka ugiął się pod naszym ciężarem. Dziewczyna włożyła swoje drobne dłonie pod moją koszulkę. – Zły z ciebie chłopczyk. Bardzo zły. – Przygryzła seksownie swoją wargę.<br />
<br />
– To raczej z ciebie niegrzeczna dziewczynka, skarbie –<b> </b>powiedziałem, podziwiając jej dorodne piersi idealnie przylegające do jej czarnego stanika. Aż chciałoby się go z niej zedrzeć. – To ty każesz mi wykonywać te wszystkie ohydne rzeczy. Powiedz mi, dlaczego do cholery ja ciebie tak ciągle słucham? – zapytałem zaintrygowany, patrząc na nią.<br />
<br />
– Ponieważ oboje jesteśmy czarnymi charakterami w tej historii. Tylko tym razem ta bajka nie skończy się, jak każda inna. To my wygramy tą wojnę – powiedziała, pozbywając się dresowych spodni z moich nóg. – Poza tym kurwsko mocno cię pociągam, więc nigdy mnie nie opuścisz ani się nie sprzeciwisz – dokończyła, całując mnie namiętnie w usta.<br />
<br />
– Ty podła jędzo – wychrypiałem, szczypiac ją za pośladek. – Dlaczego tak bardzo nienawidzisz rodziny Lane? Co oni ci wszyscy zrobili? – spytałem, splatając nasze dłonie.<br />
<br />
– Może kiedyś się dowiesz – oznajmiła, gryząc mój płatek ucha. – Ale jeszcze nie teraz.<br />
<br />
<b><i>Darcy</i></b><br />
Po tym co się dzisiaj wydarzyło mogę śmiało stwierdzić, że jestem największą kretynką jaką widział świat. To jest niewiarygodne, że dałam się namówić na tą sesję. Przecież to jest logiczne, że teraz Danny nie da mi spokoju i będzie mnie szantażował tym, że jeśli mu się sprzeciwię, to pokaże te foty Louisowi. Przecież on nie może się o tym dowiedzieć! Najgorsze jest to, że może dojść do tego, iż Abbie wcale nie zniknie z naszego życia i wcale nie zostawi Tommo w spokoju. Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie?<br />
<br />
A co Niallem? Co się stanie, jeśli on także się o wszystkim dowie? Przecież już w życiu na mnie nie spojrzy. Tym bardziej, że nadal jesteśmy ze sobą pokłóceni. Gdybym wtedy na niego tak nie naskoczyła i wszystko wytłumaczyła, to może teraz nie siedziałabym w mieszkaniu Amandy i czekała na przyjazd Lou. Musiała do niego dzwonić? On mnie zabije.<br />
<br />
Najbardziej jednak dołuje mnie to, co się stało po robieranej sesji. W życiu sobie tego nie wybaczę. Mogę dodać kolejny, życiowy błąd do kolekcji. Ile ich jeszcze będzie zanim się czegoś nauczę? Po tych wszystkich doświadczeniach powinnam trochę dojrzeć do pewnych spraw, ale nieee, jak zwykle muszę wszystko schrzanić. Jestem do kitu i to totalnie.<br />
<br />
Wciąż przed oczami ma moment, gdy Fisher gratuluje mi perfekcyjnych zdjęć i to, jak zamyka się ze mną w garderobie. Jego łapska wciąż czuję na swoim ciele, a na samą myśl o tym, że wcale się nie stawiałam, chce mi się ryczeć. Straciłam dziewictwo z potworem.<br />
<br />
<i>– Darcy, trzeba to przyznać: jesteś obłędna. Nie ma tobie równych </i><i>– powiedział, lustrując moje ciało owinięte w szlafrok. Nie zwracałam na niego nawet uwagi, bowiem nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Ruszyłam w stronę garderoby, a zielonooki podążył niestety za mną. Czy on nie mógł się ode mnie już odczepić? Mam go dosyć.</i><br />
<i><br /></i>
<i>– Po prostu się ode mnie odwal. Zrobiłam te pieprzone fotki, więc zniknij z mojego życia! </i><i>– krzyknęłam, a kilka pojedynczych łez popłynęło po moich policzkach z bezsilności. Chłopak zakluczył drzwi na zamek, lecz nie zwracałam w tamtym momencie na to uwagi. Liczyło się dla mnie teraz tylko to, aby Killer obiecał, iż da mi spokój.</i><br />
<i><br /></i>
<i>– Uspokój się, skarbie. Złość w końcu piękności szkodzi. Poza tym taka śliczna dziewczyna, jak ty nie może płakać </i><i>– szepnął, ocierając moje mokre policzki. On ze mną flirtował. Czy on sobie kpiny urządza? </i><i>–<b> </b>Faceci pewnie ustawiają się do ciebie w kolejce. Zdradzę ci, że gdyby była taka możliwość, to wepchnąłbym się na początek.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Nienawidziłam go, to fakt, ale przyznam, że schlebia mi to, iż szatyn zainteresował się mną. Każda dziewczyna lubi słyszeć takie słodkie rzeczy. Zaślepiona jego słowami, uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Nawet nie wiem kiedy pocałował moje usta. Całować umiał, to trzeba mu przyznać. Był niezwykle czuły i perfekcyjny w tym co robi. Poddałam się pocałunkowi i wiedziałam, że szybko tego pożałuję.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Danny pchnął mnie na stół z kosmetykami znajdujący się w pomieszczeniu. Jego ręka powędrowała do mojego kolana, a już po chwili pociągnął je do góry. Całował moją szyję, zostawiając na niej mokre ślady. Czułam rosnące w sobie podniecenie. Pożądałam go. Szatyn był przystojnym mężczyzną, nie mogłam temu zaprzeczyć. Pociągnęłam za skraj jego koszulki i już po chwili moim oczom ukazała się jego wyrzeźbiona klatka piersiowa. Przygryzłam swoją wargę, a on zamruczał mi do ucha.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Ponownie odnaleźliśmy swoje usta. Nasze języki zaczęły wykonywać swój dziki taniec, a ja miałam ochotę prosić go byśmy zaczęli już to, co mieliśmy w planach, bowiem dłużej już nie wytrzymam. Chłopak pociągnął za lśniący pasek mojego szlafroka. Cienki materiał spadł z mojego ciała, ukazując mnie w całej okazałośli. Zielonooki usadził mnie na meblu, a już po chwili opuścił swoje spodnie w dół razem z bokserkami.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę miała możliwość zobaczenia go nago. Przecież to jest nie do pomyślenia! Mój wewnętrzny monolog przerwał mi jego członek, który gwałtownie we mnie wszedł. Jęknęłam głośno, a na twarzy mojego towarzysza pojawił się uśmiech. Zaczął poruszać się w tył i przód, a ja czułam, jak oblewa mnie fala przyjemności. To niesamowite doznanie. Nawet mimo tego, że robię to z potworem.</i><br />
<i><br /></i>
Kolejna porcja łez spłynęła po moich policzkach. Gdy o tym myślę, chcę mi się rzygać. Najgorsze jest to, że gdy skończyliśmy się już kochać, to Fisher stwierdził, iż jestem naiwna, po czym opuścił garderobę. Jednak bardziej przeraża mnie myśl, że się nie zabezpieczyliśmy.<br />
<br />
<b><i>Louis</i></b><br />
Stałem pod drzwiami Amandy mocno wkurzony na Darcy. Co ona do cholery robi w Doncaster? Najpierw wypadek Hayley, później kłótnia w szpitalu, a teraz to. Czym ta dziewczyna mnie jeszcze zaskoczy? Nie wiem co się z nią dzieje i jaka jest tego przyczyna, ale znowu zaczyna się zachowywać, jak pyskata gówniara, która wkurwia wszystkich do granic wytrzymałości. Nie lubię tego wydania siedemnastoletniej blondynki.<br />
<br />
Gdy dostałem telefon od Jeffrey byłem bardzo zdziwiony, bowiem nie kontaktowaliśmy się ze sobą już sporo czasu. Jeszcze większym zaskoczeniem było to, że przyjaciółka Mandy znalazła niebieskooką w parku całą zapłakaną. Przecież to się w głowie nie mieści! Muszę porozmawiać z Darcy, bo zaczyna już ostro przeginać. Każdy już to zauważył.<br />
<br />
Zadzwoniłem dzwonkiem i już po chwili ujrzałem zmartwioną twarz dwudziestoparolatki. Dziewczyna zmieniła kolor włosów na brąz. Świetnie wyglądała w tym wydaniu, ale to nie to było teraz najważniejsze. Przytuliłem się z nią na przywitanie, a już po chwili usłyszałem czyjeś chrząknięcie. Speszona szatynka przedstawiła mi swojego partnera, po czym zaprowadziła do pokoju, w którym przesiadywała siedemnastolatka. No to teraz się zacznie.<br />
<br />
Kiedy Amanda wyszła z pomieszczenia, zamknąłem drzwi. Blondynka nie uraczyła mnie ani jednym spojrzeniem. Stanąłem przed nią i dokładnie zacząłem lustrować jej zapłakaną twarz.<br />
<br />
– Co się z tobą dzieje, dziewczyno? – zapytałem groźnie, a ona się tylko skuliła. Czy ona się mnie bała? Przecież nic jej nie zrobię. Musiałem objąć inną taktykę. – Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Myszko, dlaczego tak się ostatnio zachowujesz?<br />
<br />
– Mam pewne malutkie problemy – szepnęła, a kilka łez spłynęło po jej policzkach. Szybko je otarła. – Ale dzisiaj popełniłam najgorszy błąd mojego życia – wyznała szczerze. Spojrzałem na nią pytająco, a ona wtedy przełknęła głośno ślinę. – Przespałam się z Danny'm.<br />
<br />
– Danny'm? – zapytałem zdziwiony. To jest jakiś jej kolega ze szkoły? Co w takim razie z Niallem? Czy ona właśnie mi wyznała, że straciła dziwictwo? Jakiś koleś ją dotykał?<br />
<br />
– Fisherem – wychrypiała.<br />
<br />
– Kim kurwa?! – krzyknąłem. Ona sobie chyba jakieś kpiny urządza. Zabiję tego gnoja. Urwę mu jaja, jak go spotkam. Przecież on już nie żyje. Dlaczego zrobiła to akurat z nim? Matko Boska! – Darcy, czy ty do końca oszalałaś?! – spytałem na maxa wkurwiony.<br />
<br />
– Przepraszam, Louis. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. To wszystko stało się tak nagle. On był dla mnie taki miły i ja... ja... – mówiła, lecz nie dokończyła, ponieważ zaczęła płakać.<br />
<br />
Nagle dostałem esemesa. Wyciągnąłem telefon z kieszeni. Numer zastrzeżony. Odebrałem wiadomość i moim oczom ukazały się nagie zdjęcia Darcy. No tego to kurwa było już za wiele. Jeśli się dowiem, że ten człowiek zrobił jej te foty, to znajdzie się szybciej w grobie niż się tego spodziewa. Nie wierzę, że to wszystko zawsze przytrafia się moim bliskim.<br />
<br />
– A jak wytłumaczysz mi to? – zapytałem, wystawiając telefon ze zdjęciem w jej stronę.Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-85515964819028333822014-05-01T15:36:00.000+02:002017-04-25T13:41:25.958+02:0038.<b><i>Louis</i></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<i style="font-weight: bold;"> </i>Wiadomość o wypadku Hayley zmroziła mi krew w żyłach. Przyjechałem do szpitala w Londynie najszybciej jak mogłem. Wiedziałem, że zachowałem się głupio, zostawiając poturbowanego Zayna oraz zdezorientowanego Harry'ego w Doncaster. Nie miałem czasu na wyjaśnienia, bowiem martwiłem się o moją córeczkę. Każdy postąpiłby tak na moim miejscu. Chciałem być jak najbliżej mojej pierworodnej. Upadek ze schodów dla tak małej dziewczynki był niezwykle niebezpieczny. Mogła nawet stracić życie. Cała ta sytuacja przerażała mnie. W mojej głowie tworzyły się same czarne scenariusze. Każdy z nich był coraz bardziej mroczniejszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sam już nie potrafiłem stwierdzić na kogo byłem najbardziej wściekły. Czy na Darcy, która była na tyle nierozsądna, że szarpała się z Hay na schodach, czy na Abbie, która ich nie dopilnowała. Była także moja osoba, która również ponosiła odpowiedzialność za całe zdarzenie. Mogłem zabrać je ze sobą, a nie zostawiać same w domu. Cała nasza trójka była w jakiś sposób winna, lecz z pewnością dziewczyny miały takie same wyrzuty sumienia, co ja. Jeśli coś poważnego stało się szatynce, nigdy nie umiałbym sobie tego wybaczyć. Moje życie straciłoby jakikolwiek sens.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wciąż nurtowała mnie jeszcze jedna sprawa. Co chciał przekazać mi Malik? Musiał dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat gangu Danny'ego. Pewnie dlatego go pobili. Gdybym wcześniej wiedział, że to sprawka tego popierdolonego kutasa, to obiłbym mu mordę, nie licząc się z konsekwencjami. Nienawidziłem go i nic ani nikt nie potrafił tego zmienić. To był taki typ człowieka, który samym wyrazem twarzy przyprawiał mnie o chęć mordu. Wpadałem przez niego w szał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Biegłem długim korytarzem wzdłuż szpitala. Pielęgniarki kierowały mnie w odpowiednie strony. Mijając różne sale, widziałem setki chorych ludzi, od których biło cierpienie. Współczułem im, jednak nie to było dla mnie teraz najważniejsze. Z oddali zauważyłem Abigail. Już po paru sekundach znalazłem się w jej objęciach. Przytuliłem ją do siebie, a ona zaczęła cichutko płakać. Było mi jej okropnie żal.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tak bardzo cię przepraszam, Lou. To wszystko przeze mnie. Nie przewidziałam, że coś takiego może się stać – zaszlochała, wtulając się we mnie mocniej. Automatycznie złożyłem całusa na jej głowie. Oboje potrzebowaliśmy swojego wsparcia. Byłem dla niej podporą, lecz bez niej nie dałbym rady się utrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nawet tak nie myśl. Równie dobrze do tego mogło dojść, gdybym to ja był w domu. Nie obwiniaj się, proszę – uspokajałem ją, choć sam niemożliwie się denerwowałem. Próbowałem zachować spokój, ale w duchu byłem roztrojony,</div>
<div style="text-align: justify;">
Potrzebowałem zielonookiej, a ona potrzebowała mnie. Doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę Nie wyobrażałem sobie nie mieć jej już przy sobie i nie witać ją codziennie z rana czułym pocałunkiem. Od początku nasza znajomość była nietypowa i to, co między nami było, powstało niespodziewanie. Teraz byłem pewny, że ją kochałem. Tak, przyznawałem się, że ja Louis Tomlinson kocham Abbie Fisher.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Typowe – mruknęła cicho Darcy, która siedziała na jednym z krzeseł i patrzyła na nas wrogo. Dostrzegłem, że miała łzy w oczach. Na początku nawet jej nie zauważyłem. – Wszyscy wiemy, że to jej wina, bo nas nie przypilnowała, ale ty jak zwykle jej wybaczasz. Tylko ty nie zauważasz, że coś z nią nie tak. Jesteś ślepy, Louis, ale czego ja mogłam się spodziewać po kimś takim jak ty? Gdyby Hayley zginęła, to też powiedziałbyś jej, że nie ma się przejmować, bo wypadki chodzą po ludziach? – zapytała z nieprzyjemnym jadem w głosie. O co jej znowu chodziło?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przesadzasz – odparłem niemiło. – Dlaczego mówisz takie rzeczy? Masz siedemnaście lat, więc też powinnaś uważać na to, co robisz, moja droga. Wyrywanie sobie telefonu z trzylatką przy schodach nie było odpowiedzialne – oznajmiłem z pretensjami w głosie. Nie zamierzałem zostawić tego ot tak. Była okropna.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zostawienie przyjaciółki na trzy lata w Doncaster, a przed tym zrobienie jej dziecka i obiecanie wielu rzeczy, których i tak nie zamierzałeś dotrzymać, też nie należało do dojrzałych decyzji, panie Tomlinson – rzekła, patrząc na mnie z pogardą, a mnie aż wmurowało. To prawda zdarzało nam się pokłócić, ale nigdy do tego stopnia. Starałem się zrozumieć jej wybuchowy temperament, trudną sytuację rodzinną i fakt, że była jeszcze nastolatką, ale to przechodziło wszelkie granice. Nie będzie się tak do mnie odzywać. Domagałem się szacunku. – Spodziewałam się po tobie czegoś więcej, wiesz? Uważałam cię za kogoś, kto zawsze mnie wesprze. Miałeś się mną opiekować, miałeś stawać po mojej stronie. A teraz wybierasz jaką laskę, którą zaraz pewnie rzucisz, bo ci się znudzi. W końcu całe zło na świecie to moja wina. Pieprzcie się wszyscy! – krzyknęła, kierując się w stronę wyjścia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przypuszczałem, że takie słowa padną z ust Darcy. Myślałem, że nieco się zmieniła i już nigdy nie będzie tą samą gówniarą, sprawiającą wszystkim dookoła przykrość. Niestety, pomyliłem się. Może miała rację, że wtedy zachowałem się jak dupek, ale nie musiała mi wytykać błędów z przeszłości, skoro doskonale zdawałem sobie z nich sprawę i cholernie ich żałowałem. Zresztą to było tak dawno temu. Już nie byłem tym samym człowiekiem, któremu woda sodowa odbiła do głowy. Zmieniłem się. Byłem znów tym chłopakiem, któremu można było zaufać, który potrafił się bawić, który był zwykłym kolesiem z sąsiedztwa. To Mandy sprowadziła mnie na ziemię. Oczyściła mi umysł i uzmysłowiła, że powoli zatracałem się w tym wszystkim. Kiedy zacząłem się opiekować córką, stałem się bardziej odpowiedzialny, troskliwy i przede wszystkim stawiałem czyjeś dobro nad swoim.</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje przemyślenia przerwał lekarz, który spytał czy byliśmy kimś z rodziny tej uroczej dziewczynki, która trafiła do nich parę godzin temu. Miałem nadzieję, że przekaże nam same dobre informacje. Nie zniósłbym, gdyby pojawiły się jakieś komplikacje. Chwyciłem za dłoń Abigail i splątałem nasze palce, wyczekując tego, co miał nam do powiedzenia wysoki mężczyzna. Obecność dziewczyny dodawała mi otuchy. Patrzyłem na niego z niecierpliwością. No dalej, mów wreszcie!</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na szczęście wszystko w porządku, małej nic nie grozi – powiedział, a ja mogłem odetchnąć z ulgą. – Upadek był groźny, aczkolwiek wszystko zakończyło się pomyślnie. Cóż, może i Hayley jest poobijana, rękę ma złamaną, jednak nic już nie zagraża jej życiu. – Miałem ochotę pocałować go w czubek łysej głowy.</div>
– Możemy się z nią zobaczyć? – spytałem, patrząc z zaciekawieniem na doktora.<br />
– Na razie nie. Dziewczynka jeszcze śpi. Poinformujemy was, gdy się obudzi.<br />
<br />
<b><i>Skylet</i></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<i style="font-weight: bold;"> </i>Wracałam właśnie z zakupów. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz byłam w centrum handlowym. Odkąd Abbie nie mieszkała już ze mną, czułam pewną pustkę. Więcej czasu poświęcałam pracy przez co nie miałam nawet chwili na odpoczynek, bądź jakąkolwiek rozrywkę. Cieszyłam się, że układało jej się z Louisem i zdobyła jego zaufanie. Nadal nie miałam pojęcia co zamierzała zrobić z tym całym planem. Na jej miejscu już dawno porzuciłabym ten chory pomysł i zajęła się pielęgnowaniem swoich relacji z Tommo, Darcy oraz Hayley. Fisherówna pasowała do tej rodziny jak ulał, więc nie mogła stracić swojej jedynej okazji, aby po prostu ich wykiwać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie dało się ukryć, że była uzależniona od swojego brata, ale wcale tak być nie musiało. Przecież zawsze może przestać utrzymywać z nim kontakt. Jednak wiedziałam, że było to niemożliwe, ponieważ ciemnowłosa kochała nad życie Danny'ego. To jej jedyna rodzina i nie chciałaby go stracić za żadne skarby. Sama wiedziałam jakim wspaniałym człowiekiem potrafił być szatyn, więc na jej miejscu pewnie też wolałabym już wykonywać ten chory plan niż stracić tak ważną dla mnie osobę. Fisher miał dobre serce i kiedyś znowu będzie tym samym człowiekiem. Gdzieś w głębi serca pozostała cząstka jego człowieczeństwa. Nie mógł stać się bezduszną bestią. Jeszcze nie raz zaskoczy wszystkich swoją dobrocią. Nie mówiłam tak tylko dlatego, że wyznał mi miłość. Wierzyłam w niego całą sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdę mówiąc nasze ostatnie spotkanie nie zakończyło się tak, jak w tych wszystkich romansidłach. Kiedy powiedział, że mnie kochał, od nadmiaru emocji po prostu dałam mu liścia. W tamtym momencie jego zaskoczenie w oczach było nie do opisania. Kazałam mu się wynosić z mojego domu, choć w środku krzyczałam, aby został. Nie uraczyłam go ani jednym spojrzeniem, kiedy opuszczał moje mieszkanie, jednak mentalnie chciałam pochłaniać go wzrokiem. Nie wiedziałam skąd we mnie tyle sprzeczności. Cóż, byłam kobietą. Jedno myślałam, drugie mówiłam, trzecie robiłam, czwartego chciałam, a piąte nie wiedziałam, ale się domyśl.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyciągnęłam ze swojej torebki telefon komórkowy. Musiałam zadzwonić do przyjaciółki i dowiedzieć się co u niej słychać. Wybierając numer telefonu, wpadłam na kogoś przez co komórka wylądowała z hukiem na chodniku. Mężczyzna, w którego uderzyłam schylił się po moją własność, po czym podał mi ją. Posłał mi szeroki uśmiech, który mimowolnie odwzajemniłam. Wydawał się sympatyczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przepraszam. Powinnam się bardziej rozglądać – powiedziałam, lustrując dokładnie wzrokiem mojego rozmówcę. Był niczego sobie. Miał brązowe włosy, delikatny zarost na twarzy, hipnotyzujące oczy i biło od niego niewyobrażalne ciepło. Nie umiałam tego wytłumaczyć, ale wzbudzał moje zaufanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie, to ja powinienem cię przeprosić. Specjalnie chciałem wpaść na tak piękną i elegancką kobietę – oznajmił, wprawiając mnie w tym sposób w osłupienie. Był bezczelny, ale w pozytywny sposób. I mi podobało się to. – Tak naprawdę to nie, bo jestem totalną gapą, ale ta wymówka jakoś ciekawiej brzmi. Jestem Liam Payne.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Skylet O'Donnel – odrzekłam, podając mu dłoń. Miałam nadzieję, że ją uściśnie. On jednak, jak na dżentelmena przystało, ucałował jej wierzch ustami. Ponownie mnie zaskoczył. Rzadko spotyka się takich ludzi. Było w nim coś wyjątkowego. Nie wiedziałam, jak to określić. Był pewnego rodzaju zagadką. Czułam, że długo będę ją rozwikływać. – To może kawa? Co ty na to? – zapytałam niepewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To będzie dla mnie zaszczyt – odrzekł, ukazując rządek swoich równych zębów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szatyn wziął mnie pod rękę, po czym ruszyliśmy w stronę najbliższej kawiarni. Postanowiłam zadzwonić do Abigail innym razem. Teraz czekało mnie przyjemne popołudnie w towarzystwie miłego przystojniaka. To wręcz nierealne, że tacy faceci chodzą po tej ziemi. Najwidoczniej zasługiwałam na to, aby go spotkać.</div>
<br />
<b><i>Darcy</i></b><br />
<div style="text-align: justify;">
Miałam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Ta zdzira popsuła moją relację z Louisem. Bardzo ją lubiłam, ale odkąd Abbie pokazała swoje prawdziwe oblicze, miałam ochotę ukatrupić ją gołymi rękoma i patrzyć z uśmiechem na to, jak umierała w męczarniach. Może zachowywałam się teraz jak psychopatka, lecz nie obchodziło mnie to. Chciałam pozbyć się jej raz na zawsze. Ona musiała zniknąć z mojego życia. Nie, nie chciałam jej zabić. Nic w tym stylu. Nie robiłabym czegoś tak bardzo ryzykownego. Jedynym sposobem na jej odejście od Louisa było oddanie Danny'emu kasy. Sam powiedział, że wtedy bez słowa jego siostra zostawiłaby Lou. Niestety, nie miałam pieniędzy na spłatę długu. Jednak pamiętałam, że wtedy w parku miał dla mnie propozycję. Nie zdradził mi żadnych szczegółów, ale wystarczająco mnie zaciekawił. Obiecał, że jeśli zrobiłabym to, o co mnie prosił, to nasza sprawa magicznie zniknęłaby. Nie będę musiała płacić, a zielonooka wyjechałaby z Londynu. Gdyby będę chciała to zrobić, miałam przyjechać do jego klubu, którego adres dał mi na karteczce. Dlatego własnie stałam przed własnością Fishera.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po wyjściu ze szpitala weszłam do pierwszego, lepszego autobusu, który tutaj mnie zawiózł. Miałam jeszcze parę oszczędności przy sobie, więc starczyło mi na bilet do Doncaster. Miałam nadzieję, że bez jakichkolwiek trudności pozbędę się tej małpy od siedmiu boleści. Weszłam do budynku i od razu buchnęło mi ciepłe powietrze w twarz. Kolorowe światełka raziły mnie w oczy, a tańczący ludzie ocierali się o mnie. Zapach potu i alkoholu drażnił moje nozdrza. Nie czułam się tutaj najlepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jakimś cudem dostałam się do baru. Od razu dostrzegłam wysokiego barmana. Spytałam mu się gdzie mogłam znaleźć Danny'ego. Ten odpowiedział mi, że musiałam przejść przez zaplecze i gdy będę na końcu korytarza, to musiałam znaleźć mahoniowe drzwi z napisem <i>Killer. </i>Szłam przed siebie według jego wskazówek i już po chwili znalazłam się w upragnionym miejscu. Bez pukania weszłam do środka i zastałam poszukiwanego przeze mnie szatyna, który popijał whisky z jakimś mężczyzną. Widząc mnie od razu kazał wyjść swojemu towarzyszowi, zwracając się do niego <i>Derek. </i>Chłopak wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi i zostawiając nas samych. Fisher posłał mi firmowy uśmiech, a mi chciało się rzygać na jego widok. Obrzydzał mnie każdy jego gest. Był ucieleśnieniem moich wszystkich koszmarów. Nie chciałam, aby uprzykrzał mi życie. Nie wygrałabym.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chcę się pozbyć twojej siostry. Niech zostawi Louisa w spokoju. Powiedz mi jaką miałeś propozycję – powiedziałam na jednym wdechu, lustrując go wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wiedziałem, że prędzej czy później do mnie przyjdziesz. Jesteś taka przewidywalna. Usiądź, proszę – nakazał, wskazując na krzesło z czarnym obiciem. Wykonałam jego polecenie, bo nie miałam zamiaru się z nim kłócić o taką głupotę. Jedyne czego mi brakowało to kolejny konflikt z tym debilem. – Chcesz się czegoś napić? – zapytał, przenosząc swoje spojrzenie na barek z alkoholem</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przejdź do rzeczy – mruknęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie bądź w gorącej wodzie kąpana – rzekł, a ja przewróciłam teatralnie oczami. Też by się niecierpliwił na moim miejscu. – Mam przyjaciela, który ma kumpla i on ma brata. Jest fotografem w magazynie dla facetów. Robi rozbierane sesje dla tej gazety. Laski zdzierają przed nim ciuszki, chłopak pstryka im kilka fotek, po czym umieszcza na jednej ze stron. Moja propozycja jest taka: zrobisz sobie sesje u niego, Johny je wykorzysta, a ja dzięki temu zarobię kasę. Ty nie będziesz miała długu, Abbie wróci do Doncaster. No i będę mieć z tego ogromną satysfakcję. Upokorzenie ciebie jest spełnieniem moich najskrytszych marzeń, miłości moja – wytłumaczył mi.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jesteś niezrównoważony psychicznie, prawda? W życiu nie zgodziłabym się na twoją propozycję. Powinieneś się leczyć – mówiłam z podniesionym głosem. Jego zachowanie przechodziło ludzkie pojęcie. Jak mógł to proponować nastolatce? Pieprzony zbok. – Wyobraź sobie, że teraz ta dziewczyna – zaczęłam, wskazując na siebie kciukami – wychodzi z tego cholernego klubo-burdelu.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak chcesz, droga wolna, ale wtedy nigdy nie pozbędziesz się mojej siostrzyczki – zaśmiał się. Wiedziałam, że robił to specjalnie, lecz był cholernie przekonujący. Musiałam to zrobić. Nie tyle co dla siebie, a Louisa. I przede wszystkim Mandy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra – zgodziłam się, zakładając kosmyk włosów za ucho. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Świetnie! Zabierajmy się do pracy.</div>
<br />
<b><i>Zayn</i></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<i style="font-weight: bold;"> </i>Lou po trzech godzinach w końcu postanowił do nas zatelefonować i wytłumaczyć dlaczego nas zostawił. Rozumiałem, że martwił się o córkę, ale mógł chociaż wysłuchać tego, co miałem mu do powiedzenia. Chociaż z drugiej strony dobrze, że jeszcze tego nie wiedział. Mógł mieć po drodze wypadek od nadmiaru emocji. Albo co gorsza wpaść do Danny'ego i narobić sobie kłopotów. Jego ukochana żyła, ale przez cały ten czas była więziona. To totalnie zmieni mu życie. Musieliśmy ją stamtąd wyciągnąć. Nigdy nie zostawilibyśmy jej w tym miejscu samej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłem pojechać do Londynu. Nie mogłem dłużej czekać. Chciałem wszystko opowiedzieć przyjacielowi. Harry'emu nic nie szepnąłem. To niebieskooki powinien najpierw się o tym dowiedzieć. To dotyczyło jego. Przemierzałem korytarze szpitala. Szukałem Louisa, bądź jego dziewczyny, ponieważ emocje we mnie aż kipiały. Nie przypuszczałem, że ten gnojek Danny mógł być tak okrutny. To potwór. Nie było w nim krzty empatii. Liczyły się tylko jego chore biznesy. Wiedziałem, że razem go pokonamy. Może w pojedynkę byliśmy dla niego nikim, ale jako zespół byliśmy niczym tsunami. Zresztą zawsze mogliśmy to zgłosić na policję, a wtedy już by się nie wywinął. Przepowiadałem mu dożywocie za kratkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilkunastu minutach znalazłem osobę, której tak zawzięcie szukałem. Przywitałem się z Abbie, a następnie zacząłem wysłuchiwać przeprosin Louisa. Opowiedział mi o wypadku Hayley oraz kłótni z Darcy. Miałem nadzieję, że ta dwójka szybko się pogodzi. Wziąłem kumpla na ubocze i już miałem mu wyjawić kogo spotkałem w klubie, lecz niestety w tym najbardziej oczekiwanym przeze mnie momencie, przyszedł lekarz. Mężczyzna oznajmił, że mała się wybudziła. Dwudziestoparolatek chciał od razu ruszyć do swojej córeczki, jednak zatrzymałem go. Nakazał Abigail iść samej, twierdząc, że zaraz do niej dołączy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zayn, powiesz mi później, okej? Naprawdę chciałbym się teraz zobaczyć z Hay, Muszę się dowiedzieć, jak się czuje – rzekł, po czym ruszył wolnym krokiem w stronę sali trzylatki. Nie potrafiłem nadal dusić tego w sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Mandy żyje! – wypaliłem bez zastanowienia.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-75414387464624140262014-04-27T11:38:00.000+02:002015-10-31T12:42:05.544+01:0037.<b><i>Zayn</i></b><br />
<div style="text-align: justify;">
To wszystko było nieprawdopodobne! Przez te wszystkie miesiące byliśmy przekonani, że ukochana mojego przyjaciela zginęła w pożarze, a tymczasem siedziała na mnie okrakiem, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Wydawało mi się, że zobaczyłem ducha, lecz to było absurdalne stwierdzenie. Dotknąłem jej kruchego ciała swoją drżącą ręką, by sprawdzić czy naprawdę istniała, czy to tylko mózg, po tak wielkiej dawcę alkoholu, płatał mi figle. Jak się okazało – była żywa i jak najbardziej realna. Myślałem, że zaraz zemdleję. Zaczęło mi szumieć w głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle przypomniałem sobie jak przyszedłem na jej pogrzeb. Pamiętałem ten dzień jakby to wydarzyło się zaledwie wczoraj. Louis był wrakiem człowieka. Całe dnie płakał, tęskniąc za ciemnowłosą. Od zawsze była dla niego ważna. Znali się przecież całe życie, mieli śliczną córeczkę. Nie mógł o niej zapomnieć, bo Mandy Lane była całym jego światem. Teraz kiedy się pozbierał po stracie niebieskookiej i w końcu znalazł sobie kogoś, kto może zapełnić pustkę w jego sercu, okazało się, że jego wielka miłość nadal żyła. Miałem wrażenie, że występowałem w kiepskim filmie o beznadziejnej fabule. Był jeden problem. Nie chciałem w nim grać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Kosmyk czarnych włosów, opadł jej na policzek. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Po chwili wtuliła się w moje męskie ciało i zaczęła głośno płakać. Ja również miałem ochotę szlochać niczym małe dziecko, ale postanowiłem wziąć się w garść. Tuląc ją do siebie, masowałem dłońmi jej plecy. Mój oddech stał nierównomierny, a serce znacznie przyspieszyło. Za dużo emocji, jak na jeden dzień. Nie spodziewałem się takiego zakończenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zayn, mój Boże! Nawet nie masz pojęcia, jak cieszę się, że cię widzę. Zobaczyć znajomą twarz po tylu miesiącach życia w tym więzieniu nie jest łatwe – powiedziała, ścierając przeźroczystą ciecz z bladej buzi. – Danny mnie porwał, on jest potworem. Zniszczył mi życie i jeszcze zabił moją najbliższą rodzinę oraz Louisa...</div>
<div style="text-align: justify;">
Dokładnie przetworzyłem każde jej słowo. Cały ten czas żyła w niewiedzy. Człowiek, który to wymyślił był psychopatą. Jak można tak traktować ludzi, którzy posiadają uczucia? Przecież bliscy ciemnowłosej, oprócz taty, mieli się dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Proszę, nie płacz i posłuchaj mnie teraz uważnie – poprosiłem, łapiąc ją za kościste ramiona. – On cię okłamał. Darcy, Hayley i Louis nie zginęli w pożarze. Mieszkają razem w Londynie. A chłopaki są nawet ze mną w klubie.</div>
<br />
Oczy Lane rozszerzyły się niebezpiecznie, a usta uformowały się w wielce wymowną literkę „O”, jak <i>„o kurwa”</i>. Wstała gwałtownie z moich kolan i wybiegła z pomieszczenia, kierując się w stronę sali, na której bawili się wszyscy imprezowicze. Pobiegłem za nią, wciąż krzycząc jej imię, ale ona nie zwracała na to uwagi. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie mogła dostrzec szatyna. Gdy znalazłem się tuż przy niej, pociągnąłem ją do stolika, przy którym ostatnio siedziałem. Jednak jak na złość, Tomlinsona, ani Stylesa tam nie było.<br />
<br />
– Gdzie oni są? – spytałem, lustrując wzrokiem przyjaciół Louisa z dzieciństwa. Ich głowy bezwładnie opadały dół, ponieważ byli zalani w trupa. Nie zwracali nawet na mnie uwagi.<br />
<br />
– Wzięli taksówkę i pojechali do domu – odezwał się po chwili jeden z nich. – Chyba o tobie zapomnieli. Wcale im się nie dziwię. Nie było cię tutaj sporo czasu – dodał na koniec.<br />
<br />
– Mam plan – zwróciłem się do dziewczyny. – Pojedziemy do domu mamy Lou. Ale nie możesz jechać w takich ubraniach. Masz jakieś normalne? – zapytałem zaciekawiony.<br />
<br />
– Tak, na górze. Chodź – oznajmiła, ciągnąc mnie w odpowiednią stronę.<br />
<br />
Nawet nie wiedziałem, że tutaj jest jeszcze jedno piętro. Kiedy weszliśmy już po schodach, zaczęliśmy iść przez długi korytasz. W połowie holu znajdowało się wgłębienie, w którym stało duże biurko, a na nim komputer. Wyglądało to coś w stylu recepcji. Tylko po co ona w tym miejscu? Zauważyliśmy mężczyznę, który wpatrywał się w obrazek wiszący na ścianie. Niebieskooka wypowiedziała bezdźwięcznie imię: "Derek". Sądząc po jej minie była przerażona. Przeszliśmy obok niego niezauważalnie i weszliśmy do jednego z pokoi.<br />
<br />
Mandy od razu podbiegła do szafy i zaczęła wyciągać z niej jakieś przyzwoite ubrania. Śledziłem każdy jej ruch. Nagle poczułem silny ból w tylniej części czaszki. Jęknąłem, kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie. Ktoś mnie uderzył. Byłem tego pewien. Zapewne to ten mężczyzna z korytarza. Ostatnie co zapamiętałem, to przeżliwy krzyk ukochanej Louisa.<br />
<br />
<b><i>Louis</i></b><br />
Obudziłem się nad ranem z ostrym kacem. W mojej buzi panowała Sahara. Przetarłem zaspane oczy i ziewnąłem przeciągle. Spojrzałem na stoliczek, który stał obok mojego łóżka. Butelka wody mineralnej, dwie tabletki i talerz z kanapkami już na mnie czekał. Mamusia o wszystko zadbała. Kochałem ją za to, że się tak o mnie troszczyła. Jest cudowna.<br />
<br />
Podniosłem się na łokciach i wziąłem do buzi pastylki przeciwbólowe i popiłem je przezroczystą cieczą. Szybko opróżniłem całą zawartość plastiku, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się czysta H2O. Opadłem na miękką poduszkę i przymknąłem swoje powieki. Do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i dostrzegłem moją mamę w swojej ulubionej sukiencę. Podeszła do mnie i usiadła koło mnie na łóżku. Materac ugiął się pod wpływem jej ciężaru. Posłałem jej zmęczony uśmiech.<br />
<br />
– Synku, nie chcę cię martwić, ale – przerwała swoją wypowiedź, by wziąć głęboki oddech. Po chwili znowu kontynuowała. – Zayn nie wrócił na noc do domu i nie ma go do tej pory.<br />
<br />
Słysząc słowa mojej rodzicielki, przeraziłem się nie na żarty. Malik powinien już dawno być w moim rodzinnym domu. Brak jego obecności w tym miejscu mnie niepokoi. Zerwałem się z łóżka i lekceważąc niemiłosierny ból głowy, podbiegłem do spodni, które wczoraj miałem na sobie. Wyciągnąłem telefon komórkowy i zadzwoniłem na numer przyjaciela. Moje najgorsze obawy się sprawdziły, ponieważ Mulat nie odbierał komórki. Spróbowałem jeszcze kilka razy, lecz niestety było to bezskuteczne. Ogarnął mnie strach i dziwne przeczucie.<br />
<br />
Czułem się winny. To moja wina, że zapomnieliśmy go zabrać z imprezy. Nie powinienem pozwolić na ten głupi zakład Harry'ego i ciemnowłosego. Brązowooki za dużo czasu spędził z tamtą dziewczyną. Gdyby do tego nie doszło, to teraz bezpiecznie spałby w gościnnym pokoju. Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Muszę go poszukać.<br />
<br />
Ruszyłem w kierunku pomieszczenia, w którym znajdował się Styles. Gdy znalazłem się w wyznaczonym przez siebie celu, spostrzegłem, że przyjaciel wciąż był pogrążony w krainie Morfeusza. Przepraszam stary, ale muszę to zrobić. Zdarłem z niego puchatą kołdrę i zacząłem nim mocno potrząsać, aby się obudził. Już po chwili tak się stało.<br />
<br />
– Pojebało cię? Daj mi spać – jęknął ochrypłym głosem, szukając po omacku przykrycia.<br />
<br />
– Wracamy do klubu. Musimy poszukać Zayna – oznajmiłem. – Masz pięć minut.<br />
<br />
<b><i>Mandy</i></b><br />
Siedziałam w swoim pokoju i nie miałam możliwości wyjścia z niego. Derek cały czas pilnował moich drzwi niczym ochroniarz i wpuszczał tylko osoby, które miały pozwolenie od Danny'ego na wejście tutaj. Nikomu nie spodobało się to, że poznałam prawdę, więc teraz jestem pod stałym nadzorem. Czuję się, jak więzień, który nigdy nie wyjdzie już na wolność.<br />
<br />
Spotkanie Zayna była dla mnie jasnym światełkiem w ciemnym tunelu. Kolejna osoba wpadła przeze mnie w kłopoty. Nie wiem co zrobili z Mulatem i czy wszystko z nim w porządku. Nikt nie chce mi nic powiedzieć. Mam nadzieję, że go nie więzią tak jak mnie, bądź co gorsza użyli pięści do pozbycia się go. Nigdy nie wybaczyłabym sobie tego, gdyby coś mu się stało.<br />
<br />
Kiedy dowiedziałam się, że najbliższe mi osoby żyją i mają się dobrze, byłam w siódmym niebie. Może mój ojciec zmarł, ale przynajmniej dziewczynki i Louis znowu wiodą spokojne życie. Chciałabym się z nimi spotkać i wyściskać za wszystkie czasy. Tęsknię za nimi cholernie i zrobiłabym wszystko, aby znowu być wśród nich. To byłoby cudowne.<br />
<br />
Niedorzeczne i absurdalne jest dla mnie to, że wszyscy dookoła mnie kłamali. Od razu przypomniały mi się słowa Dereka, który mimo swojej nienawiści do mnie, ostrzegł mnie: <i>"Uważaj komu ufasz, bo wiele osób ma tutaj swoje za uszami. Okłamują cię na każdym kroku. Myślisz, że Matty i Abbie chcą dla ciebie dobrze? Grubo się mylisz."</i><br />
<br />
Nie wierzę, że Matt, który twierdził, że mnie kocha i jestem dla niego najważniejsza, mógł mi to zrobić. Przecież uważałam go za swojego przyjaciela, a on mi nie powiedział, że moi bliscy żyją. Okazało się, że wszyscy myśleli, iż to ja zginęłam w pożarze. To jest okropne!<br />
<br />
Nigdy mu tego nie wybaczę. Niech zniknie z mojego życia i więcej się do mnie nie zbliża. Na nim zawiodłam się najbardziej. Rozczarował mnie. Stracił moje zaufanie raz na zawsze.<br />
<br />
Drzwi od mojego pokoju nagle się otworzyły i do pomieszczenia wszedł ów chłopak, o którym przed chwilą wspominałam. Posłał mi szczery uśmiech, siadając koło mnie. Chciał cmoknąć moje malinowe usta, ale odsunęłam się. Nie wiem czy nie wiedział o wczorajszej sytuacji czy po prostu udawał przede mną, że wszystko jest w porządku i nic się nie wydarzyło. W sumie nie obchodziło mnie jak było. Ja i tak znałam prawdę.<br />
<br />
– Odejdź ode mnie. Brzydzę się tobą – syknęłam przez zęby, a łzy pojawiły się w moich oczach. Pokaż mu jaka jesteś silna. Dasz radę, Mandy. Chłopak posłał mi pytające spojrzenie. Wygląda na to, że naprawdę nie wie, że wczoraj dowiedziałam się prawdy. – Jak mogłeś mi to zrobić? Ufałam ci, a ty kłamałeś mnie w żywe oczy – rzuciłam z odrazą, lustrując go wzrokiem. – Myślałeś, że się nie dowiem, iż moja rodzina żyje? Przez te wszystkie miesiące żyłam z myślą, że straciłam najważniejsze osoby w moim życiu, a ty nic mi nie wspomniałeś o tym, że to oni są przekonani o tym, iż to ja zginęłam w pożarze. Dlaczego mi to zrobiłeś, draniu?! – krzyknęłam, a emocje wzięły górę. Zaczęłam walić pięściami w jego klatkę piersiową, a on złapał mnie za nadgarstki, by uniemożliwić mi tą czynność.<br />
<br />
– Przepraszam – odezwał się w końcu. – Nie chciałem cię stracić. Kocham cię i nie zniósłbym myśli, że możesz być szczęśliwa z innym facetem. Jestem idiotą. Wybacz mi.<br />
<br />
– Nienawidzę cię. Wyjdź stąd i więcej się do mnie nie zbliżaj! – rozkazałam, a on ze smutną miną wyszedł z mojego pokoju. Po moich policzkach zaczął spływać potok słonych łez.<br />
<br />
<b><i>Louis</i></b><br />
Razem z Harry'm weszliśmy pewnym krokiem do klubu, w którym wczoraj balowaliśmy z Malikiem. Mieliśmy nadzieję, że ktoś z personelu widział co się stało z naszym przyjacielem. Martwiłem się o niego i na pewno nie zamierzam wracać do Londynu bez Zayna.<br />
<br />
Pomieszczenie było już wysprzątane po wczorajszej imprezie. Kilka klientów już się pojawiło i siedząc na czerwonych sofach, popijali kolorowe drinki. Przy barze zauważyłem, jak barman rozmawia z jakimś wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną. Skądś go kojarzyłem, więc postanowiłem podejść. Może oni będą coś wiedzieć na temat Mulata.<br />
<br />
Kiedy podeszliśmy do nich, to oni jakby na znak, odwrócili się w naszą stronę. Wtedy dostrzegłem tą brązową czuprynę, cwany uśmiech i dwoje zielonych oczu, których tak bardzo nienawidziłem. Danny Fisher stoi przede mną we własnej osobie. Nienawidziłem go.<br />
<br />
Wydawało mi się, że chłopak mnie poznał. Wiedział, że to ja wtedy byłem z Mandy oddać jej dług. Miałem ochotę rzucić się na tego gościa. Chciałem mu urwać jaja za to jakich kłopotów przystworzył mojej ukochanej. Postanowiłem się jednak opanować.<br />
<br />
– Cześć. Szukamy przyjaciela – zacząłem rozmowę, a moje ręce zacisnęły się w pięści. Cały się spiąłem, widząc tego całego gangstera. – Byliśmy wczoraj z nim tutaj na imprezie i jakoś nam zaginął. Kruczoczarne włosy postanowione na żel, brązowe włosy, mniej więcej w moim wzroście. Jest Mulatem – opisałem go dokładnie, mając nadzieję, że go kojarzą.<br />
<br />
– Tak, widziałem go kilka razy. Ostatni raz był tutaj zaraz po waszym wyjściu. Była z nim Ma... – mówił, lecz przerwał, widząc groźny wzrok Danny'ego. Chyba był jego szefem.<br />
<br />
– Z Margaret – dokończył za niego zielonooki. – Widziałem, jak ona później odprowadza go do taksówki. Nie wiem co się z nim dalej działo – powiedział, lustrując nas wzrokiem.<br />
<br />
– Dzięki, panowie – odezwał się Harry, który nie miał pojęcia z kim teraz rozmawia. Zwrócił się teraz do mnie. – Chodź, Lou. Może już wrócił do domu. Znajdziemy go, zobaczysz.<br />
<br />
<b><i>Abbie</i></b><br />
Tęskniłam za Louisem. Może wyjechał tylko na jeden weekend, ale brakowało mi go. Musiałam całe dnie opiekować Hayley i starać się unikać Darcy, aby nie rozmawiać z nią na temat jej długu u mojego brata. Swoją drogą, to nie podoba mi się sposób w jaki to rozegralismy.W każdej chwili blondynka może wszystko wygadać Tomlinsonowi, a wtedy jestem skończona. Boję się dnia, w którym niebieskooka odda pożyczone pieniądzę. Wtedy będę musiała zniknąć, a tego nie chcę. Bardzo przywiązałam się do wszystkich.<br />
<br />
Wczoraj Niall wyszedł stąd, jak torpeda i nawet się nie pożegnał. Nie wiem co było tego powodem, ale później cały dzień słyszałam przeraźliwy płacz siedemnastolatki. Wygląda na to, że się pokłócili. Mam nadzieję, że to nic poważnego, bo mimo wszystko chcę, aby im się ułożyło. Pasują do siebie idealnie i żadna głupia sprzeczka nie może tego zniszczyć.<br />
<br />
– Darcy, no proooszę. Pobaw się ze mną – prosiła Hayley, lecz blondynka nic sobie z tego nie robiła. Nawet nie zwracała na małą uwagi. – No chociaż chwilę.<br />
<br />
– Daj mi spokój. Nie będę się z tobą bawiła – oznajmiła starsza dziewczyna, po czym wstała z kremowej sofy i ruszyła w stronę schodów. Mała była nieugięta i ruszyła za nią.<br />
<br />
– Cały czas tylko siedzisz na tym telefonie – stwierdziła słusznie Hay. Szybko wyrwała z rąk niebieskookiej komórkę i wbiegła po schodach na górę. Stała nad nimi, wytykając język i kręcąc nim na wszystkie strony. – Darcy ma dziurawe łapy i nigdy mi tego nie zabierze.<br />
<br />
– Oddawaj to! – krzyknęła siedemnastolatka i podbiegła do dziewczynki. Podeszłam do schodów i zaczęłam je uciszać, jednak to nic nie dało. Wciąż się kłóciły. Obie ciągnęły komórkę, chcąc, aby trafiła w ich ręce. – Dobra, chcesz to masz – odezwała się blondynka i puściła eletroniczną rzecz. W skutek tego mała odleciała kawałek do tyłu.<br />
<br />
Za Hayley od razu znajdowały się schody. Brązowooka zaczęła po nich spadać. Serce podskoczyło mi do gardła. Kiedy sturlała się na dół, uderzyła głową w ścianę. Szybko do niej podbiegłam, a łzy lały już się strumieniami po moich policzkach. Szkarłatna krew zaczęła wypływać z jej noska. Była nieprzytomna, ale żyła. Moja malutka kruszynka.<br />
<br />
– Przepraszam. Ja nie chciałam – szeptała przerażona Lane. – Ja nie chciałam.<br />
<br />
– Dzwoń na pogotowie. Szybko! – rozkazałam dziewczynie, a ta chwyciła za telefon i wykręciła odpowiedni numer. – Kochanie, wszystko będzie w porządku. – Głaskałam Hay po policzku. Tak bardzo się o nią bałam. Oby pogotowie przyjechało jak najszybciej.<br />
<br />
<b><i>Louis</i></b><br />
Wyszliśmy ze Stylesem z klubu i zaczęliśmy iść w stronę mojego domu. Miałem cichą nadzieję, że przyjaciel już wrócił do domu. Nadal nie odbierał telefonów, a to nie wróżyło niczego dobrego. Oby tylko nie wpakował się w jakieś kłopoty. Przeraża mnie ta myśl.<br />
<br />
Przechodząc obok jakiegoś zaułka, Harry nagle się zatrzymał. Zaczął spoglądać w stronę kontynera obok którego walały się czarne worki ze śmieciami. Loczek stwierdził, że tam ktoś jest, więc szybko pobiegł do wyznaczonego sobie celu, a ja zaraz za nim. Zaczęliśmy odkopywał kogoś spomiędzy odpadków i jak się okazało – tym kimś był Zayn.<br />
<br />
Na jego twarzy dostrzegłem siniaki, kilka zadrapań i zaskniętą krew pod nosem i nad łukiem brwiowym. Wyglądał okropnie. Kto mógłby go pobić? I przede wszystkim za co?<br />
<br />
– Stary, słyszysz mnie? – zapytałem, dając mu siarczystego liścia w policzek, aby się obudził. Jego powieki zaczęły się delikatnie unosić do góry. – Kto ci to zrobił?<br />
<br />
– Derek i kilku innych ludzi Danny'ego – wyszeptał po chwili, a my pomogliśmy mu wstać na równe nogi. Wiedziałem, że ten kutas miał coś w tym wspólnego.<br />
<br />
– Ale dlaczego? – spytał tym razem Harry.<br />
<br />
– Bo się czegoś dowiedziałem – zaczął Mulat. – Oni... oni mają... M... Ma... – próbował coś wyjąkać, ale tą czynność przerwał mu mój dzwoniący telefon.<br />
<br />
– Poczekaj chwilę. Odbiorę. – Sięgnąłem do kieszeni po swoją komórkę i odebrałem przychodzące połączenie od Abbie, naciskając na zieloną słuchawkę. – Halo? Coś się stało, kochanie? – zapytałem, a wtedy usłyszałem przeraźliwy głos ciemnowłosej. Kiedy powiedziała mi co się stało, opanował mnie strach. – O mój Boże. Wsiadam w samochód i zaraz tam będę – oznajmiłem, po czym zakończyłem połączenie. Moja biedna córeczka.<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-83222554317345801252014-04-24T15:48:00.002+02:002016-03-29T15:42:06.340+02:0036.<div style="text-align: left;">
<b><i>Darcy</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Czułam się, jak nic nie warte gówno, które nie było nikomu do niczego potrzebne. Moje serce rozpadło się na miliony małych kawałeczków, kiedy dowiedziałam się od Abbie, że to przeze mnie moja ukochana siostra zginęła w pożarze. To ja powinnam być na jej miejscu. To ja powinnam umrzeć w męczarniach. Gdyby tak się stało, przynajmniej miałabym pewność, iż ta ździrowata, ciemnowłosa małpa nie dobierałaby się teraz do Louisa. Nie był przecież niczemu winny, a jak zwykle dopadła go największa kara. Abigail wciąż go oszukiwała, lecz on zaślepiony jej kłamstwami, wierzył, że na nowo mógł się zakochać. Jednak rzeczywistość była okropna, a prawda zupełnie inna niż mogło się wydawać mojemu przyjacielowi, który był dla mnie jak starszy brat. Chciałabym powiedzieć szatynowi prawdę, ale bałam się, iż znienawidzi mnie za to, że odebrałam mu jego prawdziwą miłość i w skutek tego wyrzuci z mieszkania na zbity pysk, mówiąc na odchodne, że mam się tutaj więcej nie pokazywać. Nie przeżyłabym tego, ponieważ przez te wszystkie dni spędzone w towarzystwie dwudziestoparolatka, przywiązałam się do niego i za żadne skarby nie chciałabym go tracić. Jest moją ostatnią podporą i jeśli nasza relacja runie niczym ścinane drzewo, to zostanę sama na tym pieprzonym świecie, który nie jest łaskawy dla nikogo z nas.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jestem bezsilna wobec całej tej sprawy. Może wyjawienie wszystkim, jak jest naprawdę, to jedyne racjonalne i prawidłowe wyjście z tego bagna, aczkolwiek myśląc o tym zaczynam się pocić i denerwować. Nie potrafię stanąć przed Tomlinsonem i jak na spowiedzi wyśpiewać mu to, co powiedziała mi jego dziewczyna. Ukrywanie prawdy nie jest dobre, ponieważ to pokazuje wszystkim jaki ze mnie tchórz, jednak nie umiem inaczej postępować. Wolę tkwić w kłamstwie i czekać na odpowiednią chwilę. Może to egoistyczne, ale nie umiem zmienić swojego toku myślenia, więc będę robić to, co podpowiada mi serce.<br />
<br />
Najbardziej żałuję tego, że nie rozstałam się z Mandy w dobrych stosunkach. Przed jej śmiercią zachowywałam się, jak złośliwa jędza i nigdy sobie tego nie daruję. Dobija mnie to, że nie dość, iż byłam dla niej okropna, to jeszcze ją zabiłam. Wciąż w mojej głowie słyszę swój głos, który wypowiada gniewne: "Nigdy jej nie zastąpisz, rozumiesz? Nie jesteś mamą i nigdy w życiu nią nie będziesz!" w jej kierunku.<br />
<br />
Trzymałam w dłoni prawie już pustą butelkę Jack'a Daniels'a i ocierając potajemnie łzy, które spływały po moich bladych policzkach, siedziałam na ławce. Chciało mi się śmiać z sprzedawcy jednego z pobliskich sklepów, ponieważ nie wymagając ode mnie dowodu osobistego, sprzedał mi alkohol. Jednak wolałam się nawet nie uśmiechać, bowiem wyglądałabym, jak chora psychicznie dziewczyna, która pomimo tego, że płacze, to także chichocze wesoło pod nosem.<br />
<br />
Odłożyłam swój napój na ziemie, po czym wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów. Wyjęłam jednego szluga i włożyłam go między swoje malinowe usta. Podpaliłam zapaliniczką, a następnie zaciągnęłam się nikotyną. Kiedy poczułam ją w swoich płucach, wypuściłam dym papierosowy z ust, patrząc, jak unosi się ku niebu.<br />
<br />
Do oczu napłynęła mi kolejna dawka łez, a ja nie miałam siły powstrzymywać ich przed wypłynięciem, toteż już po chwili moja twarz była cała mokra od przezroczystej cieczy. Cieszyłam się, że było już ciemno, bowiem ludzie, którzy przechodzili tędy przed park mogliby się mnie przestraszyć. Wyglądałam, jak przysłowiowe siedem nieszczęść.<br />
<br />
Kiedy skończyłam palić papierosa, rzuciłam go na chodnik i przydepnęłam butem. Łapiąc za butelkę z alkoholem, spostrzegłam, że jej zawartość jest pusta. Zauważyłam, że dwa metry ode mnie znajduje się śmietnik. Rzuciłam flaszką w jego stronę, trafiając prosto w młodego faceta, zmierzającego w moją stronę. Wprost cudownie.<br />
<br />
– Yeah, publika szaleje. Darcy Lane po raz kolejny udowodniła, jak kiepską jest koszykarką. Brawa dla niej – skiwitowałam swój wyczyn, po czym zaczęłam głośno klaskać. – Przepraszam, ale duża dawka alkoholu mi szkodzi. Widziałam trzy śmietniki, więc przez przypadek trafiłam w ciebie. Także tego – powiedziałam do chłopaka, który oberwał ode mnie butelką. – No sorry, no – dopowiedziałam.<br />
<br />
– Co ty z sobą robisz, dziewczyno. – Usłyszałam dobrze znany mi głos. Nie spodziewałam się tego, że sam Danny Fisher zaszczyci mnie swoją obecnością, a jednak to się stało. Życie jest nieprzywidywalne.<br />
<br />
– Och, cóż to za przemiłe spotkanie. Mam rozumieć, że od teraz już się nie wysługujesz siostrzyczką tylko sam odwiedzasz osoby, którym niszczysz życie? – zapytałam, posyłając mu firmowy uśmiech.<br />
<br />
– Wyszczekana. Lubię takie – rzekł, ilustrując mnie dokładnie wzrokiem. – Przejdźmy lepiej do konkretów. W końcu po to tutaj jestem – kontynuował swoją wypowiedzieć. – Drogie dziecko, nie baw się ze mną w kotka i myszkę. Nie wykiwasz mnie. Oddasz mi te pieniądze i sama doskonale o tym wiesz. Masz tydzień, rozumiesz? Inaczej twojemu Louisowi coś się stanie. Chyba tego nie chcesz, prawda? – zapytał, a ja wstrzymałam na tą chwilę oddech.<br />
<br />
– Oddam ci wszystko co do grosza, obiecuję. Tylko proszę, nie mieszkaj go w to – poprosiłam, bojąc się, że zielonooki może coś zrobić szatynowi. Tommo jest ostatnią osobą jaką chciałabym skrzywdzić. Nie licząc oczywiście Hayley, która jest dla mnie najważniejsza.<br />
<br />
– Grzeczna dziewczynka – podsumował moje słowa. Już miał zamiar ode mnie odejść, ale w ostatniej chwili odwrócił się ponownie w moją stronę i zaczął znowu mówić. – Mam dla ciebie propozycję.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Louis</b><br />
Siedziałem przy stole razem z Abbie i jedliśmy zrobione przez nas naleśniki. Z tego co mi wiadomo, to dziewczynki jeszcze spały, więc nie mogły zjeść z nami śniadania. Zawsze późno wstawały, by później usprawiedliwić się wymówką, że łóżko nie chciało ich wypuścić ze swoich objęć. Prawda jednak była taka, iż obie panienki Lane były po prostu leniwe. Patrzyłem na swoją dziewczynę i widząc jej szczery uśmiech, cieszyłem się, że ją mam. Jest niezwykła. Zapowiadał się cudowny dzień i nic ani nikt nie mógł popsuć.<br />
<br />
Dzisiaj razem z Zaynem i Harry'm wyjeżdżam do Doncaster na weekend. Moja mama zaprosiła cały zespół oraz Darcy i Hayley, ale Liam, a także Niall mieli do załatwienia kilka swoich prywatnych spraw, a siedemnastolatka i trzylatka wolały zostać w domu pod opieką Abigail. Zabolało mnie to, że moja rodzicielka nie zaproponowała Fisherównej, aby ta także odwiedziła mój rodzinny dom. Z chęcią zabrałbym ją ze sobą, ale dziewczyna uparcie twierdzi, że nie jedzie, bo nie chce się narzucać. Mam jednak wrażenie, że po prostu nie zamierza narażać się mojej mamie. Nie polubiły się ze sobą i bardzo mnie to boli, bo obie są dla mnie ważne. Nie chcę by były wrogo do siebie nastawione. Mam nadzieję, że kiedyś dojdą do porozumienia.<br />
<br />
Z chłopakami stwierdziliśmy, że wieczorem, kiedy będziemy już na miejscu, wybierzemy się na imprezę, bo w mieście, w którym się urodziłem zawsze są najlepsze balangi. Może spotkam swoich starych znajomych i odbuduję z nimi kontakty? Od przeprowadzki do Londynu moje relacje z przyjaciółmi z Doncaster znacznie się pogorszyły.<br />
<br />
– O której wyjeżdżacie? – zapytała ciemnowłosa, konsumując swoje naleśniki z owocami i czekoladą. Uwielbiała je.<br />
<br />
– O czternastej powinniśmy ruszyć w drogę – oznajmiłem, patrząc na nią uważnie. – Na pewno nie chcesz jechać z nami?<br />
<br />
– Tak. Zostanę w domu i zajmę się Hay. Darcy pewnie wyjdzie gdzieś z Niallem. Wyglądają uroczo – powiedziała, uśmiechając się delikatnie.<br />
<br />
Miała rację. Lane oraz Horan pasują do siebie niczym dwie połówki jabłka. Nadal żałuję tego, że zrobiłem taką akcję w kinie, ale kierowały mną emocje i nie mogłem się powstrzymać. Wiem, że żarłok nie skrzywdzi blondynki, więc mam nadzieję, że im się ułoży. Zasługują na to. Może i jest między nimi cztery lata różnicy, ale przecież wiek nie jest tutaj najważniejszy. To tylko cyferki. Faktem jest, że jeśli Nialler byłby od niej starszy dziesięć lat starszy, to w życiu nie pozwoliłbym na to, aby się spotykali, ale ta różnica, które występuje teraz między nimi nie jest taka duża, więc jestem na tak. Mają moje błogosławieństwo.<br />
<br />
<b>Niall</b><br />
Moi przyjaciele wyjechali już do rodzinnego miasta Louisa, więc szybko pognałem do domu niebieskookiego szatyna, aby zaprosić na randkę Darcy. Prawdą było to, że moje sprawy prywatne, które rzekomo miałem załatwić na mieście, były tak naprawdę wymówkę. Chciałam się po prostu spotkać z blondynką. Może było to głupie, ponieważ mogłem im powiedzieć prawdę, ale wolałem uniknąć żartobliwych uwag Harry'ego, który jak zawsze musi dorzuć swoje trzy grosze.<br />
<br />
Nacisnąłem dzwonek, a już po chwili drzwi otworzyła mi uśmiechnięta Abbie, trzymająca Hayley na rękach. Przywitałem się z nią, a ona wpuściła mnie do środka. Ściągnąłem buty, uważnie ją obserwując. Cieszyłem się, że Tommo znalazł sobie kogoś po stracie Mandy. Po jej śmierci był wrakiem człowieka, a teraz na nowo uśmiecha się, śmieje, opowiada kawały i żartuje. Tęskniłem za tym Tomlinsonem.<br />
<br />
Szybko wszedłem po schodach na górę i skręciłem w stronę pokoju Lane. Wparowałem do pomieszczenia nawet nie pukając. Miałem nadzieję, że dziewczyna, widząc mnie od razu rzuci mi się na szyję. Niestety, myliłem się. Nie zwróciła nawet na mnie uwagi. Leżała na łóżku i wpatrywała się w biały sufit. Coś jest nie tak.<br />
<br />
Usiadłem koło niej, a materac ugiął się pod wpływem mojego ciężaru. Dokładnie jej się przyjrzałem i wtedy dostrzegłem ślady od płaczu na jej policzkach. Zmartwiłem się. Co było powdem jej łez?<br />
<br />
– Stało się coś? Dlaczego się nie odzywasz? – spytałem, łapiąc ją za jej drobną dłoń, która była zimna. Blondynka długo mi nie odpowiadała.<br />
<br />
– Zostaw mnie. Wyjdź stąd. Chcę być sama – rzuciła chłodno, wciąż wpatrując się w ten sam punkt. Przerażało mnie to.<br />
<br />
– Dlaczego płakałaś? – zapytałem. Odpowiedziała mi ciszą. – Darcy, mówię do ciebie do cholery! Nie zachowuj się, jak dziecko. Popatrz na mnie i powiedz mi co się kurwa stało, bo martwię się o ciebie.<br />
<br />
– No to masz problem, bo będę się zachowywać tak, jak się zachowuję, bo jestem jeszcze dzieckiem i nic na to nie możesz poradzić – syknęła przez zęby. – Nie powiem ci co się stało, bo to ciebie nie dotyczy. Mam teraz poważne problemy, więc jeśli byłbyś tak łaskaw, to wyjdź stąd i po prostu zostaw mnie w spokoju – odrzekła groźnie.<br />
<br />
Zdenerwowałem się. Znów zachowywała się, jak ta pyskata gówniara sprzed kilku miesięcy. Nie wiem co spowodowało jej nagłą zmianę, ale serce mi się krajało, kiedy się z nią kłóciłem. Zależało mi na niej i nie chciałem jej stracić przez jedną, głupią sprzeczkę. Jeśli nie chce mówić, to to jej problem, ale niech nie rani przez to osób, które chcą jej pomóc.<br />
<br />
– Jak chcesz – powiedziałem rozczarowany, wychodząc z jej pokoju.<br />
<br />
<b>Zayn</b><br />
Już od przeszło dwóch godzin bawiliśmy się na imprezie w Doncaster. Klub, w którym szaleliśmy z chłopakami był jednym z najlepszych w mieście. Najlepszy alkohol lał się litrami, najnowsza muzyka leciała w głośnikach, a najseksowniejsze dziewczyny tańczyły na rurach. Najbardziej podniecało mnie to, że wszystkie miały nałożone na twarz maski, co sprawiało, że wyglądały tajemniczo, a zarazem pięknie.<br />
<br />
Razem z Harry'm i Louisem byliśmy już nieźle wstawieni, ale to nie przeszkadzało nam w tym, aby imprezować, a wręcz pomagało się rozluźnić. Dosiadło się do nas dwóch kolegów Tomlinsona, z którymi chodził do szkoły. Byli tak samo zwariowani, jak sam Lou. W sumie nie. Byli jeszcze bardziej pokręceni, a to przecież niemożliwe!<br />
<br />
Cały czas się wygłupialiśmy, piliśmy, żartowalismy, piliśmy, tańczyliśmy z jakimiś dziewczynami, piliśmy, zachowywaliśmy się, jak dzieci, piliśmy i jeszcze piliśmy. No tak, zapomniałbym. Na dodatek piliśmy! Jeszcze chyba nigdy nie wlałem w siebie tak dużej dawki alkoholu, a mimo to czułem się fantastycznie i na dodatek kontaktowałem co się dzieje.<br />
<br />
– Zayn – zwrócił się do mnie pijany Harry. – Ta blondyna, która siedzi przy barze, pożera mnie wzrokiem. Zakład, że zaraz do mnie podejdzie i da mi swój numer? – zapytał, patrząc na mnie uważnie.<br />
<br />
– Umowa stoi – powiedziałem wesoło. – Nie podejdzie do ciebie. Jeśli przegrasz, załatwiasz mi występ jednej z tych tancerek, które tutaj tańczą – oznajmiłem, a on posłał mi cwany uśmiech.<br />
<br />
– Dobra. Jeśli ty przegrasz, to będziesz miał ciekawe zadanie do wykonania – rzekł, po czym zaśmiał się łobuzersko. Uścisnęliśmy swoje ręce i od tej pory w nasze życie wszedł ten zakład.<br />
<br />
Już po chwili w naszą stronę skierowała się owa blondynka. Podeszła chwiejnym krokiem i podając mi małą karteczkę, szepnęła mi na ucho: "Zadzwoń". Mina Stylesa wyrażała więcej niż tysiąc słów.<br />
<br />
– Nie dość, że wygrałem, to jeszcze zdobyłem numer tej laski. Jestem mistrzem – odrzekłem, śmiejąc mu się prosto w twarz. Reszta chłopaków także zaczęła się z niego nabijać.<br />
<br />
Loczek skierował się do baru, aby załatwić mi prywatny występ. Prawdę mówiąc, to nie miałem potrzeby oglądania skąpo ubranej dziewczyny, która tańczyła na rurze. Po prostu chciałem się założyć do żartów z myślą, że mój przyjaciel wygra. Potoczyło się zupełnie inaczej.<br />
<br />
Zielonooki przyszedł do nas z powrotem i powiedział, że mam się udać do jednego z pokoi do tego przeznaczonych. Z bananem na twarzy ruszyłem w tamtą stronę. Mijałem wiele ochroniarzy, którzy swoim spojrzeniem wzbudzali we mnie strach. Na szczęście szybko doszedłem do celu. Usiadłem na czerwonej sofie, która znajdowała się naprzeciwko połyskującej rury. Do moich uszu dobiegł dźwięk piosenki, która wprawiała mnie w odpowiedni nastrój.<br />
<br />
Moim oczom ukazała się dziewczyna w masce. Nie widziałem jej twarzy, ale już na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest piękna. Tancerka nawet na mnie nie spojrzała tylko zaczęła wykonywać swoją pracę. Dla mnie jeszcze lepiej.<br />
<br />
Na początku zaczęła się kręcić dookoła rury, a już po chwili zaczęła ocierać się o nią swoim tyłkiem. Pieściła swoje uda, a mi zrobiło się dziwnie gorąco. Złapała dłońmi metal i owinęła się wokół niego nogami. Kiedy ponownie znajdowała się już na podłożu, zaczęła zmysłowo ruszać swoimi biodrami, a następnie oblizała namiętnie swoje malinowe wargi. Na koniec występu zaczęła kierować się w moją stronę. Usiadła seksownie na moich kolanach, ale gdy tylko ujrzała moją twarz, natychmiast ściągnęła swoją złotą maskę. Zobaczyłem ducha.<br />
<br />
– Zayn?!<br />
<br />
– Mandy?! – krzyknęliśmy w tym samym momencie. Chyba umarłem.<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-89598720074491594372014-04-19T16:07:00.000+02:002014-04-24T15:49:25.439+02:0035.Siedziałem w salonie razem z Abbie i Zaynem. Z przyjacielem piliśmy schłodzone piwo, a ciemnowłosa sączyła ze szklaneczki swojego ulubionego drinka. Uwielbiałem takie wieczorne spotkania w towarzystwie znajomych. Mogłem się wyluzować i odprężyć, co wiele mi dawało. Nie myślałem wtedy o problemach. Żyłem tylko chwilą, jak to kiedyś miałem w zwyczaju. Teraz stałem się bardziej odpowiedzialny i w końcu dorosłem. Wcześniej pomimo dwudziestu lat na karku, śmiałem się z byle czego, robiłem dowcipy innym, bądź opowiadałem kawały. Bawiłem się życiem. Odkąd dowiedziałem się, że mam córkę jest inaczej, ale nie żałuję, że zaszły takie zmiany. Przynajmniej teraz mam dla kogo żyć.<br />
<br />
Po wczorajszej imprezie moja znajomość z Abigail wskoczyła na wyższy poziom. W końcu kochaliśmy się na umywalce w toalecie. To było szalone, ale podobało mi się to. Dziewczyna była niezła w te klocki i miałem nadzieję, że jeszcze nie raz się o tym przekonam. Niesamowicie mnie pociągała i wydaję mi się, że ja ją też.<br />
<br />
– Wychodzę, wrócę późno! – krzyknęła do mnie Darcy, przechodząc przez salon w stronę drzwi wejściowych. Czy ona się troszeczkę nie zagolopowała? Nie pytała mi się przecież czy pozwalam jej gdzieś wyjść. Teraz ja jestem jej prawnym opiekunem i pomimo tego, że się przyjaźnimy, a ona jest prawie dorosła, to martwię się o nią i nie zamierzam jej puszczać gdziekolwiek dopóki nie dowiem się gdzie idzie i przede wszystkim z kim. Mnie kiedyś też to denerwowało, ale teraz rozumiem troskę mojej mamy. Jestem ciekaw z kim umówiła się blondynka.<br />
<br />
– Hej! – zawołałem, a dziewczyna stanęła w miejscu i obróciła się w moją stronę, patrząc na mnie pytająco. – Dokąd to się wybieramy? Jesteś jeszcze dzieckiem, więc musisz mi się pytać o pozwolenie, gdy chcesz z kimś wyjść o tej porze.<br />
<br />
– Louis, proszę cię, nie baw się w rodzicielstwo i po prostu daj mi wyjść, bo trochę mi się spieszy – jęknęła, a mi zachciało się śmiać, ale postanowiłem, że jeszcze trochę pogram rolę ojca. Lane wiedziała, że nie dam za wygraną, więc westchnęła cicho. – Idę do kina, wrócę przed północą. Wystarczy?<br />
<br />
– Przed dwudziestą trzecią najpóźniej – rzekłem, a ona spojrzała na mnie z miną "no chyba sobie jaja robisz". Uwielbiałem, kiedy się wkurzała. – Z kim idziesz?<br />
<br />
– Z takim jednym – powiedziała onieśmielona. Czyżby nasza kochana Darcy miała randkę? Ciekawy jestem kim jest jej sympatia. Może jakiś chłopak z jej szkoły?<br />
<br />
Prawdę mówiąc, to cieszyłem się, że blondynka z kimś się spotyka. Odkąd się tutaj przeprowadziła nie miała dobrych kontaktów ze swoimi rówieśnikami. Cały dzień spędzała w domu i oglądała telewizję. Może miała parę koleżanek, ale nigdy chyba nie nazwała ich swoimi przyjaciółkami. Trochę niepokoiło mnie to.<br />
<br />
– Chciałbym poznać tego młodzieńca – powiedziałem głosem nadopiekuńczego taty, a szesnastolatka wyglądała jakby chciała mi coś zrobić. W sumie wcale jej się nie dziwię. Zayn i Abbie świetnie się bawili przy tej scenie.<br />
<br />
– Znasz go – szepnęła nieśmiało, a ja posłałem jej pytające spojrzenie. Jak to go znam? Przecież nie przedstawiała mi swojego żadnego kolegi. – To Niall.<br />
<br />
W trójkę wpatrywaliśmy się w Darcy jak zahipnotyzowani. Ona mówi poważnie? Naprawdę umówiła się z moim przyjacielem? Wiedziałem, że coś między nimi jest, ale myślałem, że to tylko tymczasowe. Nie mogłem uwierzyć, że oni mają randkę. Muszę sobie pogadać z Horanem jak facet z facetem. W końcu Lane jest prawie jak moja siostra. Czuję się za nią odpowiedzialny, więc męska rozmowa jest jak najbardziej na miejscu. Trzeba będzie mu wytłumaczyć żeby jej nie ranił, a jak to zrobi, to będzie miał ze mną do czynienia, a to raczej nie będzie przyjemne.<br />
<br />
– Wiem co ci chodzi po głowie, Louis. Znam tą minę i nawet o tym nie myśl. Nie będziesz z nim gadał tylko zostaniesz w salonie z Abbie i Zaynem, a ja pójdę do kina i będę się fantastycznie bawić, a ty tego nie zepsujesz – powiedziała spokojnie, a ja już miałem pewien plan. Przytaknąłem jej głową, a ona uspokojona wyszła z mieszkania. Usłyszałem jak samochód Horana odjeżdża z podjazdu.<br />
<br />
– Abbie, zbieramy się – zarządziłem, a dziewczyna spojrzała na mnie z zdezorientowaną miną. Pociągnąłem ją za rękę w stronę wyjścia. – Zayn, zostaniesz z Hayley. Dzięki stary! Będę miał u ciebie dług wdzięczności.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam z Tomlinsonem w jego sportowym wozie, patrząc na niego jak na wariata. Nie wiedziałam co dokładnie planował, ale byłam pewna, że jest to na sto procent związane z randką Darcy i Nialla. Dogonił ich na światłach i od tej pory niezauważenie za nimi jechał. Znajdowaliśmy się tylko kilka samochodów za nimi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Prawdę mówiąc, to cieszę się, że ta dwójka się ze sobą umówiła. Byliby ładną parą, ponieważ pasują do siebie jak tubka i klej. Może kiepskie porównanie, ale taka jest prawda. Sądząc po zachowaniu Louisa, uważam, że szatyn jakoś nie jest specjalnie zadowolony z ich relacji. W sumie mu się nie dziwię. Lane jest teraz pod jego opieką, znają się od zawsze i są dla siebie jak rodzeństwo. Nie chce, aby ktoś ją skrzywdził, a będąc z Horanem w związku musiałaby się przyzwyczaić do jego życia. W końcu jest światowej sławy gwiadą, za którą szaleje miliony dziewczyn. Ciągłe wyjazdy i trasy koncertowe zmuszałyby ich do rozstań na bardzo długi okres. Lou nie chce, aby blondynka przez to cierpiała.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Powiedz mi, co ty kombinujesz? – zapytałam, zdobywając się w końcu na odwagę. Chłopak spojrzał na mnie, po czym posłał mi łobuzerski uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zrobimy sobie podwójną randkę w kinie. Tylko oni o tym nie wiedzą i raczej się nie dowiedzą – wytłumaczył, a ja zaczęłam kręcić głową z politowaniem. – To jeszcze dzieci. Muszę ich kontrolować. Nie chce, aby obciskiwali się podczas seansu, więc muszę być w tym samym miejscu co oni – dodał. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tommo, nie przesadzasz troszeczkę? – spytałam, a on zachowywał się jakby nie słyszał tego co do niego mówię. – Niall jest dorosły, wie co robi. Darcy też raczej ma trochę oleju w głowie, więc niczego nie odwalą. Poza tym nawet jeśli chcieliby się wymienić śliną, to przecież to nic strasznego, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ja im dam wymieniać się śliną!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wiedziałam, że w żaden sposób nie przekonam go żebyśmy wrócili do domu. W pewien sposób śmieszyło mnie zachowanie dwudziestoparolatka, ale obawiałam się, że może zniszczyć randkę tej dwójcę, a tego nie chciałam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Już po chwli zaparkowaliśmy samochód na parkingu obok kina. Ruszyliśmy za naszymi farbowanymi blondaskami. Kiedy weszliśmy do środka w twarz buchnęło mi ciepłe powietrze. Obserwowaliśmy ich z ukrycia, a kiedy po zakupieniu popcornu, napojów i biletów weszli do sali, w której miał odbyć się seans, podeszliśmy do kasy z biletami. Czuję się jak szpieg w kiepskim filmie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, na jaki film wybrała się ta dwójka młodych ludzi? – zapytałam kobietę, która sprzedawała bilety. Rzując gumę, ilustrowała nas wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– "Buzi buzi, cmok cmok" – odpowiedziała od niechcenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co?! – krzyknął przerażony Louis. – Przecież na tym filmie się ciągle całują i uprawiają rzeczy dozwolone od lat osiemnastu. Darcy ma do cholery szesnaście lat. Ja jej dam takie filmy oglądać! Z Niallem też muszę sobie porozmawiać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Uspokój się! Zachowujesz się, jak baba w ciąży – odezwałam się do szatyna, a po chwili znów zwróciłam się do kobiety. – Poprosimy dwa bilety na ten film.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Razem z Abbie weszliśmy do sali, w której odbywał się film, na który poszła blondynka z moim przyjacielem. Może i byłem nieco przewraźliwiony i zachowywałem się jak starszy, zazdrosny brat, który bał się o swoją młodszą siostrzyczkę, ale nic na to nie mogłem poradzić. Dla mnie Lane wciąż była małą pięciolatką, którą musiałem się opiekować. Nie chciałem, aby dorastała. Niestety, nim się spostrzegłem minęło sporo czasu, a szesnastolatka nie była już dzieckiem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Usiedliśmy na samej górze, a nasza parka siedziała kilka rzędów niżej. Mogłem ich swobodnie obserwować, wcinając popcorn, który kupiłem kilka minut temu. Wiedziałem, że śledzenie ich było głupim pomysłem, ale teraz już nie ma odwrotu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Na początku seansu było nadzwyczaj spokojnie. Darcy oraz Niall po prostu oglądali film, raz po raz sięgając po słoną przekąskę, bądź biorąc łyk napoju. Po chwili wraz z ciemnowłosą spostrzegliśmy, jak Horan wykonuje tani chwyt. Udaje, że się przeciąga, po czym zatrzymuje rękę na ramieniu dziewczyny, obejmując ją w ten sposób. Myślałem, że stać go na coś lepszego. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Blondynka wtuliła się w jego męskie ciało, a we mnie się aż zagotowało. Oni nie mogą tak siedzieć. Wziąłem garść popcornu, a Abigail spojrzała na mnie niespokojnie. Rzuciłem w nasze gołąbeczki przekąską, po czym pociągnąłem Fisherównę za dłoń na dół, abyśmy schowali się za siedzenia. W końcu oni nie mogą się zorientować, że tutaj jesteśmy. Wtedy wszystko byłoby bez sensu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Louis, co ty wyrabiasz? – szepnęła dziewczyna, a ja wzruszyłem obojętnie ramionami. Ludzie siedzący obok nas, patrzyli się na nas jak na wariatów.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Powinni siedzieć w dwóch różnych końcach sali – rzekłem zdenerwowany.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och, jasne. Ona na górze, a on na dole – rzuciła sarkastycznie. –<b> </b>Albo w innych pomieszczeniach powinni oglądać film. Tak przynajmniej miałbyś pewność, że nic między nimi nie zajdzie. Następny razem napisz jej na czole, że jeśli jakiś chłopak ją pocałuje, to powyrywasz mu nogi z dupy. Ogarnij się troszeczkę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Może i ciemnowłosa miała rację, ale nie miałem ochoty jej słuchać. Znałem swoje racje. Jeśli tak bardzo nie podoba jej się co robię, to równie dobrze może stąd pójść. Boże, co z tobą, Tomlinson? Abbie ci jest bardzo potrzebna. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wyjrzałem zza siedzenia i ujrzałem jak Irlandczyk nachyla się w kierunku Darcy. Jeśli on sądzi, że ją pocałuje to się grubo myli. Może i on jest dorosły, a ona taka mała też nie jest, ale nie podoba mi się to. Jeszcze będą mieli na to czas.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W mgnieniu oka podbiegłem do ich siedzeń, a za mną wkurzona Abbie. Nie wiem czym się kierowałem, ale musiałem to przerwać i to jak najszybciej.<br />
<br />
– Darcy, idziesz do domu – rzuciłem w jej kierunku, a dziewczyna odsunęła się od żarłoka jak oparzona. Jestem kompletnym debilem, że to jej robię, ale nie mogłem się powstrzymać. Nie wiem co się stało, że tak się zachowywałem.<br />
<br />
– Louis? Co ty tutaj robisz? – zapytała, będąc zupełnie zdezorientowana.<br />
<br />
– Zabieram cię stąd – odpowiedziałem, ciągnąc ją za nadgarstek.<br />
<br />
Wytargałem blondynkę z sali, a zaraz za mną wyszli mocno wkurzeni Niall oraz Abigail. Puściłem Lane, a ona spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Proszę, tylko mi tutaj nie płacz. Nie znoszę kiedy z mojego powodu ktoś szlocha. Tymbardziej jeśli ten ktoś jest dla mnie ważny. Darcy jest moją rodziną.<br />
<br />
– Stary, odpierdoliło ci? Co ty wyrabiasz? – zwrócił się do mnie Horan.<br />
<br />
– Nie będziesz jej całował w kinie. Chłopie, jesteś od niej starszy cztery lata! Do tego ona jest niepełnoletnia. Nie będziecie chodzili na żadne randki – powiedziałem.<br />
<br />
– Dlaczego wszystko psujesz? – spytała mi się niebieskooka. – Chciałam się dobrze zabawić, a nie ciągle siedzieć w czterech ścianach, a ty mi to uniemożliwiasz. Przecież Niall to twój przyjaciel, nic by mi nie zrobił. Daj mi żyć!<br />
<br />
– Ty się nawet nie wtrącaj, pogadamy później – oznajmiłem niezbyt miło.<br />
<br />
– Nie mów tak do niej – odezwał się Niall, patrząc na mnie złowrogo.<br />
<br />
– Chciałabym, aby wszystko było jak dawniej. Żebyś siedział w tym zasranym Londynie i nigdy nie wracał do Doncaster. Może wtedy Mandy by żyła, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Nienawidzę cię, Louis – wygarnęła mi dziewczyna, po czym zaczęła się kierować w stronę wyjścia.<br />
<br />
– Darcy... – szepnąłem, chcąc za nią ruszyć.<br />
<br />
– Zostaw ją. Musi ochłonąć – powiedziała Abbie, zatrzymując mnie. – Niall, ty lepiej z nią pogadaj – nakazała, a chłopak od razu pobiegł w stronę Lane.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od incydentu w kinie minął miesiąc. W tym czasie wiele się wydarzyło w moim życiu. Odbyłem poważną rozmowę z siostrą Mandy, w której przeprosiłem ją za moje zachowanie i wytłumaczyłem, że po prostu się o nią bałem. Dziewczyna zrozumiała mnie i wybaczyła to co zrobiłem. Ona również żałowała, że doszło między nami do nieporozumienia i wykrzyczała mi w twarz takie obrzydlistwa. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Na szczęście wszystko już jest w porządku. Dostała moją zgodę na spotykanie się z Irlandczykiem, lecz nie jestem pewien czy są już parą. Niby spotykają się regularnie, ale jeszcze nie zostałem poinformowany o tym, że wpakowali się w związek. Jedyne co wiem, to to, że mają się ku sobie. Iskrzy między nimi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przeprowadziłem też męską rozmowę z Niallem. Gdybyście tylko widzieli strach w jego oczach, kiedy omawiałem z nim sposoby tortur, które wykonam na jego osobie, kiedy w jakikolwiek sposób zrani Darcy. Nie odważy się tego zrobić.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Razem z Abbie oficjalnie zostaliśmy parą. Może nie tak oficjalnie, bo wiedzą o nas tylko najbliżsi i mam nadzieję, że na razie tak zostanie. Nie chcę narażać ciemnowłosej na media. Wiem, że to strasznie by ją wykończyło.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dzisiaj był wyjątkowy dzień. Blondynka kończyła równe siedemnaście lat. Niewiarygodne, jak ten czas szybko leci. Kiedy ona tak podrosła? Jeszcze tak niedawno bawiliśmy się razem w chowanego, a tymczasem ona za chwilę będzie dorosła. Mam nadzieję, że jak skończy osiemnaście lat, to nie zostawi tutaj mnie i Hayley. Bez niej byłoby totalnie nudno. Poza tym tęsknilibyśmy za nią.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy spędzaliśmy ten dzień w miłej atmosferze. Harry nakładał wszystkim po kawałku czekoladowego tortu na talerz, Zayn uwieczniał tą chwilę, robiąc masę zdjęć, Hayley śpiewała "sto lat, sto lat", choć zakończyliśmy tą czynność parę minut temu, Liam rozmawiał z Niallem, który trzymał w swoich objęciach solenizantkę, a ja tuliłem Abbie, siedzącą na moich kolanach i szepczącą mi sprośne rzeczy na ucho. Dobraliśmy się pod tym względem. Zboczuchy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przyniosę jeszcze jednego szampana – rzekła Abigail, wstając z moich kolan.<br />
<br />
– Pomogę cię – powiedziałem ochoczo, idąc za nią do kuchni.<br />
<br />
Wszyscy słysząc moje słowa zaśmieli się, bowiem wiedzieli, że to tylko pretekst. W końcu w czym ja jej tam miałem pomagać? Butelka z alkoholem jest lekka, więc moja pomoc jest zbędna. Chciałem spędzić z nią parę chwil sam na sam.<br />
<br />
Ciemnowłosa wyciągnęła z lodówki szampana, po czym ruszyła w stronę salonu, uśmiechając się do mnie figlarnie. Zatrzymałem ją i delikatnie pchnąłem w stronę blatu kuchnnego. W mgnieniu oka znalazłem się przy niej, unosząc jej udo do góry. Delikatnie pocałowałem jej usta, czując jej drobną dłoń wślizgującą się pod cienki materiał czarnej koszulki. Nagle w spodniach zrobiło się znacznie ciaśniej, a ja miałem ochotę kochać się z nią do utraty tchu. Czemu ona tak na mnie działa?<br />
<br />
– Zamieszkaj ze mną – szepnąłem do jej ucha, po czym lekko przygryzłem jego miękki płatek. – Tylko ty, ja, Darcy i Hayley. Będzie wspaniale. Obiecuję.<br />
<br />
Dziewczyna nie odezwała się ani słowem, tylko z szerokiem uśmiechem na twarzy pocałowała moje bladoróżowe usta. Robiła to z niezwykłą czułością.<br />
<br />
– Mam rozumieć, że się się zgadasz, tak? – zapytałem, a zielonooka pokiwała twierdząco głową. Chciałem jeszcze raz wpić się w jej wargi, lecz ten piękny moment przerwał dźwięk wydobywający się z jej kieszeni. Fisherówna wyjęła swój telefon i nagle dziwnie się spieła. Któż to do niej dzwoni?<br />
<br />
– Zanieś szampana. Zaraz do was dołączę, muszę tylko odebrać – oznajmiła, podając mi butelkę niskoprocentowego alkoholu. Wykonałem jej polecenie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy Louis wyszedł z pomieszczenia, odebrałam przychodzące połączenie, naciskając na zieloną słuchawkę. Bałam się rozmowy z moim bratem, bowiem nie gadałam z nim od naszej ostatniej kłótni. Wiem, że teraz będzie mi kazał zacząć wykonywać plan. Jest na mnie zły, że czuję coś do Lou, ponieważ obawia się, że wszystko schrzanię. Spokojnie, nie jest amatorką. Wszystko mam pod kontrolą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Halo? – odezwałam się, przygryzając niepewnie swoją dolną, malinową wargę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czas już zakończyć zabawę. Teraz musisz się wziąć do roboty. Kasa sama się przecież nie odzyska – powiedział groźnym głosem, a mnie opanował strach.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ale ja nie chcę – rzekłam nieśmiało. – Nie zrobię tego, Danny. Zakochałam się i nie zamierzam tego zaprzepaszczać – wyjaśniłam ochrypniętym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie rozśmieszaj mnie, Abbie. Nie masz nic do gadania, a twoje uczucia w tym wypadku najmniej się liczą. Zrobisz co ci każę albo twój kochany książę z bajki wszystkiego się dowie. Myślisz, że ci wybaczy? Nie sądzę – oznajmił, a łzy pojawiły się w moich oczach. Bądź silna Abigail, dasz radę. Uwierz w siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co w takim razie mam zrobić? – spytałam, a mój głos zaczął niespokojnie drżeć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego ja zawsze muszę się go słuchać? Przecież powinnam mieć własne zdanie. Nigdy nie umiałam postawić na swoim, a w tym wypadku przecież powinnam. Mój brat jest potworem i ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale nie umiem mu się sprzeciwić, nawet mimo tego, że ostatnio traktuje mnie jak śmiecia, a nie swoją kochaną siostrzyczkę, którą kiedyś dla niego byłam. Brakuje mi tego wszystkiego. Gdybym nie godziła się na ten plan to pewnie nadal żyłabym z nim w zgodzie i aktualnie znajdowała się na jednej z imprez. Ale przynajmniej dzięki temu poznałam Louisa. Jest wspaniałym chłopakiem i nie chcę go tracić za żadne skarby. Może jest nieco wybuchowy i czasami zbyt przewrażliwiony, ale ma także wiele zalet. Nigdy nie spotkałam kogoś tak uczuciowego, opiekuńczego, kochanego i tak cholernie gorącego. Jest moim ideałem i zrobię wszystko, aby być z nim już na zawsze. Nawet jeśli mam być egoistyczną suką nie liczącą się z uczuciami innych. Dopnę swego za wszelką cenę. Jestem niedopokonania.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zrobimy tak... </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy rozeszli już się do swoich domów, a ja razem z Darcy sprzątałam po gościach. Louis w tym czasie usypiał Hayley na górze. Może wszystko wyglądało tak jak powinno, ale ja musiałam to wszystko zniszczyć. Miałam z Danny'm plan i za kilka minut wykonam go. Może nie będzie to dla nikogo przyjemne, ale nie ma już odwrotu. Wplątałam się w to gówno i nie potrafię się już wyplątać. Polubiłam tutaj wszystkich i nie chcę ich ranić, ale takie jest moje zadanie.<br />
<br />
Spojrzałam na blondynkę, która chowała czyste naczynia do szafek. Wytarłam dłonie w ręcznik, które były mokre od mycia naczyć. Podeszłam do niej pewnym krokiem i posłałam jej kpiący uśmieszek. Siedemnastolatka nie wiedziała o co mi chodzi. Przepraszam skarbie, ale prędzej czy później musiało się to stać.<br />
<br />
– O co chodzi? – zapytała, ilustrując moją sylwetkę wzrokiem.<br />
<br />
– Och, zamknij się lepiej i mnie posłuchaj – jęknęłam, a niebieskooka rozszerzyła ze zdziwienia buzię. Nie spodziewała się po mnie takiego zachowania. – Wisisz mojemu bratu kasę, a on na pewno nie ma zamiaru anulować ci długu, słoneczko. Zachciało ci się brać narkotyki, to teraz płać – rzekłam, stojąc naprzeciwko niej.<br />
<br />
– Jesteś siostrą Danny'ego – szepnęła, mrużąc oczy. – Wiedziałam od początku, że twoje nazwisko to nie przypadek. Nie wierzę, że cały czas udawałaś. Przebiegła z ciebie szmata, Abbie. Jesteś już skończona. Zaraz zawołam Louisa i...<br />
<br />
– Nie zrobisz tego – przerwałam jej w połowie zdania. – Pomyśl, jak poczuje się Lou, gdy dowie się, że to przez ciebie zginęła Mandy? Myślisz, że to podpalenie jest zwykłym przypadkiem? – zapytałam, a ona pokiwała twierdząco głową. Prychnęłam na to. – Otóż, mylisz się. Mój braciszek był na tyle głupi, że myślał, iż tylko ty będziesz w tym domu. Niestety, ciebie tam nie było, ale twoja siostra, tata oraz Hayley owszem. Nie wiem jak małej udało się przeżyć, ale nikt więcej nie miał takiego szczęścia. To przez ciebie zginęli. To ty jesteś odpowiedzialna za to wszystko. Tomlinson w życiu ci nie wybaczy tego, że odebrałaś mu jego pierwszą miłość. Znienawidzi cię. Będziesz nikim. Chcesz tego? – mówiłam do niej, a ona tylko przełknęła głośno ślinę. – Tommo niczego się nie dowie jeśli oddasz kasę. Wtedy zniknę raz na zawsze i wszyscy będą szczęśliwi.<br />
<br />
– Louis! – krzyknęła Darcy ze łzami w oczach. Było mi jej szkoda. Bardzo. Nie mogłam się już teraz wycofać. Znała prawdę. Jeśli powie o tym Lou, to jestem skończona. Stracę go raz na zawsze i nigdy więcej go nie spotkam.<br />
<br />
– Co jest? – spytał przestraszony, wchodząc do kuchni.<br />
<br />
– Nic takiego. Po prostu boli ją brzuch. Mamy jeszcze jakieś tabletki przeciwbólowe? – kłamałam. Jeśli blondynka mnie nie wyda, to wszystko będzie w porządku, ale jeśli piśnie choć słówko, to będę trupem.<br />
<br />
– To nieprawda – jęknęła, a ja spojrzałam na nią niespokojnie. Siedemnastolatka popatrzyła w moje oczy, a widząc w nich groźne iskierki, spuściła głowę. Czuję się okropnie. Jestem potworem. – Głowa. Boli mnie głowa, a nie brzuch.</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-84232854033061433572014-04-17T16:54:00.000+02:002014-04-19T17:10:38.333+02:0034.<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red;">Rozdział zawiera sceny erotyczne!</span></div>
<br />
Leżałem na sofie w salonie razem z Darcy. Dziewczyna wtuliła się w moje męskie ciało, trzymając głowę na mojej klatce piersiowej. Widząc jej przymknięte powieki i słysząc jak oddycha, wnioskuję, że zasnęła oglądając ze mną w telewizji horror. Bawiłem się jej włosami, które kaskadą opadały na jej ramiona, jednak blondynka tego nie czuła. Wciąż była pogrążona w krainie Morfeusza. Była urocza.<br />
<br />
Mała Hayley już od dwóch godzin spała na górze i prawdę mówiąc jestem jej niezwykle wdzięczny za to, że jest jeszcze dzieckiem. Dzięki temu, że potrzebuje opieki, to mogłem pospędzać trochę czasu w towarzystwie Darcy. Od paru tygodni ciągnęło mnie do tej prawie siedemnastoletniej dziewczyny. Może i jest między nami kilka lat różnicy, ale wcale mi to nie przeszkadza. Lubię ją za tą naturalność, której większość dziewczyn niestety nie posiada. Kiedy córka Louisa spytała mi się co podoba mi się w Lane, to odpowiedziałem na to pytanie najszczerzej, jak tylko potrafiłem. Nie wymyśliłem sobie tego ot tak. Może i blondynka nie widzi w sobie nic wyjątkowego, ale dla mnie jest wspaniała.<br />
<br />
Nie wiem od kiedy to wszystko się zaczęło. Wcześniej była dla mnie tylko siostrą zmarłej ukochanej Louisa, a teraz jest kimś o wiele ważniejszym. Może dlatego, że kiedyś zachowywała się jak dziecko i była dla wszystkich niemiła, a teraz stała się dojrzalsza i każdego traktuje z szacunkiem? Podoba mi się ta zmiana. Nie mam pojęcia czy ona także traktuje mnie jak kogoś więcej czy nadal jestem tylko jej znajomym, przyjacielem Lou, sławnym piosenkarzem. Jestem dla niej ważny?<br />
<br />
Dziewczyna zaczęła cicho mruczeć przez sen, więc moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Może nie rozumiałem co mówi, ale patrząc na jej spokojną twarz, stwierdziłem, że na pewno śniło jej się coś miłego. Z czasem moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe, a ja wiedziałam, że niedługo zasnę. Tak też się po chwili stało. Wtuleni w siebie śniliśmy o tym co najpiękniejsze.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Impreza trwała w najlepsze. Piliśmy, tańczyliśmy, śmieliśmy się. Było wspaniale. Nigdy nie podejrzewałam, że spędzę tyle czasu w towarzystwie najsławniejszego zespołu na świecie, a tym bardziej, że jeden stanie mi się niezwykle bliski. To jest nieprawdopodobne! Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w książkach, bądź filmach, ale to jest rzeczywistość. Dziękuję Niebiosom, że dali mi szansę poznać tak wspaniałych ludzi. Nigdy nie będę w stanie im się za to odwdzięczyć. Co zrobię, to będzie i tak za mało. Wierzcie mi na słowo, że nigdy nie byłam jeszcze tak szczęśliwa. W końcu czuję się dobrze. Jest tak, jak powinno być.<br />
<br />
Alkohol lał się litrami. Harry był kompletnie zalany w trupa, więc jego głowa bezwładnie opadała mu na stolik. Nie miał siły unieść jej do góry. Zayn wpadł w stan narzekania. Co chwilę mówił, jakie to jego życie jest do dupy i jak bardzo chciałby być znowu małym chłopcem. Udało nam się spić także Liama, który podobno nigdy nie tknął alkoholu ze względu na swoją chorą nerkę. Teraz leżał wpółprzytomny, opierając głowę o ramię Malika. Louis był chyba najbardziej trzeźwy z nas wszystkich. Powiedział, że ma nieprzyjemne doświadczenia. Nie zdradzał mi szczegółów, ale Styles szepnął mi na ucho, że to jest związane z Mandy, więc wolałam w to nie wnikać. Natomiast ja, mimo tego, że wypiłam sporą ilość alkoholu, to trzymałam się nieźle. Lata praktyki robią swoje. Obracałam się kiedyś w towarzystwie osób, które codziennie znajdowały powód do świętowania. Dlatego też każdego dnia bawiłam się na imprezach. Nie pamiętam za dużo z tamtych wydarzeń, ponieważ zazwyczaj urywał mi się film. Teraz już nie mam takich problemów i ogromnie mnie ten fakt cieszy.<br />
<br />
Nie wiem co mną pokierowało, ale zaciągnęłam Lou na parkiet, zostawiając jego przyjaciół na pastwę losu. To tylko jeden taniec, są dużymi chłopcami, poradzą sobie. W głośnikach leciała piosenka Doriana "La Tormenta de arena". Idealna do panującego nastroju. Odwróciłam się tyłem do szatyna i oplotłam rękoma jego szyję. Dwudziestoparolatek położył dłonie na moje biodra, którymi zaczął poruszać w rytm muzyki. Po chwili przestał wykonywać tą czynność, więc sama mogłam to robić. Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele. Czułam dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Ocierałam się tyłkiem o jego krocze.<br />
<br />
Louis obrócił mnie tak, abym stała twarzą do niego. Pogłaskał mój policzek, a po chwili ujął moją twarz w dłonie i pocałował namiętnie moje usta. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie. Czułam się jak w bajcę, w której grałam główną rolę.<br />
<br />
Przybliżyłam się do niego, a on objął mnie w tali. Poczułam wybrzuszenie. Jego męskość wbijała się we mnie. Spojrzałam w jego oczy i dostrzegłam pożądanie. Musnęłam delikatnie jego wargi i złapałam go za rękę, prowadząc w stronę łazienki. Nie wytrzymam, jestem zbyt podniecona. To musi się w końcu stać.<br />
<br />
Weszliśmy do pomieszczenia i na szczęście nikogo tutaj nie było. Nie zastanawiając się dłużej, przycisnęłam swoje usta do jego. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Czułam, jak łaskocze mnie w podniebienie. Tomlinson położył swoją dłoń pod moje kolano i uniósł je do góry, sprawiając, że moja spódniczka uniosła się niebezpiecznie do góry. Oparłam się plecami o zimne płytki na ścianie, a po chwili poczułam pocałunki na mojej szyi. Odchyliłam głowę w bok, aby zrobić mu lepszy dostęp do miejsca, które właśnie obcałowuje. Jego język drażnił przyjemnie moją rozpaloną skórę. Wplątałam swoje palce w jego włosy i delikatnie pociągałam za ich końcówki. Mój towarzysz podniósł mnie do góry i usadowił na swoich biodrach, a ja momentalnie oplotłam go wokół pasa swoimi nogami.<br />
<br />
Całowaliśmy się z wielkim pożądaniem. Pragnęłam kochać się z nim do utraty przytomności. Po chwili siedziałam na zimnej umywalce, a chłopak wciąż całował moje wargi. Poczułam jak jego dłonie wsuwają się pod moją spódniczkę. Czując jego dotyk na moich udach, myślałam, że zaraz dojdę. Ściągnął moją dolną, koronkową bieliznę i rzucił na podłogę. Zaczęłam rozpinać jego rozporek. Zsunęłam jego spodnie, które zawisły na jego kostkach. Otarłam kolanem o jego krocze. Pstryknęłam jego gumą od bokserek i posłałam mu łobuzerski uśmiech. Z jego bielizną postąpiłam tak samo, jak wcześniej ze spodniami. Co za widok.<br />
<br />
Moim oczom ukazałam się jego członek. Mimowolnie przygryzłam swoją malinową wargę. Poznając go, nie miałam pojęcia, że taka chwila nastąpi, a tym czasem zaraz będziemy się kochać w toalecie na imprezie. Przecież ktoś może tutaj zaraz wejść! Uwielbiam go za to, że jest taki szalony. Uzupełniamy się.<br />
<br />
– Abbie, nie mamy prezerwatyw – powiedział załamanym głosem.<br />
<br />
– Spokojnie – zaczęłam, całując jego usta. – Biorę tabletki.<br />
<br />
Chłopak, słysząc te słowa, nie zastanawiał się dłużej, tylko wszedł we mnie, a ja wydałam z siebie jęk podniecenia. Czułam jak moja kobiecość pulsowała. Zaczął poruszać się do przodu i tyłu, a ja jęczałam z rozkoszy. Wbiłam paznokcie w jego plecy. Nasze oddech znacznie przyspieszyły. Nie wierzę, że właśnie kochamy się na umywalce. Z każdą sekundą poruszał się coraz szybciej. Słyszałam jego ciche jęki. Wygięłam się delikatnie w łuk. Doszłam, krzycząc jego imię.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Plotkowałam w moim pokoju razem z Mellody. Uwielbiam tą dziewczynę! Przyszła dzisiaj o siódmej rano i zrzuciła mnie z łóżka, przynosząc śniadanie. Kiedy pożywiłam się i doprowadziłam się do porządku, zaczęłyśmy gadać dosłownie o wszystkim, jednak najczęstszym tematem była nasza wczorajsza, mała imprezka. Muszę podziękować Matt'owi za zorganizowanie jej. Wyluzowałam się chociaż trochę. Ostatnio za dużo wydarzyło się w moim życiu przez co byłam spięta. Może nadal mam lekką depresję, ale jest już lepiej niż na początku. Może nie jest idealnie, ale nie jest też najgorzej. Daję radę.<br />
<br />
Melly jest bardzo pozytywną osobą. Chyba nigdy nie widziałam osoby, która cały czas uśmiechałaby się i patrzyła na świat w bardzo optymistyczny sposób. W sumie Amanda też taka była. Pocieszała mnie, poprawiała humor i sprawiała swoim uśmiechem, że nigdy się na nią nie gniewałam nawet jeśli zrobiła coś niezwykle okropnego. Tęsknie za nią niewyobrażalnie mocno. Brakuje mi jej.<br />
<br />
Nagle drzwi od mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, a w progu ujrzałam Abbie. Posłała mi delikatny uśmiech, a ja go odwzajemniłam. Cieszyłam się, że ciemnowłosa przychodziła do mnie by dotrzymać mi towarzystwa. Dzięki niej chociaż trochę zmieniłam zdanie o rodzinie Fisherów. Nie każdy o tym nazwisku jest egoistycznym potworem bez uczuć, który robi tylko to, co jest na jego korzyść. Abigail udowodniłam mi, że pomimo tego, iż ma brata skurwiela, to ona jest miłą, dobrą i sympatyczną osobą, którą można obdarzyć zaufaniem.<br />
<br />
– Hej, Abbie! – krzyknęłam uradowana, a dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech. Podeszła do mnie, po czym przytuliła mnie na przywitanie. Czy to nie dziwne, że znowu czuję od niej perfumy Louisa? To się staje chore. Fisherówna po chwili zapoznała się z Mellody, a ta stwierdziła, że nie będzie nam przeszkadzać, więc udała się do swojego pokoju. – Cieszę się, że przyjechałaś. Nudno tu bez ciebie.<br />
<br />
– Przepraszam, że tak rzadko cię odwiedzam, ale pracuję jako opiekunka dla dziecka i muszę całe dnie się zajmować Ha... Hannah – zająknęła się, wypowiadając imię dziewczynki. – Poza tym z Londynu do Doncaster jest trochę drogi – wytłumaczyła się, a ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem.<br />
<br />
Od razu przypomniało mi się, jak to pierwszy raz pojechałam do stolicy. To Louis zabrał mnie razem z Hayley do tego deszczowego miasta. To wtedy Eleanor pokazała swoje prawdziwe oblicze, to wtedy wróciłam do domu, a szatyn pojechał za mną i zginął w tym głupim pożarze. Przez to, że schórzyłam, to Lou nie żyje, a ja jestem w tym miejscu. W moich oczach pojawiły się łzy.<br />
<br />
– Co się dzieje? – zapytała dziewczyna, zauważając, że jestem bliska płaczu.<br />
<br />
– Tak bardzo za nimi tęsknię – zaszlochałam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Abigail wyszła ode mnie jakąś godzinę temu, a ja właśnie leżałam na łóżku i rozmyślałam o wszystkim. W mojej głowie pojawiały się przeróżne wspomnienia. Nawet jeśli nie chciałam o tym myśleć, to nie miałam na to wpływu. Wszystko działo się wbrew mojej woli, a ja nie mogłam na to nic poradzić. Takie życie.<br />
<br />
Usłyszałam skrzypienie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Matt'a. Nic nie mówiąc po prostu do mnie podszedł i położył się koło mnie, otulając mnie swoją prawą dłonią. Kocham gdy tak robił. Czułam się wtedy bezpiecznie.<br />
<br />
Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak Matty'ego. Był dla mnie ogromnym wsparciem i wiem, że jest w stanie mi pomóc uwolnić się z tego piekła. Chciałabym stąd uciec, ale na razie nie mam dokąd. Kiedyś jednak znajdę sposób by żyć znowu normalnie. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej.<br />
<br />
Chłopak splótł razem nasze palce, a ja na ten gest delikatnie się uśmiechnęłam. Jego dotyk sprawiał cuda. Wcześniej nie reagowałam tak na to. Teraz jest inaczej.<br />
<br />
– Bez względu na to co się wydarzy musisz wiedzieć, że cię kocham – wyszeptał.<br />
<br />
Moje oczy zaczęły błyszczeć. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale musnęłam jego suche usta. Na początku zdziwił się moim odważnym czynem, lecz po chwili kontynuował nasz pocałunek. Całowaliśmy się zachłannie i namietnie, ale zarazem z wielką czułością. Kierowałam się sercem, a nie rozumem. Nie żałowałam.<br />
<br />
Już po chwili dwudziestoparolatek błądził wargami po mojej szyi, a ręką gładził wewnętrzną część ud. Może i był szybki, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Jednym zwinnym ruchem ściągnęłam jego czarny T-shirt, który po chwili wylądował na podłodze. Mogłam w całej okazałości podziwiać jego umięśniony tors. Był seksowny. Moja bokserka została ze mnie zerwana. Chłopak zaczął masować moje piersi, przez co z moich ust wydostał się jęk podniecenia. Językiem błądził po moim brzuchu, zjeżdżając coraz niżej. To było cudowne.<br />
<br />
Czułam jego palce majstrujące przy guziku od moich spodni. Kiedy poradził sobie już z tą czynnością, zsunął z moich nóg jasne rurki. Po chwili zrobiłam z jego odzieżą to samo. Całowaliśmy się w samej bieliźnie, która powoli nas już denerwowała, więc postanowiliśmy się jej pozbyć. W mgnieniu oka zniknęła z naszych ciał, które idealnie do siebie przylegały jakby były stworzone dla siebie.<br />
<br />
– Chcę tego, Matt. Nie baw się już ze mną, proszę – wychrypiałam, wijąc się z podniecenia na łóżku. Jego sprawne palce penetrujące moją intymną strefę doprowadzały mnie do szaleństwa. Chciałam mieć to już za sobą.<br />
<br />
Chłopak uśmiechnął się szeroko, całując najpierw wewnętrzną część mojej dłoni, a następnie czoło. Wyjął z szuflady mojej etażerki paczkę prezerwatyw. Przezorny zawsze ubezpieczony. Zębami otworzył opakowanie gumek, po czym nałożył jedną z nich na swoją męskość. Dlaczego to tak długo musi trwać?<br />
<br />
Kiedy oboje byliśmy już gotowi, ciemnowłosy wszedł delikatnie w moje ciało. Zajęczałam, a to zmotywowało go do pracy, więc zaczął poruszać się szybciej. Wbiłam paznkocie w jego plecy i zjechałam do dołu. Uniosłam biodra do góry, a on sapiąc na moją szyję starał się być jeszcze szybszy. Był niesamowity.<br />
<br />
– Mandy – szepnął, patrząc w moje oczy.<br />
<br />
– Matt – jęknęłam w tym samym czasie co on.<br />
<br />
Pot spływał po moich plecach, a ja wygięłam się w łuk. Czułam się cudownie. Odnalazłam Krainę Szczęśliwości. Doszliśmy w tym samym momencie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam leniwie oczy. Ujrzałam przy swoim boku bruneta, którą uroczo mruczał coś przez sen. Uśmiechnęłam się szeroko i owijając się w pościel, ruszyłam w stronę łazienki, która znajdowała się naprzeciwko mojego pokoju. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło parę godzin temu. Chciałam to zrobić, choć rozum podpowiadał mi co innego. Może potrzebowałam bliskości?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wychodząc na hol miałam nadzieję, że nikogo tam nie zastanę, bowiem nie chciałam, aby ktoś oglądał mnie w takim stanie. Niestety, los szykował dla mnie niespodziankę. Na początku usłyszałam tylko klaskanie, lecz po chwili moim oczom ukazał się Derek. Dlaczego akurat on? Wolałabym już jakiegoś demona.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jestem pod wrażeniem, Lane. Osiągnęłaś to co chciałaś – powiedział, gwizdając z podziwem. Czasami mam ochotę zrobić mu krzywdę, ale rozsądek mnie powstrzymuje. Dlaczego on się tak na mnie uwziął? Co mu zrobiłam?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie wiem o co ci chodzi, a teraz jeśli byłbyś łaskaw, to przepuś mnie do łazienki, bo nie mam ochoty tutaj tak paradować – rzekłam, przeciskając się do toalety, lecz ten idiota zablokował mi drzwi. Co za dupek!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Owinęłaś biednego Matta wokół paluszka i myśli, że w ten sposób się stąd wyrwiesz? Proszę cię, nie bądź głupia. Może mojego przyjaciela nieźle wyrolowałaś, ale ja nie jestem taki jak on, więc będę miał cię na oku. Zgnijesz tutaj, Mandy – oznajmił, a ja miałam myślałam, że się zaraz popłaczę. – Poza tym uważaj komu ufasz, bo wiele osób ma tutaj swoje za uszami. Okłamują cię na każdym kroku. Myślisz, że Matty i Abbie chcą dla ciebie dobrze? Grubo się mylisz. To samo tyczy się Stana. Może nie jesteście wielkimi przyjaciółmi, ale też wie o czymś, o czym ty nie masz pojęcia. Uważaj na siebie – rzekł, odchodząc.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-69369335270482501692014-04-12T08:50:00.000+02:002014-04-19T17:10:34.805+02:0033.<div style="text-align: left;">
Od trzydziestu minut trwał wywiad z najbardziej znanym dziennikarzem na świecie – Olivierem Foxem. Mężczyzna miał na oko dwadzieścia siedem lat. Podczas trzech lat pracy w najpopularniejszej gazecie zdobył fortunę o jakiej nawet mi się nie śniło, choć jestem zawodowym piosenkarzem. Siedzieliśmy w prywatnym studio i odpowiadaliśmy na pytania. No cóż, przynajmniej chłopacy odpowiadali. Ja byłem w swoim własnym świecie, do którego nikt nie miał wstępu. Myślałem o wszystkim i o niczym. Powoli zasypiałem. Nie wyspałem się dzisiaj, więc jeśli ten gościu nadal będzie tak zanudzał, to za chwilę udam się od krainy Morfeusza. Mam wrażenie, że w moich oczach znajduje się piasek, dlatego zaczynam trzeć oczy. Powieki stają się coraz cięższe, cięższe i cięższe.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Na szczęście nie poddaję się tak szybko i gwałtownie otwieram swoje ślepia. Spoglądam na Liama, który pogrążył się w rozmowie z mężczyzną, który przeprowadzał wywiad. Zayn i Harry gadali coś między sobą, śmiejąc się przy tym cicho, a Niall pisał z kimś esemesy, szczerząc się jak głupi do ekranu swojego telefonu. Oparłem głowę o ramię Horana, mając nadzieję, że ujrzę z kim tak zawzięcie esemesuje nasz kochany żarłok. Niestety, farbowany blondyn zorientował się co zamierzam zrobić, więc szybko zrzucił moją makówkę ze swojego ramienia. Spryciarz. Niech tylko poczeka. Ja się dowiem z kim pisze!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem na zegarek znajdujący się na moim prawym nadgarstku. Wpół do trzeciej. Mam nadzieję, że wywiad nie przedłuży się zbytnio, bo razem z chłopakami chcieliśmy wybrać się dzisiaj do klubu odprężyć się nieco i wypić parę piw. Żaden z moich przyjaciół nie zabiera ze sobą żadnej dziewczyny, ale chyba nie powinni się obrazić, kiedy zaproszę Abbie. Lubię spędzać z nią czas, a ostatnio mamy go dla siebie coraz mniej. Darcy zajęłaby się Hayley, więc wszystko byłoby pod kontrolą. To będzie udany wieczór. Czuję to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Z każdym dniem przywiązuję się do Abigail coraz bardziej. Jej sposób bycia jest dla mnie czymś intrygującym. Jest inna niż dziewczyny, które dotychczas spotkałem. To wesoła kobieta, która wygląda na taką, która ma wszystko w czterech literach. Nie przejmuje się niczym. Liczy tylko na siebie. Jest zdeterminowana, zdecydowana i niezwykle seksowna. Jest moim własnym ideałem. Może trochę przypomina mi Mandy, aczkolwiek Lane była bardziej dojrzała, jak na swój wiek. Jednak wyróżniało ją to, że dla dobra rodziny zrobiłaby wszystko. Nie wiem czy Abbie straciłaby w ten sposób swój honor.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Louis, ostatnio wiele się u ciebie dzieje – zwrócił się od mnie Olivier. Proszę, niech on mnie dzisiaj nie zamęcza pytaniami. Mam go dosyć. – Twoja ukochana, którą przed nami ukrywałeś zmarła w pożarze, zostawiła ci trzyletnie dziecko i młodszą siostrę, którymi musisz się opiekować. Czy byłeś z piękną ciemnowłosą po tym jak zerwałeś z Eleanor czy ten romans trwał już od dłuższego czasu?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jaki romans? Nie miałem żadnego romansu – powiedziałem zdezorientowany. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och, czyżby? Jak więc nam wytłumaczysz to, że trzylatka jest także twoją córką? – zapytał, a ja zwątpiłem. Skąd ten człowiek posiada takie informacje? Przecież prasa nie miała się o tym dowiedzieć. – Nie musisz odpowiadać, widać to po twojej minie – rzekł, posyłając mi firmowy uśmiech. Zaraz mu kurwa przypierdolę. – Kilka dni temu widziano cię w towarzystwie seksownej brunetki. Kim jest ta tajemnicza dziewczyna? Zdradzisz nam? To twoja kolejna zdobycz? Gustujesz w tym kolorze włosów? Najpierw Eleanor, później matka twojego dziecka, a teraz ona? Tak szybko zapomniałeś o swojej zmarłej ukochanej?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co? Nie zapomniałem o Mandy – oznajmiłem na maksa wkurwiony. Ten człowiek nie dość, że gadał w ekspresowym tempie, przez co się totalnie gubiłem, to denerwował mnie tymi swoimi pytaniami. Jeśli zaraz nie przestanie, to obiecuję, że wyjdę z siebie, stanę obok i porządnie obiję mu tą dziennikarską mordę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Więc była dziewczyna ma na imię Mandy? Piękne imię. Idealnie pasuje do jej delikatnej twarzyczki. Szkoda, że zmarła tak młodo. Ale spokojnie, ty Louisie masz już nową "przyjaciółkę". Czy posiada specjalne przywileje? – pytał, zachowując spokój. – Wydaję mi się, że Mandy także była dobra w te klocki. Chyba, że to mylne wrażenie, hm? Oświecisz nas? Twoje fanki są tego ciekawe.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zabiję cię! – krzyknąłem, nie wytrzymując. Zacisnąłem dłonie w pięści i zrywając się z krzesła, podleciałem do dziennikarza. Chciałem się na niego rzucić, ale chłopacy mnie przytrzymali. Gdyby ich tutaj nie było, to na pewno byłoby już po nim. Raz udało mi się im wyrwać, więc podbiegłem do niego i przyłożyłem mu prawego sierpowego w nos. Krew zaczęła się sączyć z jego kluka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wychodzimy, Louis. Natychmiast! – pośpieszył mnie Zayn.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie przejmuj się. Na twoim miejscu też zdenerwowałabym się. Niezły miał tupet. To zwykły gnojek, szkoda nerwów – rzekła Abbie, siadając koło mnie na sofie. Przytuliła się do mnie, a kąciki moich ust delikatnie uniosły się do góry.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cieszyłem się, że ciemnowłosa mnie wspiera, ale ona tego nie rozumie. Nie jest sławną osobą i wcale nie chodzi mi teraz o wywyższanie się, ale gdy prasa się o tym dowie, to będę miał przesrane. Ten dziennikarz może wnieść oskarżenie do sądu, a ja teraz nie mam siły się z tym użerać. Chcę w końcu prowadzić normalne życie bez tej całej sławy. Chcę odpoczynku. Naprawdę wymagam aż tak dużo? Nie sądzę. Mimo to mam coraz więcej problemów na głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Chłopacy siedzieli naprzeciwko mnie i wpatrywali się z niedowierzaniem w Abigail. Przepraszam, ale czy możecie nie patrzeć na nią, jak na jakiś obrazek? Tylko ja mogę tak na nią patrzyć. Może głupio postąpiłem nie mówiąc im o niej, ale sam nie jestem do końca pewny co między nami jest, więc dlaczego mam to obwieszczać wszystkim dookoła? Nie ma takiej potrzeby. Przyjdzie na to czas.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Darcy usiadła po mojej lewej stronie z Hayley na kolanach. Gdy coś się działo, to szesnastolatka zawsze musiała wiedzieć wszystko dokładnie. Może i była ciekawska, ale jej wsparcie wiele mi daje. Moja mała córeczka nie wiedziała, że mam teraz pewien problem, więc się tym nawet nie przejmowała, tylko bawiła się włosami blondynki, której nie za bardzo się to podobało. Rośnie mi fryzjerka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tommo, musisz się wyluzować. Impreza to jedyne wyjście – powiedział Zayn, patrząc na mnie znacząco. – Zapomnisz o wszystkim i zobaczysz, że poczujesz się lepiej. Sam mówiłeś, że potrzebujesz odpoczynku – dopowiedział. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– O nie! – krzyknęła szesnastolatka. – Nie ma takiej opcji! Znowu będę musiała tutaj zostać z Hayley, a wy pójdziecie się zabawiać. Nie pomyśleliście, że mogę mieć plany na ten wieczór? – zapytała z wyraźnymi pretensjami w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przestań, ty nigdy nie masz planów – zakpił z niej Harry, a ona posłała mu mordercze spojrzenie. No to czeka nas kolejne starcie pt. "Darcy vs Loczek".</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiem dlaczego, ale zawsze bawiło mnie zachowanie tej dwójki. Uwielbiali sobie wzajemnie dokuczać. Może i docinali sobie po chamsku, ale każdy wiedział, że jest to do żartów i tak naprawdę bardzo się lubią. Są świetnymi przyjaciółmi i nigdy nie podejrzewałbym, że mogą się tak dobrze ze sobą dogadywać. W sumie nie wiem dlaczego mnie to dziwi. Przecież oboje są szaleni i porąbani.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przecież ja zostaję z Hay. Jestem w końcu jej opiekunką – odezwała się Abbie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jeszcze tego nie wiesz, ale ty idziesz z nami – rzekłem, a gdy ona chciała zaprzeczyć to przerwałem jej, zaczynając znów mówić. – Nie ma, że nie. Tak postanowiłem i nie masz nic do gadania. Zabiorę cię tam nawet jeśli miałbym użyć do tego siły – powiedziałem, śmiejąc się cicho. Dziewczyna uformowała usta na kształt litery "o", a ja widząc jej minę parschnąłem, przez co oberwałem w ramię.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Super! – krzyknęła oburzona Darcy. No to zaraz zaczną się jej fochy. Dlaczego dziewczyny w tym wieku muszą być takie straszne? Może zbliża się jej okres i dlatego ma takie humorki? Nigdy chyba nie zrozumiem logiki kobiet.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zostanę z tobą – oznajmił Niall, a wszyscy spojrzeliśmy na niego zszokowani. Wiemy, że ten blondasek ma wielkie serce i jest mega miękki, ale w życiu nie opuściłby żadnej imprezy. Może coś między nimi się kroi? Nie wiem czy chciałbym, aby tak było. W końcu jest między nimi około czterech lat różnicy. Wydaję mi się, że to za dużo. Tym bardziej, że mój przyjaciel jest sławny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– No to załatwione, zbieramy się, kochani – rzekł Styles, niczym pedał i zaczął poprawiać swoje bujne loki. Spojrzałem na niego z politowaniem. – Tylko grzecznie tutaj, misiaczki – zwrócił się do Horana i Lane, po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia, kręcąc tyłkiem, jak kierownicą. Co za debil!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ciebie to chyba strugali tępym drutem – wyśmiała go Darcy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kolejny dzień, kolejne cierpienia i kolejny raz mam ochotę zniknąć raz na zawsze. Moje życie teraz to zwykła rutyna. Wstaję, udaję, że wszystko jest w porządku i kładę się spać. Danny był na tyle wyrozumiały, że dał mi tydzień wolnego. Och, czy on nie pojmuje tego, że ja nie zamierzam już nigdy dla niego pracować? Najwidoczniej nie, bo jest ograniczony umysłowo i myśli, że jestem niewolnicą.<br />
<br />
Czasami przychodzi taki moment, że obmyślam plan ucieczki stąd, ale gdy dłużej się nad tym zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że nie dam rady tego zrobić. Prędzej czy później Fisher i tak by mnie znalazł, tym bardziej, że nie mam do kogo uciec. Chyba tylko do Amandy, ale czy ona wciąż mieszka w tym samym miejscu? Może się przeprowadziła? Ciekawe co u niej. Daje sobie jakoś radę?<br />
<br />
Drzwi od mojego pokoju gwałtownie się otworzyły. Po chwili moim oczom ukazał się Matty. Uśmiechał się do mnie wesoło, a ja byłam pewna, że kolejny, szalony pomysł wpadł mu do głowy, więc zaczynam już się powoli bać.<br />
<br />
– Cokolwiek powiesz, to od razu mówię, że się nie zgadzam – rzekłam, gdy chciał się akurat odezwać. Myślałam, że się załamie, ale cały czas był radosny.<br />
<br />
– Pff, jakbyś miała coś jeszcze do gadania, to może bym cię posłuchał, ale w tym wypadku tylko cię wyśmieję i bez względu na to czy się zgadzasz czy nie, zabiorę cię na małą imprezkę. Mamy prywatny pokój i jest kilka ciekawych ludzi. Musisz się rozluźnić – wyjaśnił mi wszystko, a ja zmarszczyłam śmiesznie swój nos.<br />
<br />
– Posłuchaj – zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć, bo Matt przyłożył swoje usta do moich i czule je pocałował. Oderwał się ode mnie po sekundzie i pociągnął mnie za rękę. Chciałam coś powiedzieć, ale lepiej będzie jak to przemilczę.<br />
<br />
– No chodź! – krzyknął uradowany.<br />
<br />
Postanowiłam nie stawiać już oporu, więc po prostu ruszyłam za nim. Biegliśmy przez korytarze i zbiegaliśmy po schodach. Czułam się w jak jakimś filmie, w którym musieliśmy przed kimś uciekać. Tylko w tym wypadku nikt nas nie gonił. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się śmiać. Czyżby dobry humor wracał?<br />
<br />
Po chwili staliśmy już przy mahoniowych drzwiach. Nie pukając, weszliśmy do środka. Od razu przywitał nad wesoły okrzyk radości. Spojrzałam na wszystkich siedzących przy stole i od razu dostrzegłam Mellody i Drake'a. Było też kilka innych dziewczyn, które tutaj pracowały. Między innymi Lucy, April i Karlie. Był też Stan z czego od razu się ucieszyłam. Nie znałam tylko jednego mężczyzny. Wyglądał niczym bóg seksu. Miał ciemne włosy i szaroniebieskie tęczówki. Jego uśmiech był zniewalający. Czułam jak serce zaczyna mi przyspieszać, a mój oddech stał się nierównomierny. Jeszcze chwilę, a zaraz dostanę orgazmu.<br />
<br />
– Mówiłam, że przyjdzie – oznajmiła ucieszona Melly. – Zakład to zakład. Dajesz mi stówkę – powiedziała, wyciągając otwartą dłoń w stronę Stana, a ten cicho coś mrucząc pod nosem dał jej banknot. No nie wierzę, że oni to zrobili. Czubki.<br />
<br />
Zaczęłam się z wszystkimi witać. Podeszłam także do przystojnego nieznajomego. Kiedy podał mi swoją dłoń, wstrzymałam oddech, a on uśmiechnął się łobuzersko.<br />
<br />
– Jestem Cole, miło mi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Hayley postanowiła, że pobawi się w reporterkę i przeprowadzi wywiad ze mną i Niallem. Zgodziliśmy się, ponieważ i tak nie mieliśmy nic ciekawszego do roboty. Malutka wzięła pilot od telewizora, który posłuży jej za mikrofon. Kazała nam usiąść wygodnie na fotelach, a ona sama położyła obok nas mały taboret, na którym po chwili się usadowiła . Jestem ciekawa co ona jeszcze wymyśli.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cieszyłam się, że Horan postanowił ze mną zostać. Samej nudziłoby mi się tutaj. Nigdy nie mam nic ciekawego do roboty z Hay. Ona bawi się lalkami, a ja oglądam telewizje. Tak właśnie wygląda mniej więcej nasze wspólne spędzanie czasu. Nie odchodząc jednak od tematu, to naprawdę jestem wdzięczna, że blondyn postanowił zrezygnować z imprezy i dotrzymuje mi towarzystwa.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dzisiaj przeprowadzam wywiad z państwem Cook – powiedziała do "mikrofonu" siostrzenica, a my spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. – Alice i Joe są milionerami i odpowiedzą na kilka moich pytań. Witamy was w studio.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Słysząc słowa małej zaczęliśmy się śmiać, lecz szatynka po chwili zaczęła nas uciszać i pomimo tego, że mieliśmy ochotę ponownie się roześmiać, to próbowaliśmy być poważni. Toć to bardzo ważny wywiad! Jakżeby inaczej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Opowiedzcie, jak się poznaliście? – zapytała, przykładając pilot do ust Nialla, o mało nie wybijając mu przy tym zębów. Przyłożyłam dłoń do swoich warg, aby nie zacząć się chichotać. Jestem ciekawa jak zamierza odpowiedzieć na pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Yyy... – zaczął bardzo "inteligentnie" swoją wypowiedź Horan. – To było w 79'. Miałem wtedy dwadzieścia lat, a Alice osiemnaście – rzekł, wskazując na mnie dłonią. – Oboje byliśmy ujeżdżaczami tęczowych jednorożców i wielkimi hodowcami zakazanych, magicznych fasolek – kontynuował swoją historię. – Na początku nie przepadaliśmy za sobą, ale kiedy dowiedziałem się, że lubi banany, to postanowiłem ją poślubić. Teraz pożera tylko mojego, sprawiając nie tylko mi przyjemność, ale także sobie – dokończył, zaczynając się śmiać, a ja palnęłam go w ramię. Czy wszyscy z One Direction muszą być tacy zboczeni? Typowi faceci.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Rozumiem – odezwała się Hayley, nie wiedząc o co nam chodzi. – Alice, kochaniutka – zwróciła się do mnie, a ja bałam się kolejnego pytania. – Jaki jest banan Joe? Opisz go w trzech słowach – nakazała, a ja spaliłam buraka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ogromny, doprowadzający do szaleństwa, apetyczny – powiedziałam, a Niall wybuchnął śmiechem. Zawstydziłam się, więc schowałam w dłonie swoją zarumienioną twarz. Nie wiem jakim cudem zebrałam się na odwagę, aby to powiedzieć. Przecież nie należę do osób zboczonych. Może jestem śmiała, ale przy Niallu czuję się onieśmielona. Dlaczego tak na mnie działa? To dziwne.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Joe, co ci się podoba w twojej żonie? – spytała, a on przestał się śmiać. Odchrząknął, a wtedy spojrzałam na niego spomiędzy dłoni. Ciekawe co tym razem wymyśli. Wyobraźni mu nie brakuje. Pozostało mi tylko słuchać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Lubię, jak się śmieje, bo ma cudowny uśmiech. To sprawia, że moje serce przyspiesza, a czas staje w miejscu. Uwielbiam, jak poprawia swoje włosy, bo robi to z niezwykłą dokładnością. Kiedy przygryza swoją malinową wargę, to nieświadomie sprawia mi tym przyjemność. Najbardziej jednak kocham ją za to, że jest sobą. Zawsze ma dobry humor i nikogo nie udaje – powiedział, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. Jego oczy delikatnie się świeciły. Mówił to z niepokojącą powagą. Odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się lekko.</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-22369865208644108032014-04-05T07:59:00.000+02:002014-04-19T17:10:31.068+02:0032.<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">Przeczytaj notkę pod rozdziałem!</span></div>
<br />
Razem z Abbie postanowiłyśmy, że dzisiaj pójdziemy na wspólne zakupy. Louis musiał jechać z Hayley na badania kontrolne, więc stwierdziłyśmy, że nie będziemy się nudzić i wyjdziemy do centrum. Poza tym przydałyby mi się jakieś nowe buty. Moje ulubione trampki są już strasznie znoszone. Ciemnowłosa pewnie też chciałaby kupić sobie coś ciekawego, tym bardziej, że są wyprzedaże, które uwielbia zapewne każda kobieta na planecie. Chociaż zdarzają się wyjątki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jak już wcześniej wspomniałam, Lou zabrał Hay do lekarza, ponieważ małej coś dolega. Mam nadzieję, że to nic poważnego, bo chyba tylko tego by już brakowało. Z tego co pamiętam to dziewczynka nigdy się nie skarżyła, że ją coś boli. Była okazem zdrowia. Co się zmieniło?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Razem z Abigail byłyśmy chyba już w każdym sklepie w Londynie. Nogi bolały mnie niemiłosiernie. W rękach trzymałyśmy chyba z dwadzieścia toreb z ubraniami. Chyba nas trochę poniosło. Ale w końcu to shopping, które obie bardzo kochamy. Nie mogłyśmy się oprzeć. Gdybyście tylko widzieli jaką fajną kieckę sobie kupiłam. Nie wiem czy ją kiedykolwiek założę, bo Louis chyba prędzej zabiłby mnie, ale musiałam ją mieć. Nie mogłam się oprzeć, ponieważ jest naprawdę seksowna.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zmęczone zakupami postanowiłyśmy, że wejdziemy do <i>Starbucks</i> i chwilę odpoczniemy. Kiedy weszłyśmy do lokalu, to od razu zamówiłyśmy sobie waniliowe Cappuccino i trzymając w dłoni kubeczek z cieczą, usiadłyśmy na krześle przy jednym ze stolików. Z naszych ust wydobyło się ciche westchnięcie oznajmiające ulgę. W końcu moje nogi sobie trochę odpoczną. Przyda im się to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie ruszam się już stąd – jęknęła dziewczyna, rozprostowując swoje kończyny. Wzięła wielkiego łyka napoju i posłała mi zmęczony uśmiech. – Zamów taksówkę, proszę – zwróciła się do mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie mam siły. Ty zamów – powiedziałam cicho, nie mając na nic siły. Pięć godzin latania po sklepach totalnie mnie wykończyło. – Abbie – odezwałam się do dziewczyny, ponieważ chciałam ją o coś spytać. Ciemnowłosa posłała mi pytające spojrzenie, a ja przełknęłam głośno ślinę. – Czujesz coś do Louisa? – zapytałam, a ona nerwowo poprawiła się na krześle. No to mam odpowiedź na pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ja? Dlaczego w ogóle pytasz? – spytała tym razem ona, a ja wzruszyłam tylko obojętnie ramionami. Naprawdę nie wiedziałam dlaczego o to pytałam. Może byłam ciekawa? Albo po prostu chciałam z nią o tym porozmawiać i wytłumaczyć, że gdyby zdarzyło się tak, iż byłaby w związku z Lou, to żeby go nie raniła, bo on już tego nie zniesie. – Nie wiem czy powinnam z tobą o tym rozmawiać i ci to mówić, bo wiem, że Tommo kochał twoją zmarłą siostrę, ale... – zrobiła krótką pauzę, a po chwili ponownie zabrała głos. – Ale wydaję mi się, że tak. Czuję coś do niego – odpowiedziała szczerze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie rań go, proszę. Nie zniósł by odejścia kolejnej dziewczyny – szepnęłam, a jej oczy się zaszkliły.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałem razem z Hayley na krześle w poczekalni w jednej z przychodni. Lekarz właśnie przyjmował ostatnią osobę i zaraz to my wejdziemy do jego gabinetu. Czas strasznie mi się dłużył. Myślałem, że to zajmie nam około pół godziny, ale czekamy już tutaj trzy razy tyle. Dalej, niech on się trochę pośpieszy, bo niedługo zamiast mojego ciała będzie tylko szkielet, który po chwili zamieni się w proch. Kolejną opcją jest to, że wyrośnie mi długa, siwa broda i będę wyglądał jak dwustuletni dziadek z pomarszczoną skórą na twarzy. Kurwa Louis, chyba naoglądałeś się za dużo bajek.<br />
<br />
Kiedy przestałem już marudzić, to z gabinetu doktora wyszedł ostatni pacjent. Niebiosa się chyba nade mną politowały. Dziękuję im za to z całego serca. Wziąłem córeczkę za rękę i weszliśmy do pomieszczenia, w którym znajdował się lekarz. Przywitaliśmy się z nim, a on nakazał mi usiąść. Wykonałem jego polecenie. Podszedł do Hayley, a ta posłała mu nieśmiały uśmiech. Nie wierzę, że ona się wstydzi. Przecież ona potrafi zaczepić nieznajomych na ulicy i gadać z nimi, jak ze starymi znajomymi. Na jej policzkach pojawił się delikatny róż. Wygląda tak słodko. Jak jej mamusia.<br />
<br />
– Cześć, Hay – zwrócił się do niej, a ta wypowiedziała ciche: "dzień dobry, panu". – Twój tatuś mi powiedział, że od czasu do czasu kuję cię w serduszku, to prawda? – spytał, a ja rozszerzyłem oczy ze strachu. Zacząłem się denerwować, a ręce i plecy strasznie mi się pociły. Cholera, czy on właśnie nazwał mnie jej tatą? Przecież ona na razie nie może się o tym dowiedzieć! Na szczęścia szatynka nie zwróciła na to uwagi, tylko pokiwała twierdząco główką. Dzięki Bogu! – Chodź, przebadamy cię teraz – powiedział, unosząc jej bluzeczkę do góry. Zaczął przykładać jej stetoskop do klatki piersiowej i zaczął ją osłuchiwać. Tak samo badał jej plecy. Mruknął coś cicho pod nosem, jednak nie zrozumiałem co takiego dokładnie szepnął. – Możesz już poprawić bluzkę – oznajmił.<br />
<br />
– Co jej dolega? – spytałem po chwili ciszy. Mężczyzna jednak nie zwrócił na mnie nawet najmniejszej uwagi, tylko wciąż wypisywał coś w dokumentach mojej córeczki. Dziewczynka w tym czasie podbiegła do mnie i wdrapała się na moje kolana. Poprawiłem się na krześle, aby było jej wygodniej. Wpatrywałem się cały czas w lekarza i czekałem na jego jakąkolwiek rekcję.<br />
<br />
– Mam pewną teorię, ale nie jestem do końca pewny. Musicie jechać do szpitala zrobić kilka badań, bo tutaj nie mamy takich możliwości – wytłumaczył, a ja kiwałem głową na znak, że go rozumiem. Hay cały czas się wierciła. – Zaraz zadzwonię do personelu i wszystko będzie załatwione poza kolejką. Zajmie wam to tylko z godzinę. Wrócisz do mnie z wynikami, które odbierzesz w recepcji.<br />
<br />
– Jasne, rozumiem. Dzięki, stary – rzekłem, wstając z małą na nogi. Po męsku uścisnąłem sobie z doktorem dłonie, a ten posłał mi pocieszający uśmiech. Co ja mam przez to rozumieć?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Właśnie robiłam generalne porządki w domu. Minęło już trochę czasu od kiedy tutaj sprzątałam. Jak się okazało, nie było wcale tak źle, aczkolwiek nie miałam pojęcia, że moja kochana suczka Agaba gubi tyle sierści. Wszędzie było to paskudztwo. Dobrze, że się tego pozbyłam. Niestety, nie na długo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dzisiaj nie spotkałam jeszcze mojej współlokatorki. Wyszła z samego rana z Darcy na zakupy. Ciemnowłosa naprawdę zżyła się z tą rodzinką. Jestem pewna, że ciągnie ją do Louisa. To już widać na pierwszy rzut oka. Prawdę mówiąc, to chciałabym, aby oni byli razem, a Abbie zapomniała o tym planie. Nie chciałabym, aby była taka jak jej brat. Przecież ona ma chyba jakiekolwiek uczucia, prawda? Nie jest potworem. Po prostu jest uzależniona od Danny'ego. Nie chce go stracić. Jest jej jedyną rodziną. Na jej miejscu robiłabym to samo. Cóż... Tylko, że ja nie jestem na jej miejscu i nigdy nie będę, ponieważ ja nie mam rodziny składającej się z przestępców. Ja w ogóle nie mam rodziny. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moi rodzice zostawili mnie i mojego brata, gdy mieliśmy pięć lat. Trafiliśmy do sierocińca. Nikt jednak nigdy nas nie zaadoptował. Czasami zazdroszczę osobom, którym rodzice zginęli w jakimś wypadku albo na jakąś śmiertelną chorobę. Przynajmniej oni wiedzieli, że byli przez nich kochani. Moja mama oraz tata nigdy nie kochali mnie i Dougie'go. To mnie najbardziej smuci. Kiedy Pest – bo tak żartobliwie nazywałam brata – skończył osiemnaście lat, wyprowadził się do małego mieszkanka na przedmieściach. Po roku zamieszkałam z nim. Później pojawił się Danny. Wtedy straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. W ten sposób zostałam sama. Zupełnie jak palec.<br />
<br />
Wracając jednak do teraźniejszości. Przyznam, że na początku nie byłam przekonana do Abbie. Bałam się, że będzie taka jak jej cała rodzina. Cóż, myliłam się. Całe szczęście. Ciemnowłosa jest wesołą dziewczyną z wielką charyzmą. Może ma swój wredny charakterek, ale jest świetną współlokatorką. Przynajmniej mam się teraz do kogo odezwać. Z kimś zawsze jest raźniej. Samej jest mi dziwnie.<br />
<br />
Usłyszałam dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je jednym sprawnym ruchem. Moim oczom ukazał się Danny. Co ten pajac tutaj robi? On sobie chyba kpiny urządza. Niech wynosi się tam skąd przyszedł. Dlaczego mam ochotę zabić go tu i teraz? Hm... zwłoki zakopałabym w ogródku.<br />
<br />
Zilustrowałam go dokładnie wzrokiem. Miał na sobie czarny T-shirt, który idealnie przylegał do jego mięśni brzucha. Założył na to jeansową koszulę, a rękawy podwinął do łokci. Spodnie oraz zamszowe buty dopełniały cały strój. Włosy miał postawione na żel, a jego twarz była świeżo ogolona. Pachniał męskimi perfumami, które przyjemnie drażniły moje nozdrza. Posłał mi cwany uśmieszek i po prostu wszedł do mojego mieszkania. Och, jasne, po co się pytać czy zapraszam go do środka?<br />
<br />
– Abbie nie ma, więc możesz już sobie iść – wysyczałam przez zęby. Nienawidziłam go, brzydziłam się nim. Nie chciałam go znać. Dlaczego tak bardzo musiał się zmienić? Kiedyś był inny...<br />
<br />
– Przyszedłem tutaj do ciebie, Skylet – rzekł ochryple, podchodząc w moją stronę. Był tak blisko mnie, że czułam jego miętowy oddech na szyi. Uniósł dwoma palcami mój podbródek do góry. Automatycznie spojrzałam w jego oczy. Hipnotyzował mnie. – Dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać – szeptał mi do ucha, przygryzając delikatnie jego płatek, po czym go musnął.<br />
<br />
– Nie ubolewam nad tym. Bez ciebie jest mi o wiele lepiej – odezwałam się, czując wielką gulę w gardle, która uniemożliwiała mi mówienie. Czułam się nieswojo w jego towarzystwie. – Idź sobie.<br />
<br />
– Wiem, że za mną tęsknisz – oznajmił, oplatając dłonią moją talię. Przybliżył mnie do siebie. Przygryzł zębami moją malinową wargę i pociągnął ją lekko w swoją stronę.<br />
<br />
Czułam, jak przez moje plecy przechodzi milion przyjemnych dreszczy. Dlaczego on musiał tak na mnie działać? Widząc go mój głos drży, a nogi same się uginają. Czy ja nadal muszę go tak bardzo pożądać? Dlaczego nie mogę się od niego uwolnić raz na zawsze i mieć spokój? Za dużo wymagam?<br />
<br />
Danny przybliżał swoje usta ku moim, jednak ja wcale się nie odsuwałam. Miałam bezwład w kończynach. Pocałował delikatnie moje wargi, a ja zrobiłam najgorszą rzecz jaką mogłam zrobić. Odwzajemniłam pocałunek. Nadal go pragnęłam. Nasze języki zaczęły tańczyć nasz dziki taniec. Miał rację. Tęskniłam za nim, choć tego nie chciałam. Zawsze zajmował cząstkę mojego serca i nigdy się to nie zmieni. Nawet gdybym się przed tym broniła, to i tak to nic nie da. Jestem za słaba.<br />
<br />
– Sky, kocham cię...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wróciłyśmy z Darcy z zakupów całe obolałe. Dobrze, że jednak zamówiłyśmy tą taksówkę, bo na pieszo to nigdy bym tutaj nie doszła. Muszę chyba poćwiczyć nad moją kondycją. Tak, to mi się na pewno przyda. Zawsze byłam w tym kiepska. Teraz się to zmieni. Codziennie będę ćwiczyć z rana. Ubiorę swój ulubiony dres i będę biegać po parku. <i>Jasne, poczekaj, bo ci uwierzę, kłamczucho.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Weszłam z blondynką do salonu i ujrzałam Louisa siedzącego na sofie. Spoglądał na Hayley, która bawiła się na kocyku swoją lalką. Na stoliku leżały jakieś kartki. Wydaję mi się, że to wyniki badań.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Darcy udała się do swojego pokoju, a ja podeszłam do szatyna. Szepnęłam ciche: "hej", a on musnął na powitanie moje usta. Nie spodziewałam się tego, ale byłam mile zaskoczona. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak u lekarza? – zapytałam, ponieważ martwiłam się o Hay. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, a małej nic nie dolega. Widząc jednak minę Lou sądzę, że nie mam racji.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mała ma niewydolność zastawki – rzekł, a ja wtuliłam się w jego męskie ciało. – Można z tym żyć, ale musi się oszczędzać. Jej zastawka się nie domyka, a krew zamiast płynąć do przodu zaczyna się cofać – wytłumaczył, a ja przytuliłam go mocniej, aby dodać mu otuchy. Chłopak spojrzał na mnie z wymuszonym uśmiechem i pocałował moje wargi. Coraz bardziej się w nim zakochiwałam. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jakie są tego objawy? – spytałam się, aby wiedzieć nieco więcej o chorobie szatynki. Biedna. Naprawdę jej współczuję. Cieszmy się, że to nie jest nic poważniejszego. To wszystko mogło się skończyć o wiele gorzej. Na szczęście z tą chorobą da się normalnie funkcjonować.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zawroty głowy, zadyszka, uczucie ciężkości w klatce piersiowej, kołatanie serca, opuchlizna kostek, brzucha, stóp, nagły przyrost wagi i to kucie w sercu. Oczywiście, nie muszą one występować, ale zawsze mogą – oznajmił, chwytając mnie za dłoń. Zaczął się bawić moimi palcami u rąk. – Hay musi zażywać teraz lekarstwa. Wiadome jest też, że jak kiedyś pójdzie do szkoły, to nie będzie uczestniczyła w lekcjach wychowania fizycznego – rzekł, puszczając moją dłoń. Wstał z sofy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Damy radę, Lou – odrzekłam, podchodząc do niego. – Razem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Od autorki: </b>Hej wszystkim! Jesteście tutaj jeszcze? Mam nadzieję, że tak. Jak oceniacie rozdział? Hm... komentarzy raz jest więcej, a raz mniej. Chciałabym zobaczyć ile osób czyta to opowiadanie, dlatego skomentujcie ten rozdział nawet zwykłą minką albo jednym słowem. Jeśli poświęcacie już paręnaście minut na czytanie moich wypocin, to kolejna minuta was nie zbawi, prawda? Napiszcie cokolwiek. Nawet krótkie słowo: "czytam". Chcę tylko zobaczyć ile was tutaj jest. Zróbcie to dla mnie. Osoby, które nie mają konta też mogą komentować z anonima. Macie do mnie jakieś pytania? Zapraszam na <a href="http://ask.fm/mandylanemandylane" style="font-weight: bold;" target="_blank">ASK</a>, chętnie odpowiem. Pozdrawiam i ściskam was mocno, Weronika :) x</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-44622173826561465822014-03-29T10:47:00.000+01:002014-04-19T17:10:26.913+02:0031.<div style="text-align: left;">
Siedziałam razem z Hayley w jednym z miejscowych barów koktajlowych. Dziewczynka piła swój ulubionych truskawkowy napój, a ja zdecydowałam się, że tym razem wezmę o smaku jagodowym. </div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Zawiodłam się na Dannym. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie w stanie podnieść na mnie rękę. Myślałam, że zawsze będziemy się wspierać. Niestety, stało się inaczej. Miałam ochotę zacząć płakać. Przez ten popieprzony plan straciłam mojego brata. Może jest pierdolonym chujem, którego trzeba byłoby zamknąć w pokoju bez klamek, ale w końcu to moja jedyna rodzina. Nie chcę zostać sama.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po wczorajszej akcji w gabinecie, od razu wróciłam do Londynu. Nie byłam się pożegnać ani z Mandy ani z Mattem. Nie, nie powiedziałam ciemnowłosej prawdy. Nie potrafiłabym tego zrobić. To samo tyczy się Louisa. Wiem, że znienawidziłby mnie, a nie chciałam do tego dopuścić. Za bardzo mi zależy. Tak, zależy mi na nim, choć znam go krótko. Jest to moja największa wada. Za szybko przywiązuję się do ludzi. Nic na to nie poradzę. Tak już zostałam skonstruowana. Czy ktoś kiedyś znajdzie do mnie instrukcje i wyłączy tą głupią opcje? Czy nie mogłabym poznawać ludzi bez uzależniania się od nich? Wygląda na to, że nie. W końcu jestem Abigail Fisher. Takie życie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie, czy ty jesteś z Louisem? – zapytała dziewczynka, a ja spojrzałam na nią zdezorientowana. Ostatnio ciężko wszystko kojarzę. Czy to przemęczenie? – Jesteś jego księżniczką? – Jak słodko.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie no, nie, raczej nie, w sumie to nie wiem – zaczęłam się plątać we własnych słowach.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Prawda była taka, że nie wiedziałam na czym stoję. Niby byliśmy na randce, całowaliśmy się kilka razy, ale czy to coś oznaczało? Przecież on nie musiał traktować tego na poważnie. Ja traktowałam, ale żeby cokolwiek coś z tego wyszło, to oboje musimy tego chcieć. Nie ma innej opcji.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ładnie byście razem ze sobą wyglądali – odrzekła, uśmiechając się do mnie szeroko. Czy ona musiała być taka urocza? Mimowolnie się uśmiechnęłam. – Auć – jęknęła cichutko.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Szatynka dotknęła dłonią miejsca na klatce piersiowej, w którym znajdowało się jej serduszko. Widząc na jej twarz ból, przeraziłam się nie na żarty. W jej oczkach pojawiły się łzy. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Hay, coś się stało? Boli cię coś? – spytałam zaniepokojona.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak – szepnęła, machając na potwierdzenie główką. – Kuje mnie tutaj. Boli strasznie. Abbie, zrób coś, proszę – poprosiła, a ja miałam ochotę zacząć płakać, bo nie wiedziałam co mam zrobić. Nigdy nie znajdowałam się w podobnej sytuacji. W końcu nigdy nie miałam styczności z dziećmi. – Już nie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czekaj. Już cię nie boli? Tak po prostu przestało? – spytałam zdezorientowana.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mhm. Miałam już tak kilka razy, ale nie mów Louisowi, bo będzie kazał mi iść do lekarza, a ja nie lubię chodzić do doktora – powiedziała, a ja spojrzałam na nią badawczo. Miała już tak kilka razy? To dziwne. Dlaczego wcześniej się na to nie skarżyła? Myślałam, że dzieci w tym wieku od razu mówią swoim rodzicom lub komukolwiek innemu, że je coś boli. Taka ich natura. – Proszę.<br />
<br />
– Przykro mi, kochanie. Muszę o tym poinformować, Louisa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wszedłem bez pukania do pokoju Mandy. Ciemnowłosa leżała na swoim łóżku i wpatrywała się w sufit. Chyba nawet nie zauważyła, że wszedłem do pomieszczenia. Była zamyślona. Żyła we własnym świecie, do którego nikogo nie wpuszczała. Może marzyła, może wspominała, może myślała co by było gdyby. Cokolwiek to było, to robiła to całą sobą. Wyłączyła się z rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Usiadłem koło niej i dopiero wtedy nerwowo oddaliła się ode mnie. Wygląda na to, że bała się mnie. Spojrzałem na jej zabandażowany nadgarstek, a ta widząc to, schowała go pod kołdrę. Spryciula.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czego ode mnie chcesz, Danny? – spytała oschle. Nadal nie darzyła mnie sympatią.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Słyszałem o twoim wczorajszym wybryku. Naprawdę myślałaś, że wyrwiesz się stąd popełniając samobójstwo? – zapytałem z kpiną w głosie. Nie potrafiłem być miły. Nawet jeśli tego chciałem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
–<b> </b>Jeśli masz zamiar ze mnie tylko szydzić, to lepiej żebyś stąd wyszedł. Może i pracuję tutaj dla ciebie, ale ten pokój należy do mnie, więc w każdej chwili mogę kazać ci się stąd wynosić – odrzekła hardo. Nie spodziewałem się, że będzie taka odważna. Cóż, wiedziałem, że ma charakterek, ale nie, że aż taki. Najwidoczniej nie znam jej jeszcze zbyt dobrze. Czym jeszcze mnie zadziwi?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie należy do ciebie. Ty nie masz nic, Mandy. Zostałaś z niczym – oznajmiłem złośliwie. Faktycznie ze mnie niezły skurwiel. – Jesteś żałosna. Z dnia na dzień staczasz się na dno.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nienawidzę cię za to, jak mnie traktujesz – wyszeptała, a łzy mimowolnie spłynęły jej po policzkach. Była taka słaba. – Dobrze, że chociaż siostrę masz normalną. Ucz się od niej dobroci.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie rozśmieszaj mnie – rzekłem, wybuchając fałszywym śmiechem. – Myślisz, że Abbie przyjechała tutaj wczoraj, bo się o ciebie martwiła? Ona ma w tym swoje własne interesy. Gdybyś wiedziała co ona teraz wyprawia w Londynie, to zmieniłabyś o niej zdanie. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz co do niej. Jesteś taka naiwna. Życie cię niczego nie nauczyło? </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Znowu próbujesz mnie okłamać? Przykro mi, ale nie wierzę ci. Tacy ludzie, jak ty nigdy nie mówią prawdy. Mówią to, co im pasuje. Coś, co jest na ich korzyść – odezwała się cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Otwórz w końcu oczy, Lane. Wszyscy wokół cię okłamują. Nawet twoi tak zwani przyjaciele. Nawet Matt, któremu tak bardzo ufasz – powiedziałem, podnosząc nieco ton głosu. – Nie mazgaj się już. Zabieraj się lepiej do pracy. Klienci na ciebie czekają – wysyczałem przed zęby. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie mam zamiaru już dla ciebie pracować...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Szłam przed siebie wolnym, aczkolwiek pewnym krokiem. Wiał chłodny wiatr, więc na swoją czarną bokserkę zarzuciłam jeansową kurtkę. Na nogi założyłam zwykłe spodnie, które idealnie pasowały do czarnych trampek. Kierowałam się w stronę fryzjera, ponieważ chciałam przefarbować włosy.<br />
<br />
Tak, wcale nie żartuję. Postanowiłam, że od dzisiaj będę blondynką. Czasami potrzeba nam małych zmian. Nie prosiłam Louisa o pieniądze, ponieważ miałam jeszcze trochę swoich oszczędności. Poza tym on nawet nie wie, że chciałabym przefarbować się na jasny kolor. Jestem ciekawa jaką będzie miał minę. Nie powinien być zły. W końcu nie zamierzam zrobić sobie tatuażu na tyłku czy przebić sobie jakiejś części ciała kolczykiem. Wtedy na pewno nie byłby zadowolony, ale przecież nie muszę nawet myśleć o jego reakcji, ponieważ nie mam w planach tego robić. Może kiedyś, ale nie teraz.<br />
<br />
Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka. Poprawka. On wpadł na mnie. Dureń nie patrzył przed siebie i tylko szybko kierował się do wyznaczonego sobie celu. Na oczach miał okulary, a na głowie kaptur. Miałam ochotę go wyzwać, ale w porę zorientowałam się, że to Niall. Co on wyprawia?<br />
<br />
– Yyy... Nialler, wszystko w porządku? – zapytałam zaniepokojona.<br />
<br />
– Darcy... – powiedział, wypuszczając z ulgą powietrze z ust. – Nie poznałem cię. Przepraszam, ale fanki mnie zaatakowały i musiałem się im jakoś wymknąć – zaczął się tłumaczyć. – Dokąd idziesz?<br />
<br />
– Do salonu fryzjerskiego. Zamierzam zmienić kolor – wytłumaczyłam mu, posyłając delikatny uśmiech. Chłopak odwzajemnił go, patrząc na mnie pytająco. – Będę blondynką.<br />
<br />
– Dobry wybór – rzekł, ilustrując mnie wzrokiem. – Louis wie? – spytał zaciekawiony.<br />
<br />
– Jeszcze nie, ale się dowie, jak wrócę do domu – odpowiedziałam mu na pytanie.<br />
<br />
– Jeśli nie masz nic przeciwko, to ci potowarzyszę – zaproponował, uśmiechając się do mnie szeroko. Uwielbiałam tego chłopaka. Zawsze miał dobry humor i mnóstwo energii.<br />
<br />
– Jasne, będzie mi bardzo z tego powodu miło.<br />
<br />
Ruszyliśmy w drogę. Blondyn nadal miał kaptur na głowie i okulary na nosie, ponieważ bał się, że jego fanki znowu go spotkają. Jeśli on uważa, że w tym stroju nikt go nie pozna, to naprawdę jest w błędzie. Przecież w odległości jednego kilometra można się już zorientować, że to sam Niall Horan.<br />
<br />
Bardzo przywiązałam się do chłopaków z One Direction. Nie wliczam już w to Louisa, bo on od zawsze był dla mnie, jak starszy brat. Choć muszę przyznać, że gdy miałam z osiem lat, to podkochiwałam się w nim. Zawsze mi imponował i podobało mi się to, że dbał o bezpieczeństwo moje i mojej siostry. Kiedyś myślałam, że Mandy i Lou będą ze sobą. Wyobrażałam ich sobie razem. Byliby piękną parą. Poza tym mają cudowną córeczkę. Szkoda, że nie było im pisane życie przy swoim boku. Może nigdy tego nie okazywałam, ale naprawdę kochałam moją siostrzyczkę. Była dla mnie pewnego rodzaju wzorem do naśladowania. Nigdy nie znałam nikogo tak dzielnego i odważnego, jak ona. Tęsknię za nią. Strasznie. Jestem ciekawa czy Tomlinson też czasem o niej myśli. Pomimo tego, że minęło dopiero ponad siedem miesięcy, to sądzę, że szatyn powoli zaczyna żyć już normalnie. Przecież był na randce z Abbie, co swoją drogą nie bardzo mi się spodobało. Lubię ją. Jestem w porządku dziewczyną i świetnie opiekuje się Hayley, ale nie ukrywam, że wolałabym widzieć przy boku Tommo moją siostrę. Dla mnie oni są dla siebie po prostu stworzeni.<br />
<br />
Wracając jednak do zespołu. Uwielbiam tych chłopaków. Harry zawsze mnie rozśmiesza. Przekomarzamy się przy każdej możliwej okazji. Zachowuje się, jak dzieciak. To w nim lubię. Zayn jest tajemniczy. Nie jestem do niego jeszcze przekonana. Może i gadamy ze sobą normalnie, ale nie czuję się przy nim swobodnie. To samo tyczy się Liama. Jak dla mnie, to on jest zbyt rozsądny, sztywny i nudny. Może to jednak tylko pozory? No i został Niall. Prawdę mówiąc, to jego darzę największą sympatią. Jest uroczy i miły. Do tego rozwala mnie jego żołądek bez dna. Pomimo tego, że nie z każdym mam świetne relacje, to każdy z nich zajmuje malutką cząstkę mojego serca. Nie wyobrażam sobie nie mieć ich teraz przy sobie. Są już dla mnie codziennością. Bez nich nie byłoby już to samo. Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że kiedyś mogłoby ich zabraknąć.<br />
<br />
Weszliśmy do salonu fryzjerskiego i od razu zwróciła się do nas wysoka brunetka. Wyjaśniłam jej, co zamierzam zrobić ze swoimi włosami, a ta zaprosiła mnie na wysoki fotel o fioletowym kolorze.<br />
<br />
– Trzymaj za mnie kciuki – powiedziałam do Horana, a on z uśmiechem wykonał moje polecenie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Weszłam razem z Niallem do salonu. Od razu dostrzegłam Louisa i Abbie o czym zawzięcie rozmawiających. Hayley bawiła się lalką na podłodze. Jestem ciekawa, jak szatyn zareaguje na zmianę koloru moich włosów. Mam nadzieję, że mu się spodoba. Jeśli chodzi o mnie, to jestem zadowolona.<br />
<br />
Dopiero po minucie Tommo zorientował się, że także ja znajduję się w tym pomieszczeniu. Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem, a po chwili na jego twarzy można było dostrzec tylko zdziwienie.<br />
<br />
– Nialler – zwrócił się Lou do swojego przyjaciela. – Coś ty jej zrobił? – zapytał wyraźnie zaciekawiony. – Kolejna zaczęła się farbować na blond – westchnął cicho pod nosem.<br />
<br />
– To nie moja wina! – krzyknął oburzony farbowany blondyn, unosząc ręce do góry w geście obrony. – Wpadliśmy na siebie, jak miała jeszcze brązowe kłaki – bronił się.<br />
<br />
– Darcy, ślicznie ci w tych włosach – odezwała się Abbie, podchodząc do mnie. Zaczęła dotykać moich włosów z uśmiechem na twarzy. – Pasuje ci ten kolor. Louis, powiedz, że ślicznie – rzekła i wszyscy spojrzeli na szatyna. Przez chwilę się nie odzywał, lecz w końcu zabrał głos.<br />
<br />
– No pięknie, pięknie. Wyglądasz doroślej. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko rośniesz. Och, te dzieci. Nim się obejrzysz, a już stają się takie duże – powiedział chłopak, udając, że się wzruszył. Zaczął wycierać niewidzialne łzy, a po chwili wybuchnął śmiechem. On ma naprawdę z głową.<br />
<br />
– Ty to jesteś jednak stuknięty – stwierdziłam, kręcąc z niedowierzaniem głową.<br />
<br />
W czwórkę usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Spędziliśmy tak ze sobą dwie godziny. Muszę przyznać, że odkąd mieszkam w Londynie, to jestem zupełnie inną osobą. Zmieniłam się. Wydaję mi się, że na lepsze. Nie jestem już tą złośliwą małpą. Teraz jestem milsza i nie sprawiam nikomu przykrości na każdym kroku. Szkoda, że nie mogłam pokazać tej lepszej strony mojej siostrze. Na pewno byłaby ze mnie dumna. Wierzę, że teraz też jest. Obserwuje mnie z góry.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Właśnie czytałem swojej córeczce bajkę na dobranoc. Malutka uwielbiała historyjki o księżniczkach. Sprawiało jej to radość, więc i mi uśmiech sam wkradał się na usta. Kochałem spędzać czas z Hayley. Jest cudowna i niezwykle urocza. Żałuję, że straciłem tak sporo z jej życia. Pierwszy ząbek, pierwsze słowo, pierwszy własny krok. To na pewno były niesamowite momenty.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Darcy kompletnie mnie dzisiaj zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że zmieni kolor włosów. Muszę przyznać, że wygląda w nim fantastycznie. W końcu nie wygląda, jak małolata, tylko jak piękna kobieta. Pomimo tego, że żartowałem dzisiaj z tego, iż dzieci szybko dorastają, to prawdę mówiąc jest w tym trochę prawdy. Jeszcze tak niedawno dziewczyna była uroczą dziewczynką, a teraz jest już taka dojrzała i dorosła. Czas szybko leci. Zdecydowanie za szybko. Mógłby trochę zwolnić.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy przeczytałem bajkę, to pocałowałem Hay w czubek głowy i przykryłem ją szczelnie kołdrą. Widać było, że jest wykończona. Swoją drogą, to dowiedziałem się, że malutkiej dolega częste, choć krótkotrwałe kucie w tym miejscu, gdzie znajduje się jej serduszko. Niepokoję się, dlatego też zapisałem ją jutro na badania kontrolne do zaufanego lekarza. Mam nadzieję, że to nic poważnego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Lou – powiedziała szatynka, łapiąc mnie za nadgarstek. – Tęsknię za Mandy – wyszeptała. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ja też za nią tęsknię, skarbie – powiedziałem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Ostatnio dość rzadko o niej myślałem, ponieważ moje myśli zajmowała Abbie. Może to głupie, że powoli zapominam o najważniejszej osobie w moim życiu, ale przecież nie przywrócę jej do świata żywych. Tak, kocham ją nadal i chciałbym, żeby znowu była obok mnie, ale ona nigdy nie będzie już blisko mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Trafiła do aniołków? – zapytała, patrząc na mnie swoimi pięknymi oczkami. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Na pewno. To była najwspanialsza dziewczyna jaką zdarzyło mi się poznać. Robiła wszystko, aby tobie i Darcy było dobrze. Naprawdę starała się wami opiekować najlepiej, jak tylko potrafiła. To skarb, a nie kobieta – rzekłem cicho, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Wytarłem ją.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Chciałabym ją teraz przytulić – oznajmiła mi smutno. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ja też. – Przytulić, pocałować, kochać się z nią do utraty tchu. Cokolwiek. Wystarczy mi nawet tylko rozmowa. Chcę, aby była po prostu blisko mnie i żeby mnie już nie zostawiała.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Aniołki się nią zaopiekują, nie płacz, Louis.</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-5361877927552436402014-03-22T10:54:00.001+01:002014-04-19T17:09:59.643+02:0030.<div style="text-align: left;">
Pewien mądry człowiek kiedyś powiedział: "Tęsknota to chyba najdziwniejsze uczucie na świecie. Z jednej strony obumierasz, nie możesz funkcjonować normalnie, bo jest tak silna, a z drugiej, to dzięki niej uświadamiasz sobie jak bardzo kochasz". W stu procentach zgadzam się z tymi słowami. Tęsknię za moimi bliskimi. Każdego dnia zmagam się z trudnościami. Nie potrafię sobie poradzić. Moje życie nie ma bez nich sensu. Dopiero przez te wszystkie wydarzenia zdałam sobie sprawę, jak bardzo ich kochałam. Byli moim skarbem, a ja nie potrafiłam tego docenić. Tęsknota to bliskość w oddaleniu. Oddałabym wszystko, aby przywrócić ich znowu do życia. Umarłabym po to, aby to oni mogli żyć. Zasługiwali na to bardziej ode mnie, ponieważ ja nie umiałam żyć. Narażałam wszystkich na niebezpieczeństwa, sprawiałam same kłopoty. Nie byłam przygotowana na to wszystko. Życie mnie przerosło. Śmiało się ze mnie, kpiło każdego dnia. Byłam nikim. Nie zasługuję na ten cenny dar. Gdy żyła moja mama wszystko było łatwiejsze. Dlaczego z jej odejściem mój mały świat musiał się tak bardzo skomplikować? Czym sobie zasłużyłam na tą karę? Dlaczego zostałam wystawiona na taką próbę, choć było wiadomo od początku, że nie podołam? Życie to jedna wielka zagadka, której nie potrafię rozwikłać. Tylko czy kiedykolwiek spróbowałam to zrobić? Podjęłam chociaż jedną próbę?</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Oglądam się za siebie. Zdaję sobie sprawę z tego jaka byłam ślepa. Miałam wszystko, a straciłam to w mgnieniu oka. Nie dostrzegałam najważniejszych rzeczy. Przypominając sobie śmiech mojego dziecka, łzy same napływają mi do oczu. Ten dźwięk powinien być najpiękniejszą melodią dla moich uszu, a tak naprawdę nie zwracałam nawet na to uwagi. Żałuję tego. Już dawno powinnam zwolnić. Teraz już jest za późno. Niczego nie zmienię. Będę tkwić w szarej, smutnej rzeczywistości. Uświadomiłam sobie, że już nigdy nie zobaczę najbliższych mi osób. W sumie chyba nie wszystko jest jeszcze stracone. Może istnieje maleńka szansa, abym do nich dołączyła?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Podeszłam do małej szafki znajdującej się w moim pokoju. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej małą, srebrną żyletkę. Nie, nie okaleczałam się. Nigdy nawet nie odważyłabym się tego zrobić. Teraz to jedyne wyjście. Muszę je dobrze wykorzystać. Muszę użyć jej raz, a porządnie. Chcę trafić tam, gdzie są moim bliscy. Potrzebuję ich. Są moim tlenem. Są światełkiem w tunelu. Dla nich żyję.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przyłożyłam ostrze do swojej skóry na nadgarstku. Moje dłonie zaczęły się nerwowo trząść. Nie należałam do osób odważnych, dlatego ta czynność, którą miałam zamiar wykonać była dla mnie niezmiernie trudna. Przejechałam delikatnie żyletką po swojej rozpalonej skórze. Powstała głęboka rana, z której zaczęła cieknąć szkarłatna ciecz. Krew spływała powoli po mojej ręce, a ja patrzyłam na nią jak zahipnotyzowana. Nie czułam bólu. Było mi dobrze. Czułam się fantastycznie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co ty kurwa odpierdalasz?! – Usłyszałam donośny głos Matt'a, który właśnie wszedł do mojego pokoju. Spojrzałam na niego, a on szybko do mnie podbiegł, wyrywając mi ostrą żyletkę z ręki. Ściągnął swoją czarną koszulkę i przycisnął ją do mojej rany, chcąc zatamować w ten sposób cieknącą krew. – Nigdy nie waż się już tego robić – powiedział, przytulając mnie do siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– To nie jest takie łatwe. Nie umiem już tak żyć. Nie chcę tutaj być. Pomóż mi. Proszę, pomóż mi, Matty – rzekłam, cicho łkając. Wtuliłam się w jego tors. Łzy spływały mi strumieniami po policzkach. Zaczęłam się nimi dusić. Czułam się opuszczona. Czułam pustkę, której nikt nigdy nie wypełni.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Pomogę ci, Mandy. Masz moje słowo – obiecał, całując mnie w czubek głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Louis zaparkował samochód na podjeździe. Spojrzałam w kierunku domu Skylet i zauważałam, że światło nadal się pali, co oznacza, że blondynka jeszcze nie śpi. Wyostrzyłam wzrok i dostrzegłam, że dziewczyna stoi przy oknie i nas podgląda. Ona naprawdę uważa, że jej nie widać? Och, myli się.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, bo żadne z nas nie wiedziało, jak ma się pożegnać z drugim. W końcu odważyłam się na pewien gest. Zbliżyłam się do jego ust i delikatnie je musnęłam. Przeszło mnie milion przyjemnych dreszczy. Spojrzałam w jego oczy, a swoją drobną dłoń położyłam na policzku.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dziękuję ci, Lou. Nigdy tak świetnie się nie bawiłam – powiedziałam lekko ochrypniętym głosem, próbując być w ten sposób seksowna. Na twarzy chłopaka pojawił się nieziemski uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– To ja powinienem podziękować za miłe towarzystwo. Do jutra, Abbs – rzekł, po czym założył mi za ucho kosmyk moich włosów i ostatni raz pocałował moje malinowe wargi. Jest cudownie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam drzwi auta i wysiadłam z niego. Odwróciłam się w kierunku Tomlinsona i pokiwałam mu, przygryzając przy tym wnętrze swojego policzka. Ruszyłam w stronę mieszkania. Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili drzwi otworzyłam mi Skylet. Weszłam do środka i zaczęłam ściągać buty. Blondynka patrzyła na mnie, szczerząc się, jak idiotka. Dlaczego znowu zaczyna mnie irytować?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Stanęłam przed nią i posłałem jej spojrzenie typu: "Mów co chcesz powiedzieć, bo denerwujesz mnie do granic wytrzymałości". O'Donnell pociągnęła mnie za rękę do salonu i nakazała usiąść wygodnie na sofie. Uczyniłam co kazała, a ona po chwili wykonała tą samą czynność co ja. Mam się, przepraszam, zacząć bać? Niech w końcu coś powie, a nie uśmiecha się, jak wariatka, bo zaraz jej coś zrobię. Jestem cierpliwa, ale naprawdę do czasu. Nie panuje czasami nad sobą. U nas to rodzinne. Z pokolenia na pokolenie jest tak samo. Fisherowie są nieobliczalni. Tak było, jest i będzie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– A więc? – zaczęłam, bo naprawdę chciałam się dowiedzieć o co jej chodzi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Całowaliście się! – wykrzyczała. – Widziałam was w aucie. – Mówiłam, że podglądała! – Nie wiem jak ty to robisz, ale wszystko idzie zgodnie z planem. Jestem taka dumna z ciebie. Normalnie owinęłaś go sobie wokół palca. Jesteś niesamowita. Zazdroszczę ci takiego talentu. Jak to zobaczyłam, to totalny szok... – mówiła, mówiła i mówiła. Z zawrotną prędkością. Bez końca.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Plan... No właśnie. Czy ja go nadal wykonuję? Czy to nadal ta pieprzona gra? Nie. Kompletnie o tym zapomniałam. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaczynam coś czuć do Louisa, a do jego bliskich naprawdę się przywiązałam. Przecież ja nie mogę ich zranić! Nie chcę także ich stracić. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego nie jest tak, jak w tych wszystkich romantycznych filmach? Och, lepiej żeby tak nie było, bo w zakończeniu to Mandy byłaby z szatynem, a nie ja. Zresztą o czym ja myślę? On nie wie, że ona żyje. Wszystko będzie dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Paplaninę Skylet przerwał dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam z kopertówki swoją komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił do mnie Matt. Czego on ode mnie chce? Nie to, że go nie lubię czy coś w tym rodzaju. Wręcz przeciwnie. To miły chłopak, który nie pasuje zbytnio do świata mojego brata, lecz jedyne z czym mi się kojarzy, to rzekomo zmarła ukochana Lou.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Słucham? – odezwałam się, przekładając telefon do drugiej ręki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie, musisz przyjechać do Doncaster, proszę. Mandy chciała się zabić, ponieważ chce trafić do swoich bliskich. Trzeba jej powiedzieć prawdę. Pomóż mi, proszę. – Usłyszałam jego załamany głos. Martwił się o nią. Serce mi się krajało, słysząc o tym co się stało. Tylko, że my nie możemy jej oznajmić, iż jej rodzina żyje. Tym bardziej Louis. Nie mogę do tego dopuścić. Za żadne skarby.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przykro mi, ale nie przyjadę. Nie zamierzam jej nic mówić i ty też tego nie zrobisz. Nie chcesz mieć chyba na pieńku z Dannym? – spytałam, chociaż raz próbując postawić na swoim.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Za trzydzieści minut odjeżdża autobus do Doncaster. Pojedziesz nim i pomożesz mi przetłumaczyć jej do rozumu, aby więcej tego nie robiła. Jeśli tego nie zrobisz, to powiem wszystko Mandy i zaprowadzę ją do Louisa, a ten cię znienawidzi. Wybieraj – oznajmił. Nigdy nie widziałam go tak bardzo zdeterminowanego. Chyba naprawdę mu na niej zależy. Oczywiście na moją niekorzyść.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dobrze, zrobię jak mówisz – rzekłam, cicho wzdychając. Wyszeptał krótkie: "dziękuję", a ja podrapałam się po policzku. – Matt – powiedziałam po chwili. – Opiekuj się nią do mojego przyjazdu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam na łóżku, będąc cały czas pod czujnym okiem mojego przyjaciela. Chciałam, aby zostawił mnie już w spokoju, ale on uważa, że jeśli stąd pójdzie, to ja znowu będę próbowała sobie coś zrobić, chcąc dołączyć do bliskich. Może i ma rację, ale zabrał mi przecież moją jedyną żyletkę. Jak więc mam popełnić samobójstwo, skoro w tym pomieszczeniu znajduje się tylko szafa, łóżko i mały stolik? Full wypas, nie? Takie wyposażenie, że ulalala. Mam nadzieję, że wyczuliście ten sarkazm.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po kilku minutach do mojego pokoju weszła jakaś dziewczyna. Matty szybko do niej podszedł i przytulił ją na powitanie. Zaczęli rozmawiać, co chwilę zerkając w moją stronę. Dopiero kiedy do mnie podeszła, dostrzegłam, że to Abbie – siostra Fishera. Nie wierzę, że on ją tutaj ściągnął. Co jej do tego? Przecież to moje sprawy i nie powinna się wtrącać. Niech się zajmie swoim idealnym życiem, a nie moim popieprzonym. Nie chcę, aby ona tutaj była. Lubię ją, ale nie ufam jej. To w końcu Fisherówna. Musiała coś odziedziczyć po swojej nienormalnej rodzinie. Nie wierzę, że prowadzi spokojne życie u boku męża, trójki dzieci i psa. Co ja wygaduję? Przecież to jeszcze małolata. Na pewno jeszcze zabawa jej w głowie. Ma milion facetów na jedną noc i żaden nigdy nie zagościł w jej świecie na dłużej. Och, nie powinnam osądzać książki po okładce.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mandy, jak się czujesz? – spytała. Milczałam. Chyba nie uważa, że będę jej się zwierzać? Niech nie wtrącała nosa w nie swoje sprawy. – Zostaw nas same, Matt – nakazała, a chłopak wykonał posłusznie polecenie. – Wiem co się stało. Wiem też z jakiego powodu. Nawet nie zdążyłam ci złożyć wyrazów współczucia, ale nie o to tutaj teraz chodzi. Wiem jak się czujesz...<br />
<br />
– Nie wiesz. Nikt z was nie wie, jak mogę się teraz czuć! – wykrzyczałam. Nie wytrzymałam. Pękłam, jak bańka mydlana. – Każdego dnia o nich myślę. Tęsknie za nimi. Powinnam umrzeć razem z nimi. Nie powinno mnie tutaj być. Nie wytrzymuję już tego. Dostaję na głowę – łkałam.<br />
<br />
– Shh, nie płacz – szepnęła, przytulając mnie do siebie. Poczułam od niej takie same perfumy, jakich używał Louis. Naprawdę świruję. – Też straciłam bliskich. Moi rodzice zginęli w wypadku. Niby był to przypadek, ale ja nadal sądzę, że ktoś zrobił to specjalnie. Nie mam nikogo oprócz Danny'ego, a teraz kiedy go najbardziej potrzebuję, to on zostawia mnie na pastwę losu. Wiem co możesz czuć.<br />
<br />
– Abbie, ale ty go nadal masz. Nie zostałaś sama. Ja straciłam dziecko, siostrę oraz tatę. Do tego wszystkiego zginął Louis. Przecież Eleanor pewnie jest załamana po jego śmierci – rzekłam cicho.<br />
<br />
– Kim jest Eleanor? – spytała wyraźnie zaciekawiona.<br />
<br />
– Jego dziewczyną. Cóż... przynajmniej kiedyś nią była – wytłumaczyłam. – Wyobrażasz sobie, że ta szmata mnie szantażowała? Gdyby nie to, że straszyła mnie, iż odbierze mi dziecko, to chociaż żyłyby dwie niewinne osoby. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i do tego nie dopuścić...<br />
<br />
– Gdybym nie miała brata skurwiela, to żyliby wszyscy, a ty byłabyś szczęśliwa z bliskimi...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałem w swoim gabinecie, popijając whisky i oglądając prywatny występ jednej z moich pracownic. Uwielbiałem, kiedy dla mnie tańczyła. Była seksowna i pociągająca, lecz mimo tego jeszcze nigdy z nią nie spałem. Nie pieprzę się z byle dziwką. Mój honor mi na to nie pozwala.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nagle do pomieszczenia wparowała moja kochana siostrzyczka. Co ona do cholery tutaj robi? Kocham ją, ale jakoś jej widok mnie nie cieszy. Od kiedy zaczęła wykonywać swój plan i przeprowadziła się do Londynu, zmieniła się. Nie poznaję jej. Czyżby naprawdę zadłużyła się w tym pedale? Cóż... Zawsze miała lepszy gust. Mam nadzieję, że niczego nie popsuje i wszystko pójdzie zgodnie z moją myślą. W końcu od tego zależy wiele spraw. Cena jest wysoka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Abbie posłała dziewczynie groźne spojrzenie, a ta bez żadnych pretensji wyszła z gabinetu. Wiedziała, że z moją siostrą nie ma co zadzierać. Kiedy jest zła, to lepiej nie wchodzić jej w drogę. Tak bardzo jest do mnie podobna, że sam jestem w wielkim szoku. Widać, że jesteśmy rodzeństwem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co cię do mnie sprowadza, Abigail? – spytałem, odkładając szklaneczkę z cieczą na biurko.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mam dosyć, rozumiesz? Nie potrafię już okłamywać wszystkich wokoło. Nie jestem takim potworem, jakim jesteś ty. Masz pojęcie, że Mandy próbowała popełnić samobójstwo? To jest nie do pomyślenia. Czym ona sobie na to zasłużyła? Czym wszyscy jej bliscy sobie na to zasłużyli? Powinieneś się leczyć, Danny. To powoli robi się chore. Wróć! To od początku było pokręcone. Nie wierzę, że mnie w to wciągnąłeś. Czuję się okropnie – mówiła do mnie z pretensjami. Każdy wiedział, że miała racje. Ale co z tego? Przecież nie wycofam się. Muszę odzyskać kasę od Darcy. Poza tym nie mogę stracić tak dobrej pracownicy jaką jest Lane. Za dużo dla mnie zarabia, abym teraz miał ją zostawić w spokoju. Poza tym ciemnowłosa strasznie mnie kręci. Uwielbiam jej charakterek.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czego ode mnie oczekujesz? – zapytałem, patrząc na nią spokojnie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Trzeba im powiedzieć prawdę. Bez względu na wszystko. Idę teraz porozmawiać z Mandy, później pogadam z Louisem. To się musi skończyć – oznajmiła i miała zamiar wyjść z pomieszczenia, lecz szybko wstałem z krzesła i złapałem ją za nadgarstek, zatrzymując ją w ten sposób.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Piśnij chociaż słówko, a nie ręczę za siebie – wysyczałem przez zęby, łapiąc jej twarz w rękę i mocno ściskając. Spojrzała na mnie ze łzami w oczach i wyrwała się z mojego uścisku.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie jesteś już moim bratem – wyszeptała, wychodząc z gabinetu.</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-60617518622696872622014-03-15T11:28:00.000+01:002014-04-19T17:09:53.954+02:0029.<div style="text-align: left;">
Stałam przed wielkim lustrem znajdującym się w moim pokoju i przyglądałam się swojemu odbiciu. Czarna, zwiewna sukienka na ramiączkach, która miała zamiast pleców dwa poziome paski, wyglądała na mnie perfekcyjnie. Tego samego koloru rajstopy oraz szpilki dopełniały idealność stroju. Swoje pełne usta pomalowałam czerwoną szminką, co tylko sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej seksownie. Swoje rzęsy wydłużyłam czarnym tuszem, po czym popryskałam się ulubionymi perfumami. Końcówki moich ciemnych włosów podkręciłam lokówką. Wyglądałam perfekcyjnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałam pojęcia dokąd zamierza zabrać mnie Louis, dlatego też nie wiedziałam, jak mam się ubrać na naszą randkę. Stwierdziłam, że najprawdopodobniej będzie to restauracja, więc postawiłam na coś eleganckiego, toteż założyłam kieckę, którą pożyczyła mi Skylet. Swoją drogą od wczoraj moje relacje z blondynką znacznie się polepszyły. Już nie denerwuje mnie aż tak bardzo jej zachowanie, a wręcz cieszę się, że właśnie taki ma charakter. Po wizycie Danny'ego, która sprawiła, że czułam się źle, dziewczyna pocieszała mnie i wymyślała coraz to bardziej obraźliwe, a zaraz śmieszne wyzwiska dla mojego brata. Nigdy nie spodziewałabym się, że z ust jasnowłosej padnie takie określenie, jak <i>koński zwis </i>czy <i>pierdolony fiut. </i>Coraz bardziej mnie zadziwia. Czy to moja obecność sprawia, że tak się zachowuje czy tak naprawdę od zawsze taka była, a tylko ukrywała się pod maską miłej, sympatycznej, uroczej i słodkiej dziewczyny, która dla dobra innego człowieka zrobiłaby wszystko?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam dźwięk klaksonu samochodowego, więc natychmiast wyjrzałam przez okno. Ujrzałam Louisa opierającego się o swój samochód. Gdy tylko mnie dostrzegł, na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech, po czym pomachał do mnie. Szybko odmachałam mu i wróciłam do lustra. Wygładziłam dłońmi materiał sukienki, a następnie wzięłam do ręki czarną kopertówkę. Posłałam szeroki uśmiech swojemu odbiciu i wyszłam z pokoju. Koło drzwi czekała na mnie Skylet. Dała mi kopa na szczęścia i pożegnałyśmy się całusem w policzek. Wzięłam głęboki wdech, a blondynka uniosła swoje dwa kciuki w górę. Wyszłam z mieszkania i od razu podeszłam do LouLou. Szatyn przywitał się ze mną muśnięciem w kącik moich ust, co oczywiście bardzo mnie zszokowało. Nie wiedziałam, że stać go na taki odważny ruch. Przyznam się szczerze, że spodobał mi się ten gest.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dwudziestoparolatek otworzył mi drzwi od swojego czarnego Mustanga. Usiadłam na miejsce pasażera. Louis okrążył pośpiesznie auto i już po chwili mój towarzysz znajdował się tuż obok mnie. Przed ruszeniem w drogę, odezwał się do mnie po raz pierwszy tego wieczora.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Pięknie wyglądasz, Abbie – rzekł, patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. Słysząc jego ochrypnięty głos, przeszły mnie przyjemne ciarki wzdłuż kręgosłupa.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ty też niczego sobie – powiedziałam, posyłając mu wesoły uśmiech. Zilustrowałam wzrokiem jego strój. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę, którą miał odpiętą. Pod nią znajdował się biały T-shirt, który idealnie przylegał do jego umięśnionego brzucha. Jeansy oraz ciemne buty, tylko dopełniały strój. Włosy wciąż były w artystycznym nieładzie, co sprawiało, że Louis wyglądał uroczo, a zarazem niezwykle męsko, jak i pociągająco. Do moich nosa dobiegł zapach jego wody kolońskiej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Miałaś powiedzieć, że wyglądam niczym bóg Słońca i gdy tylko mnie ujrzałaś, to twoje nogi ugięły się i były niczym z waty, a na twarz wkradł się podniecony uśmiech, ponieważ zobaczyłaś najseksowniejszego mężczyznę na świecie. Mogłaś dodać także od siebie, że mój perfekcyjny, jak i zabójczy uśmiech cię zniewolił i... – zaczął mówić, energicznie ruszając przy tym rękoma, lecz nie było dane mu dokończyć tej wypowiedzi, ponieważ przerwałam mu, odzywając się nagle.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Panie Idealny i Seksowny, dokładnie miałam to na myśli, mówiąc, że ty również wyglądasz niczego sobie – powiedziałam, śmiejąc się przy tym cicho. Chłopak po chwili do mnie dołączył. – Teraz lepiej mi powiedz dokąd mnie zabierasz, bo strasznie mnie to ciekawi – zagaiłam śmiało.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Niespodzianka – odrzekł tajemniczo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie lubię niespodzianek – oznajmiłam smutno, a jego mina zrzedła. Gdy tylko ujrzałam jego wyraz twarzy, wybuchłam głośnym śmiechem. – Spokojnie, tylko żartowałam, Louis. Gdybyś tylko widział swoją minę. Ruszaj już lepiej w drogę – odrzekłam, posyłając mu swój najpiękniejszy uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak sobie życzysz, madame – powiedział, przekręcając kluczyki w stacyjce.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Przed naszą randką twierdziłam, że Louis zabierze mnie do restauracji. Wiecie co? Zgadłam. Tylko, że pomimo tego, że moje przypuszczenia okazały się słuszne, to zarazem strasznie się pomyliłam. Od razu, gdy weszliśmy do środka, przywitał nas gruby mężczyzna z dużymi wąsami i w stroju kowbojskim. Założył mi na głowę taki kapelusz, jaki on sam miał na sobie. Już po chwili Louis miał takie same nakrycie. Facet, który okazał się kelnerem, zaprowadził nas do okrągłego, drewnianego stołu i podał nam dwie karty menu. O ile można było to w ogóle nazwać jadłospisem.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Usiedliśmy na średniej wielkości beczkach. Tak, dobrze przeczytaliście. To nie jest żaden z tych kiepskich żartów. B-E-C-Z-K-A-C-H. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Czułam się jak w jakiejś stajni. Podłoga była wysadzana sianem. W całym pomieszczeniu było czuć zapach koni. Na środku znajdowała się wielka scena, na której jakiś zespół grał kowbojskie przyśpiewki. Dalej znajdował się bar, gdzie można było brać darmowe piwo. Wszyscy bawili się na parkiecie, tańcząc jak typowi, wiejscy ludzie. Dokąd ty mnie zabrałeś? Nie spodziewałam się, że lubisz takie klimaty, Louis.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak ci się tu podoba? – spytał z entuzjazmem mój towarzysz.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jest... – zaczęłam, ale już po chwili zrobiłam krótką przerwę, w której zastanawiałam się nad tym, jak dokończyć zdanie. – Inaczej niż sobie to wyobrażałam, ale ciekawie – dopowiedziałam szybko.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie podoba ci się? Jeśli chcesz to możemy stąd iść, hm? – zapytał cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie! – krzyknęłam, a wszyscy ludzie spojrzeli się na mnie. – Jest fantastycznie, naprawdę mi się tu podoba – zapewniłam go. – Chcę tutaj być. Z tobą – wyszeptałam ostatnie słowo najciszej, jak tylko umiałam, z nadzieję, że go nie usłyszy, lecz widząc jego uśmiech, stwierdziłam, że i tak je słyszał.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Złożyliśmy swoje zamówienia i już po kilku minutach ten sam mężczyzna, który nas przywitał, przyniósł nasze jedzenie, a mianowicie dla mnie ich danie popisowe, czyli "Beef Aguda", cokolwiek to jest, a dla Louisa "Ostras Leves". Mam nadzieję, że się nie otruję. Wzięłam kęs dania i już po chwili musiałam napić się wody. Jedzenie było tak pikantne, że myślałam, iż zaraz wypali mi buzię. Pić, dajcie mi pić, proszę, bo zaraz nie wytrzymam. Potrzebuję czegokolwiek, co jest cieczą!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Louis widząc mnie w takim stanie, zaczął się głośno śmiać. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem typu: "Jeśli zaraz nie przestaniesz się śmiać, to wydłubię ci oczy", a on umilkł. Jednak po chwili oboje śmialiśmy się, jak idioci. Spostrzegliśmy, że koło nas zaczęła grać orkiestra, która zeszła ze sceny. Jeden z członków zespołu poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się bez zastanowienia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
<b><a href="https://www.youtube.com/watch?v=VcDy8HEg1QY" target="_blank">Włącz koniecznie!</a></b></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Widząc, jak gruby facet z orkiestry poprosił Abbie do tańca, zaśmiałem się cicho pod nosem. Pozostali zaczęli grać i śpiewać piosenkę Rednex "Cotton Eye Joe". W życiu nie spodziewałem się, że zobaczę tańczącą ciemnowłosą do takiego kawałka. To może być naprawdę ciekawe. Chyba sobie przyszykuję popcorn, bo na pewno będzie co oglądać. Takich rzeczy nie ma się na co dzień! </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Gdy wychodziła na środek wszyscy zaczęli klaskać Abigail oraz jej towarzyszowi, a ona się zaczerwieniła przez co wyglądała bardzo uroczo. Mężczyzna, który był w wesołym kapelusiku okręcił ją i zaczął prowadzić na środek knajpy. Na początku była bardzo nieśmiała, lecz gdy przyzwyczaiła się już do tego była coraz bardziej śmiała. Po chwili wirowała na parkiecie, wygłupiając się z facetem i niczym się nie przejmując. Tańczyli wspólnie, a potem on zaczął pokazywać jej różne ruchy, które starała się powtórzyć. Minęło parę sekund i jakiś inny mężczyzna poprosił także swoją dziewczynę na środek i zaczął z nią tańczyć. Kobieta na początku nie chciała wyjść na parkiet, ale w końcu także się zdecydowała. W krótkim czasie stworzyło się koło, które z każdą chwilą znacznie się powiększało. Co prawda dużo osób nie dało się przekonać do tańca, ale stało i klaskało innym, co także budowała miłą i przyjazną atmosferę. Muzyka w tym momencie łączyła ludzi i budziła w ich sercach same pozytywne uczucia. Wszyscy się uśmiechali i radowali. Wpadłem na pewien pomysł.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Podszedłem do tańczącej pary i zrobiłem tak zwanego odbijanego. Pociągnąłem Abbie za dłoń, aby znalazła się bliżej mnie. Okręciłem ją wokół własnej osi, a dziewczyna zaczęła śmiać się wniebogłosy. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki i próbując robić przeróżne śmieszne figury, które robił jej poprzedni partner do tańca. Zazwyczaj nie tańczę publicznie, więc moją partnerkę spotkał w pewien sposób zaszczyt. Może się teraz chwalić koleżankom. <i>Jakiś ty skromny...</i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Byłem szczęśliwy. W końcu poczułem, że jeszcze mogę się prawdziwie uśmiechać. Przy niej byłem sobą. Potrzebowałem jej. Po chwili piosenka się skończyła, wybijając ostatni takt. Złapałem dziewczynę za rękę i niczym w zawodowym turnieju tanecznym, ukłoniłem się jak gentleman, na co ona złapała delikatnie materiał swojej sukienki i przykucnęła, robiąc to niczym dama. Otrzymaliśmy dużo braw. Abbie po raz kolejny zaczerwieniła się. Mieliśmy już odchodzić, gdy mężczyzna, który wcześniej z nią tańczył, chwycił Abigail za rękę, pocałował w dłoń i wręczył mały kwiatuszek. Koleś, nie podrywaj mi jej, bo będziesz miał ze mną do czynienia. Ona jest moja. Tylko moja.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Usiedliśmy na swoje miejsca, szczerząc się jak idioci. Wiedziałem, że zabranie jej tutaj było najlepszym pomysłem na jaki mogłem wpaść. Jednak to nie koniec niespodzianek na ten wieczór. Mam nadzieję, że jej się spodoba. Musi. Nie biorę pod uwagę innej opcji.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Czas nas goni. Muszę cię zabrać w jeszcze jedno miejsce, więc niestety musimy wychodzić. Zbieraj się, skarbie – rzekłem, zostawiając na stoliku pieniądze za zamówione jedzenie. Złapałem moją towarzyszkę za dłoń i wyszliśmy z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Louis zajechał pod studio nagrań. Po co on nas tutaj przywiózł? Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść z auta. Prawdziwy z niego gentleman. Jestem po wrażeniem. Po chwili poczułam, że zakłada mi coś na oczy. Nie widziałam nic oprócz ciemności. Położyłam dłoń na rzecz, którą zawiązał mi oczy. Poczułam cienki materiał. Co to było? Apaszka? Chustka? Coś w tym rodzaju.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Lou, co ty robisz? – spytałam niepewnie. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Spokojnie, nic ci nie zrobię – zapewnił mnie szybko. – Mam dla ciebie pewną niespodziankę. Ucieszysz się, obiecuję ci to – rzekł, prowadząc mnie za rękę. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Trzymając mnie za dłoń, Tomlinson szedł w nieznane mi miejsce. Jestem ciekawa co tym razem wymyślił. Jego pomysły mnie coraz bardziej zadziwiają. Po chwili powiedział mi, że przed nami do pokonania jest kilkanaście schodów. Nic już więcej nie mówiąc, wziął mnie na ręce i wniósł na górę. Zaczęłam się śmiać wesoło i już po chwili chłopak mi zawtórował. Kiedy poczułam grunt pod nogami, wiedziałam, że doszliśmy już na miejsce. Chłopak zaczął mi ścigać opaskę z oczu. Więc teraz chwila prawdy. Zaczęłam powoli podnosić powieki do góry i ujrzałam przed sobą...</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Gwen Stefani! – pisnęłam cicho. – Słodki Jezu, czy ja śnię? – wychrypiałam nadal nie wierząc w to co widzę. Przecież to moja idolka. Mój autorytet. Czy Lou naprawdę sprowadził ją tu dla mnie? To najlepsza rzecz jaką ktoś kiedykolwiek mógł dla mnie zrobić. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Nie płaczę często. Prawie wcale. Dlaczego więc ten słodki idiota musi mnie tak wzruszać?</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Miło mi ciebie poznać, Abbie – powiedziała blondynka, ściskając moją dłoń w geście przywitania. Przeszły mnie dreszcze. – Louis skontaktował się ostatnio ze mną. Podobno świetnie wychodzi ci śpiewanie moich piosenek – rzekła, po czym obie spojrzałyśmy na szczerzącego się szatyna. Szybko przypomniałam sobie moment z jego auta, kiedy śpiewałam jeden z kawałków Gwen. – Czy chciałabyś teraz zaśpiewać ze mną "<a href="https://www.youtube.com/watch?v=TR3Vdo5etCQ" target="_blank">Don't Speak</a>"? – spytała, patrząc na mnie wyczekująco. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– To będzie dla mnie sama przyjemność. Nigdy ci nie dorównam, ale z chęcią z tobą zaśpiewam. Będzie to dla mnie zaszczyt – odrzekłam podekscytowana. Tomlinson właśnie spełnił moje dwa największe marzenia. Pierwsze to spotkanie Stefani, a drugie to możliwość zaśpiewania z nią. Najlepszy dzień w moim życiu. Najlepsza randka w moim życiu.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Razem z blondynką weszłyśmy do pomieszczenia, w którym nagrywa się piosenki. Louis stwierdził, że nagra nas i zgra mi to na płytę, żebym miała pamiątkę. Jest taki kochany. Usłyszałam pierwsze takty piosenki. Zaczęłam się kołysać w rytm melodii.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
– You and me. We used to be together. Every day together always. I really feel. That I'm losing my best friend. I can't believe. This could be the end – zaśpiewała blondynka, przymykając przy tym powieki. Jej głos był fenomenalny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– It looks as though you're letting go and if it's real, well I don't want to know – słowa wypłynęły z moich ust. Czułam się niezwykle. To był magiczny moment.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Don't speak. I know just what you're saying. So please stop explaining. Don't tell me 'cause it hurts. Don't speak. I know what you're thinking. I don't need your reasons. Don't tell me 'cause it hurts – zaśpiewałyśmy równo refren piosenki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Siedzieliśmy na kurtce Louisa w studio nagraniowym i jedliśmy truskawki z czekoladą. Nie wiem jakim cudem one się tu znalazły. Szatyn wszystko to nieźle przyszykował. Moja idolka wyszła stąd jakąś godzinę temu. Nie wierzę w to, że ją poznałam. To było niezapomniane przeżycie. Muszę podziękować za to Lou.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Razem z chłopakiem gadaliśmy o przeróżnych rzeczach. Tematy same się znajdywały. Przy nim było inaczej. Mogłam być prawdziwą Abbie. Nie musiałam udawać jaka to jestem silna i jak bardzo jestem podobna do brata. Tutaj po prostu byłam Abigail. Nawet zapomniałam już o tym planie. Nie wiem czy dam radę go teraz wykonać. Nie mogę mu tego zrobić. W sumie i tak wystarczająco go ranię, nie mówiąc mu o tym, że Mandy żyje. Może powinnam mu powiedzieć? Nie mogę go już dłużej okłamywać. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Muszę ci coś powiedzieć – powiedzieliśmy równocześnie. Nastała cisza. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Ty pierwsza – rzekł pewnie. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Nie. Ty pierwszy – odezwałam się cicho, a chłopak posłuchał mnie.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Chciałbym ci podziękować za ten wieczór. Naprawdę nigdy tak świetnie się nie bawiłem. Wiesz o tym, że jesteś niezwykłą dziewczyną? Nikogo nie udajesz. Bardzo cię lubię, Abbs – wyznał, patrząc w moje oczy. – Teraz twoja kolej. Co chciałaś powiedzieć? – zapytał, nie ukrywając przy tym swojej ciekawości.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– J-ja j-ja – zaczęłam się jąkać. Nie mogłam mu teraz tego powiedzieć. Nie po takim wyznaniu! – Ja ciebie też bardzo lubię, LouLou – powiedziałam cichutko.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
– Nawet nie wiesz jaką mam wielką ochotę, żeby cię teraz pocałować – szepnął. Jego głos wyleciał z usta tak cicho, jakby nawet nie miał tego w planach. Jakby te słowa wcale nie dostały zezwolenia na to, żeby wyjść poza teren jego ust. – Jezu, przepraszam cię, Abbie – powiedział nagle, zdając sobie sprawę, że to usłyszałam. Zawstydził się i odwrócił wzrok w drugą stronę. Nie czekając na nic, niesiona emocjami, które się we mnie gotowały, złapałam dłonią jego miękki policzek. Przekręciłam jego głowę w moją stronę, nie mogąc już dłużej czekać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Więc zrób to – powiedziałam cała się trzęsąc. – Pocałuj mnie, Louis.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Oddech wydobywający się z jego ust, pełen niepewności, strachu i ciekawości zbliżał się coraz bardziej. Jego wargi spoczęły na moich bladych ustach, które rozchyliły się delikatnie, czekając na to co zrobi. Dotknął mojego policzka. Gładził go swoimi palcami, zostawiającymi po sobie ciepło i żar. Przycisnął swoje usta do moich, dając wystarczająco dużo czasu na zdecydowanie czy jestem pewna, że tego chce. Nie czekając długo, dałam mu nieśmiały sygnał, że może posunąć się trochę naprzód. Jeszcze raz przejechał po moich ustach swoimi, zostawiając na nich wilgotny, gorący posmak własnego wnętrza. Chcąc je bardziej zgłębić, podniosłam roztrzęsioną dłoń, by móc dotknąć jego lekko opalonej cery. Gdy to zrobiłam mój opór został przełamany żarem bijącym z jego twarzy. Sekunda wystarczyła żeby pozbyć się lęku, który gdzieś w nas się gnieździł. Rozpoczęliśmy poznawać siebie. Pierwsze ruchy jego języka ledwo przekroczyły drzwi moich ust. Pocałunek stopniowo się pogłębiał. Z każdym kolejnym tyknięciem wskazówki zegara, który teraz dla nas nie istniał, przenosiliśmy się na wyższy szczebel uniesienia. On zanurzył rękę w moich ciemnych włosach, a ja chwyciłam moimi kruchymi palcami materiał jego koszulki, przyciągając jego ciało mocniej do mojego. Skrupulatnie zapisywałam w mojej pamięci każdy jego dotyk, by móc go potem odtworzyć, jak gdyby powtórka miała nigdy nie nastąpić. Bałam się o to. Po sekundzie, gdy nasze serce pompowało krew znacznie szybciej, a płuca domagały się powietrza, odkleiliśmy się od siebie. Przerwaliśmy połączenie, a jedyną rzeczą, która świadczyła, że wciąż jesteśmy wyjątkowo blisko były nasze klatki piersiowe stykające się przy każdym wydechu. To było niesamowite.</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-91300125296832895552014-03-08T12:52:00.000+01:002014-04-19T17:09:49.660+02:0028.<div style="text-align: left;">
– Kocham cię, Mandy Lane.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wypłynęły z ust Matt'a słowa, których najbardziej się obawiałam. On nie może mnie kochać. Nie w taki sposób. Powinien traktować mnie jak przyjaciółkę, a nawet siostrę, ale nie kogoś z kim wiąże swoją przyszłość. Nie odwzajemniałam jego uczucia. Ani trochę. Nawet ociupinę. Jest świetnym facet, bardzo przystojnym i zabawnym, ale już na zawsze będzie tylko moim przyjacielem. Nikim innym.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Bardzo wiele zawdzięczam brunetowi. To on pomógł mi pozbierać się po porwaniu, spaleniu domu i straceniu najbliższych. Był dla mnie ogromnym wsparciem. Tylko jego tutaj miałam. Jednakże nigdy nie zapomnę mu tego, że to on razem z Derekiem na zlecenie Danny'ego odebrali mi wszystko. Wiem, nie znał mnie wtedy ani ja jego, aczkolwiek mimo wszystko mam do niego o to żal. To po części też jego wina, że tutaj jestem i muszę zajmować się tymi wszystkimi chorymi zajęciami.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W moich oczach pojawiły się łzy. Miałam gdzieś fakt, że pokażę mu jaka jestem słaba. Po prostu pozwoliłam na to, aby po mojej twarzy zaczęła spływać przezroczysta ciecz. W końcu musiało się to stać. W końcu pękłam. Nie wytrzymałam tego wszystkiego. Nie umiałam się pogodzić z tym, że moja córeczka nie żyje. Nigdy już nie zobaczę jej uroczego uśmiechu i radosnego błysku w oku. Była taka malutka, drobniutka, a ten skurwiel ją spalił. Smuciło mnie też to, że z Darcy nie rozstałam się w przyjaznej atmosferze. Kochałam ją strasznie, zawsze była moją wkurzającą, młodszą siostrzyczką. Zrobiłabym dla niej wszystko. Ojciec pomimo tego, że był alkoholikiem, to był dobrym człowiekiem. Jednak to przez jego długi w banku zwróciłam się do Danny'ego o pożyczkę. To przez niego wpakowałam się w to całe bagno, ale nie mam mu za złe. Został jeszcze Louis. On nie powinien zginąć. To wszystko przeze mnie. Pewnie Eleanor umiera za nim z tęsknoty. Kochali się, byli ze sobą szczęśliwi, a teraz przez to wszystko rozstali się. Tak nie powinno być.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na Matt'a coraz bardziej płacząc. Chłopak przytulił mnie do siebie, próbując mnie w ten sposób uspokoić, ale to jeszcze bardziej pogorszyło sprawę. Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam się kierować do swojego pokoju, który znajdował się na piętrze. Brunet cały czas szedł za mną. Zanim otworzyłam drzwi od pomieszczenia, przyjaciel złapał mnie mocno za nadgarstek, co spowodowało, że zatrzymałam się na chwilę. Jego dotyk palił moją skórę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Puść mnie – szepnęłam cicho. Doskonale słyszał co do niego powiedziałam, jednak pomimo tego nie spełnił mojej prośby. Obrócił mnie tak, że stałam tym razem twarzą do niego. – Nie dotykaj mnie. Nie zbliżaj się do mnie. Zostaw mnie w spokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dlaczego tak się zachowujesz, Mandy? – zapytał, patrząc w moje oczy. Nie spodziewał się u mnie takiego zachowania. W końcu nigdy tak nie postępowałam. Nie odpowiedziałam na jego pytanie, więc spytał mnie jeszcze raz. – Zachowujesz się tak, bo co? Bo wyznałem ci swoje uczucia? Bo powiedziałem, że cię kocham?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Gdybyś naprawdę mnie kochał, to nie pozwoliłbyś mi tutaj gnić pieprzone siedem miesięcy. Pomógłbyś mi stąd uciec. Nie musiałabym pracować tutaj jako dziwka. Prawdziwy mężczyzna nie pozwoliłby swojej kobiecie się szmacić i dawać dupy. Odebrałeś mi wszystko razem z Danny'm i Derekiem, a ty śmiesz mi mówić, że mnie kochasz? – powiedziałam mu w końcu, to co od dawna chciałam mu wyznać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
–<b> </b>Przecież nie znałem cię, księżniczko. Skąd mogłem wiedzieć, że się w tobie zakocham? Gdybym mógł cofnąć czas już dawno bym to zrobił i nie pozwolił na to wszystko. Może nigdy nie spotkalibyśmy się, ale przynajmniej byłabyś szczęśliwa z bliskimi – powiedział ze skruchą w głosie. – Nigdy nie skarżyłaś się, że jest ci tutaj źle. Mogłaś mi powiedzieć, to wtedy pomógłbym ci. Nie chciałem też cię stracić. Gdybym ci pomógł uciec, to nie odezwałabyś się już do mnie. Przepraszam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie marnuj oddechu na kłamstwa. Po prostu boisz się przeciwstawić Danny'emu. Jesteś tchórzem, Matt – stwierdziłam ze łzami w oczach. Mój głos coraz bardziej się łamał. – Jestem tutaj wbrew swojej woli, więc to logiczne, że chciałam stąd uciec. Gdybyś mi pomógł, to nie przestałabym się do ciebie odzywać. Twoje argumenty nie są nic warte. Wymyśliłeś je na poczekaniu i nie mów, że nie. Przejrzałam cię na wylot.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przepra... – zaczął mówić, lecz nie dane było mu skończyć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie przepraszaj – przerwałam mu w połowie słowa. – Za dużo razy już słyszałam od kogoś to słowo, więc drażni mnie jak żaden inny wyraz na tym świecie. Po prostu przestań mi mówić, że mnie kochasz. Nie czuję nic do ciebie i nie będę czuć. Traktuj mnie jak przyjaciółkę i tylko przyjaciółkę. Zapomnijmy o tej sytuacji.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ładne przedstawienie. – Do moich uszu dobiegł głos Dereka, który zaczął klaskać. Spojrzałam na niego groźnie, a on posłał mi rozbawiony uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ten człowiek wpieniał mnie jak nikt inny. Był nie do zniesienia. Uważał się za nie wiadomo kogo i traktował mnie jak szmatę, a prawda była taka, że był nikim. Zerem. Czasami miałam ochotę do niego podejść i napluć mu prosto w twarz. Gdybym mogła, to sprawiłabym, że zniknął by z mojego życia raz na zawsze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nigdy się tak nie ubawiłem. Nie wierzę, że kochasz taką dziwkę, stary – zwrócił się do Matt'a, a ten zacisnął swoje dłonie w piąstkę, aż pobielały mu paznokcie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przeproś ją – odezwał się brunet, a mnie aż wmurowało. Czy on właśnie stanął w mojej obronie? Czy on się sprzeciwił swojemu najlepszemu przyjacielowi? Osoba, którą przed chwilą nazwałam tchórzem chce mnie obronić? Coś podobnego...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie będę przepraszał tej szmaty. Nie wierzę, że aż tak ci na niej zależy – odparł.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na przyjaciela, a ten kiedy usłyszał, że Derek nazwał mnie szmatą, był gotowy podejść do niego i przyłożyć mu z pięści w twarz, a później skopać na zimnej podłodze aż do utraty przytomności. Chciał ruszyć w jego stronę, ale zatrzymałam go.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zostaw go – rzekłam. – Nie jest tego wart – syknęłam przez zęby.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– A-ale, że w sen-sensie, że n-na ran-randkę? – wyjąkała zdziwiona Abbie, co swoją drogą było bardzo urocze. Na jej policzkach pojawił się delikatny róż, a moje serce znacznie przyspieszyło. Uwielbiałem kiedy się zawstydzała. Pociągało mnie to.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Tak, na randkę – oznajmiłem z wesołym uśmiechem na twarzy. Kiedy dziewczyna to usłyszała, uśmiechnęła się nieśmiało, a po chwili jej twarz wyglądała, jak dojrzały pomidor. Przygryzła delikatnie swoją dolną, malinową wargę, a mnie przeszły dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Doprowadzała mnie tym sposobem do szaleństwa.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Chętnie – powiedziała lekko speszona, a po chwili ponownie przygryzła swoje usta. Kobieto, jeśli jeszcze raz tak zrobisz, to mi przez ciebie stanie i to już drugi raz. Tylko, że tym razem będziesz musiała coś poradzić na mój hm... duży problem. Oj, naprawdę duży problem – rzekło w myślach moje niegrzeczne ja.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– To super. Wpadnę po ciebie jutro o dziewiętnastej. Widzimy się rano. Dobranoc, Abbie – pożegnałem się z nią ochrypniętym głosem, a ona pokiwała tylko głową. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzała w moje oczy, a ja w tym czasie zilustrowałem jej wargi, które chciałbym przyłożyć w tej chwili do swoich. Stwierdziłem jednak, że będzie to trochę za wcześnie. Znamy się w końcu tylko kilka dni. Dziewczyna wysiadła z auta i pomachała mi na odchodne, po czym weszła do mieszkania.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Odpaliłem swój samochód i ruszyłem w stronę swojego domu. Korki na drogach sprawiły, że na miejscu byłem dopiero po czterdziestu minutach. Zaparkowałem pojazd na podjeździe, po czym z niego wysiadłem. Zamknąłem go i wszedłem do mieszkania. Od razu do moich uszu dobiegł chichot Hayley i głos Zayna, który wciąż próbował ją rozbawić. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Udałem się do pomieszczenia, w którego dobiegały dźwięki. Córeczka oraz Malik od razu mnie zauważyli. Przyjaciel przywitał się krótkim "siema, stary", a Hay rzuciła mi się na szyję. Kiedy już ją wyściskałem, oddałem ją Mulatowi. Usiadłem na skórzanej sofie i wypuściłem głośno powietrze z ust. Brunet usiadł naprzeciwko mnie na fotelu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak tam? – zapytał się, przyglądając mi się uważnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Umówiłem się na randkę z najpiękniejszą dziewczyną na świecie – wyszeptałem, wciąż w to nie wierząc. To na pewno będzie niezapomniane spotkanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Wbiegłam szybko do mieszkania Skylet i zamknęłam za sobą drzwi. Plecami dotknęłam ich powierzchni i przygryzłam delikatnie swoją wargę, ciesząc się jak głupia. Czy on naprawdę zaprosił mnie na randkę? Czy ja jestem umówiona na jutro z przystojnym Louisem Tomlinsonem? Proszę, nie mówcie mi tylko, że to głupi sen i że zaraz się z niego wybudzę. Uszczypnęłam się mocno w rękę. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszystko jest tak samo. Czyli jednak to nie sen. Całe szczęście!</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Z salonu wyszła blondynka, a ja widząc ją rzuciłam jej się na szyję. Nie wiem dlaczego, ale musiałam to zrobić. Byłam naprawdę szczęśliwa. Fakt, to był tylko zwykły plan do wykonania, ale chciałam iść z Lou na tą randkę. Bardzo chciałam. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna była zdziwiona moim zachowaniem. Wcale jej się nie dziwię. W końcu nie pałałam do niej sympatią, a teraz nagle rzucam się jej na szyję i ściskam tak mocno, że zaraz padnie tu trupem. Może ona myśli, że ja chcę ją zabić? </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
– O-on o-on m-mnie prze-przed chwi-chwilą – zaczęłam się jąkać, więc Skylet nie wiedziała co chcę jej przekazać. Och, Abigail, idiotko, dlaczego plącze ci się tak język? Weź się w garść i to powiedz, a nie robisz z siebie jeszcze większą debilkę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Hej, Abbie, easy, easy, spokojnie! Uspokój się – powiedziała, a ja wzięłam głęboki wdech, aby opanować emocje. Wypuściłam ze świstem powietrze z ust.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zaprosił mnie na randkę! – wykrzyczałam uradowana.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ale, że Louis? – spytała równie podekscytowana co ja.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak! Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę. To było mega słodkie. Jest taki kochany – zaczęłam paplać bez sensu, ale dziewczynie wcale to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Cieszyła się z mojego szczęścia. – Tylko nie wiem jak się jeszcze ubrać, bo przecież nie wiadomo dokąd mnie zabierze. Nie mogę się doczekać!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mam taką świetną kieckę. Mogę ci pożyczyć, będzie idealnie na ciebie pasować. Och, masz szczęście, że trafiłaś w moje ręce. Zrobię cię na bóstwo – mówiła z zawrotną szybkością. Przerwała jednak, kiedy usłyszałyśmy czyjeś chrząknięcie za naszymi plecami. – No właśnie Abbie, zapomniałam powiedzieć, że masz gościa.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na osobę, która do mnie przyszła. Ilustrowałam wzrokiem mojego brata i właśnie w tej chwili cały mój dobry humor po prostu wyparował. Co on tutaj robi? Nie wierzę, że ona go wpuściła do domu. Na jej miejscu nie robiłabym tego. Nie po tym co jej zrobił. Swoją drogą miałam mu złożyć wizytę, więc lepiej, że nie musiałam jechać ponownie do Doncaster, tylko on przyjechał do mnie. Rozłożył swoje ręce i czekał aż go przytulę. On się chyba z chujem na łby pozamieniał. Prychnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie przywitasz się ze mną? – spytał zdziwiony, a swoje ręce mimowolnie opuścił wzdłuż tułowia. Na jego twarzy dostrzegłam zdezorientowanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Musimy poważnie pogadać – oznajmiłam, ciągnąc go za rękę do mojego pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– O co ci chodzi? – zapytał, kiedy znaleźliśmy się już w pomieszczeniu. Och, zaraz się dowiesz o co mi chodzi ty genetyczny zjebie, który nawet nie potrafi mi powiedzieć prawdy. Taki z ciebie ma być braciszek? To ja podziękuję, ale wolę innego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że Mandy żyje? – Spojrzałam na niego pytająco. Jego twarz wyrażała wtedy więcej niż tysiąc słów. Kompletnie się tego nie spodziewał. Podrapał się po karku, a po chwili wplątał swoje długie palce we włosy i ciągnął ze ich końcówki raz po raz. Próbował się w ten sposób uspokoić.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Skąd wiesz, że ta mała suka żyje? – spytał się wyraźnie zdezorientowany.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak się dziwnie złożyło, że byłam dzisiaj z Louisem w Doncaster... – zaczęłam, ale nie było dane mi dokończyć. Ten dupek po prostu przerwał mi moją wypowiedź.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Powiedz mi, że jej nie widział i on nie wie, że ona żyje. Proszę, Abigail – oznajmił, a jego ręce zaczęły się nerwowo trząść. Oho, ktoś się tu chyba boi o swój plan.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie widział – odrzekłam, a on wypuścił głośno powietrze z ust. – Ale jeśli mi wszystkiego zaraz nie wytłumaczysz, to pojadę do niego i wszystko mu opowiem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nic mu nie powiesz – rzekł. Och, skąd ta pewność siebie? – Lubisz go. Spodobał ci się. Gdy powiesz mu prawdę to cię znienawidzi. Nigdy się do ciebie nie odezwie. Znowu będzie szczęśliwy z Mandy i może zrobią sobie kolejne dziecko. A ty pójdziesz w zapomnienie – szeptał mi na ucho. Miałam ochotę zacząć płakać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Danny, powiedz mi do cholery o co w tym chodzi! – wrzasnęłam, odpychając go od siebie. Chciałam znać prawdę. Dlaczego nie mógł mi jej powiedzieć?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Im mnie wiesz, tym lepiej dla ciebie, siostrzyczko – oznajmił, wychodząc z pomieszczenia. Już po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi od domu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Danny!</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-2121514908266605062014-03-01T11:59:00.000+01:002014-04-19T17:09:45.098+02:0027.<div>
<div style="text-align: left;">
– Cześć, jestem Mandy Lane – przywitała się ze mną.</div>
</div>
<div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem. Nie mogłam pojąć tego jak możliwe jest to, że ona właśnie stoi przede mną. Pewnie w tej chwili wyglądałam jakbym zobaczyła ducha. Och, tak się składa, że zobaczyłam. Może nie dosłownego, ale przecież każdy myśli, że ona nie żyje. Dlaczego ona sfingowała swoją śmierć?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie. Ona nie mogła tego zrobić. Przecież miała Louisa, rodzinę, przyjaciół. Nie byłaby do tego zdolna. Ona kochała Tomlinsona, a on ją. Ale ona nie wiedziała, że ją kocha<i> </i>– odezwał się głos w mojej głowie. Czy zrobiłaby to dlatego, że myślała, iż Lou nie odwzajemnia jej uczuć? Posunęłaby się tak daleko?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Na pewno w tym wszystkim maczał palce mój brat. Ile on jeszcze przede mną ukrywa? Jak mam mu teraz po takim czymś ufać? Nie mówi mi prawdy, ukrywa bardzo ważne fakty... Tracę do niego zaufanie. Zawiodłam się na nim. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo. Nie powinien mnie okłamywać. Jesteśmy w końcu rodzeństwem. Rodzeństwem, które nie miało mieć przed sobą żadnych tajemnic i miało mówić sobie prawdę. Najwidoczniej Danny nie potrafi być takim bratem, jakim obiecywał. Cóż, trzeba mu wytłumaczyć, jak bardzo mnie boli łamanie obietnic.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zilustrowałam wzrokiem ciemnowłosą i już wiedziałam co urzekło Lou w jej urodzie. Miała śliczne niebieskie oczy, co trochę mnie zdziwiło. W końcu Hayley ma brązowe, a jej rodzice niebieskie. Wydaję mi się to naprawdę dziwne. Ale przecież może mieć zawsze kolor oczu po dziadkach. W moim przypadku też tak jest. Ciemne włosy muskały jej buzię, a ona uśmiechała się do mnie radośnie. Miała zabójczy uśmiech. Blada skóra idealnie komponowała się z delikatnymi rysami twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Miała na sobie czarną bluzkę na ramiączkach, na której znajdował się narysowany język, jeansowe szorty i trampki. Wyglądała fenomenalnie w tym stroju. Też chciałabym mieć taką figurę. Wszystko na nią idealnie pasuje. Och, czyli to prawda, że ładnemu we wszystkim ładnie. A za te szczupłe nogi oddałabym wszystko.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na Dereka i Matta, którzy kręcili przecząco głową. Doskonale znali mój plan. Wiedzieli, że mam uwieść Louisa. Chcieli mi pewnie przekazać, że nie mam niczego o nim mówić przy niej, a tym bardziej tego, że on myśli, iż Mandy nie żyje. Och, to wszystko jest takie porąbane. Muszę złożyć wizytę mojemu braciszkowi, ale to już nie dzisiaj. Koniecznie musi mi powiedzieć prawdę.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
– Miło mi ciebie poznać, Mandy – odezwałam się w końcu. Mój głos nerwowo drgał. Ogarnij się, Abbie. Zaraz się wszystko wyda. – Jestem Abigail Fisher.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– To siostra Fishera – wytłumaczył jej Matt. – Wracając do twojego stwierdzenia, księżniczko – zwrócił się do ciemnowłosej, zmieniając przy tym temat. Księżniczko? To ciekawe. Tylko mi nie mówcie, że oni ze sobą kręcą. – To nie masz o co być zazdrosna, nie zamienilibyśmy ciebie na żadną inną – powiedział brunet, a po chwili zaśmiał się cicho, przytulając się do ramienia Lane.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kto by nie zamienił, ten by nie zamienił – rzekł Derek. – Następnym razem mów za siebie, stary – zwrócił się do swojego przyjaciela, patrząc z lekką pogardą w stronę dziewczyny. Ta widząc to, posłała mu w locie buziaka. Chyba za sobą nie przepadają. W sumie nie dziwię się Mandy, że go nie lubi. Szatyn jest naprawdę dupkiem. Gdyby nie to, że pracuje dla mojego brata, to pewnie do mnie też zwracałby się jak do szmaty. Nie robi tego, bo boi się Danny'ego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Siostra Fishera? Współczuję mieć w rodzinie takiego chuja i skurwysyna. Nie wiem jak ty wytrzymałaś z nim tyle lat. Wielki szacunek dla ciebie – odrzekła, posyłając mi delikatny uśmiech, który szybko odwzajemniłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– On kiedyś taki nie był, ale nie będziemy przecież o nim teraz tutaj rozmawiać, prawda? – spytałam, a wszyscy pokiwali twierdząco głowami.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Niestety, ja już muszę lecieć – odezwał się Stan. – Było miło, ale mam ważne spotkanie. Do zobaczenia – pożegnał się z chłopakami męskimi uściskami dłoni, a ze mną i Mandy tylko krótkim "cześć", po czym wyszedł z kawiarni.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Poszłam zamówić sobie Frappuccino, a po chwili wróciłam do stolika. Czy to nie dziwne, że właśnie siedzę naprzeciwko ukochanej mojego szefa, którego mam uwieść, aby tylko zbliżyć się do Darcy, siostry rzekomo nieżyjącej dziewczyny, która pożyczyła od mojego brata pieniądze na dragi? Tomlinson jest tak blisko swojej miłości. Jest piętnaście minut drogi od niej. On jednak o tym nie wie. Myśli, że ona nie żyje. Czuję się jak w jakimś tandetnym filmie, w którym wszystko jest kompletnie pomieszane. Czy w moim życiu zdarzy się coś jeszcze bardziej chorego o tego?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czy powinnam powiedzieć Tomlinsonowi o tym, że ona żyje i ma się dobrze? Czy może zostawić tą sprawę w spokoju i dalej działać według planu mojego brata? Och, pomocy, nie mam pojęcia co robić. Nie chcę być jędzą, ale z drugiej strony wyda się mój plan i fakt, że jestem siostrą Fishera. Louis mnie znienawidzi i nigdy nie zobaczę jego ani Hayley, a nawet Darcy. Bardzo bym nie chciała żeby to się tak potoczyło. On nie może się o tym wszystkim dowiedzieć...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na telefon. O wilku mowa – pomyślałam, kiedy na wyświetlaczu ujrzałam napis "Louis". Nacisnęłam szybko zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Halo? – odezwałam się od razu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Gdzie ty jesteś, Abbie? Phoebe powiedziała, że idziesz się przejść, a ciebie od godziny już nie ma. Obiad czeka – powiedział Lou, a ja miałam nadzieję, że nie słychać tego co do mnie mówi, bo nie chciałabym, aby Mandy rozpoznała jego głos. Wtedy wszystko skomplikowałoby się. – Poza tym martwię się o ciebie. Nie znasz dobrze Doncaster. Powiedz gdzie jesteś, to po ciebie przyjadę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Tak, tylko tego by brakowało. Nie mogę pozwolić na to, aby tu przyjechał. Wtedy zobaczyłby ją, a mnie znienawidził. Znam to miasto jak własną kieszeń, nie musisz się o mnie martwić – pomyślałam. Czekajcie! Czy on powiedział, że się o mnie martwi? Louis się o mnie martwi? To słodkie. Nawet bardzo słodkie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, nie powinnam wychodzić, ale chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Zaraz wrócę do domu, jestem niedaleko – oznajmiłam mu, a on przez chwilę nie odzywał się ani jednym słowem. – Jesteś tam?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jestem, jestem. Zamyśliłem się tylko – wytłumaczył. – Dobrze, będę czekał na ciebie. Niedługo jedziemy do Londynu, więc pośpiesz się – powiedział, po czym zakończył połączenie. Dlaczego mam wrażenie, że coś się stało? Mam nadzieję, że kobieca intuicja mnie myli i wszystko jest w porządku.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili drzwi otworzył mi Louis. Spojrzał na mnie obojętnie, po czym wpuścił do środka. Zdjęłam buty i odłożyłam je w kąt. Oboje udaliśmy się do jadalni. Na stole był podany obiad, a mianowicie ryba z frytkami. Wszyscy mieli nałożone na talerz porcje. Po środku stała wielka miska z surówką oraz dzbanek z sokiem pomarańczowym.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mama Tomlinsona zmierzyła mnie wzrokiem i nawet delikatnie się nie uśmiechnęła. Ona naprawdę mnie nie lubi. Phoebe natomiast nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Usiadłam przy stole, a Lou obok mnie. Zaczęliśmy jeść obiad i nikt się nawet nie odezwał słowem. To jest jakiś koszmar. Zabierzcie mnie stąd.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Gdzie byłaś? – spytał cicho szatyn, jedząc przy tym frytki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przejść się. Później wstąpiłam do Starbucks – odpowiedziałam na pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Rozumiem – odezwał się. Na tym zakończyła się nasza rozmowa.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Resztę obiadu zjedliśmy w kompletnej ciszy. Uciążliwej ciszy. A ja nie miałam jak jej przerwać. Może nie patrzyłam na mamę Tommo, ale czułam, że na mnie spogląda i przeszywa moje ciało na wskroś. Byłam tutaj nieproszonym gościem. A przecież nic takiego nawet nie zrobiłam. Tylko wyszłam na krótki spacer, bo mi się nudziło.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Spodobała się Hayley pidżamka, którą jej kupiłam? – spytała się Jay Tomlinson swojemu synowi. – Ta z Hello Kitty – dopowiedziała.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak, cały czas ją nosi – odpowiedział, a jego mama uśmiechnęła się zadowolona. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ponieważ dziewczynka mówiła mi, że Louis zmusza ją do noszenia tej pidżamy, a ona jej nawet nie lubi. Niestety, nie mogłam się roześmiać, bo kobieta jeszcze bardziej nie lubiłaby mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kiedy do mnie przywieziesz moją wnuczkę? Dawno jej nie widziałam – odrzekła rodzicielka Lou, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. – Stęskniłam się za nią.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– A może ty przejedziesz do nas, hm? Weźmiesz dziewczynki ze sobą i zostaniecie na weekend – zaproponował, drapiąc się przy tym po brodzie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zastanowię się jeszcze – odrzekła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Impreza w klubie Danny'ego już się rozkręciła. Chodziłam w obcisłym stroju po lokalu i rozdawałam zamówione drinki pijanym mężczyznom i kobietom. Powoli mnie to już męczyło, ale musiałam to robić. Nie miałam innego wyjścia. Nie wiedziałam, że ludzie potrafią wypić taką ilość alkoholu. To wręcz niemożliwe.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Parkiet zapełniony był przez nastolatków i młodych dorosłych. Pachnieli potem i dymem papierosowym. Dziewczyny ocierały się o krocze chłopaków, a oni błądzili po ich ciele dłońmi. Och, rosną nam małe dziwki. Niedługo skończycie w burdelu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Obiecałaś mi jeden taniec, księżniczko –<b> </b>szepnął mi do ucha Matt, który pojawił się przy mnie ni stąd ni zowąd. Słysząc jego głos uśmiechnęłam się mimowolnie. Uwielbiałam go. – Dotrzymasz swojej obietnicy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Brunet zaciągnął mnie na parkiet. Położył dłonie na moje biodra i przysunął bliżej siebie. Założyłam ręce na jego ramiona i oboje zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Po chwili złapaliśmy się za ręce i zaczęliśmy się kręcić jak małe dzieci. Roześmialiśmy się wesoło, nie przerywając tej czynności. Matt stanął na chwilę, a po chwili zaczął mnie okręcać wokół własnej osi. Zaczęło wirować mi się w głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się tak beztrosko. Unieśliśmy prawe ręce do góry i zaczęliśmy skakać. Wziął mnie pod rękę i zaczęliśmy kręcić się w kółko. Po chwili złapał mnie za dłoń i zrobiliśmy falę. Ponownie zaczęliśmy się śmiać, a zaraz po tym zaczęliśmy tańczyć "Kaczuchy". Nawet nie zwracaliśmy uwagi na to, że leci zupełnie inna piosenka. Kiedy zakończyliśmy swój cudowny taniec, brunet przytulił mnie do siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy trzymał mnie w ramionach, spojrzeliśmy w swoje oczy. Zatonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Były takie piękne. Zaczął przybliżać swoje bladoróżowe usta do moich. Dzieliły nas tylko centymetry. Po chwili pocałował delikatnie moje malinowe wargi. Całował mnie czule. Dłonie ułożył na moich policzkach, a ja nie ruszyłam się nawet odrobinę, aczkolwiek odwzajemniłam pocałunek.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jesteś cudowna. Uszczęśliwiasz mnie jak nikt inny. Zakochałem się w tobie, księżniczko – rzekł mi na ucho, a moje oczy momentalnie wyglądały jak dwuzłotówki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co? – spytałam z niedowierzaniem. Tylko tyle potrafiłam w tej chwili powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego wyznania. Zszokował mnie totalnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kocham cię, Mandy Lane.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Louis odwiózł mnie pod sam dom. Przez całą drogę do Londynu nie odezwaliśmy się ani słowem. Nie wiem co jest tego powodem. Nie wiem dlaczego tak się zachowujemy. Nie miałam pojęcia co zrobiłam nie tak. Był na mnie zły? To mógł mi przecież o tym powiedzieć, a nie milczeć. Denerwowało mnie takie zachowanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Rozumiem, że głupio postąpiłam wychodząc sobie z jego rodzinnego domu, by się przejść, ale ludzie, mógł mnie nie zostawiać w tym głupim salonie z młodszą siostrą. O czym ja miałam z nią rozmawiać? No o czym?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam – powiedział nagle. Spojrzałam na niego pytająco. – Przepraszam za to, że tak się zachowuję. Przepraszam za to, że w ogóle się do ciebie nie odzywałem. Przepraszam za moją mamę. Przepraszam za...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nic się nie stało – przerwałam mu w połowie zdania. Posłałam mu delikatny uśmiech, a on go szybko odwzajemnił.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wiem, że zachowywałem się dziwnie. Nie wiem co mi odbiło. Po prostu Doncaster mi wszystko przypomina, a ja nadal nie umiem się pogodzić z jej śmiercią. Ale wszystko przemyślałem i postanowiłem, że trzeba zostawić przeszłość za sobą i żyć teraźniejszością. Może jej już nie ma, ale jestem ja i muszę zacząć też myśleć o sobie. Muszę powrócić do normalnego życia – wyznał.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Och, Louis, gdybyś tylko wiedział, że ona żyje, to mówiłbyś zupełnie co innego. Niestety, ode mnie się tego nie dowiesz. Zamierzam wykonać mój plan. Wykonam go perfekcyjnie. Nigdy ci nie powiem, że Mandy żyje i ma się dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co masz na myśli? – spytałam z nutką ciekawości w głosie. Czy on chce zapomnieć o niej i zachowywać się jakby nic się nie stało? Czy może po prostu nie będzie wracał wspomnieniami do tego feralnego dnia i będzie zachowywał się tak jak kiedyś? Co zamierza teraz robić? Wyrzuci ją ze swojego życia?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Umówisz się ze mną?</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-69392533191066925542014-02-26T12:01:00.000+01:002014-04-19T17:09:26.736+02:0026.<div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam przy barze i piłam drugiego drinka z kolei. No pięknie, dopiero dziesiąta, a ja już się biorę za picie. Cóż, najwyżej będę pracować pod wpływem alkoholu. Siedzę w tym zasranym klubie już siedem miesięcy i przez popierdolonego Danny'ego świadczę usługi różnym mężczyznom. Chyba nie muszę mówić jakie usługi. Czasami pracuję jako cholerna dziwka, czasami jako striptizerka, a czasami jako kelnerka. Tylko, że za każdym razem muszę mieć ten idiotyczny strój. Obiecuję, że kiedyś zabiję za to Fishera. On nie ma pojęcia jak go nienawidzę. Odebrał mi wszystko. Moją rodzinę, przyjaciół, dom, Louisa... Na dodatek zamknął u siebie w klubie i pozwala mi tylko czasami wychodzić na zewnątrz. Oczywiście zawsze muszę mieć ze sobą ochronę – Dereka i Matt'a, ponieważ Killer twierdzi, że wtedy uciekłabym stąd. Ciekawe dokąd... Do spalonego domu? Och, na pewno.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przyznam się jednak, że polubiłam tych dwóch kolesi. Matt jest moim dobrym przyjacielem. Jest dla mnie ogromnym wsparciem w trudnych chwilach, zawsze mnie pociesza, stawia drinki w barze, lecz pomimo tego nie łamie zakazów swojego szefa i wiem, że nie pomógłby mi stąd uciec. Mniejszą sympatią darzę Dereka. Na początku myślałam, że jest chujem bez uczuć i... Nie pomyliłam się. Nikt mnie tak nie wpienia jak on. Traktuje mnie jak jakąś szmatę. Czasami zdarza się, że pogadamy normalnie i pośmiejemy się trochę z mało śmiesznych żartów Matt'a, ale częściej skaczemy sobie do gardeł. Jednak muszę przyznać, że zaskoczył mnie, kiedy obronił mnie przed jednym z klientów, który gościł w klubie Danny'ego. Zapunktował tym u mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dobry kontakt miałam także z Mellody – prostytutką, która tak samo jak ja, była tutaj, ale wcale tego nie chciała. Dziewczyna jest starsza ode mnie o dwa lata. Ma czarne włosy, które zazwyczaj ma związany w koński ogon, choć w rozpuszczonych wygląda o wiele ładniej. Najbardziej w jej fryzurze podoba mi się jej grzywka. Idealnie do niej pasuje. Ma brązowe oczy i śnieżnobiały uśmiech. Tak, uśmiech ma perfekcyjny. Jest jedyną dziewczyną, z którą mogę normalnie pogadać. Reszta to wytapetowane lalunie, które są chyba najbardziej złośliwymi istotami na tym świecie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ostatnią osobą, którą toleruję tutaj jako tako jest barman. Urządzam sobie z nim krótkie pogawędki, a on stawia mi co chwilę drinki. Mężczyzna ma na imię Drake. Jest przystojnym facetem. Ma ciemne włosy i piwne oczy. Delikatny zarost na twarzy dodaje mu męskości. Jest w porządku, choć denerwuje mnie jego nachalność.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Halo, księżniczko, przystopuj z tym alkoholem – powiedział brunet, siadając na krzesełku obok mnie. – Mandy, doskonale wiesz, że Fisher cię zabije, jak znowu będziesz pijana, a ty i tak wlewasz w siebie hektolitry wódki z sokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mam go w dupie, Matt – odrzekłam, nadal pijąc ciecz ze szklaneczki. – Co dzisiaj mam w ogóle robić? – spytałam, patrząc na niego kątem oka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dzisiaj pobawisz się w kelnerkę. Szykuje się niezła impreza – rzekł, posyłając mi swój zabójczy uśmiech. – Wiem, że będziesz musiała obsługiwać przechlanych mężczyzn i kobiety, ale mam nadzieję, że znajdziesz czas na jeden taniec ze mną...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dla ciebie zawsze znajdę czas – oznajmiłam, po czym zaśmiałam się cicho. Po chwili do mojej głowy wpadł pomysł. Odwróciłam się szybko w jego stronę. – Chcę iść na spacer. Powiedz Danny'emu i zabierz ze sobą Dereka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Skarbie, on się nie zgodzi. Nie lubi kiedy wychodzisz na zewnątrz – odrzekł.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak stąd nie wyjdę to zeświruję. Proszę, Matt. Do imprezy jeszcze tyle czasu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Niech ci będzie... – odparł zrezygnowany.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jesteś kochany, kocham cię! – krzyknęłam, rzucając mu się na szyję.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: start;">
<div style="text-align: left;">
Patrzyłam raz na grób Mandy, a raz na smutnego Louisa. I tak na zmianę. Tomlinson ze smutkiem w oczach spoglądał na jej nagrobek i wygrawerowany na nim napis: "Niesamowita osoba, niesamowite wspomnienia..."</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Miałam ochotę udusić mojego brata. Albo lepszym pomysłem jest cichutkie zakradnięcie się do jego pokoju, ucięcie jaj, poćwiartowanie na kawałki i zakopanie w ogródku. Jak mógł zabić niewinną dziewczynę? Przecież to chore i nienormalne. Może Danny dla mnie jest kochanym braciszkiem, ale dla innych jest chujem bez uczuć. Wcale się nie dziwię, że ma tyle wrogów. Sam sobie ich narobił. Coraz bardziej go nie poznaję. Po śmierci naszych rodziców zmienił się nie do poznania. Tęsknię za moim dawnym bratem, który nie skrzywdziłby nawet muchy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam jak Lou cicho szepnął "tęsknie za tobą". Pewnie myślał, że tego nie słyszałam. Jednak ja doskonale wiedziałam co powiedział. W moich oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwoliłam im na wypłynięcie na wierzch. Naprawdę ją kochał. Była dla niego całym światem, a ją stracił. Współczuję mu. Bardzo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po tym jak odwiedziliśmy grób Mandy, pojechaliśmy do rodzinnego domu Tomlinsona na obiad. Dawno nie widział swojej mamy i chciał jej sprawić niespodziankę. Jego siostry były w szkole, więc niestety nie mógł ich zobaczyć. Tylko jedna z bliźniaczek została w domu, ponieważ zachorowała.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czy denerwowałam się przed spotkaniem z jego rodzicielką? Ani trochę. Byłam tylko opiekunką jego dziecka, a fakt, że przyjechał ze mną do Doncaster nie zmieniał naszych stosunków. Cóż, nadal mam zamiar wykonać swój plan, aczkolwiek na razie nadal jest tylko moim kolegą, a zarazem szefem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jego mama uważnie mi się przyglądała, gdy tylko mnie zobaczyła. Wypytywała o różne rzeczy, robiła swój własny wywiad, przeprowadzała ankietę. Chyba mnie nie polubiła, ale nie przeszkadzało mi to. Nie zależy mi na jej sympatii. Wydaję mi się, że ona uważa, że mnie coś łączy z Tomlinsonem. Najwidoczniej nie spodoba jej się ta myśl ze względu na to, że lubiła Mandy. Nie chce widzieć żadnej innej dziewczyny przy boku swojego syna. Cóż, kiedyś jednak musi do tego dojść. Czy tego chce czy nie. Louis jest już dorosły, więc może układać swoje życie jak tylko chce i z kim chce. Jego mama ma tu najmniej do gadania. Nie może mu wybierać partnerki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy Louis razem z Jay przygotowywali obiad w kuchni i plotkowali na różne tematy, ja siedziałam w salonie z jego młodszą siostrą Phoebe. Nie odzywałyśmy się zbytnio do siebie, więc panowała niezręczna cisza.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wstałam z sofy i skierowała się w stronę przedpokoju. Założyłam trampki na nogi, a dziewczynka szybko do mnie podeszła, patrząc na mnie uważnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wychodzisz? – spytała z nutką ciekawości w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Idę się przejść – odpowiedziałam wychodząc z mieszkania.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-weight: bold;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Na szczęście udało się przekonać tego dupka i pozwolił nam wyjść na zewnątrz. Razem z chłopakami od trzydziestu minut przechadzałam się po mieście. Oczywiście nie wszędzie pozwalali mi chodzić, a ja niestety musiałam się dostosowywać.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Pogoda dopisywała. Pomimo tego, że był już koniec września, to na dworze było około dwudziestu stopni Celsjusza. Jest cieplej niż w niektóre dni lipca oraz sierpnia. Cieszyłam się, że wyszłam do centrum. Przynajmniej mogłam zdjąć ten idiotyczny strój dziwki i założyć luźną bluzkę, szorty i trampki.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Weszliśmy do Starbucks i usiedliśmy przy stoliku znajdującym się blisko okna. Matt poszedł zamówić dla mnie waniliowe Frappuccino, dla Dereka Iced Coffee, a dla siebie gorącą czekoladę. Po chwili przyszedł z naszymi zamówieniami i usiadł po mojej prawej stronie na krześle obitym czarnym materiałem ze skóry.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Piliśmy swoje napoje rozmawiając o przeróżnych rzeczach, śmiejąc się na cały lokal i żartując z naszego szefa. Usłyszeliśmy dzwonek, który informował nas o tym, że ktoś właśnie wszedł do kawiarni. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i ujrzeliśmy Stana. Tak, tego Stana, u którego pracowałam kiedyś jakoś dziwka. Kiedy nas dostrzegł, podszedł do nas i przywitał się z chłopakami męskim uściskiem dłoni.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Mandy? – zdziwił się brunet. – Ale przecież ty... ty... – zaczął się jąkać, a ja posłałam mu rozbawiony uśmiech. Spojrzałam na moją ochronę, a oni kiwali do chłopaka przecząco głową. Czy tylko mi się wydaję to dziwne? – Myślałem, że wyjechałaś do Ameryki – odparł po chwili.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Nigdzie nie wyjeżdżałam – oznajmiłam mu. – Możecie mi wytłumaczyć dlaczego kiwaliście przecząco głową? – zwróciłam się tym razem do Dereka i Matta.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Ponieważ robiliśmy ćwiczenia na mięśnie szyi – odpowiedział bez namysłu jeden z nich. Oczywiście, na pewno wam uwierzę. Coś mi tu nie gra...</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Stan przysiadł się do nas do stolika i wciąż mnie uważnie obserwował. Naprawdę zdziwił się, że mnie tu zobaczył. Dlaczego sądził, że gdzieś wyjechałam? Czyli to takie plotki chodzą po Doncaster?<i> </i>"Mandy Lane po stracie rodziny, postanowiła o wszystkim zapomnieć i opuściła swoje rodzinne miasto. Przeprowadziła się do Ameryki i ma się dobrze."<i> </i>Och, gdybyście tylko znali prawdę.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Mandy, skoro widzę cię w towarzystwie chłopaków, to stwierdzam, że pracujesz teraz u Danny'ego – powiedział, a ja pokiwałam tylko twierdząco głową, uśmiechając się przy tym delikatnie. – Zazdroszczę. Ma dobrą pracownicę. Naprawdę jest zdolna. Jak Fisher kiedyś do mnie przyszedł i ona się nim zajmowała, to aż w moim gabinecie było słychać jego jęki – zwrócił się do chłopaków, którzy kiedy to usłyszeli zaczęli się śmiać. Stan od razu im zawtórował. Zaraz się przestaniesz śmiać – pomyślałam.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Muszę cię rozczarować, ponieważ tylko udawaliśmy, że do czegoś doszło. Nigdy nie tknęłabym tego pajaca nawet małym paluszkiem – oznajmiłam lekko ochrypniętym głosem, a mina mu zrzedła. Posłałam mu triumfalny uśmiech.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak to? – spytał się wyraźnie zdezorientowany.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i>– Nie jestem aż takim potworem, skarbie. Wiem, że mnie nienawidzisz i prawdę mówiąc ja też za tobą nie przepadam, ale nie mogę patrzeć jak się męczysz. Możemy pójść na pewien układ – powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco, podnosząc jedną brew do góry. – Nie będziemy się tutaj pieprzyć, bo wiem, że robisz to z przymusu, a ja potrzebuję dziewczyny, która zrobi to z czystej przyjemności. Dlatego też będziemy po prostu udawać, że do czegoś doszło.</i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Czekam na haczyk.</i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Nie ma żadnego haczyka. </i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i>– To po co to robisz? </i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Mandy, nawet nie wiesz jaką będę miał z tego satysfakcję. Ty dostaniesz swoje trzy tysiące funtów i będziesz mi wdzięczna do końca życia, a ja będę czekał na dzień, w którym oddasz mi się dobrowolnie – powiedział puszczając do mnie perskie oczko, po czym zaczął chytrze się śmiać. Ten człowiek ma naprawdę poważne problemy z głową, ale pomimo tego jestem mu cholernie wdzięczna. Nie chciałam tego robić, więc taki układ jest mi na rękę. Słysząc jednak, że Danny sądzi, iż ja kiedykolwiek prześpię się z nim z własnej woli, rozśmieszyło mnie do łez. Przecież to oczywiste, że nie będę chciała mieć z nim nic wspólnego, gdy oddam mu już pieniądze. – A teraz jęcz. </i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Słucham?</i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Głucha jesteś? Jęcz, Mandy. Przecież muszą słyszeć, że dobrze się bawimy.</i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Przypomniałam sobie tamten moment i na to wspomnienie uśmiechnęłam się mimowolnie. Może wtedy miałam problemy i wpakowałam się w niezłe bagno, ale przynajmniej miałam przy sobie bliskich. Teraz nie mam nikogo. Nikogo kto zastąpiłby mi rodzinę, przyjaciół, Louisa. Nikt się z nimi nie równa. Nikt nigdy nie będzie taki jak oni. Byli niezastąpieni. Są i zawsze będą niezastąpieni.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Spacerowałam po Doncaster. Musiałam zebrać myśli. Głupio mi było, że wyszłam z domu Louisa, ale naprawdę nie miałam ochoty tam siedzieć. Zostawił mnie z młodszą siostrą i robił obiadek z mamusią. Och, nawet nie pomyślał o tym, że może mi się tam nudzić. Myślałam o tym czy nadal mam wykonywać swoje zadanie. Nie jestem podła. Przynajmniej aż tak. Lubię Louisa, Hayley, a nawet Darcy. Nie chcę im tego robić... Jednak obiecałam to mojemu bratu. Nie łamię obietnic, a poza tym nie chcę go zawieść. Cóż, niestety muszę wykonać ten cholerny plan...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mam pojęcia dlaczego przyjechałam tutaj z Tommo. Może dlatego, że po prostu nie umiem nikomu odmówić? Zawsze zgadzam się na czyjeś warunki, propozycje. Dlaczego ja muszę być taka uległa? Nie mogę sama decydować o tym co chcę zrobić? Najwidoczniej nie<i> </i>– odezwał się głos w mojej głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Promienie słoneczne padały na moją twarz, a lekki wiaterek rozwiewał moje włosy, które delikatnie muskały moje policzki. Fantastyczne uczucie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Postanowiłam, że wstąpię do Starbucks po moje ulubione Frappuccino. Weszłam do środka i ujrzałam Matta oraz Dereka śmiejących się wniebogłosy z jakimś jeszcze innym mężczyzną przy jednym ze stolików. Pomiędzy ludźmi mojego brata było jedno puste miejsce. Czyli ktoś jeszcze musiał z nimi tutaj być.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Podeszłam do nich pewnym krokiem, a oni gdy tylko mnie zobaczyli uśmiechnęli się delikatnie. Lubiłam ich, ale nie byliśmy jakimiś wielkimi przyjaciółmi. Oni przecież tylko pracowali dla Danny'ego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie, a ty czasem nie miałaś być w Londynie? – spytał się Matt, patrząc na mnie uważnie. – Siadaj z nami – powiedział, wskazując na wolne krzesło obok ich towarzysza. Wykonałam jego polecenie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jestem tutaj na chwilę. Dzisiaj z powrotem wracam do stolicy. Muszę dokończyć swoją misję – rzekłam, a brunet razem z Derekiem pokiwali głowami. – Jestem Abigail Fisher, ale mów po prostu Abbie – przedstawiłam się chłopakowi, który siedział tuż obok mnie, podając mu w geście przywitania swoją drobną dłoń. Od razu ją uścisnął, a po chwili podrapał się po brodzie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– A więc "po prostu Abbie" – zaczął, posyłając mi wesoły uśmiech. – Nazywam się Stan Williamsom, miło mi. A ty pewnie jesteś siostrą Danny'ego, zgadłem?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Yeah – potwierdziłam jego słowa.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och, chłopaki, wychodzę tylko na chwilę do toalety, a wy już znajdujecie sobie inną dziewczynę. Czuję się zazdrosna. – Usłyszałam melodyjny, dziewczęcy głos. Spojrzałam na osobę, która właśnie usiadła naprzeciwko mnie i własnym oczom nie wierzyłam. To nie może być prawda! Ja chyba śnię. Tak, to na pewno jest sen. Zaraz się obudzę. – Cześć, jestem Mandy Lane – przywitała się ze mną.</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-54519278871898178172014-02-21T21:58:00.000+01:002016-03-29T15:17:13.017+02:0025.<div style="text-align: left;">
<b><i>Siedem miesięcy wcześniej. </i></b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Ciemność – to jedyne, co widziałam w tej chwili. Pomimo tego, że powieki miałam otwarte, to coś wciąż uniemożliwiało mi normalne widzenie. W końcu zorientowałam się, iż na oczach miałam jakąś chustę. To pewnie za jej sprawą nic nie mogłam ujrzeć. Ale po co miałby ktoś mi ją zakładać? Bezsensu. Nadgarstki okropnie mnie piekły. Były związane grubym sznurem, który z każdym ruchem moich rąk, przecinał mi skórę. Postanowiłam, iż dla własnego dobra, nie będę już poruszać dłońmi. Nasuwało mi się kolejne pytanie: Dlaczego miałam związane kończyny? Nic z tego nie rozumiałam. Moja głowa pulsowała. Bolała niemiłosiernie i miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Co było do cholery grane? Próbowałam cokolwiek sobie przypomnieć, ale bezskutecznie. Miałam kompletną pustkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych stalowych drzwi. Ktoś wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia. Wyczuwałam dwie osoby. Nie, czekajcie. Trzy. Tak, na pewno była ich trójka. Jedna z nich zapaliła światło w pokoju. Słyszałam odgłos zapalanych jarzeniówek. Jednak nadal nic nie widziałam. Poczułam, jak chustka z moich oczu została ściągnięta. Zamrugałam parę razy, aby przyzwyczaić się do jasności. Ujrzałam kilka postaci, które stały naprzeciwko mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza z nich uśmiechała się delikatnie w moją stronę. Ten uśmiech był perfekcyjny. Och tak, był cudowny. Od razu zorientowałam się, że to mężczyzna. Włożył lizaka do swojej buzi i lustrowała moją sylwetkę wzrokiem. Miał ciemne, kręcone włosy, które prawie dotykały jego ramion. Niestety, nie mogłam dostrzec koloru tęczówek. Chłopak był wysoki i bardzo dobrze zbudowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
Druga postać również była płci męskiej, jednak jego wyraz twarzy różnił się od bruneta, który stał po jego prawej stronie. Patrzył na mnie z pogardą, zabijał wzrokiem. Miałam wrażenie, iż najchętniej pozbyłby się mnie jak najszybciej. Miał brązowe włosy postawione na żel i lekki zarost.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kolejna postać wydawała mi się znajoma. O nie! Tylko nie to! Przecież to Danny Fisher. Co on tutaj robi i czego ode mnie chce? Wyczuwam kłopoty.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Danny? – spytałam, patrząc na niego. Nie wierzę, że nasze drogi znów się zeszły. Powiedzcie mi, że to tylko sen. – Gdzie ja jestem? Co ja tutaj robię? Mów!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Twoja siostra też ma taki charakterek – powiedział, a po chwili zaśmiał się gardłowo, patrząc na mnie. – Zostawcie nas samych – zwrócił się do dwóch mężczyzn znajdujących się w pomieszczeniu, a oni od razu wykonali jego rozkaz.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Pytałam ci się o coś – odezwałam się oschle. – Dlaczego jestem związana i siedzę w jakimś tajemniczym miejscu? Wypuść mnie!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och spokojnie, kochanie. Nie unoś się tak – odrzekł, a mi od tych jego czułych słówek aż chciało się wymiotować. Kto jak kto, ale on nie ma prawa się tak do mnie zwracać. – Już ci wszystko tłumaczę. Zacznę od początku. Twoja siostra pożyczyła ode mnie kupę kasy na narkotyki...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kłamiesz! – krzyknęłam przerywając mu tym sposobem w połowie zdania. Dlaczego mówi takie bzdury? – Darcy nie ćpa, nie zmyślaj takich bajeczek!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Bawi mnie to, że tak mało wiesz o swojej siostrze – rzekł, a po chwili zaśmiał się cicho. – Wracając do rzeczy. Pożyczyła ode mnie pieniądze, jednak w przeciwieństwie do ciebie, nie miała zamiaru ich zwracać. Groźby nie skutkowały, więc musiałem podjąć bardziej radykalne środki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co masz na myśli? – zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Podpaliłem twój rodzinny dom – odpowiedział od razu. Jak to podpalił mój dom? Jak on mógł? Co z moją rodziną? Czy nic im się nie stało? – Tylko ciebie chciałem uratować, skarbie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nagle wszystko zaczęło mi się przypominać. W mojej głowie pojawił się moment, kiedy to wszystko się wydarzyło. To było takie realistyczne.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Gdy skończyłam kreślić ostatnie słowo na kartce, otworzyłam szeroko okno. List złożyłam w samolocik i wyrzuciłam go przez okno. Patrzyłam jak wiatr go unosi ku niebu. Ciekawe dokąd go poniesie...</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<i>Zamknęłam okno. Poczułam głód. Złapałam za metalową klamkę, aby wyjść z pomieszczenia. Otworzyłam drzwi i ujrzałam trzech mężczyzn. Mieli na sobie kominiarki, więc nie mogłam dostrzec ich twarzy. Jeden z nich przyłożył mi szmatkę do buzi, która miała dziwny zapach. Nagle moje ciało zaczęło odmawiać mi posłuszeństwa i choć kontaktowałam co się dzieje, to nie mogłam się poruszyć. Mężczyzna wziął mnie na ręce i zaczął kierować się schodami w dół.</i><br />
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><i>– A co z mieszkaniem? – Usłyszałam czyjś głos pytający się chłopaka, który niósł mnie na rękach. Facet stanął na chwilę w miejscu.</i></i><br />
<i><i><br /></i></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Podpalamy – odrzekł od razu i wyszedł ze mną na zewnątrz. Wpakował mnie do bagażnika auta, a łza mimowolnie spłynęła po moim policzku. Nie miałam siły nic zrobić. Nawet ruszyć ręką.</i></i><br />
<i><i><br /></i></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Proszę, nie – wyszeptałam. Nic więcej nie mogłam powiedzieć.</i></i></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
– Ty draniu! – krzyknęłam.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
– To tak się teraz dziękuje za uratowanie życia? – spytał, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. – Oczywiście, musisz mi to wynagrodzić. Spokojnie, już się kiedyś tym zajmowałaś u mojego przyjaciela Stana. Tylko tutaj nie będzie tak fajnie i na pewno nie będziemy ci płacić. Teraz należysz do mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jesteś psychopatą. Powinieneś się leczyć – wyszeptałam. – Powiedz mi chociaż co z moją rodziną – zażądałam, patrząc na niego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak to co? Nie żyją. Spłonęli razem z domem, skarbie. Phil, Darcy i Hayley nie żyją, maleńka. A razem z nimi twój przyjaciel Louis, który próbował was uratować. Cóż, nie udało mu się to. – Zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy moim najbliżsi nie żyją. Ten skurwiel mi ich odebrał. Nie wierzę, że zginęli. To nie może być prawda! Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, a nawet nie chciałam. Bez nich moje życie nie ma sensu. Wolę już zostać tutaj. I tak już nie mam dla kogo żyć. Nie ma potrzeby, aby mnie ratować...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Poniedziałek. To właśnie dzisiaj zaczynałam pracę jako opiekunka Hayley. Byłam podekscytowana, ponieważ nie dość, że mój plan szedł po mojej myśli, to na dodatek mogłam pospędzać trochę czasu z malutką. Bardzo ją polubiłam. Jest cudowna, a jej uśmiech jest zabójczy. Poprawia mi nim humor. Zajmowanie się nią jest dla mnie czystą przyjemnością.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż Louis mi otworzy. Po chwili drzwi się otworzyły, a szatyn wpuścił mnie do środka. Spojrzałam w bok i ujrzałam Darcy ubierającą buty. Posłała mi delikatny uśmiech, który szybko odwzajemniłam. Wydawała się być sympatyczną dziewczyną. Nie wiem dlaczego Danny mówił, że jest złośliwa, ma niewyparzony język i nie liczy się z uczuciami innych. Wiedziałam, że jak zwykle przesadza.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dobrze, że już jesteś. Muszę zawieść grzebieluchę do szkoły, a później załatwić kilka spraw na mieście. Mała śpi na górze, zajrzyj do niej później i przygotuj jej śniadanie. Pamiętaj, że nie lubi ciepłego mleka – wyjaśnił mi wszystko z zawrotną prędkością. Jak on jest w stanie mówić tyle słów naraz? Spojrzałam na szatynkę, kiedy usłyszałam określenie <i>grzebieluchę</i>, a ona wyszeptała bezdźwięczne "Lepiej nie pytaj". – Dobra, my musimy lecieć. Poradzisz sobie, wierzę w ciebie. Do później!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I tyle ich widziałam. Szybko wpakowali się do czarnego auta i odjechali z podjazdu. Czyli zostałam sama. To znaczy nie sama, tylko z Hayley, ale ona śpi na górze. Mam teraz okazję trochę poszperać w ich rzeczach. Może się czegoś dowiem. Czegoś o czym jak zwykle Danny mi nie wspomniał.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Udałam się najpierw do sypialni Darcy. Dziewczyna miała ciekawie urządzony pokój. Jest w kształcie prostokąta. Sufit ma kremowy, a ściany koloru czerwonego grejpfruta. Podłoga wyłożona jest jasnymi panelami, a na środku znajduje się mały, włochaty dywanik w biało czarne plamy. Naprzeciwko drzwi jest okno. Na parapecie stoi kolekcja porcelanowych piesków. Pewnie je kolekcjonuje. Łóżko stoi pod oknem. Jest koloru niebieskiego w żółte kropki i granatowe pasy. Na ścianie obok łóżka wisi żółta lampka w kształcie gwiazdy. Z boku stoi szafa i biurko, na którym położony jest laptop. Nad biurkiem wiszą dwie półki, na których postawione są ramki ze zdjęciami. Dokładnie to pięć ramek. Na pierwszej fotografii znajduje się Louis, na drugiej Hayley oraz Darcy, na trzeciej jakaś szatynka, zapewne jest to słynna Mandy. Na dwóch ostatnich są kompletnie nieznani mi ludzie. Odeszłam od półek i zaczęłam przeszukiwać pokój szesnastolatki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przeszukałam chyba każdy kąt w tym pomieszczeniu, jednak nic ciekawego nie znalazłam. Są tu same rzeczy, których potrzebuje dziewczyna w jej wieku. Od przeróżnych kosmetyków po masę ubrań.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Udałam się więc do sypialni Louisa, która znajdowała się tuż obok. Pokój urządzony był w nowoczesnym stylu. Ściany były pomalowane na kremowy kolor, a podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Pierwsze co rzucało się w oczy po wejściu do pomieszczenia, to wielkie łoże. Idealnie pasowało do mebli tego samego koloru, a mianowicie ciemnego brązu i białego. Na jednej ze ścian wisiały ramki. Podeszłam bliżej, aby im się przyjrzeć i dostrzegłam bardzo piękne zdjęcie. Było podzielone na cztery miejsca i w każdym znajdowała się fotografia. Pierwsza część zdjęcia przedstawiała dwójkę małych dzieci w wieku mniej więcej dwóch lat. Od razu dostrzegłam, że jednym z nich jest Lou. W drugiej części były również dzieci, tylko że teraz o jakieś pięć lat starsze. Ponownie rozpoznałam Tommo, jednak dziewczynka była mi nieznana. W trzeciej części były te same osoby, tylko że teraz jako nastolatkowie. Ostatnia część przedstawiała Tomlinsona i tą samą dziewczynę co na poprzednich częściach. Widziałam ją również na fotografii w pokoju Darcy. Czyli to musi być Mandy. Zdjęcie to było pewnie robione przed jej śmiercią. Kolejnym ramką nie przyglądałam się już, tylko zaczęłam szperać po szafkach. Może u niego coś ciekawszego znajdę. Przynajmniej mam nadzieję.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W jednej z szuflad znalazłam czarne pudełko. Wyjęłam je i zaczęłam przeglądać jego zawartość. Było tam mnóstwo zdjęć, jakieś wisiorki i bransoletki, które zazwyczaj darowało się komuś na znak przyjaźni. Znalazłam także kartkę. Był to chyba list. Skierowany był do Louisa. Przeczytałam jego treść, a w moich oczach pojawiły się łzy. To jego ukochana wyznała mu miłość w liście przed swoją śmiercią. Ona myślała, że on jej nie kocha i umarła z tą myślą. To takie smutne. Nie zasługiwała na to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Och, Hayley – westchnęłam, kiedy dziewczynka po raz drugi w tym dniu wylała swój pomarańczowy sok na stół. Może i była urocza, ale z lekka mnie to już denerwowało. Dobra, przyznaję, okropnie mnie to denerwowało.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, Abbie. To było przez przypadek – powiedziała swoim delikatnym głosikiem, po czym spojrzała na mnie swoimi przecudnymi oczkami, a cała złość na nią wyparowała. Skubana, wiedziała, że tak będzie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Nic się nie stało. Zaraz to wytrę i wleje ci znowu do szklaneczki soku. Idź się pobaw klockami, zaraz przyjdę – oznajmiłam, a dziewczynka pokiwała tylko radośnie głową i ruszyła do swojego pokoju, aby się pobawić. Zaczęłam wycierać stolik ściereczką, po czym nalałam jej do szklanki soku. Wzięłam kubek do ręki i właśnie odwracałam się ze szklanką w bok...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Buu! – wydarł się Louis, a cała zawartość naczynia znalazła się na jego spodniach, a dokładniej na kroczu. I właśnie dlatego Lou nie powinieneś mnie straszyć. Masz za swoje. – Moje ulubione spodnie – wyszeptał smutno szatyn, wysuwając dolną wargę do przodu, a po chwili zaczął się cicho śmiać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, Tommo – powiedziałam od razu i sięgnęłam po ściereczkę, którą wycierałam stół, po czym zaczęłam wycierać materiał jego spodni. Chłopak zaczął się śmiać i najwyraźniej rozbawiła go ta sytuacja. Próbowałam szybko zetrzeć plamę, lecz dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam. Poprzez moje wycieranie krocza Louisa, jego męskość stwardniała i powiększyła się. Chyba musiałam go podniecić. Co za wstyd! Szatyn tylko chrząknął, a ja spaliłam się rumieńcem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Więc... – zaczął chłopak, ale chyba nie zamierzał dokańczać zdania. Podrapał się tylko po swojej brodzie i spojrzał na mnie zawstydzony.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Ja... – odezwałam się cicho. – Lepiej pójdę zanieść ten sok Hayley. Czeka na niego u siebie w pokoiku – oznajmiłam, nalewając do szklanki po raz kolejny pomarańczowej cieczy i szybko uciekłam z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: start;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: start;">
<div style="text-align: left;">
Namówienie Abbie, aby obejrzała ze mną i Darcy film po skończeniu pracy, było najlepszym pomysłem na jaki mogłem wpaść. Szesnastolatka wymyśliła, że obejrzymy jeden z wyciskaczy łez. Dziewczyny były zachwycone dramatem "Keith" i chyba przez półgodziny płakały, kiedy główny bohater zmarł na białaczkę. Ja na szczęście nie przeżywałem tego filmu w taki sam sposób jak one, tym bardziej, że takich filmów widziałem z setki. Nie żebym oglądał czy coś...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Darcy zostawiła mnie i Abigail samych, twierdząc, że jest zmęczona. Prawdę mówiąc cieszyłem się, że poszła położyć się spać. Teraz mogę swobodnie rozmawiać z ciemnowłosą na jakikolwiek temat.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nalałem nam do lampek białego wina i zaczęliśmy rozmawiać o czymkolwiek. Dużo się o niej dowiedziałem. Jestem ciekawą dziewczyną. Opowiedziała mi, że jej rodzice mieli wypadek samochodowy i wychowywała się tylko z o rok strasznym od niej bratem. Współczuję.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wiem co czułaś po ich stracie – powiedziałem, patrząc na nią. – Może sam nie straciłem rodziców, ale wspominałem ci już o mojej ukochanej. Przez wiele miesięcy nie mogłem dojść do siebie – rzekłem ze łzami w oczach. – Nawet nie mogłem się z nią pożegnać. Nikt nie widział jej ciała, ponieważ prawie nic z niego nie zostało po pożarze –<b> </b>oznajmiłem smutno. – Najgorsze było to, że ona nawet nie miała pojęcia, że to tylko ją kocham. Jechałem do niej żeby jej o tym powiedzieć, a kiedy znalazłem się w Doncaster, to zastałem jej dom w płomieniach.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Na pewno wiedziała, że ją kochałeś – odrzekła, patrząc w moje oczy. – Poza tym ona wcale nie odeszła od ciebie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak to? – spytałem się nie ukrywając przy tym swojej ciekawości.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mandy jest z tobą – rzekła. – O tutaj – odezwała się, kładąc swoją dłoń w miejsce, w którym znajduje się moje serce.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zawsze tam będzie – powiedziałem z delikatnym uśmiechem na twarzy. Jednak po chwili zacząłem zastanawiać się nad jej słowami i jedna rzecz mnie zdziwiła. Wydawało mi się to dziwne. – Skąd wiesz, że moja ukochana miała na imię Mandy? Nigdy ci tego przecież nie mówiłem...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mówiłeś – odparła od razu, przygryzając przy tym nerwowo swoją wargę. – Nie pamiętasz, bo było już późno, byłeś zmęczony, a poza tym wypiłeś trochę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Pewnie masz rację, przepraszam – oznajmiłem. – Muszę pojechać w końcu na jej grób. Już dawno u niej nie byłem. Pojechałabyś ze mną? Nawet jutro.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Louis, ale ja przecież muszę się opiekować Hayley – rzekła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zayn zastąpi cię w obowiązkach. Proszę, pojedź ze mną – poprosiłem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Okej, możemy jutro pojechać.</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-70780220372104963612014-02-19T15:49:00.001+01:002014-04-19T17:09:12.634+02:0024.<div>
<div style="text-align: left;">
Odwoziłem Abbie do jej domu. Jak się okazało – nie mieszkała daleko ode mnie. Dwadzieścia minut drogi samochodem, wliczając w to korki na londyńskich ulicach. W trakcie jazdy powiedziała mi, że aktualnie wynajmuje pokój u koleżanki. Podobno przyjechała do Londynu, aby znaleźć jakąś dobrze płatną pracę, ponieważ w jej rodzinnym mieście, które jest niewielkie, trudno znaleźć coś ciekawego i odpowiedniego do jej wykształcenia. Nie ukrywajmy – w stolicy jest o wiele więcej posad niż w małych mieścinach. Oznajmiła mi jednak, że na razie jeszcze nie znalazła niczego konkretnego. Słysząc jej słowa, nad moją głową pojawiła się zapalona żarówka, dokładnie tak jak we wszystkich kreskówkach, ponieważ przypomniało mi się, że miałem jej zaproponować, by pracowała u mnie. W końcu ja koniecznie potrzebuję opiekunki dla Hayley, a ona pracy. Mam nadzieję, że się zgodzi. W końcu nie mogę zostawiać małej samej w domu. To byłby już absurd.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie – zwróciłem się do dziewczyny. – Mam dla ciebie propozycję. Co powiesz na to, że opiekowałabyś się Hay podczas mojej nieobecności w domu? Wiesz, Darcy chodzi do szkoły, ja mam różne obowiązki związane z zespołem, więc sama rozumiesz. Poza tym widzę, że świetnie się z nią dogadujesz – powiedziałem, zatrzymując się na czerwonym świetle, które przed chwilą się zapaliło.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem na nią i zauważyłem, że bardzo zdziwiła ją moja propozycja. W sumie nie dziwię się jej. Znamy się zaledwie jeden dzień, a ja już jej proponuję pracę. Kiedy światło zmieniło się na kolor zielony, ruszyłem przed siebie. Kolejny raz zerknąłem w stronę Abigail, lecz teraz zamiast zdziwienia ujrzałem na jej twarzy szeroki uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Oczywiście – powiedziała, wciąż się uśmiechając. – Chętnie się zajmę malutką. Jest taka urocza – oznajmiła entuzjastycznie. Chciałem odpowiedzieć, że to po tacie jest taka urocza, jednak zachowałem ten komentarz dla siebie. Nie chciałem wyjść na zapatrzonego w siebie lalusia. Ta posada jej już przecież zajęta przez Zayna. – Od kiedy mam zacząć się nią opiekować? – zapytała z nutką ciekawości w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Od poniedziałku – odrzekłem szybko. – Adres znasz, ale na wszelki wypadek podam ci mój numer telefonu. Najlepiej by było, gdybyś przychodziła do mnie wpół do ósmej, ponieważ mniej więcej o tej godzinie zawożę Darcy do szkoły. Nie wiem czy we wszystkie dni robocze będę zajęty, ale też chciałbym czasem odpocząć od obowiązków i wyjść gdzieś ze znajomymi, więc zajmowałabyś się nią od poniedziałku do piątku. Odpowiada ci to? – spytałem, wyjaśniając jej wcześniej wszystko.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Pewnie – rzekła. Spojrzałem na nią kątem oka i zauważyłem, że na jej twarz ponownie wkradł się promienny uśmiech. Szybko podkręciła głośność piosenki lecącej w radio. – To mój ulubiony kawałek Gwen Stefani! – pisnęła uradowana i zaczęła śpiewać razem z wokalistką. – And all I know is. You've got to give me everything. Nothing less cause. You know I give you all of me. I give you everything that I am. I'm handin' over everything that I've got. Cause I wanna have a really true love. Don't ever wanna have to go and give you up. Stay up till Four In The Morning and the tears are pouring. And I want to make it worth the fight. What have we been doing for all this time? Baby if we're gonna do it, come on do it right – zaśpiewała, zamykając przy tym oczy i opierając swoją głowę o oparcie samochodu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wow! – wydusiłem z siebie po kilku sekundach. – Pięknie śpiewasz. Wiążesz z tym swoją przyszłość? – zapytałem, patrząc na drogę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie. Śpiewam, bo to lubię. Nic poza tym – odpowiedziała, a na jej policzkach dostrzegłem delikatny róż. Czy ona się właśnie zawstydziła?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Słyszałem twoją poranną rozmowę z Hayley. Więc Gwen Stefani jest twoją idolką, tak? – zapytałem, a ona jakby na potwierdzenie pokiwała głową. Po chwili ciszy zagadałem ponownie. – Czym sobie zasłużyła na miano idolki? Za co ją szanujesz?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jest świetną wokalistką, ma cudowne piosenki, które dają do myślenia. Są życiowe. Jej głos jest niesamowity. Pomimo tego, że jest sławna, to woda sodowa nie uderzyła jej do głowy. Prowadzi normalne życie. Ma męża i dzieci. Wcześniej świetnie śpiewała w zespole No Doubt. Zaprojektowała niezwykłą kolekcje ubrań. Ale przede wszystkim nadal jest sobą – wyjaśniła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dojechaliśmy pod jej dom. Okolica niczego sobie, nawet tutaj przyjemnie. Podałem jej szybko numer telefonu, a ona zapisała go na swoim czarnym BlackBerry. Po pożegnaniu się, dziewczyna wysiadła z auta i udała w stronę drzwi wejściowych, natomiast ja ruszyłem w drogę powrotną do domu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Abbie! Gdzie ty byłaś całą wczorajszą noc i co za koleś cię właśnie przywiózł? Masz mi powiedzieć wszystko jak na spowiedzi. Skąd go znasz? – spytała się Skylet, kiedy weszłam do mieszkania. Poczułam się jakby była moją mamą, a nią na pewno nigdy nie będzie. Rozumiem, że mogła się o mnie trochę martwić, ale jestem dorosła, sama potrafię o siebie zadbać. Tak bardzo chciałabym jej coś niemiłego odpowiedzieć, ale niestety nie mogę. Jest dobrą koleżanką mojego brata i nie byłby zadowolony, gdybym była dla niej zimną suką. Poza tym gdyby nie ona, to nie miałabym gdzie mieszkać w tym zasranym Londynie. Więc czy tego chcę czy nie, to należy jej się szacunek z mojej strony. Ale i tak jej nie trawię.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Spokojnie – powiedziałam, wywracając niezauważalnie oczami. – Miałam pewne trudności z zabujanym we mnie przyjacielem – odrzekłam, a na samą myśl o tym co mogło się wydarzyć przeszły mnie dreszcze. – Ale wszystko skończyło się dobrze, bo wylądowałam w domu samego Louisa Tomlinsona.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Czekaj, czekaj – rzekła blondynka, obserwując mnie dokładnie. – Tego Louisa Tomlinsona? – zapytała, a ja szybko pokiwałam twierdząco głową.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Dokładnie – oznajmiłam, uśmiechając się łobuzersko. – Moja ofiara sama do mnie przyszła. Och, to było łatwiejsze niż się spodziewałam. Spędziłam u niego noc. Cóż, może i na sofie w salonie, ale nie było tak źle. Poznałam jego córkę Hayley, ale nie było dane mi zobaczyć Darcy. Wymieniliśmy się swoimi numerami telefonu, ale to nie koniec – opowiadałam jej, a kiedy wspomniałam o tym, że to jeszcze nie koniec mojej historii, spojrzała na mnie wyczekująco. – Od poniedziałku będę pracować u niego jako opiekunka – rzekłam podekscytowana. Gdybyście tylko widzieli minę Skylet. Nie spodziewała się, że tak dobrze mi pójdzie. Ona chyba jeszcze nie wie jakie ja rzeczy potrafię robić. Wszystko zawsze idzie zgodnie z moim planem. Naprawdę zawsze. Zawsze dopnę swojego. Po trupach do celu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Jak mi jeszcze powiesz, że się z nim przespałaś, to zacznę się chyba do ciebie zwracać "Dziewczyno, dla której nic nie jest niemożliwe"<i> </i>– rzekła, a po chwili zaśmiała się cicho. Posłałam jej łobuzerskie spojrzenie, a ona otworzyła ze zdziwienia buzię. – Powiedz, że żartujesz!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– No oczywiście, że żartuję – odezwałam się od razu. – Nie chodzę z pierwszym lepszym do łóżka. Mam swoją godność – wyjaśniłam, nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego. – Mniejsza. Jeśli mogłabyś to dla mnie zrobić, to zadzwoń do Danny'ego i zdaj mu relacje, a ja pójdę w końcu wziąć kąpiel, bo umieram. Czuję się jakbym nie myła się od miesiąca.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och – wymsknęło się dziewczynie. – To ty nic nie wiesz? – spytała się.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czego niby nie wiem? – zapytałam się z przerażeniem w oczach. Zabrzmiało to tak, jakby mojemu braciszkowi coś się stało. Mam nadzieję, że nie jest to prawdą, bo chyba zaraz zemdleję. Niech ona coś w końcu powie!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– My nie gadamy ze sobą – powiedziała, a mi jakoś zrobiło się lżej na sercu. Ale dlaczego niby oni ze sobą nie rozmawiają? Musi być jakiś powód.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jak to? Przecież musiał jakoś się z tobą skontaktować żeby załatwić mi pokój u ciebie, prawda? – Spojrzałam na nią pytająco, a ta przygryzła nerwowo wargę. Okej, coś mi tu nie gra. Naprawdę myślałam, że mają dobre relacje ze sobą. Ba! Miałam wrażenie, że są przyjaciółmi!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie – odpowiedziała, a ja już kompletnie nie miałam pojęcia o co jej chodzi. Jak to <i>nie</i>? Co ma oznaczać to <i>nie</i>? – Rozmawiałam przez telefon z naszym wspólnym przyjacielem i to on mi wszystko wyjaśnił. To dla niego spełniłam tą prośbę i mam zamiar ci pomóc, a nie dla Danny'ego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Myślałam, że się przyjaźnicie – rzekłam, patrząc na nią uważnie. Wciąż ilustrowałam wzrokiem jej smukłą twarz. – Dlaczego ze sobą nie rozmawiacie? – spytałam z nieukrywaną ciekawością w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zabił mi brata.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Ty popierdolony kutasie! – krzyknęłam, kiedy mój brat w końcu raczył odebrać ode mnie telefon. – Chyba zapomniałeś mi o czymś powiedzieć. Jesteśmy rodzeństwem do cholery, a ty nawet mi nie powiedziałeś, że nie rozmawiasz ze Skylet! W sumie po tym co zrobiłeś, to wcale jej się nie dziwię, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego – powiedziałam oschle do Danny'ego. Może nie przepadam za blondynką, ale po tym jak mi opowiedziała swoją historię z moim braciszkiem, to zrobiło mi się jej naprawdę żal. Przed oczami pojawił mi się moment z przed kilku minut, kiedy wszystko mi opowiadała. Dlaczego ja o tym wcześniej nie wiedziałam?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i>–</i> <i>Byliśmy ze sobą jakiś rok – zaczęła swoją historię, patrząc na mnie ze łzami w oczach. – Było wspaniale. Danny był taki romantyczny, kochany, dbał o mnie, ale potem... – przerwała na chwilę, aby wziąć porządny wdech, co pomagało jej nie rozpłakać się. – Potem dołączył do tego gangu. Wasza rodzinna tradycja, prawda? Zmienił się. Stał się oschły, nie poświęcał mi już czasu, a ja każdego dnia coraz bardziej bałam się, że go stracę. I tak się stało. Straciłam go. Prawdziwy Danny umarł już dawno temu </i>–<i> powiedziała, a gorzka łza spłynęła jej po policzku. – Na początku jakoś to wszystko znosiłam, ale odeszłam od niego, kiedy zabił mi brata. Podobno Alex, mój braciszek, wisiał mu kupę kasy, ale do cholery to nie znaczy, że musiał go od razu zabijać! On miał dopiero osiemnaście lat! Przed nim było jeszcze całe życie! – wybuchła. – Killer nie liczył się z uczuciami innych. Nawet najbliższych. Mimo wszystko nie wydałam go na policje. Ale nie chcę mieć już z nim nic wspólnego –</i> <i>powiedziała, przyglądając mi się uważnie. – W ogóle co to za pseudonim "Killer"? To chore. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i>– Skoro nie chcesz mieć z nim nic wspólnego to dlaczego mi pomagasz? Przecież doskonale wiesz, że to jego plan. Po co to wszystko robisz? Jaki masz w tym cel? – spytałam z nutką ciekawości w głosie.</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<i></i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Ta dziewczyna wisi mu pieniądze. Dokładnie tak samo jak mój brat. Nie chcę aby i tym razem zginęły niewinne osoby </i>– <i>wyjaśniła.</i></i></div>
<i>
</i><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<i></i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Już zginęły. </i></i></div>
<i>
</i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Naprawdę nie miałam pojęcia, że Skylet z nim była. Dlaczego ja o wszystkim muszę dowiadywać się jako ostatnia? Przecież powinien mi to wcześniej powiedzieć. Wtedy nie byłabym dla niej taka niemiła. Może nic jej nie mówiłam, ale nie chciałaby poznać moich myśli, kiedy ją widzę. Dlaczego po tej historii zaczęłam ją bardziej lubić? Nie mam pojęcia, ale tak się stało.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<i>– </i>Abbie? <i>–</i><b style="font-style: italic;"> </b>Usłyszałam pytający głos po drugiej stronie słuchawki, lecz nie należał on do mojego brata. Należał do Louisa. Och, tylko nie mówcie mi, że właśnie do niego zadzwoniłam i nazwałam go popierdolonym kutasem. No pięknie. <i>– </i>Czy aby na pewno chciałaś zadzwonić do mnie?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>– </i>Przepraszam cię ogromnie, Lou. To pomyłka. Miałam zadzwonić do kogoś innego. Jeszcze raz przepraszam <i>– </i>powiedziałam i zrobiło mi się strasznie głupio. Co on teraz sobie o mnie pomyśli?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>– </i>Na pewno to nie ja jestem twoim zdaniem tym popierdolonym kutasem? <i>– </i>spytał śmiejąc się cicho. Rozbawiła go ta sytuacja.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>– </i>Na pewno <i>– </i>potwierdziłam od razu. – Do zobaczenia w poniedziałek, trzymaj się – powiedziałam i zakończyłam połączenie.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Kiedy Abigail zakończyła połączenie, zacząłem się cicho śmiać. Totalnie poprawiła mi tym humor. Już wiem do kogo się teraz będę zwracał, gdy coś mnie zdenerwuje, bądź gdy będzie mi smutno. Tylko ciekawi mnie jedna rzecz. Kogo chciała obrzucić takimi ładnymi epitetami? To znaczy sama powiedziała do tego kogoś, że są rodzeństwem, ale nadal nie wiem czy to chłopak czy dziewczyna... Na pewno ma brata! Kto do swojej siostry mówiłby "Ty pierdolony kutasie"? No dobrze, może i ja tak się zwracam do Lottie albo Fizzy, ale to nie oznacza, że inni też tak mówią do swoich sióstr.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Z czego się śmiejesz? Kto dzwonił? – spytała Darcy, siedząc koło mnie na sofie i wcinając waniliowe lody z karmelową polewą. Ostatnio tyle je, jakby była w ciąży. Jezu, mam nadzieję, że nie. Nie wydaję mi się, aby ona to robiła. Przecież jest taka młoda. W sumie kto ją tam wie. Lepiej już nie kraczę. Nie wiem co bym zrobił, gdyby okazało się to prawdą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie – odpowiedziałem szybko i ponownie wybuchłem głośnym śmiechem. Znowu przypomniał mi się ten moment sprzed kilku minut.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co za Abbie? – zapytała zdziwiona. No tak, przecież szatynka jeszcze nie zdążyła jej poznać. Odwiozłem do domu ciemnowłosą zanim szesnastolatka się obudziła. Straszny z niej leń. Jak można wstawać o tak później porze?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nowa opiekunka Hayley. Bardzo zabawna dziewczyna. Ma świetny kontakt z malutką – odpowiedziałem szybko. – W poniedziałek ją poznasz.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jakim cudem załatwiłeś nową opiekunkę, skoro byłeś na imprezie, po niej wróciłeś od razu do domu i położyłeś się spać, a wstałeś niedawno? – spytała patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mała, ja jestem Louis Tomlinson. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. </div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-49096250082807927852014-02-16T22:06:00.001+01:002014-04-19T17:08:29.674+02:0023.<div style="text-align: left;">
Zegarek wiszący na ścianie w domu Tomlinsona wskazywał kilka minut po północy. Jakiś czas temu chłopak przyprowadził mnie do siebie, abym odpoczęła po napaści Lucasa. Prawdę mówiąc spodobał mi się ten gest. Przecież on mnie kompletnie nie zna. Pomimo tego mi pomógł. Może powinnam sobie odpuścić głupi plan Danny'ego i nie oczarowywać swoim urokiem Louisa? Przecież on nie jest niczemu winny. To wszystko przez tą małolatę Darcy. Gdyby nie ona, to wcale mnie tutaj by nie było. Pewnie imprezowałabym razem z Cailin i innymi przyjaciółkami. Niestety, byłam w popieprzonym Londynie i prawie zostałam zgwałcona przez najlepszego przyjaciela. Wróć! Byłego najlepszego przyjaciela. Został skreślony z mojego życia. Nie powiem o niczym Danny'emu, bo ten zabiłby pewnie Lucasa, a tego wolałabym uniknąć. Bądź co bądź byliśmy kiedyś przyjaciółmi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Trochę czuję się winna. Gdybym nie robiła mu na złość i nie sprawiała, aby był o mnie okropnie zazdrosny, to pewnie ta sytuacja nie miała by miejsca. Jestem okrutną jędzą. Może Lu postąpił źle, ale sama sobie na to zasłużyłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili do pomieszczenia wszedł szatyn z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podał mi kubek gorącej herbaty, po czym usiadł naprzeciwko mnie na skórzanym fotelu. Upiłam kilka łyków gorącej cieszy, a następnie odłożyłam naczynie na stolik. Muszę przyznać, że chłopak bardzo o mnie zadbał. Przetransportował mnie do swojego domu, zaprowadził do salonu, ułożył na wygodnej sofie, przykrył kocem, a później przyniósł herbatę. Cudowny chłopak. Jego ukochana pewnie miała z nim wspaniale. Zazdroszczę jej. Też chciałabym w końcu spotkać odpowiedniego dla siebie chłopaka, który umiałby o mnie zadbać, troszczyłby się o mnie, a przede wszystkim kochał by mnie całym sercem i nigdy nie pozwoliłby nikomu mnie skrzywdzić. Cóż, prawdę mówiąc tymi wszystkimi rzeczami zajmuje się Danny, ale sami wiecie o co mi chodzi. Nie chciałabym takiej miłości jaką ofiaruje mi mój brat. Chciałabym miłość od mężczyzny, który chce ze mną spędzić resztę życia i mieć gromadkę dzieci. Każda dziewczyna o tym marzy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dziękuję ci za pomoc. Naprawdę nie wiem co bym zrobiła, gdybyś się wtedy nie zjawił. Spadłeś mi po prostu z nieba – powiedziałam, posyłając mu delikatny uśmiech. Nie traciłam z szatynem kontaktu wzrokowego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Każdy na moim miejscu postąpiłby dokładnie tak samo. Nie masz za co mi dziękować, serio – odrzekł, wciąż ilustrując moją sylwetkę wzrokiem. Przyznam, że trochę mnie to peszyło i onieśmielało. – Znałaś tego chłopaka?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Niestety tak – westchnęłam, biorąc ze stoliczka kubek. Wzięłam kilka małych łyków gorącej, brązowej cieczy. Piłam powoli, aby nie poparzyć sobie języka. – Lucas jest, a raczej był moim najlepszym przyjacielem. Nie wiem co w niego wstąpiło. Nigdy się tak nie zachowywał.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nikomu już nie można ufać – powiedział, drapiąc się po brodzie. – Sam się o tym wczoraj przekonałem. Zatrudniłem opiekunkę dla mojej córeczki, ponieważ nie ma mnie często w domu. Kiedy przyszedłem do domu, to okazało się, że niania zabawia się ze swoim chłopakiem na sofie, na której właśnie siedzisz, a mała sama bawiła się na górze. Bez żadnej opieki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Danny nic mi nie wspomniał o tym, że Louis ma córkę. Myślałam, że mieszka tutaj tylko z Darcy – siostrą swojej zmarłej ukochanej. Nie spodziewałam się tego. Totalnie mnie zaskoczył.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– To faktycznie nieźle – powiedziałam, a usta ścisnęłam tak mocno, że powstała tylko jedna wąska linia. – Masz córkę? Och, czyli można powiedzieć, że masz idealne życie? Przystojny, młody mężczyzna, mieszkający w pięknym mieszkaniu. Na dodatek masz córkę i domyślam się, że żonę również. Zazdroszczę – zgadałam do niego.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie do końca – powiedział ze smutkiem w oczach. Miałam wrażenie, że zaraz się popłacze. Zrobiło mi się naprawdę szkoda Louisa. Mogłam o tym nie wspominać. – Moja ukochana zmarła siedem miesięcy temu w pożarze. Teraz muszę sam wychowywać naszą córeczkę, a na dodatek jej siostrę, ponieważ nie miała już nikogo. Jej tata również zginął w tym pożarze, natomiast mama ponad rok przed tym zdarzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przykro mi, przyjmij moje wyrazy współczucia – powiedziałam, patrząc w jego niebieskie tęczówki. – Jaka ja jestem głupia. Nie powinnam w ogóle o takich rzeczach mówić. Przepraszam. Naprawdę przepraszam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie masz za co. Skąd mogłaś o tym wiedzieć? Nie przejmuj się – rzekł, a mi zrobiło się głupio, bo tak się jakoś dziwnie złożyło, że o tym akurat wiedziałam. – My tu tak tutaj rozmawiamy, a ja nawet nie znam twojego imienia. Zdradzisz mi jak się nazywasz czy mam zacząć zgadywać?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abigail Fisher. Jednak wolę, kiedy ludzie mówią do mnie Abbie – oznajmiłam, a on słysząc moje nazwisko wyraźnie się poddenerwował. – Coś... coś nie tak?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie, nie, nie – zapewnił mnie szybko. Jednak ja wiedziałam, że to na pewno ma związek z moim bratem. – Po prostu znałem jednego Fishera. Bardzo namieszał w życiu mojej ukochanej. Wiesz, groźby, długi i te sprawy. Zresztą nieważne. Stare dzieje. Poza tym on mieszka w Doncaster, a nie w Londynie, więc na pewno go nie znasz – powiedział, patrząc na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy. Miałam rację! Na sto procent mówił teraz o moim braciszku. Co za kutas, nic mi nie powiedział, że groził tej całej Mandy. Co jeszcze przede mną ukrywa? – Nie masz czasem rodziny w Doncaster, prawda? – spytał z nutką ciekawości w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie, nie mam – skłamałam, uśmiechając się delikatnie. Postanowiłam zmienić szybko temat. – Ty mi się nie musisz przedstawiać. Widziałam cię kiedyś w telewizji. Louis, mam rację?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak, Louis Tomlinson we własnej osobie – powiedział, wypinając dumnie klatkę piersiową do przodu, na co ja zaśmiałam się cicho. Po chwili szatyn zaczął śmiać się razem ze mną. Miał taki melodyjny śmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zaraz będę się zbierać do swojego domu. Zawróciłam ci tylko niepotrzebnie głowę – oznajmiłam, mając zamiar wstać z sofy, jednak ten uniemożliwił mi to przytrzymując mnie za nadgarstek.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Chyba oszalałaś, skoro myślisz, że cię tak łatwo wypuszczę. Przecież ten chłopak może ci coś zrobić po drodze do domu. Możesz zostać u mnie na noc, a rano odwiozę cię do domu. I nie ma, że nie – powiedział, głosem nieznoszącym sprzeciwów. Odpowiedziałam tylko krótkie: "Dobrze, tato".</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Mój sen o jednorożcach przerwało mi dziwne uczucie. Czułam jak ktoś mi się przygląda. Miałam wrażenie, że nawet słyszę oddech tej osoby.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam leniwie oczy i ujrzałam przed sobą małą dziewczynkę. Więc to jest pewnie słynna Hayley – córka Mandy oraz Tomlinsona. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, brązowymi tęczówkami. Zdziwiło mnie to. W końcu Louis ma niebieskie oczy. Może po prostu ma je po mamie lub dziadkach? Zresztą, nie powinno mnie to wcale interesować. To tylko zwykłe tęczówki. Nic szczególnego. Dziewczynka miała brązowe włosy i uśmiechała się do mnie uroczo, ukazując przy tym swoje maleńkie ząbki. Była naprawdę słodkim dzieckiem, które chciałoby się tylko ściskać i nie wypuszczać z objęć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Cześć – powiedziała do mnie delikatnym, a zarazem aksamitnym głosikiem, marszcząc przy tym swój nosek. – Kim jesteś? – spytała, wciąż mi się przyglądając. Posłałam jej delikatny uśmiech i ułożyłam się na sofie w pozycji siedzącej. Dziewczynka szybko usiadła koło mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jestem Abbie – oznajmiłam. Dopiero po chwili zauważyłam, że szatynka jest ubrana w pidżamkę z Hello Kitty. Wyglądała w niej przeuroczo. – Lubisz tego kotka? – zagadałam, wskazując na jej strój.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie za bardzo, ale mama Louisa mi ją ostatnio kupiła i ten każe mi w niej chodzić – westchnęła, a po chwili cicho zachichotała. Czyli ona nie wie, że Louis jest jej tatą? Ale dlaczego? Niczego już nie rozumiem. – Tylko mu nie mów, że mi się nie podoba ta pidżama, ok? – Spojrzała na mnie uważnie, posyłając mi promienny uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie ma sprawy, to będzie nasza mała tajemnica – odrzekłam, a Hayley roześmiała się wesoło, siadając na moje kolana. Już polubiłam tego malutkiego aniołka. Chciałabym mieć taką córeczkę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Szatynka zaczęła mi opowiadać swój dzisiejszy sen. Śniło jej się, że była w wesołym miasteczku i świetnie się bawiła, lecz później wszyscy nagle poznikali i została sama. Podobno strasznie się bała, jednakże po chwili pojawił się Louis, trzymający w ręku watę cukrową. Zabrał ją do krainy krasnoludków, ale po chwili znalazła się na innej planecie. Widzę, że ta dziewczynka ma jeszcze bardziej porąbane sny od moich. W sumie i tak nic nie przebije snu o tym, jak goniła mnie zakonnica na hulajnodze. Nie, w sumie najdziwniejszy sen miałam w wieku siedmiu lat. Gadałam ze swoim samochodem, a on uznał, że jestem księżniczką. Skąd to się wszystko bierze?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nigdy nie przypuszczałabym, że dziewczynka, która ma trzy i pół latka może okazać się świetną towarzyską do rozmów. Jest mądra i ma więcej oleju w głowie niż niektórzy nastolatkowie. Do tego jest strasznie słodka i urocza, że po prostu mam ochotę ją tulić i tulić i tulić i nigdy nie puszczać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kto jest twoim idolem? – zapytała Hayley. – Ja na przykład bardzo lubię Demi Lovato. Louis ciągle puszcza mi jej piosenki, bo wie, że strasznie mi się podobają. Czasami też słucham One Direction. Wiesz, że Lou śpiewa w tym zespole?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak, wiem, że Tommo jest w tym zespole. Ale powiem ci w sekrecie, że nigdy nie słyszałam ich ani jednej piosenki. Tylko mu nie mów, bo na pewno będzie mu smutno z tego powodu – szepnęłam jej na ucho, a szatynka pokiwała radośnie główką. – Moją idolką jest Gwen Stefani, ale bardziej podobały mi się jej piosenki, kiedy śpiewała w zespole No Doubt.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nigdy o niej nie słyszałam – przyznała szczerze. – Abbie, czy ty też uważasz, że Harry jest najprzystojniejszy z zespołu? Ma takie fajne miękkie loki. Lubię je dotykać. Do tego jest taki zabawny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Trochę zdziwiło mnie to, że dziecko w takim wieku pyta mnie o najprzystojniejszego kolesia z zespołu. Cóż, ta dziewczynka pewnie nie raz mnie jeszcze zadziwi, o ile będzie dane mi ją spotkać. Prawdę mówiąc, to zapomniałam już o tym całym planie. Naprawdę polubiłam Louisa i Hayley, więc nie wiem czy mam odwagę im to zrobić. Ale w końcu Danny to mój brat i kocham go strasznie. Nie mogę go zawieść. Nie poznałam tylko jeszcze Darcy, a to przecież o nią w tym całym planie chodzi. Ciekawe jaki ona ma charakter. Podobno ma strasznie cięty język, ale mój braciszek jak zwykle pewnie przesadza. Nie może być taka zła...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Przysłuchiwałem się rozmowie Hayley oraz Abbie. Nie wiem dlaczego, ale widząc jak im się dobrze rozmawia, na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Może nie znałem ciemnowłosej i kompletnie nic o niej nie wiedziałem, to sprawiała wrażenie dobrej i miłej dziewczyny. Cieszyło mnie to, że ma wspaniały kontakt z moją córeczką. Może zgodziłaby się na zostanie jej opiekunką? W sumie to nie jest głupi pomysł. Na pewno świetnie by się razem bawiły i spędzały czas w przemiłej atmosferze. Wydaję mi się, że Abigail jest godną zaufania osobą i nie postąpiłaby tak samo jak poprzednia opiekunka małej. Muszę jej zaproponować tą pracę. Może akurat się uda i nie będę musiał zamartwiać się tym, że nie mam z kim zostawiać Hayley. Przez dwa dni nie będę miał z tym problemu, ponieważ jest weekend, więc w razie czego szatynką zajmie się Darcy. Ale co zrobię jeśli będę musiał iść do studia, bądź na jakiś wywiad, a szesnastolatka będzie w szkole? No właśnie. Dlatego muszę zapytać Abbie czy zgodziłaby się zostać opiekunką Hay. Powinna się zgodzić. W końcu to dość przyjemne zajęcie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy usłyszałem, że moja córeczka pyta się dziewczynie o najprzystojniejszego chłopaka z zespołu, to o mało co nie wybuchnąłem śmiechem. Widać, że mała ma takie cudowne pomysły na pytania po tatusiu. Naprawdę nie wiem co malutka widzi w Harrym. Ale odkąd tylko go poznała, to szaleje na jego punkcie. Czy te jego loki naprawdę są takie świetne? Chyba tak, skoro zachwyca się nimi nawet moja trzy i pół letnia córeczka. A trzeba przyznać, że mała jest strasznie wybredna.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– No nie wiem... – powiedziała Abbie, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Wydaję mi się, że najprzystojniejszy jest Zayn. Wygląda na takiego niegrzecznego faceta. Uwielbiam takich mężczyzn – oznajmiła, uśmiechając się przy tym promiennie i przygryzając swoją malinową wargę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– No wy chyba sobie żartujecie! – krzyknąłem, wchodząc do salonu, zaraz po tym jak dziewczyna stwierdziła, że to Malik jest najprzystojniejszy. Zrobiłem udawaną obrażoną minę i mierzyłem je wzrokiem. – Serio mówicie? Harry i Zayn najprzystojniejsi? Wy chyba mi się dokładnie nie przyglądałyście. Przecież jestem niczym bóg seksu. Czy wy nie widzicie tych pięknych niebieskich oczu i tego perfekcyjnego uśmiechu? Halo dziewczyny, przed wami stoi metr dziewięćdziesiąt czystego seksapilu. Powinnyście być zachwycone tym, że takie ciacho jak ja z wami w ogóle rozmawia – mówiłem gestykulując przy tym swoimi rękoma. Hayley i Abbie tylko się ze mnie wciąż śmiały. <i>Hej! To nie miało was rozśmieszyć. Ja mówię całkiem poważnie. Nie śmiejcie się ze mnie...</i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zapomniałeś dodać, że jesteś strasznie skromny – zwróciła się do mnie ciemnowłosa, po czym posłała mi zabójczy uśmiech. – O! I masz całkiem niezły tyłek – powiedziała, a po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Czy ty patrzyłaś na mój seksowny tyłek? – spytałem, wciąż się jej przyglądając. Dopiero teraz dostrzegłem, że miała cudownie hipnotyzujące oczy. <i>Tomlinson, opanuj się. Przecież to tylko oczy. Piękne oczy.</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Może – oznajmiła, przygryzając przy tym nieśmiało swoją malinową wargę. Roześmiała się wesoło, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Strasznie przypomina mi Mandy. Moja ukochana też zawsze przygryzała swoją dolną, bladoróżową wargę. Pamiętam jak doprowadzała mnie tym do szaleństwa. Usta mojej małej Mandy Lane sprawiały, że coraz bardziej jej pragnąłem. Przed moimi oczami pojawił się moment, kiedy po raz kolejny to zrobiła. Znowu oblizała swoje wargi. Zupełnie nieświadomie. To właśnie wtedy rzuciłem się na nią niczym wygłodniałe zwierze, pragnące wciąż całować jej słodkie usta. To wtedy dowiedziałem się, że mam przepiękną córkę. To wtedy wszystko się zmieniło.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Przyjaciółka spojrzała w moje oczy, a mnie naszła ochota na posmakowanie jej malinowych ust, które przed chwilą oblizała. Nie wiedziała, że tym sposobem doprowadziła mnie do szaleństwa.</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<i></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="display: inline !important; text-align: left;">
<i>Wpiłem się w jej wargi, a ona zszokowana, dopiero po chwili odwzajemniła mój pocałunek. Uniosłem ją za pośladki do góry i usadowiłem ją na swoich biodrach, a dziewczyna oplotła mnie nogami w pasie. Całowałem ją zachłannie, a rękoma błądziłem po jej plecach. Usłyszałem jak drzwi od łazienki się otwierają i równocześnie z Mandy spojrzeliśmy w tą stronę. Ujrzeliśmy Darcy z założonymi rękoma na klatce piersiowej.</i></div>
<i></i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><i></i></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><i><br /></i></i></div>
<br />
<div style="display: inline !important; text-align: left;">
<i>– O kurde, tylko mi nie mówcie, że kolejne dziecko sobie robicie...</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
Pokiwałem głową, aby w ten sposób sprawić by ten obraz zniknął z mojej głowy. Nie chodzi o to, że nie lubiłem wspominać mojej ukochanej. Wręcz przeciwnie, aczkolwiek sprawiało mi to ogromny ból. Nie chciałem się popłakać przy Abbie. Tęskniłem za Mandy. Okropnie tęskniłem. Codziennie, kiedy kładłem się spać pojawiała się przed moimi oczami. Kochałem w niej wszystko. Kochałem jej sposób mówienia. Kochałem jej aksamitny głos i te delikatne rysy twarzy. Kochałem kiedy się śmiała. Kochałem kiedy się denerwowała, bo wtedy wyglądała tak słodko. Oddałbym wszystko żeby chociaż ostatni raz zobaczyć ją uśmiechniętą. Proszę kochanie, wróć do mnie, bo bez ciebie nie daję sobie rady. Zmieniłaś mój świat na lepszy.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wszystko w porządku? – spytała się ciemnowłosa, kiedy zauważyła, że się zamyśliłem i od kilku minut nic nie mówiłem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak, w jak najlepszym – odpowiedziałem, delikatnie uśmiechając się do niej. – Masz ochotę na jajecznicę? – zapytałem, dokładnie ją obserwując.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jasne, umieram z głodu.</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-74051619214071222032014-02-14T19:19:00.000+01:002014-04-19T17:08:28.493+02:0022.<div style="text-align: left;">
Poruszałam się na parkiecie w rytm muzyki, ocierając się przy tym o spoconych ludzi tańczących obok mnie. Alkohol krążył po moim ciele i sprawiał, że czułam się niesamowicie. Już na samym początku imprezy zgubiłam gdzieś w tłumie Skylet, lecz nie przejmowałam się tym zbytnio. Nie potrzebowałam jej by się dobrze bawić. Faceci sami stawiali mi drinki, myśląc, że w ten sposób zwrócą na siebie moją uwagę. Niestety, żaden z nich nie był na tyle ciekawy, abym mogła na dłużej się nim zainteresować.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam czyjeś męskie dłonie na moich biodrach. Mężczyzna przysunął się do mnie bliżej, a ja stojąc tyłem do niego, owinęłam swoje ręce na jego szyi. Ocierałam się o jego krocze, sprawiając, że jego męskość stawała się coraz bardziej twardsza. Uwielbiałam kokietować w ten sposób facetów, by później zostawić ich samym. Nie chodziłam do łóżka z byle kim. Mam swój honor.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak złapał mnie dłonie i odwrócił tak, abym stała przodem do niego. Moje oczy momentalnie się otworzyły, kiedy ujrzałam mojego przyjaciela Lucasa. Co ten idiota tutaj robi? Wydaję mi się, że Danny nie był na tyle głupi, aby mu powiedzieć o planie i o tym, że znajduję się w Londynie, zważając na to, że nie darzy sympatią mojego przyjaciela. Więc skąd on wiedział, że znajduję się na tej imprezie? Chyba, że był to przypadek...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy sobie wyobrażam, że właśnie ocierałam się o jego krocze, to aż mi się chcę wymiotować. Brunet jest przystojnym mężczyzną, aczkolwiek w jego towarzystwie czuję się jak z bratem. To jest dokładnie tak samo jakbym przed chwilą tańczyła z Danny'm. No więc właśnie...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Lucas, a co ty do cholery tutaj robisz? – spytałam, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Pomimo głośnej muzyki lecącej w pomieszczeniu, chłopak doskonale wiedział co do niego mówiłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ciebie też miło widzieć, Abbie – powiedział sarkastycznie, śmiejąc się przy tym cicho. Mi jednak nie było za bardzo do śmiechu. – Wiesz, prawdę mówiąc, to ciebie mogę spytać dokładnie o to samo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jakoś nie wydaję mi się, że to jest zwykły przypadek. Dziwne, że znaleźliśmy się w tym samym miejscu o tym samym czasie, skoro obydwoje nie mieszkamy w Londynie. Mów prawdę – odrzekłam, wbijając palec w jego klatkę piersiową. Chłopak podrapał się po brodzie i spojrzał w moje oczy. Cały czas milczał, co swoją drogą bardzo mnie denerwowało. – No dalej, czekam. Nie mamy całej nocy, więc się sprężaj.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tak jakby cię śledziłem – powiedział cicho. Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam, ale jeśli okaże się prawdą, że Lucas mnie śledził, to chyba wpadnę w szał. Co on sobie wyobraża?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Zabawne, wydawało mi się, że powiedziałeś, że mnie śledziłeś – rzekłam i zaśmiałam się fałszywie. Jednak kiedy chłopak cały czas milczał, zdałam sobie sprawę, że wcale nie żartuje. – Lecz się – oznajmiłam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia. Niestety, chłopak podążał za mną. On ma chyba jakąś poważną obsesję. Sprawia, że zaczynam się go obawiać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie, poczekaj, to nie tak jak myślisz! – krzyczał, wciąż za mną idąc. To nie jest normalne, on naprawdę powinien być pod stałą opieką psychiatry.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Daj mi spokój – powiedziałam na tyle głośno, że Lucas na pewno mnie usłyszał. W końcu udało przedostać mi się do wyjścia z klubu. Wyszłam na świeże powietrze. Od razu w twarz buchnęło mnie zimne powietrze. Wzięłam głęboki wdech, by po chwili wypuścić ze świstem powietrze z ust. Wiatr rozwiewał moje ciemne włosy na wszystkie możliwe strony. Odeszłam kilka kroków od klubu. Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam, że mój przyjaciel właśnie wyszedł z imprezy i zaczął się kierować w moją stronę. <i>O nie!</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Muszę podziękować tym wariatom za to, że mnie tutaj wyciągnęli. Już dawno tak świetnie się nie bawiłem. Na szczęście żaden z nas nie wypił za dużo, więc nie wyglądaliśmy jak siedem nieszczęść. Cały czas dopisywały nam humory i prawdę mówiąc zapomniałem już o tej całej sprawie z nianią Hayley. Przecież zawsze mogę znaleźć kogoś innego na tą posadę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili dostrzegłem kelnerkę, która rozdawała drinki pijanym nastolatką i młodym dorosłym. Przypomniało mi się jak to kiedyś Mandy pracowała jako kelnerka w klubie. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a w głowie pojawił się obraz z tamtego momentu. Miałem wrażenie, że cofnąłem się w czasie i jeszcze raz przeżywałem to samo. Wszystko było takie rzeczywiste.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<i>– Przepraszam, nie chciałem – zwróciłem się do dziewczyny, ale gdy tylko dostrzegłem jej delikatną twarz, moja szczęka mimowolnie opadła na dół, a oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Momentalnie zagotowało się we mnie. – Mandy, co ty tu do cholery robisz? Na dodatek w takim stroju – rzekłem, wskazując ręką na jej skąpy strój.</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<i></i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Nie twoja sprawa, Tomlinson – powiedziała oschle chcąc ode mnie odejść, ale złapałem ją mocno za nadgarstek i nie chciałem puścić. Nie wierzę, że ona tutaj pracuje. To do niej nie pasuje. Słyszałem, że jest kelnerką, ale nie sądziłem, że taką. – Zostaw mnie, Louis!</i></i></div>
<i>
</i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<i>– Nie wierzę, że tutaj pracujesz. Może jeszcze mi powiesz, że się puszczasz? W sumie wcale by mnie to nie zdziwiło.</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<i></i><br />
<div style="text-align: left;">
<i><i>– Jeśli nawet się puszczam, to nie powinno cię to obchodzić.</i><i></i></i></div>
<i>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
</i><br />
<div style="display: inline !important; text-align: left;">
<i>– Może nie obchodzi, ale później znowu przyjdziesz z brzuchem do domu. Tym razem mamusia i tatuś nie zaadoptują twojego dziecka, bo mamy nie masz, a ojciec jest alkoholikiem i się wami nawet nie interesuje. Ty w ogóle wiesz kto jest ojcem Hayley? Zapewne nie, bo już wtedy puszczałaś się z kim popadnie. Wiesz, chciałem walczyć o naszą przyjaźń, ale nie zamierzam latać z przeprosinami za zwykłą dziwką.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Gdy teraz sobie przypominam swoje słowa mam ochotę urwać sobie jaja. Wyzwałem ją od dziwek i powiedziałem, że puszcza się z kim popadnie, a nawet stwierdziłem, że nie wie kto jest ojcem Hayley. Gdybym tylko wiedział, że to ja jestem tatą małej. Nic takiego by się nie stało. Nigdy bym jej nie upokorzył. Byłem dupkiem. Jak ja mogłem tak postąpić?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy ponownie przypomniałem sobie o swojej ukochanej, po moim poliku spłynęła łza. Szybko ją otarłem. Nie chciałem psuć zabawy przyjaciołom. Musiałem się przewietrzyć. Tak, zaczerpnięcie świeżego powietrza, to najlepszy pomysł na jaki mogłem teraz wpaść.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Chłopaki, idę na chwilę na zewnątrz – oznajmiłem im, a oni pokiwali tylko głowami i dalej w skupieniu słuchali historii Harry'ego. Taaa, podrywanie staruszki na przystanku, gdy miało się sześć lat, to naprawdę ciekawa historia, Styles. Widzę, że miałeś ciekawe dzieciństwo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zacząłem kierować się w stronę wyjścia z klubu. Przeciskałem się między nastolatkami tańczącymi na parkiecie. Na mojej twarz pojawił się uśmiech, kiedy w końcu wyszedłem z pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Zostaw mnie w spokoju! – krzyknęłam, kiedy Lucas złapał mnie za nadgarstek i nie chciał mi pozwolić odejść od niego. Naprawdę zaczynam się go bać. – Jeśli nie puścisz mnie za pięć sekund, to zacznę wrzeszczeć, że jesteś jakimś psycholem i chcesz mnie zgwałcić.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nikt cię nie usłyszy. Wszyscy są teraz w klubie i świetnie się bawią, a w tej okolicy nikt nie mieszka – powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy. Zaczynał mnie coraz bardziej irytować. – Ale z tym gwałtem, to nie taki zły pomysł. Danny'ego tutaj nie ma, więc ci nie pomoże.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Popchnął mnie, a ja wpadłam na jakiś budynek. Podszedł do mnie i przygwoździł mnie do ściany. W jednej dłoni trzymał moje ręce, a drugą zaczął błądzić po moim ciele. Czułam się bezsilna. Nie mogłam nawet krzyknąć, ponieważ zaczął całować moje malinowe usta. Brzydziłam się go. Bałam się go. Nienawidziłam go. Miałam ochotę go udusić gołymi rękoma za to co chce zrobić. Pierdolony kutas!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tyle czasu na to czekałem. Tyle upokorzeń musiałem znosić, aby w końcu się to stało. Nie masz pojęcia jak to bolało, gdy widziałem cię z innymi facetami. Robiłaś to specjalnie. Znęcałaś się nade mną. Ale w końcu jesteś moja i tylko moja – powiedział, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Zaczął ponownie całować moje wargi. Wepchnął język do moich ust, a wtedy nieświadomie go ugryzłam. Zajęczał z bólu, a ja instynktownie kopnęłam go w krocze. Puścił moje ręce i zaczął się zwijać z bólu. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co się właśnie stało, było już za późno. Chłopak zdążył dojść do siebie, a ja straciłam jedyną szansę na ucieczkę. – Mała szmata.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lucas ponownie przygwoździł mnie do muru, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie mogłam uwierzyć w to, że mój przyjaciel mi to robi. Dlaczego on nie zostawi mnie w spokoju?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Proszę, zostaw mnie, proszę – szepnęłam, cicho płacząc. Chłopak jednak to kompletnie zignorował. Błądził swoją dłonią po moim ciele. Po chwili wsunął ją pod moją bluzkę i zaczął dotykać moich piersi. Przybliżył swoje usta do mojej twarzy. Czułam jego oddech na wargach.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Co tu się dzieje? – Usłyszałam czyjś męski głos. Lucas chyba się przestraszył, ponieważ szybko mnie puścił i zaczął uciekać. Co za tchórz! Mimowolnie zsunęłam się po ścianie, nie miałam na nic sił. Całe szczęście, że ten koleś tutaj przyszedł. Nie wiem co by się stało, gdyby tędy nie przechodził. – Wszystko w porządku? Nic pani nie jest? – spytał, podchodząc do mnie szybko. Pomógł mi wstać na równe nogi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na twarz mojego wybawcy. Był to wysoki szatyn o niebieskich tęczówkach. Pachniał wodą kolońską wymieszaną z alkoholem. Uwielbiałam to połączenie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że przede mną stoi nie kto inny, jak sam Louis Tomlinson. Moja ofiara sama do mnie przyszła. Było to łatwiejsze niż się spodziewałam. Plan pod nazwą: Uwieść piosenkarza, czas zacząć. Abbie, musisz wykorzystać do tego swoje zdolności aktorskie. A raczej ich brak.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och, co się dzieje? – szepnęłam cicho, udając, że ledwo trzymam się na nogach. Doszłam do wniosku, że najlepszym sposobem będzie kłamanie, że jestem tak bardzo oszołomiona tym wszystkim, że nawet nie kontaktuje co się dzieje. – Nie czuję się najlepiej – wychrypiałam, udając, że mdleje. Louis podtrzymał mnie jednak za ręce i plecy, więc nie upadłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Niech pani złapie się mojego ramienia. Nie może pani tutaj zostać.</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-78143591682730218112014-02-11T19:53:00.000+01:002014-04-19T17:08:27.558+02:0021.<div style="text-align: left;">
Jestem idiotką. Największą kretynką jaka kiedykolwiek istniała na tym popieprzonym świecie. Nie cierpię siebie za to, że tak szybko ulegam innym. Czy ja nigdy nie mogę postawić na swoim? Nie mogę mieć własnego zdania? Nie mam pojęcia dlaczego zgodziłam się na ten chory plan Danny'ego. Zawsze musi użyć tych swoich mocnych argumentów i mnie przekabacić. Jakieś dwie godziny temu mogłam jeszcze zmienić zdanie, ale teraz nie ma już odwrotu. Jestem w Londynie. Oczywiście, jak zwykle zapomniałam, że to miasto słynie z tego, że prawie ciągle pada tu deszcz, więc jestem mokra, zmarznięta, głodna i zła. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Stoję przed mahoniowymi drzwiami mieszkania jakieś laski, która podobno jest dobrą znajomą mojego brata. Wyjaśnił jej cały plan i dziewczyna ma mi pomóc uwieść Tomlinsona. Swoją drogą ten cały piosenkarz z tego zespoliku jest całkiem niezły. Nie mój typ, ale naprawdę gorący z niego koleś. Uwodzenie go będzie czystą przyjemnością. Och, to na pewno będzie ciekawe doświadczenie. Przynajmniej są jakieś plusy tego popieprzonego planu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam aż właścicielka mieszkania w końcu ruszy swój tyłek i wpuści mnie do środka. Ile można czekać? Waży trzy tysiące kilo, że tak dużo czasu jej to zajmuje? Zniecierpliwiona zadzwoniłam jeszcze raz. Dopiero wtedy dziewczyna raczyła otworzyć mi drzwi. No naprawdę, dłużej to chyba tego robić nie mogła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Hej! Ty pewnie jesteś Abbie – przywitała mnie piękna blondynka, patrząc na mnie z śnieżnobiałym uśmiechem na twarzy. Dobrze, przyznaję, wcale nie waży tak dużo jak myślałam. Jest chudziutka jak patyk. Przez nią mam kompleksy. Tym bardziej, że ona jest ubrana tak, jakby właśnie wyjęto ją z okładki czasopisma o modzie albo jakiegoś pokazu, a ja wyglądam jak przemoknięta kura. Gorzej być już nie mogło. – Wejdź do środka, kochaniutka. – Zaprosiła mnie gestem dłoni, a ja wykonałam jej polecenie. Kochaniutka? No proszę, tylko bez takich zwrotów mi tutaj. Jest taka miła, że zaraz zwymiotuję. I ona niby jest koleżanką mojego brata? Niebezpiecznego gangstera? Przecież ona jest tak niewinna i słodka, że aż mnie mdli.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wchodząc do mieszkania od razu w twarz buchnęło mi ciepłe powietrze. Cóż, mieszkanie wyglądało na zadbane. Proszę, żeby ona tylko nie była jakąś pedantką. Zaczęła mnie oprowadzać po mieszkaniu. W salonie dominowały same jasne kolory. Myślałam, że zaraz oślepnę przez tą nadmierną ilość żółci, zieleni i pomarańczu. Po prawej stronie znajdowała się skórzana kanapa, a naprzeciwko niej wisiał wielki, plazmowy telewizor pod którym stała wieża stereo. Po lewej stronie było wyjście na balkon, a po prawej stronie wyjście z salonu, w którym właśnie stałam. Najbardziej podobały mi się fotografię z dzieciństwa dziewczyny, które wisiały nad kanapą. Muszę sobie coś takiego w pokoju zrobić. Następnym pomieszczeniem, które odwiedziłam była łazienka. Łazienka jak łazienka. Nic specjalnego. Wszystkie potrzebne rzeczy tam są i to mi wystarczy. Później udałyśmy się do mojego nowego pokoju, w którym od razu zostawiłam czarną walizkę. Wszystko w tym pomieszczeniu było albo czerwone albo białe. Dobra, przyznaję, że umiała do siebie wszystko dopasować, ale to w końcu są moje dwa nieulubione kolory! Gorzej wybrać nie mogła. Następnie pokazała mi, które drzwi są od jej sypialni. Nawet mnie tam nie wpuściła. Dziwna jakaś. Ma tam szafę do Narni czy jak? Na koniec została kuchnia połączona z jadalnią. Mieszkanko niczego sobie. Po chwili poczułam, że coś mnie liże po stopie. Spojrzałam w dół i ujrzałam małą, białą kuleczkę. Dziewczyna miała prześlicznego pieska. Był taki słodki. Szybko go wzięłam na ręce.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie bierz go na ręce, bo... – nie dokończyła, ponieważ pies w jednej sekundzie zwrócił na mnie cały swój dzisiejszy obiadek, składający się z jakiejś karmy z mięsem, warzywami i galaretki. Już wiem dlaczego nie kazała mi go brać na ręce. – Właśnie dlatego. Radziłabym ci go już nie podnosić. Agaba ma ostatnio problemy z żołądkiem i...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Muszę wziąć kąpiel. Teraz. Natychmiast. Proszę – przerwałam jej w połowie zdania. Dziewczyna pokiwała głową i szybko przyniosła mi czysty ręcznik, zaprowadzając mnie do łazienki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– W razie czego wołaj – powiedziała, a ja tylko jej przytaknęłam głową. Już chciałam zamknąć drzwi, jednak blondynka przytrzymała je i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. – Tak w ogóle to jestem Skylet.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Siedziałem w swoim aucie czekając na Darcy, która właśnie kończyła swoje lekcje. Już dawno po dzwonku, a szatynki jak nie ma tak nie ma. Po chwili ujrzałem ją z jakimś chłopakiem. Widać było, że oboje są zawstydzeni, a mi na ten widok aż zachciało się śmiać. Wiem, że nie powinienem, ale musiałem. Przecież niecodziennie widzi się zawstydzoną Darcy, która wygląda jak pomidor. Najchętniej nagrałbym ten moment, ale nie będę taki chamski. Szesnastolatka pożegnała się z kolegą i szybko wsiadła do mojego samochodu. Odwróciłem się w jej stronę i szczerzyłem się jak głupi. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dlaczego masz minę jak jakiś pedofil, który zaraz ma zamiar zgwałcić bezbronnego chłopczyka? – spytała patrząc na mnie zdezorientowana.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– On ci się podoba – oznajmiłem, wciąż mając minę pedofila, jak to określiła dziewczyna. Spojrzała na mnie pytająco, unosząc jedną brew do góry. Nie wiem już czy udawała zdezorientowaną czy naprawdę nie miała pojęcia o co mi chodzi. – Ten chłopak. Podoba ci się.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Kto? Max? Nieee... – powiedziała, a na jej policzkach pojawił się delikatny róż. Znowu to robi. Znowu się zawstydziła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Znam cię od zawsze, mała. Kiedyś nawet zmieniałem ci pampersy jak się osrałaś. Przede mną niczego nie ukryjesz – oznajmiłem, a po chwili zacząłem się głośno z niej śmiać. – Zakochałaś się. Nie wierzę. Nasza Darcy jest zakochana!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Weź ty się puknij w ten pusty łeb i jedź do domu, bo jestem zmęczona i nie mam ochoty z tobą rozmawiać na ten temat. I nie mów do mnie <i>mała</i>. Przecież wiesz, że tego nie lubię. Tym bardziej, gdy ty tak do mnie mówisz, Lou – powiedziała, próbując zrobić obojętną minę, lecz nie wychodziło jej to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Postanowiłem, że nie będę jej już dzisiaj dokuczał, więc całą drogę do domu prześpiewaliśmy z wykonawcami piosenek, które leciały w radio. Zdecydowanie najlepiej wyszło nam rapowanie kawałka <a href="https://www.youtube.com/watch?v=l-O5IHVhWj0&feature=kp" target="_blank">RUN-DMC - It's Tricky</a>. Była przy tym kupa śmiechu. No bo sami sobie wyobraźcie Darcy rapującą tą piosenkę. Ten widok był przekomiczny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnąłem się mimowolnie, kiedy dojechaliśmy już na miejsce. Byłem okropnie zmęczony i jedyne o czym marzyłem to moje łóżko. Zaparkowałem samochód na podjeździe i razem z szatynką weszliśmy do mieszkania. Wszedłem do salonu, mając nadzieję, że ujrzę tam Hayley bawiącą się ze swoją opiekunką, ale zamiast tego moim oczom ukazała się niania ze swoim fagasem. Całowali się w moim mieszkaniu. Na mojej sofie. Na dodatek nigdzie nie widziałem swojej córeczki. Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. A ta idiotka nawet się nie zorientowała, że weszliśmy do mieszkania. Wciąż wpychała język do ust swojego chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– A może jeszcze państwo życzą sobie osobny pokój? – spytałem głosem przemiłego recepcjonisty pracującego w hotelu. Dziewczyna szybko oderwała się od swojego chłopaka i zaczęła poprawiać swoją niebieską bluzkę oraz brązowe włosy. Mężczyzna natomiast zaczął zapinać guzik od swoich jeansowych spodni. – Gdzie jest Hayley?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przecież bawi się na kocyku... – powiedziała, a gdy zauważyła, że nie ma nigdzie mojej córeczki, zaczęła ciężko oddychać. – Jeszcze minutę temu tutaj była. Przysięgam! – powiedziała, będąc bliska płaczu. Jej chłopak, widząc, że dziewczyna będzie miała przerąbane, uciekł z mojego mieszkania. Co za kutas! Żeby zostawić ot tak swoją dziewczynę, kiedy ma kłopoty.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Louis! Louis! – zawołała wesoło Hayley, wbiegając do salonu i kierując się w moją stronę. Szybko wziąłem ją na ręce. – Tęskniłam za tobą. Dobrze, że już jesteś – powiedziała słodko i przytuliła mnie mocno. Czy ona nie jest cudownym dzieckiem?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ja za tobą też, aniołku – powiedziałem z delikatnym uśmiechem na twarzy. Dziewczynka słysząc to cichutko zachichotała. – Darcy, możesz iść na chwilę z małą do innego pokoju. Muszę porozmawiać z tą panią sam na sam o bardzo ważnej sprawie – zwróciłem się do szatynki, wskazując dłonią nianię mojej córeczki. Już niedługo byłą nianię.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jasne. Tylko bądź spokojny, Louis. Nie odwal niczego – odpowiedziała grzecznie, biorąc małą na ręce i kierując się z nią do innego pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kobieta stojąca przede mną spuściła głowę w dół i zaczęła przyglądać się swoim stopom. Miałem dobre zdanie o tej dziewczynie, ale to jak się dzisiaj zachowała przeszło ludzkie pojęcie. Niestety będę musiał ją zwolnić i poszukać innej opiekunki dla Hayley. Tak trudno w dzisiejszych czasach znaleźć nianię godną zaufania. Nikomu nie można już ufać...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Chyba sama pani rozumie, że jedynym dobrym rozwiązaniem jest po prostu zwolnienie pani? – spytałem, a ona smutno pokiwała głową. Podniosła głowę do góry i szepcząc ciche "przepraszam", wyszła z mieszkania. Poszło lepiej niż się spodziewałem. Myślałem, że zacznie mnie prosić o drugą szansę i te sprawy, ale najwidoczniej ona jest inna...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Jak ci się podoba Londyn, siostrzyczko? - Usłyszałam w słuchawce ochrypły głos mojego braciszka. Spojrzałam przed okno. Hm... wciąż padało. Strasznie denerwowała mnie ta pogoda. W Doncaster na pewno teraz świeci słońce i nikt nie musi się użerać z ulewą. Tak bardzo chciałabym się wylegiwać teraz przy basenie i opalić choć trochę swoje blade ciało. Cóż, prawdę mówiąc przed domem blondynki przez deszcz stworzył się basen. Jednak w nim mogłyby popływać tylko kaczki. Małe, brzydkie kaczki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Mokro – oznajmiłam, patrząc jak kropelki deszczu uderzają z impetem o okno. Spływały po szybie tocząc swój własny wyścig. Zawsze przegrywała ta kropelka, na którą stawiałam, że wygra. Za każdym cholernym razem przegrywała! I tak jest ze wszystkim! Kiedy mówię, że w moim ulubionym teleturnieju wygra kobieta z rudymi włosami i piegami, to wygrywa jej przeciwnik - pięćdziesięcioletni łysol. Gdy stwierdzam, że nagrodę dla najprzystojniejszego aktora roku wygra Chace Crawford, to ten jest na drugim miejscu i wygrywa nie kto inny jak Chris Hemsworth.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Tego się można było spodziewać. Co sądzisz o Skylet? Przemiła dziewczyna, prawda? – zapytał, a ja wywróciłam oczami. Może jest i miła, ale zbytnio nie przypadła mi do gustu. Jest zbyt grzeczna.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Taaa – przeciągnęłam obojętnie literkę "a". – Skąd ty ją znasz, Danny? Ona nie pasuje kompletnie do twojego gangsterskiego świata...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Znamy się jeszcze za czasów, kiedy byłem grzecznym chłopakiem bez kryminalnej przeszłości – odpowiedział na moje pytanie. I oto moja odpowiedź na dręczące mnie od kilku godzin pytanie. Tylko czy można jej na tyle zaufać? Przecież skoro ona należy do tych poukładanych, to skąd mamy mieć pewność, że nas nie wyda? Dlaczego niby chce nam pomóc? Trzeba mieć na nią oko. Ostrożności nigdy za wiele.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Danny – zwróciłam się do brata. – Muszę kończyć, zadzwonię do ciebie później. Może jutro, może za dwa dni... Nie wiem. Trzymaj się i za bardzo nie rozrabiaj – powiedziałam i zanim cokolwiek odpowiedział, po prostu się rozłączyłam. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowy z nim.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Włożyłam telefon do kieszeni spodni, po czym rzuciłam się na łóżko. Ten plan się nie powiedzie. No bo niby gdzie ja spotkam Louisa Tomlinsona? Takie gwiazdy jak on na pewno nie robią zakupów na targu albo nie chodzą do kina. Ten plan jest niedorzeczny, więc wiadomo, że wpadł na niego nie kto inny, jak sam "inteligentny" Danny Fisher.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie – powiedziała blondynka, pukając do mojego pokoju. Weszła do pomieszczenia i usiadła obok mnie na łóżku. – Pomyślałam, że dzisiaj i tak nie będziesz robiła niczego w sprawie tego piosenkarza, więc może udałybyśmy się na jakąś małą, londyńską imprezę, hm?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Wreszcie gadasz z sensem – powiedziałam cicho, więc dziewczyna nie zrozumiała tego co powiedziałam. Spojrzała na mnie zdezorientowana, unosząc swoją brew do góry. – Och, powiedziałam, że z przyjemnością.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Siedziałem w salonie z Darcy i oglądaliśmy jakiś beznadziejny film, który zdaniem szatynki jest świetny. Mówi tak tylko dlatego, że występuje w nim Ian Somerhalder, za którym szaleje. Malutka Hayley zasnęła dzisiaj bardzo szybko. Była wykończona. Już od godziny smacznie śpi na górze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nagle do pokoju weszli chłopacy, robiąc totalną demolkę. Zapalili światło, wyłączyli telewizor, zaczęli się drzeć i śpiewać: "I love you baby, and if it's quite all right. I need you baby, you warm a lonely night. I love you baby. Trust in me when I say", a następie rzucili się na mnie i szesnastolatkę z promiennymi uśmiechami na twarzach. Zupełnie jak dzieci. Zastanawiało mnie tylko to, jakim cudem tutaj weszli. Nagle mnie oświeciło. <i>Tomlinson, zapamiętaj: nigdy nie kładź zapasowego klucza pod wycieraczkę, jeśli wiedzą o tym twoi świrnięci i nieobliczalni przyjaciele!</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-style: italic;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
– Jesteście kompletnie popaprani – stwierdziła słusznie Darcy. – Nigdy nie widziałam większych przygłupów – powiedziała i zaczęła się cicho śmiać.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Ty za to jesteś normalna, jasneee... – odezwał się Harry i po chwili razem z szatynką zaczęli wytykać na siebie języki. Proszę, chociaż ty się nie zachowuj jak dziecko. Wystarczy mi już to, że mam kolegów, którzy zachowują się jakby mieli po pięć lat, jak nie mniej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Louis, a ty co? Już dawno powinieneś zapodać jakiś kawał – powiedział Niall, szturchając mnie w ramię.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie mam humoru. Nie dość, że zwolniłem dzisiaj nianię Hayley, to na dodatek... – przerwałem w połowie zdania. – W sumie to tylko to mi dzisiaj popsuło humor. Nie mam z kim zostawiać już małej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– No i właśnie dlatego tutaj przyszliśmy. Musisz się wyluzować – oznajmił mi Zayn. – Zabieramy cię na imprezę. Darcy zostaje z małą, a ty idziesz się zabawić. Napijemy się, pośmiejemy i ponabijamy z niezdarnych kelnerek...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Jasne, ja zawsze muszę odwalać czarną robotę, a wy idziecie się zabawić, nawet nie patrząc na to, że może ja też chciałabym mieć trochę wolnego czasu dla siebie. Mam szesnaście lat, a przez was moje życie towarzyskie... Nie, przepraszam, przez was nie mam żadnego życia towarzyskiego. To wasza wina, chłopaki – powiedziała Darcy, mierząc nas wzrokiem. Kiedy spojrzałem na nią z miną zbitego psiaka, na jej twarz wkradł się delikatny uśmiech, po czym cicho westchnęła. – Idź stąd zanim zmienię zdanie. Masz być przed północą! I pamiętaj, jeśli schlasz się jak świnia, to cię nie wpuszczę do domu, więc będziesz musiał spać na ulicy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Dobrze, mamo...</div>
</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-32190367942441997312014-02-09T13:07:00.000+01:002014-04-19T17:08:26.359+02:0020.<div style="text-align: left;">
Wakacje z przyjaciółmi na wyspie Koh Samui, to najlepszy pomysł na jaki kiedykolwiek wpadłam. Nadal przed oczami mam obraz piaszczystych plaż oraz w uszach słyszę relaksujący szum wody. Najbardziej jednak w pamięci utkwiły mi dyskoteki na wolnym powietrzu. To tam przetańczyłam całą noc z jednym z przystojnych tubylców. Gdybyście tylko widzieli zazdrosną minę mojego najlepszego przyjaciela Lucasa. Nie jest tajemnicą, że chłopak zakochał się we mnie. Pomimo tego, iż nie raz tłumaczyłam mu, że nic z tego nie będzie, ponieważ widzę w nim tylko swojego przyjaciela, którego traktuję jak starszego brata, to i tak nadal się o mnie stara, myśląc, że jednak kiedyś zdobędzie moje serce. Cóż, niedoczekanie jego. Nie zamierzam zmieniać swojego zdania i nic ani nikt mnie do tego nie zmusi. Wyjaśniłam mu wszystko dokładnie i nie interesuję mnie to czy tego chce czy też nie, ale musi się do tego dostosować. To ja ustalam reguły tej gry. Jego słowa nie mają dla mnie znaczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przyznaję się jednak bez bicia, że uwielbiam, kiedy jest zazdrosny. Specjalnie flirtuję na jego oczach z gorącymi kolesiami, bądź opowiadam mu swoje różne łóżkowe historie. Może jestem jędzą, ale to nie ja mu kazałam się we mnie zakochiwać. Trochę pocierpi i mu przejdzie. Taka jest kolej rzeczy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jak zwykle po mnie na lotnisko przyjechali ludzie mojego brata. Kochany Danny zawsze się o mnie troszczy. Zabiłby każdego, kto w jakiś sposób sprawiłby mi jakąkolwiek przykrość. W końcu jestem jego ukochaną siostrzyczką. Dla innych jest groźnym dupkiem bez uczuć, któremu tylko w głowie panienki na jedną noc. Jednak dla mnie jest nadal tym samym uroczym, opiekuńczym i troskliwym braciszkiem, którym był zanim wstąpił do tego popierdolonego gangu, którego jest teraz szefem. U nas to już taka rodzinna tradycja. Każdy mężczyzna w rodzinie Fisherów był gangsterem. Wszystko zaczęło się od naszego prapradziadka, który nie bał się niczego i zabijał ludzi bez skrupułów. Mój tata też był przestępcą, lecz prawdę mówiąc niezbyt groźnym. Już bardziej obawiałam się mamy, kiedy ktoś naniósł błota do świeżo wysprzątanego pokoju niż ojca z bronią w ręce.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wracając jednak do mojego braciszka. Dzięki niemu nikt nigdy nie odzywa się do mnie chamsko i nie sprawia mi przykrości, nie próbuje robić niczego, czego bym nie chciała, ponieważ wiedzą, że wtedy Danny wpadłby w furię, co nie skończyło by się dobrze dla tego kogoś. Może i zabrania mi wielu rzeczy, ale przynajmniej czuję się bezpieczna. Wiem, że nie chciałby mnie stracić, tak jak kiedyś straciliśmy swoich rodziców w głupim i popieprzonym wypadku samochodowym. Prawdę mówiąc, to nadal wydaję mi się, że to nie był tylko przypadek. Ktoś chciał ich śmierci za wszelką cenę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ludzie Danny'ego zatrzymali swojego czarnego Mustanga przed klubem, w którym często przesiadywał mój brat. Zapewne teraz też tutaj jest. Stęskniłam się za nim, aczkolwiek wolałabym najpierw udać się do naszego domu i wziąć gorącą kąpiel, ale skoro zatrzymaliśmy się tutaj, to nie będę narzekać, tylko napiję się Banoffee Cream Shooter. Cóż, tutejsze drinki na pewno nie dorównują tym, które piłam na Koh Samui, lecz te też są całkiem niezłe. Tym bardziej, że robi je przystojny barman, który za każdym razem posyła mi nieziemski uśmiech, od którego miękną mi kolana.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Razem z Derekiem i Matt'em, bo tak nazywali się mężczyźni, którzy mnie tutaj przywieźli, weszliśmy do klubu. Od razu poczułam dym papierosowy i alkohol wymieszany z potem ludzi tańczących na parkiecie. Pomimo tego, że była dopiero osiemnasta, to wiele osób znajdowało się w klubie. W końcu Doncaster jest niewielkim miastem, więc porządnych klubów jest tak mało, że mogłabym je policzyć na palcach jednej ręki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy ludzie znajdujący się w pomieszczeniu zauważyli moją osobę od razu rozsunęli się po bokach. Wiedzieli, że jestem siostrą Danny'ego i nie chcieli mi się narażać. Przy barze dostrzegłam swojego brata, który popijał swoje ulubione whisky. Szybko podeszłam do niego, a Darek i Matt wrócili do auta.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Już nawet się ze mną nie przywitasz? – spytałam, szepcząc do jego ucha. Pomimo tego, że nie widziałam jego twarzy, byłam pewna, że właśnie w tej chwili się uśmiecha. Jak się okazało, nie myliłam się. Kiedy odwrócił się w moją stronę na jego twarzy widniał wesoły uśmiech. Położył dłoń na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Objął mnie obiema rękami wokół bioder, a głowę przyłożył do mojego brzucha, witając się w ten sposób ze mną. Natomiast ja zaczęłam przeczesywać palcami jego gęste włosy. Może to dziwny sposób witania się, aczkolwiek jesteśmy już do tego przyzwyczajeni.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam siostrzyczko, że cię tutaj ściągnąłem. Pewnie jesteś zmęczona, a ja kazałem tym idiotom cię tutaj przywieź, ale jesteś mi bardzo potrzebna i musiałem się pilnie z tobą spotkać – wyjaśnił mi wszystko Danny, a ja w tym czasie usiadłam naprzeciwko niego i założyłam nogę na nogę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Do czego ci jestem tak bardzo potrzebna? – spytałam z nutką ciekawości w głosie. Rzadko kiedy mój braciszek potrzebuje mojej pomocy, więc jestem pewna, że jest to związane z jego gangsterskimi sprawami.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie tutaj. Chodźmy na tyły klubu – powiedział poważnie, po czym pociągnął mnie za nadgarstek i poprowadził do wyznaczonego sobie celu. Usiadłam na czerwonej, skórzanej kanapie, a on na stoliczku położył zdjęcie jakieś nastolatki. Dziewczyna miała brązowe włosy do ramion i szaroniebieskie oczy. Nic specjalnego, chociaż uśmiech miała naprawdę piękny. Taki śnieżnobiały. Ciekawe jakiej pasty używa do zębów...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Po co mi zdjęcie jakiejś małolaty? – zapytałam, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Przeczesałam palcami swoje ciemne włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– To jest Darcy. Darcy Lane – oznajmił, a ja nadal nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Zakochał się w szesnastolatce? A może ma z nią dziecko? I w czym ja mam mu niby pomóc? Może mam zostać niańką dla ich dziecka?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Okej, a więc dziewczyna ze zdjęcia to Darcy, to już wiem – rzekłam, nadal przyglądając się nastolatce ze zdjęcia. – Powinnam ją znać?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie, ale niedługo ją poznasz, Abbie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Darcy, masz pięć minut, a później odjeżdżam bez ciebie! – krzyknąłem do szatynki, która od dobrych czterdziestu minut znajdowała się w łazience. Rozumiem, że kobiety potrzebują więcej czasu na przyszykowanie się, ale bez przesady. Jeśli za chwilę stamtąd nie wyjdzie, to nie dość, że ona się spóźni do szkoły, to jeszcze ja na wywiad do radia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Och, nie marudź. Już przecież jestem gotowa – powiedziała szesnastolatka, pojawiając się ni stąd ni zowąd obok mnie. Szybko założyła swoje ulubione trampki i wzięła do ręki torbę z książkami. – No dalej, bo przecież się spóźnimy. – Dla żartów to ona zaczęła pospieszać mnie. Zaśmiałem się fałszywie, a po chwili wyszliśmy z domu, wsiadając do mojego czarnego, sportowego auta, które kupiłem sobie jakiś czas temu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od śmierci Mandy minęło zaledwie siedem miesięcy, jednak wiele przez ten czas się pozmieniało. Hayley ma jeszcze więcej energii niż wcześniej, a poza tym strasznie dużo mówi, więc jej niania jest okropnie wykończona po jednym dniu z nią spędzonym. Mała z dnia na dzień coraz bardziej przypomina mi moją ukochaną. Mają identyczny uśmiech. Taki niewinny, a zarazem łobuzerski. Uwielbiałem to połączenie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Darcy bardzo się zmieniła. Stała się milsza, mniej problemowa i oceny z miernych trójek poprawiły jej się na mocne czwórki. Jednak jedna rzecz chyba nigdy się nie zmieni. Nadal ma cięty dowcip i często mi docina, co czasami naprawdę mnie śmieszy, ale częściej sprawia ogromny ból, ponieważ trafia w moje czułe punkty. Szatynka za miesiąc skończy siedemnaście lat. Nie wiem kiedy ten czas zleciał. Jeszcze tak niedawno była smarkatą siedmiolatką, która podkochiwała się we mnie i kazała śpiewać piosenki z ulubionych bajek. Do dzisiaj przez nią pamiętam cały tekst "Hakuna Matata".</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Eleanor przestała się kompletnie do mnie odzywać. Może na początku jeszcze zachowywaliśmy się jak przyjaciele i wspieraliśmy się w każdej sprawie, lecz z dnia na dzień kontakt się po prostu urwał. Może w sumie to i dobrze. Może tak właśnie musiało być.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Największym wsparciem w trudnych chwilach był dla mnie Harry. Zawsze mogę liczyć na tego porąbanego Loczka. Nie wiem co bym bez niego zrobił. Zayn też okazał się świetnym przyjacielem. Przychodził do mnie dzień w dzień i zajmował mi czas, abym tylko nie myślał o przykrych zdarzeniach, co prawdę mówiąc bardzo mi pomogło. Reszta chłopaków też bardzo mi pomagała, lecz nie tak bardzo jak ta pierwsza dwójka. Niall jest zajęty teraz swoją nową dziewczyną. Tak, tak nasz blondasek ma dziewczynę. Jest to niejaka Barbara Palvin. W życiu nie spodziewałbym się, że z ich przyjaźni wyniknie coś takiego, ale oczywiście szczęścia im życzę. Natomiast Liam jest załamany z powodu rozstania z Danielle. Coś czuję, że tym razem rozstali się na amen. Przykro mi z tego powodu, ponieważ byli bardzo dobraną parą... Przynajmniej tak się wszystkim wydawało. Jak widać pozory mylą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
A co u Amandy? Prawdę mówiąc to sam nie wiem. Dziewczyna też bardzo przeżyła śmierć swojej najlepszej przyjaciółki, ale od pogrzebu Mandy nie widziałem się z nią ani razu. Mam nadzieję, że jej się powodzi w Doncaster.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy podjechałem pod liceum Darcy, dziewczyna szybko wyszła z samochodu, machając mi tylko na odchodne. Podeszła do swoich nowych przyjaciółek – Carmen i Melody, którego mają fioła na punkcie Stylesa. Nie wiem co te dziewczyny w nim widzą. Przecież to człowiek demolka z mopem na głowie. Dziewczyny, on się nie myje! No dobra, może trochę przesadzam, ale straszny z niego flejtuch. Serio.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
Stałem w korku na jednej z londyńskich ulic, słuchając piosenki Bruno Marsa, lecącej z radio. Stukałem palcami o kierownicę w rytm muzyki. Kiedy piosenka się już skończyła, zacząłem szukać jakiejś innej piosenki, "przeskakują" ze stacji na stację. Wtedy natrafiłem na Tą piosenką. Ulubioną piosenkę Mandy. Mimowolnie łzy spłynęły po moich policzkach. Nie wyobrażacie sobie jak strasznie za nią tęskniłem. Chciałbym ją teraz przytulić i znów poczuć jej piękny zapach. Chciałbym zobaczyć ten zniewalający uśmiech, który przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze wzdłuż pleców.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Don't you know you're the one I need... – zaśpiewałem równo z mężczyzną śpiewającym piosenkę. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Co ci jest, Abbie? Jesteś dzisiaj jakaś nieobecna – powiedziała do mnie Cailin. Dziewczyna ma blond włosy do pasa i niebieskie oczy. Jest ideałem dla wszystkich mężczyzn i największą zgrozą dla dziewczyn. Często uważana za pustą laskę, ale jest wręcz odwrotnie. Ma więcej rozumu niż może się wydawać. Dlatego właśnie się z nią zadaję.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nic – odpowiedziałam cicho, a przyjaciółka spojrzała na mnie z politowaniem. Westchnęłam cicho, po czym zaczęłam mówić. – Pokłóciłam się wczoraj z Dannym. Ma totalnie porąbany pomysł i chce, abym mu w nim pomogła, ale ja nie potrafię. Nie chcę się mieszać w jego sprawy. To nie moja działka – wyjaśniłam. Blondynka spojrzała na mnie współczująco, a przed moimi oczami pojawiła się wczorajsza kłótnia w klubie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
– Nie ma mowy! Nie będę się bawić w takie gierki. Pożyczyłeś pieniądze małolacie, to je teraz sam odzyskaj! – krzyczałam na brata. Jego plan był kompletnie popieprzony. W życiu się na to nie zgodzę. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż uwodzenie jakiegoś kolesia z zespołu tylko dlatego, że mój kochany Danny pożyczył na dragi kilka tysięcy jakiejś Darcy. Wiecie co jest najlepsze? Młoda nie chciała mu oddać kasy, więc ten się wkurzył i podpalił jej dom. Najzabawniejsze w tym jest to, że jej w tym domu nawet wtedy nie było i zamiast zabić ją, to zabił jej tatę oraz starszą siostrę, która podobno była ukochaną samego Louisa Tomlinsona. Tylko, że ja nawet nie wiem kim jest jakiś Louis od siedmiu boleści! Nie mam zamiaru go uwodzić, wplątywać się w jego życie i zastraszać małą tym, że jeśli nie odda kasy, to powiem mu, że to przez nią zginęła jego ukochana. Przecież to jest niedorzeczne! Nikogo nie będę straszyć. Nie ma takiej opcji.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Abbie, proszę cię, przecież jesteśmy rodzeństwem. Dlaczego nie możesz mi pomóc? Staram się kurwa jak tylko mogę, żebyś miała najlepiej, a ty nawet nie chcesz zrobić dla mnie małej przysługi? – spytał z wyrzutami w głosie. Wciąż mnie prosił, abym mu pomogła. Jakby nie mógł wziąć jakieś laski ze swoich koleżanek. One pewnie chętnie uwiodłyby tego piosenkarza.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Nie Danny, nie – mówiłam, wciąż uparcie stojąc przy swoim. Dopiero co wróciłam z wakacji, jestem zmęczona, a on mi każe wyjeżdżać do Londynu. Chyba mu się w dupie poprzewracało. – Mówiłam ci, abyś nie pożyczał nikomu kasy, ale ty jak zwykle mnie nie słuchasz. Gdybyś raz w życiu, powtarzam raz w życiu, ten jedyny, cholerny raz w życiu mnie posłuchał, to tej rozmowy by dzisiaj nie było, a dwie niewinne osoby nadal by żyły. Teraz masz za swoje – rzekłam, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. – Nie możesz tam po prostu jechać i zażądać zwrotu gotówki?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
– Problem w tym, że nie mogę...</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6816360605972846045.post-33296504425956723582013-09-22T09:43:00.000+02:002014-04-17T14:05:41.075+02:0019.<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit;">Narracja </span>trzecioosobowa<span style="font-family: inherit;">.</span></b><br />
<span style="text-align: left;"> </span><i style="text-align: left;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=3xc72indV4Y" style="text-align: left;" target="_blank">Muzyka. Włącz koniecznie.</a></i><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Straciliście kiedyś kogoś bliskiego? Osobę, bez której wasze życie nie miałoby najmniejszego sensu? Która czyniła ten chory i niesprawiedliwy świat lepszym, poprawiała humor swoim uśmiechem, nadawała sens życiu, dawała nadzieję na lepsze jutro i której szczęście było ważniejsze od waszego? On stracił i bardzo teraz cierpi. Nie może w to uwierzyć. Albo po prostu nie chce w to wierzyć.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />Louis po śmierci swojej ukochanej nie potrafi dojść do siebie. Wciąż oczekuje innego obrotu sprawy. Wyobraża sobie, że jego ukochana robi mu dowcip i zaraz ujrzy swoją małą Mandy Lane, po czym będzie mógł ją przytulić i nigdy nie wypuszczać z objęć. Jednak tak się nie stanie. Nigdy już nie będą razem. Nigdy nie będzie mógł spojrzeć w jej piękne oczy i poczuć ulubione perfumy. Może spotkają się w innym życiu. W innym świecie. Lepszym. Ale czy istnieje życie pozagrobowe? On chce w to wierzyć. Chce wierzyć, że ją jeszcze zobaczy i będą ze sobą już na zawsze. Nigdy się nie opuszczą. Nic ich nie rozdzieli.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />Tomlinson będzie musiał teraz zaopiekować się nie tylko swoją córką Hayley, ale również Darcy, która przez pożar straciła swoją najbliższą rodzinę. Pomimo tego, że szatynka udaje, iż śmierć jej bliskich wcale nie ruszyła jej tak bardzo, to w głębi duszy strasznie to przeżywa. Żałuje, że nie zdążyła powiedzieć swojej siostrze jak bardzo ją kocha i przeprasza za wszystko. Chciałaby ją teraz zobaczyć i dać do zrozumienia, że jest najlepszą siostrą na świecie. Niestety, tak się już nie stanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br />Życie Darcy teraz diametralnie się zmieni. Przeprowadza się do Londynu, teraz tam będzie mieszkać. Nowa szkoła, nowe miejsce zamieszkania, nowi ludzie, nowy świat, </span>nowe wspomnienia, <span style="font-family: inherit;">nowe przygody. Trudno będzie jej się zaaklimatyzować. Ale ma przecież Louisa. Dzięki nie mu nie trafi do domu dziecka. Jest mu za to wdzięczna. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Policja stwierdziła, że pożar nie był przypadkowy. Ktoś chciał śmierci całej rodziny Lane. Louis wciąż zadawał sobie jedno pytanie: Kto mógł to zrobić?<i> </i>Winnego jeszcze nie odnaleziono, ale śledztwo wciąż trwa. Wszyscy mają nadzieję, że podpalacz się odnajdzie i trafi do więzienia na wiele lat. Ale czy byłaby to wystarczająca kara? Nie sądzę. To przecież nie przywróci niewinnych osób do życia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
Dwudziestoparolatek przytulał Darcy, chcąc ją w ten sposób wesprzeć, lecz prawdę mówiąc, to on bardziej potrzebował czyjegoś wsparcia niż ona. Louis zauważył mężczyznę stojącego za drzewem, który przyglądał się temu całemu zdarzeniu. Skądś go znał. Ta twarz, te oczy, ten uśmiech... Znał go doskonale, choć widział go tylko raz. Danny Fisher. Chłopak, który zamienił życie Mandy w piekło.<br />
<br />
Pogrzeb się skończył, wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Tylko Tomlinson oraz Darcy stali jeszcze przy jej grobie. Słone łzy spływały im nadal po policzkach, a chłodny wiatr wiał im w twarz. Oczy szczypały ich od płaczu. Czuli się okropnie. Nie myśleli o niczym. Mieli pustkę w głowie. Nie potrafili już myśleć racjonalnie. Nie chcielibyście się znaleźć na ich miejscu.<br />
<br />
– Musimy już iść, Lou – odezwała się Darcy, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Wiaterek rozwiewał jej brązowe włosy na wszelkie możliwe strony, jednak nie przeszkadzało jej to ani trochę.<br />
<br />
– Idź do samochodu, zaraz do ciebie dołączę i pojedziemy do domu. Muszę chwilę zostać sam na sam z Mandy – powiedział to w taki sposób, jakby ciemnowłosa wciąż była wśród żywych.<br />
<br />
– Dobrze – rzekła szatynka. Wykonała jego polecenie bez żadnych sprzeciwów. Powstrzymała się nawet od powiedzenia brązowowłosemu, że nie ma już z nimi jej siostry i nie ma mówić o niej w taki sposób, jakby stała koło nich. Wiedziała jednak, że sprawiłaby mu tym ogromny ból, dlatego ugryzła się w język. Nauczyła się, że najpierw trzeba pomyśleć, a potem mówić. Choć wcześniej robiła na odwrót, przez co raniła swoich najbliższych, a szczególnie starszą siostrę, która starała się, aby jej rodzina miała jak najlepiej. Szesnastolatka nie doceniała tego. Teraz wie, co straciła.<br />
<br />
– Och, Mandy – zaszlochał chłopak. – Tak bardzo mi ciebie brakuje. Już nigdy nie ogrzeje mnie pełne ciepła twe spojrzenie. Trudno mi bez ciebie żyć. Jak słyszysz mi to przyjdź. Już na zawsze będziesz w sercu mym. Będziesz gwiazdą na mym niebie. Każda myśl i każdy szept, wszystko przypomina mi ciebie – powiedział drżącym głosem, a łzy po raz kolejny mimowolnie spłynęły po jego lodowatych policzkach. – Wróć do mnie, proszę. Nie dam sobie bez ciebie rady. Ty byłaś moim światełkiem w ciemny tunelu, ty dawałaś mi nadzieję. To dzięki tobie tak daleko zaszedłem – szeptał, choć wiedział, że Mandy go nie słyszy. – Pamiętam jak cię pierwszy raz pocałowałem. Byłaś wtedy taka przestraszona. Bałaś się, że coś schrzanisz podczas pocałunku, ale musisz wiedzieć, że całowałaś wspaniale. Jesteś niezwykła. Zmieniłaś całe moje życie. Nikogo nigdy tak nie kochałem. Gdybym mógł cofnąć czas, to nigdy bym cię nie opuścił. Już na zawsze będziesz moją małą Mandy Lane.<br />
<br />
Tomlinson poczuł jak uderza w niego kartka papieru złożona w samolocik. Odwinął ją i rozpoznał pismo swojej ukochanej. Pomyślał, że to niedorzeczne, że tylko w filmach zdarzają się takie rzeczy. Jednak pomimo tego zaczął czytać zawartość kartki. Był to list. List, który napisała do niego wczoraj przed śmiercią. Gdy przeczytał ostatnie słowa przelane przez nią na papier, wybuchnął głośnym płaczem. Ona go też kochała. Jednak nigdy więcej się już nie spotkają... Mandy nie dowie się, że Louis kochał ją nad życie. Umarła ze świadomością, że ukochaną Tomlinsona jest i zawsze będzie Eleanor. To koniec ich historii. Nie było im pisane życie u swojego boku. To tylko rzeczywistość, tutaj nie ma happy endu i nikt nie żyje długo i szczęśliwie. Trzeba się z tym pogodzić.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Dwa dni później.</b></div>
<div style="text-align: left;">
Louis od dwóch dni przychodził na grób swojej ukochanej i mówił do niej, choć wiedział, że ona go nie słyszy. Opowiadał co u niego i dziewczynek, wspominał stare, dawne czasy, mówił jak bardzo ją kocha i jak strasznie za nią tęskni. To pomagało mu choć przez chwilę zapomnieć, że jej tutaj nie ma.<br />
<br />
Spuścił głowę w dół i łzy mimowolnie spłynęły po jego policzkach. Od jej śmierci płakał codziennie po kilka godzin. Sam się dziwił, że jeszcze ma czym. Kiedy uniósł wzrok do góry, ujrzał swoją ukochaną. Wiedział, że jej tutaj nie ma, że ona wcale przed nim nie stoi, że to tylko mózg płata mu figle i wyobraża sobie coś, czego niestety nie ma. Jednak pomimo tego ucieszył się, że ją zobaczył. Znów widział ten piękny uśmiech, delikatne rysy twarzy, hipnotyzujące oczy. Tęsknił za nią. Nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić jak bardzo. Chciałby ją przytulić. Choć na chwilę. Maleńką chwilę. Znów poczuć jej piękne perfumy. Och, uwielbiał je. Przypominały mu dzieciństwo.<br />
<br />
Wyciągnął w jej kierunku dłoń, a ona uśmiechnęła się delikatnie i dotknęła opuszkami palców jego rękę. Miał nadzieję, że poczuje jej dotyk, lecz zamiast jej palców czuł tylko powiew wiatru. Przymknął powieki i rozkoszował się tą chwilą. Kiedy otworzył oczy nadal ją widział. Zaczął bezdźwięcznie wypowiadać: "Kocham cię, Mandy. Proszę, nie zostawiaj mnie. Tęsknię."<i> </i>Dziewczyna zaczęła iść przed siebie. Odwróciła się do niego, posłała mu ostatnie spojrzenie, pomachała i zniknęła...</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com18