Louis rzucił się na moje łóżko, ściągając przed tym swoje skórzane buty, które były czarnego koloru. Materac ugiął się pod jego ciężarem. Położył dłonie pod głowę, uśmiechając się wesoło do siebie. Dostrzegłam, że jego stopy są bose. Cały Tomlinson, nosił skarpetki, gdy tylko było to konieczne.
Siedziałam obok niego, wciąż wpatrując się w jego osobę. Jego towarzystwo sprawiało, że czułam się dziwnie. Znamy się całe życie, a nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Kiedyś nie mieliśmy tego problemu. Gadaliśmy ze sobą o wszystkim. Czasami pieprzyliśmy jakieś głupoty, ale było wspaniale. Teraz jest beznadziejnie. Nawet gdybym chciała z nim pogadać, to nie wiem co mam mówić. Nie mamy wspólnych tematów. To jest najgorsze. To sprawia, że czuję się przy nim dziwnie obco.
Nie wiem co mną pokierowało, ale położyłam się obok niego i wtuliłam się w niego, kładąc swoją dłoń na jego umięśnionej klatce piersiowej. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale po chwili na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech, po czym przytulił mnie do siebie. Moje ciało przeszło stado przyjemnych dreszczy. Już dawno czegoś takiego nie czułam. To było wyjątkowe uczucie.
Przez trzy lata brakowało mi jego bliskości, możliwości przytulenia, kiedy miałam na to ochotę, wygadaniu się, gdy było mi źle, nakrzyczeniu na niego, nawet gdy nie był niczemu winny, a ja miałam tylko zły humor. Mogłam sobie wmawiać, że nie chcę go widzieć na oczy, że za nim nie tęsknię, że go nienawidzę, ale prawda była zupełnie inna. Potrzebowałam go. On był moim tlenem. Nasza przyjaźń od zawsze była niezwykła i nie chciałabym jej stracić. Wiem, że teraz nie będziemy mieli tyle czasu dla siebie jak kiedyś, bo w końcu jest on jednym z członków najpopularniejszego zespołu na świecie, ale może warto odbudować naszą przyjaźń. Jednak czy Louis znowu nie zrobi tego samego? Czy byłby w stanie zrobić mi to ponownie? Nie jest złym człowiekiem, każdy o tym wie. Bardzo zależy mi na naszej przyjaźni, ale myśl o tym, że znowu mógłby potraktować mnie jak trzy lata temu, sprawiła, że coraz bardziej się bałam. Nie przeżyłabym tego, gdyby znowu mnie zranił. Może nie wyglądam na wrażliwą osobę, ale taka właśnie jestem. Łatwo mnie zranić. Naprawdę bardzo łatwo.
– Tommo – zaczęłam niepewnie, a on spojrzał na mnie pytająco. – Jakbym dała ci szansę na odbudowanie naszej przyjaźni, to nie zrobiłbyś mi tego samego co trzy lata temu? Nie zostawiłbyś mnie samej? Nie unikałbyś ze mną kontaktu? – zapytałam, nie ukrywając przy tym swojej ciekawości.
– Mandy, jakbyś mi wybaczyła, to robiłbym wszystko, aby było tak jak dawniej. Fakt, mieszkalibyśmy w różnych miastach, ale od czego są telefony, Internet... Poza tym przyjeżdżałbym czasem do ciebie, albo ty przyjechałabyś do mnie – powiedział z uśmiechem na twarzy, a po chwili rozszerzył szeroko swoje oczy. – Czekaj, czekaj. Czy ty czasem nie chcesz mi teraz wybaczyć?
Słysząc jego słowa, wstałam do pozycji siedzącej, a on po chwili zrobił to samo. Spojrzałam na niego niepewnie, a na mojej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech. Krótka piłka: wybaczam albo nie.
– Obiecasz, że o mnie nie zapomnisz i będziesz do mnie dzwonił? – spytałam, mając nadzieję, że spełni moje prośby i tym razem nie zawiedzie mnie. Chciałam, aby wszystko było tak jak dawniej.
– Obiecuję – przyrzekł szczerze. Wiedziałam, że mówi prawdę. Po tylu latach znajomości po prostu potrafiłam to wyczuć. Jego oczy, lekki uśmiech, ton głosu, świadczyły jedno: dotrzyma obietnicy.
– Na mały palec? – spytałam wyciągając w jego stronę paluszek.
– Na mały palec – oznajmił, splatając nasze małe palce, po czym rzucił się na mnie chcąc mnie przytulić. Przygniótł mnie swoim ciałem, a ja leżąc pod nim próbowałam go z siebie zrzucić.
– Louis, zejdź ze mnie – rozkazałam, śmiejąc się przy tym wesoło. Właśnie takich chwil mi brakowało. Beztroskich, radosnych i takich, które sprawiały, że czułam się szczęśliwa. Nikt inny nie dostarczał mi tylu emocji, co ten debil, który nadal na mnie leżał. Rzecz jasna pozytywnych.
– Jak nie to co? – spytał, a po chwili przybliżył twarz do mojej, wyczekując odpowiedzi. Jednego byłam pewna: nasze usta były stanowczo za blisko siebie! Na swoich wargach czułam jego miętowy oddech. Milczeliśmy. Chrząknęłam, odwracając głowę w drugą stronę, a Louis ze mnie zszedł.
– Chłopacy jutro wyjeżdżają – rzekłam, zakładając dłonie na swoją klatkę piersiową i patrząc na niego z uśmiechem na twarzy. – A ty kiedy? – zadałam pytanie, chcąc w ten sposób jakoś rozkręcić naszą rozmowę. W końcu nie mogliśmy zachowywać się w swoim towarzystwie sztywno. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciele zazwyczaj dużo ze sobą rozmawiają i to bez skrępowania. Chciałam, aby nasze pogawędki również w taki, a nie inny sposób wyglądały. Musieliśmy się bardziej na siebie otworzyć, co oczywiście było niezwykle trudne ze względu na to, że przez trzy lata nie kontaktowaliśmy się ze sobą, a kiedy wreszcie się spotkaliśmy, to ja uprzykrzałam mu życie.
– A co, już chcesz się mnie pozbyć? – spytał się i zaśmiał się cicho. – Zaraz po wyjeździe chłopaków przyjeżdża do mnie Eleanor i zostajemy jeszcze dwa dni. Wyjeżdżamy rano w środę.
– Och – wymsknęło mi się, gdy Louis wspomniał o swojej dziewczynie. Zapomniałam, że on przecież nie jest singlem. Nie wiem dlaczego czułam jak w moje serce ktoś wbija nóż. Czy byłam zazdrosna? Nie, nie byłam. Przynajmniej nie powinnam. W końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi i nikim więcej.
– Chcesz ją poznać? Na pewno się polubicie – oznajmił. Czy chciałam ją poznać? Jakoś nie koniecznie, ale skoro ma to sprawić mu przyjemność, to jestem gotowa dla takiego poświęcenia.
– Jeśli twierdzisz, że się polubimy, to koniecznie musisz mnie z nią poznać – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy. – Szkoda, że tak głupio wyszło z chłopakami. Naprawdę chciałam ich poznać. Dobrze, że chociaż z Zaynem spędziłam trochę czasu.
– Coś między wami jest? – spytał, a ja miałam ochotę zacząć się śmiać. – Wiesz, wtedy jak wybiegł za tobą z baru, to dużo czasu spędziliście razem i przez to miałam wrażenie, że jest między wami jakaś chemia – wyjaśnił. – To jak, powiesz mi? – Spojrzał na mnie pytająco, a ja cicho się zaśmiałam.
– Ja i Zayn? Serio? – zapytałam z niedowierzaniem. – Między nami nic nie ma, jesteśmy przyjaciółmi. – Gdy wypowiedziałam to zdanie, na twarzy Louisa pojawił się delikatny uśmiech.
Atmosfera między nami nie była już taka napięta jak na początku. Louis zaczął opowiadać mi przeróżne śmieszne historie z ich koncertów. Wybuchłam głośnym śmiechem, gdy usłyszałam, jak jedna z fanek schowała się do śmietnika by tylko ujrzeć swoich idoli. Tommo powiedział mi także, że gdy mu się nudzi, to uwielbia robić telefoniczne żarty Niallowi. Stwierdził, iż kiedyś razem zrobimy mu taki kawał. Dowiedziałam się także, o chodzących plotkach o nim i Harrym. Jakoś sobie nie mogłam wyobrazić ich jako parę. Wszystko szło w dobrym kierunku, ale jak zwykle Louis wszystko musiał spieprzyć. Obawiałam się, że o to spyta. Nie potrafię go już dłużej okłamywać, jednak nie powiem mu prawdy. To zniszczyłoby nie tylko moje życie, ale i jego, a przecież można tego uniknąć.
– Mandy – zaczął niepewnie. – Kto jest ojcem Hayley? Wiesz, że można mi zaufać – mówił to w taki sposób, że aż miałam ochotę mu się wygadać, jednak w porę się opamiętałam.
Spojrzałam mu głęboko w oczy, a po chwili spuściłam wzrok na dół. Położyłam się na łóżku i odwróciłam się do niego plecami. W moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Tylko nie płacz.
– Ktoś cię skrzywdził? Powiedz mi – dopytywał się. Och, dlaczego ty za wszelką cenę chcesz się tego dowiedzieć? Naprawdę interesuje cię to z kim rzekomo się pieprzyłam?
– Ciekawość cię zżera, co nie, Tomlinson? Dlaczego ty zawsze musisz wszystko do cholery psuć? Już się tak dobrze układało, ale ty jak zwykle musisz wszystko niszczyć – wysyczałam przez zęby.
– Przepraszam...
Przez trzy lata brakowało mi jego bliskości, możliwości przytulenia, kiedy miałam na to ochotę, wygadaniu się, gdy było mi źle, nakrzyczeniu na niego, nawet gdy nie był niczemu winny, a ja miałam tylko zły humor. Mogłam sobie wmawiać, że nie chcę go widzieć na oczy, że za nim nie tęsknię, że go nienawidzę, ale prawda była zupełnie inna. Potrzebowałam go. On był moim tlenem. Nasza przyjaźń od zawsze była niezwykła i nie chciałabym jej stracić. Wiem, że teraz nie będziemy mieli tyle czasu dla siebie jak kiedyś, bo w końcu jest on jednym z członków najpopularniejszego zespołu na świecie, ale może warto odbudować naszą przyjaźń. Jednak czy Louis znowu nie zrobi tego samego? Czy byłby w stanie zrobić mi to ponownie? Nie jest złym człowiekiem, każdy o tym wie. Bardzo zależy mi na naszej przyjaźni, ale myśl o tym, że znowu mógłby potraktować mnie jak trzy lata temu, sprawiła, że coraz bardziej się bałam. Nie przeżyłabym tego, gdyby znowu mnie zranił. Może nie wyglądam na wrażliwą osobę, ale taka właśnie jestem. Łatwo mnie zranić. Naprawdę bardzo łatwo.
– Tommo – zaczęłam niepewnie, a on spojrzał na mnie pytająco. – Jakbym dała ci szansę na odbudowanie naszej przyjaźni, to nie zrobiłbyś mi tego samego co trzy lata temu? Nie zostawiłbyś mnie samej? Nie unikałbyś ze mną kontaktu? – zapytałam, nie ukrywając przy tym swojej ciekawości.
– Mandy, jakbyś mi wybaczyła, to robiłbym wszystko, aby było tak jak dawniej. Fakt, mieszkalibyśmy w różnych miastach, ale od czego są telefony, Internet... Poza tym przyjeżdżałbym czasem do ciebie, albo ty przyjechałabyś do mnie – powiedział z uśmiechem na twarzy, a po chwili rozszerzył szeroko swoje oczy. – Czekaj, czekaj. Czy ty czasem nie chcesz mi teraz wybaczyć?
Słysząc jego słowa, wstałam do pozycji siedzącej, a on po chwili zrobił to samo. Spojrzałam na niego niepewnie, a na mojej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech. Krótka piłka: wybaczam albo nie.
– Obiecasz, że o mnie nie zapomnisz i będziesz do mnie dzwonił? – spytałam, mając nadzieję, że spełni moje prośby i tym razem nie zawiedzie mnie. Chciałam, aby wszystko było tak jak dawniej.
– Obiecuję – przyrzekł szczerze. Wiedziałam, że mówi prawdę. Po tylu latach znajomości po prostu potrafiłam to wyczuć. Jego oczy, lekki uśmiech, ton głosu, świadczyły jedno: dotrzyma obietnicy.
– Na mały palec? – spytałam wyciągając w jego stronę paluszek.
– Na mały palec – oznajmił, splatając nasze małe palce, po czym rzucił się na mnie chcąc mnie przytulić. Przygniótł mnie swoim ciałem, a ja leżąc pod nim próbowałam go z siebie zrzucić.
– Louis, zejdź ze mnie – rozkazałam, śmiejąc się przy tym wesoło. Właśnie takich chwil mi brakowało. Beztroskich, radosnych i takich, które sprawiały, że czułam się szczęśliwa. Nikt inny nie dostarczał mi tylu emocji, co ten debil, który nadal na mnie leżał. Rzecz jasna pozytywnych.
– Jak nie to co? – spytał, a po chwili przybliżył twarz do mojej, wyczekując odpowiedzi. Jednego byłam pewna: nasze usta były stanowczo za blisko siebie! Na swoich wargach czułam jego miętowy oddech. Milczeliśmy. Chrząknęłam, odwracając głowę w drugą stronę, a Louis ze mnie zszedł.
– Chłopacy jutro wyjeżdżają – rzekłam, zakładając dłonie na swoją klatkę piersiową i patrząc na niego z uśmiechem na twarzy. – A ty kiedy? – zadałam pytanie, chcąc w ten sposób jakoś rozkręcić naszą rozmowę. W końcu nie mogliśmy zachowywać się w swoim towarzystwie sztywno. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciele zazwyczaj dużo ze sobą rozmawiają i to bez skrępowania. Chciałam, aby nasze pogawędki również w taki, a nie inny sposób wyglądały. Musieliśmy się bardziej na siebie otworzyć, co oczywiście było niezwykle trudne ze względu na to, że przez trzy lata nie kontaktowaliśmy się ze sobą, a kiedy wreszcie się spotkaliśmy, to ja uprzykrzałam mu życie.
– A co, już chcesz się mnie pozbyć? – spytał się i zaśmiał się cicho. – Zaraz po wyjeździe chłopaków przyjeżdża do mnie Eleanor i zostajemy jeszcze dwa dni. Wyjeżdżamy rano w środę.
– Och – wymsknęło mi się, gdy Louis wspomniał o swojej dziewczynie. Zapomniałam, że on przecież nie jest singlem. Nie wiem dlaczego czułam jak w moje serce ktoś wbija nóż. Czy byłam zazdrosna? Nie, nie byłam. Przynajmniej nie powinnam. W końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi i nikim więcej.
– Chcesz ją poznać? Na pewno się polubicie – oznajmił. Czy chciałam ją poznać? Jakoś nie koniecznie, ale skoro ma to sprawić mu przyjemność, to jestem gotowa dla takiego poświęcenia.
– Jeśli twierdzisz, że się polubimy, to koniecznie musisz mnie z nią poznać – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy. – Szkoda, że tak głupio wyszło z chłopakami. Naprawdę chciałam ich poznać. Dobrze, że chociaż z Zaynem spędziłam trochę czasu.
– Coś między wami jest? – spytał, a ja miałam ochotę zacząć się śmiać. – Wiesz, wtedy jak wybiegł za tobą z baru, to dużo czasu spędziliście razem i przez to miałam wrażenie, że jest między wami jakaś chemia – wyjaśnił. – To jak, powiesz mi? – Spojrzał na mnie pytająco, a ja cicho się zaśmiałam.
– Ja i Zayn? Serio? – zapytałam z niedowierzaniem. – Między nami nic nie ma, jesteśmy przyjaciółmi. – Gdy wypowiedziałam to zdanie, na twarzy Louisa pojawił się delikatny uśmiech.
Atmosfera między nami nie była już taka napięta jak na początku. Louis zaczął opowiadać mi przeróżne śmieszne historie z ich koncertów. Wybuchłam głośnym śmiechem, gdy usłyszałam, jak jedna z fanek schowała się do śmietnika by tylko ujrzeć swoich idoli. Tommo powiedział mi także, że gdy mu się nudzi, to uwielbia robić telefoniczne żarty Niallowi. Stwierdził, iż kiedyś razem zrobimy mu taki kawał. Dowiedziałam się także, o chodzących plotkach o nim i Harrym. Jakoś sobie nie mogłam wyobrazić ich jako parę. Wszystko szło w dobrym kierunku, ale jak zwykle Louis wszystko musiał spieprzyć. Obawiałam się, że o to spyta. Nie potrafię go już dłużej okłamywać, jednak nie powiem mu prawdy. To zniszczyłoby nie tylko moje życie, ale i jego, a przecież można tego uniknąć.
– Mandy – zaczął niepewnie. – Kto jest ojcem Hayley? Wiesz, że można mi zaufać – mówił to w taki sposób, że aż miałam ochotę mu się wygadać, jednak w porę się opamiętałam.
Spojrzałam mu głęboko w oczy, a po chwili spuściłam wzrok na dół. Położyłam się na łóżku i odwróciłam się do niego plecami. W moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Tylko nie płacz.
– Ktoś cię skrzywdził? Powiedz mi – dopytywał się. Och, dlaczego ty za wszelką cenę chcesz się tego dowiedzieć? Naprawdę interesuje cię to z kim rzekomo się pieprzyłam?
– Ciekawość cię zżera, co nie, Tomlinson? Dlaczego ty zawsze musisz wszystko do cholery psuć? Już się tak dobrze układało, ale ty jak zwykle musisz wszystko niszczyć – wysyczałam przez zęby.
– Przepraszam...
***
Mandy miała rację. Zawsze wszystko psuję. Nawet wtedy, gdy wybaczyła mi moje błędy, to ja musiałem zadać do głupie pytanie. Tak, zżera mnie ciekawość, jednak nie powinienem o to pytać. Jest jeszcze za wcześnie. Może kiedyś mi powie, ale jeszcze nie teraz. Nie mogę na nią naciskać.
– Nie, to ja przepraszam. Po prostu nie chcę o tym mówić, wybacz – powiedziała, posyłając mi delikatny uśmiech. Nie mogę się nadziwić, jak to możliwe, że dziewczyny tak szybko zmieniają swoje zachowanie. Raz na ciebie krzyczą, a po chwili przepraszają, twierdząc, że to ich wina.
Nie powiedziałem już nic, nie chciałem poruszać już trudnego dla niej tematu. Wiedziałem, że to nie skończyłoby się dobrze. Wyszłaby z tego pewnie kolejna niesnaska, a tego chciałbym uniknąć.
– Mandy, słyszałaś kiedykolwiek jakąkolwiek naszą piosenkę? – zapytałem z ciekawością w głosie.
– Nie, to ja przepraszam. Po prostu nie chcę o tym mówić, wybacz – powiedziała, posyłając mi delikatny uśmiech. Nie mogę się nadziwić, jak to możliwe, że dziewczyny tak szybko zmieniają swoje zachowanie. Raz na ciebie krzyczą, a po chwili przepraszają, twierdząc, że to ich wina.
Nie powiedziałem już nic, nie chciałem poruszać już trudnego dla niej tematu. Wiedziałem, że to nie skończyłoby się dobrze. Wyszłaby z tego pewnie kolejna niesnaska, a tego chciałbym uniknąć.
– Mandy, słyszałaś kiedykolwiek jakąkolwiek naszą piosenkę? – zapytałem z ciekawością w głosie.
Moją zaletą było to, że potrafiłem sprawnie zmienić temat. Dziewczyna popatrzyła na mnie kątem oka, po czym z uśmiechem pokiwała przecząco głową. Chciałem sięgnąć po jej laptopa i puścić jedną z naszych piosenek, jednak brązowowłosa złapała mnie za moją dłoń. Nie puszczaj mnie już, proszę.
– Zaśpiewaj mi coś – wyszeptała cicho, przygryzając nieśmiało swoją dolną wargę.
Słysząc jej słowa spojrzałem na nią niepewnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie zachęcająco, po czym wypowiedziała ciche "proszę". Kiwnąłem głową na tak i zacząłem zastanawiać się nad tym jaką piosenkę powinienem zaśpiewać. Zdecydowałem się na Over Again. Powinno jej się spodobać.
– Zaśpiewaj mi coś – wyszeptała cicho, przygryzając nieśmiało swoją dolną wargę.
Słysząc jej słowa spojrzałem na nią niepewnie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie zachęcająco, po czym wypowiedziała ciche "proszę". Kiwnąłem głową na tak i zacząłem zastanawiać się nad tym jaką piosenkę powinienem zaśpiewać. Zdecydowałem się na Over Again. Powinno jej się spodobać.
– Tell me with your mind, body and spirit. I can make your tears fall down like the showers that are British. Whether we're together or apart. We can both remove the masks and admit we regret it from start – zaśpiewałem, patrząc jej głęboko w oczy. Wpatrywała się we mnie jak zahipnotyzowana, co swoją drogą bardzo mi się podobało. Prawdę mówiąc, to uwielbiałem, gdy robiła cokolwiek.
– To było cudowne – wyszeptała, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Po chwili się otrząsnęła i posłała mi wesoły uśmiech. – Idę po kakao – oznajmiła z entuzjazmem w głosie.
Dziewczyna wyszła z pokoju. Siedziałem na łóżku i czekałem za moją przyjaciółką. Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. To jest jak sen, z którego nie chcę się wybudzić. Cieszę się jak dziecko, że między nami jest już znowu dobrze. Jak za starych dobrych czasów.
– To było cudowne – wyszeptała, nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Po chwili się otrząsnęła i posłała mi wesoły uśmiech. – Idę po kakao – oznajmiła z entuzjazmem w głosie.
Dziewczyna wyszła z pokoju. Siedziałem na łóżku i czekałem za moją przyjaciółką. Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. To jest jak sen, z którego nie chcę się wybudzić. Cieszę się jak dziecko, że między nami jest już znowu dobrze. Jak za starych dobrych czasów.
Mandy po chwili przyszła z dwoma kubkami kakao. Jak zawsze, dziewczyna nałożyła tam dużo bitej śmietany i posypała nią wiórkami czekolady. Podała mi kubek z kakao i usiadła koło mnie.
– Przypomniało mi się jak zawsze twoja mama robiła ci kakao z bitą śmietaną. Pomimo tego, że piłeś pięć kubków dziennie, to i tak było ci mało – odezwała się, przymykając delikatnie powieki. – I zawsze byłeś brudny dookoła ust od śmietany – powiedziała, upijając łyk gorącej cieczy. – W końcu nigdy nie lubiłeś się myć – rzekła, śmiejąc się cicho. Ona uwielbiała mi docinać. Taka była jej natura.
– Małpo – zaśmiałem się, biorąc do ręki poduszkę i uderzając przyjaciółkę. Zapomniałem, że w dłoniach ma kubek z kakao. Poprzez moje uderzenie, dziewczyna wylała na swoją bluzkę gorącą ciecz. – Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Szybko do łazienki, poparzysz się.
Wiem, może za bardzo panikowałem, ale kakao było naprawdę gorące i nie chciałem aby dziewczyna miała później blizny od poparzenia. Odstawiłem kubek i pociągnąłem ją za rękę do łazienki. Zamknąłem drzwi, po czym ściągnąłem z niej szybko bluzkę i rzuciłem ją w kąt. Mandy stała przede mną w czarnym staniku, idealnie przylegającym do jej piersi. Widać było, że zawstydziła się, jednak nie zwróciłem na to uwagi, tylko zimną wodą zacząłem polewać jej ciało, na które wylałem kakao. Gdy dziewczyna powiedziała, że już wszystko dobrze, wytarłem jej brzuch suchym ręcznikiem. Przyjaciółka spojrzała w moje oczy, a mnie naszła ochota na posmakowanie jej malinowych ust, które przed chwilą oblizała. Nie wiedziała, że tym sposobem doprowadziła mnie do szaleństwa.
Wpiłem się w jej wargi, a ona zszokowana, dopiero po chwili odwzajemniła mój pocałunek. Uniosłem ją za pośladki do góry i usadowiłem ją na swoich biodrach, a dziewczyna instynktownie oplotła mnie nogami w pasie. Całowałem ją zachłannie, a rękoma błądziłem po jej plecach. Będę tego jeszcze żałował. Usłyszałem jak drzwi od łazienki się otwierają i równocześnie z Mandy spojrzeliśmy w tą stronę. Ujrzeliśmy Darcy z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
– O kurde, tylko mi nie mówcie, że kolejne dziecko sobie robicie...
– Przypomniało mi się jak zawsze twoja mama robiła ci kakao z bitą śmietaną. Pomimo tego, że piłeś pięć kubków dziennie, to i tak było ci mało – odezwała się, przymykając delikatnie powieki. – I zawsze byłeś brudny dookoła ust od śmietany – powiedziała, upijając łyk gorącej cieczy. – W końcu nigdy nie lubiłeś się myć – rzekła, śmiejąc się cicho. Ona uwielbiała mi docinać. Taka była jej natura.
– Małpo – zaśmiałem się, biorąc do ręki poduszkę i uderzając przyjaciółkę. Zapomniałem, że w dłoniach ma kubek z kakao. Poprzez moje uderzenie, dziewczyna wylała na swoją bluzkę gorącą ciecz. – Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Szybko do łazienki, poparzysz się.
Wiem, może za bardzo panikowałem, ale kakao było naprawdę gorące i nie chciałem aby dziewczyna miała później blizny od poparzenia. Odstawiłem kubek i pociągnąłem ją za rękę do łazienki. Zamknąłem drzwi, po czym ściągnąłem z niej szybko bluzkę i rzuciłem ją w kąt. Mandy stała przede mną w czarnym staniku, idealnie przylegającym do jej piersi. Widać było, że zawstydziła się, jednak nie zwróciłem na to uwagi, tylko zimną wodą zacząłem polewać jej ciało, na które wylałem kakao. Gdy dziewczyna powiedziała, że już wszystko dobrze, wytarłem jej brzuch suchym ręcznikiem. Przyjaciółka spojrzała w moje oczy, a mnie naszła ochota na posmakowanie jej malinowych ust, które przed chwilą oblizała. Nie wiedziała, że tym sposobem doprowadziła mnie do szaleństwa.
Wpiłem się w jej wargi, a ona zszokowana, dopiero po chwili odwzajemniła mój pocałunek. Uniosłem ją za pośladki do góry i usadowiłem ją na swoich biodrach, a dziewczyna instynktownie oplotła mnie nogami w pasie. Całowałem ją zachłannie, a rękoma błądziłem po jej plecach. Będę tego jeszcze żałował. Usłyszałem jak drzwi od łazienki się otwierają i równocześnie z Mandy spojrzeliśmy w tą stronę. Ujrzeliśmy Darcy z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
– O kurde, tylko mi nie mówcie, że kolejne dziecko sobie robicie...
Nie przepraszaj rozdział jest cudowny. I na dodatek Lou dowie się że ma dziecko z Mandy.
OdpowiedzUsuńAAA!! Czy ja już wspominałam,że Darcy mnie wkurza? Kto przerywa innym w takim momencie! Choć swoją drogą Louis to niezłe ziółko - jego dziewczyna przyjeżdża jutro, a on całuje inną.Nie ładnie.. Rozdział nie jest zły, nie dołuj się. Każdy ma gorsze dnie, nie pisz na siłę:)powodzenia.
OdpowiedzUsuńPrzepraszasz? Dziewczyno! Rozdział jest na prawdę świetny, ale czy musiałaś skończyć akurat w tym momencie?! Ohh Młodsza wstrętna siostra się wtrąciła i koniec? Nie odpuszczę Ci tego! O nie ! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!
xx
jak mogłaś przerwać w takim momencie?! od niedawna czytam Twoje opowiadanie, ale od razu je pokochałam i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych rozdziałów! ten po prostu jest boski, bbardzo się cieszę, że między Mandy a Louisem w końcu zaczęło się układać i kto wie? może to doprowadzi ich do związku? ;) bardzo bym chciała, no ale ta Eleanor...
OdpowiedzUsuńzapraszam jeszcze do siebie: www.1direction-speedway-story.blogspot.com dopiero zaczynam ;)
U FUCK *_*
OdpowiedzUsuń1. DARCY MENDO, COŚ TY NAJLEPSZEGO ZROBIŁA?!
2. Za co ty nas przepraszasz? Rozdział jest idealny, jak wszystkie pozostałe słońce <3
3. JARAM SIĘ JAK POCHODNIA!
Pozdrawia!
~ @ahmydirection
Nie przepraszaj bo nie masz za co! TO JEST CUDOWNE! Cholera, powinnam podziękować tej małej pindzie Darcy. Przynajmniej Louis wie, że ma dziecko. I teraz pewnie będą razem i będą kochającą się rodziną, prawda? Proszę, powiedz, że tak. Tak bardzo chcę aby oni byli razem. Oni są dla siebie stworzeni. Muszą być razem nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Mandy i Louisa. Oni są tacy aww <3
Wspaniali przyjaciele i może będą parą? :)
Przepraszam, że tak na to naciskam, ale to moje marzenie :C
W każdym razie uwielbiam ten rozdział. Jest totalnie niesamowity! Uwielbiam Cię <3
Pozdrawiam i życzę weny <33
Nie przepraszaj! Rozdział jest super, ale zgadzam się z Ivy nie odpuszczę ci tego, że rozdział zakończył się w takim momencie! Ech, no cóż teraz muszę czekać. Mam nadzieję, że Mandy i Lou będą razem i że on ją zrozumie. Zrozumie to dlaczego mu nie powiedziała, jakby nie bylo zranił ją i zasłużył na karę. No ale to co zrobiła Darcy strasznie mnie wpieniło! No nic czekam na kolejny i zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://moon-in-my-heart.blogspot.com/
Hej. Rozdział wspaniały :)
OdpowiedzUsuńByło tak dobrze, a on musiał jej zadać pytanie kto jest ojcem Hayley. Z drugiej strony rozumiem jego ciekawość. I nie rozumiem dlaczego Mandy tak skrywa przed nim prawdę.
Ta akcja z kakaem była niezła ;)
Polała na siebie gorący napój przez Louisa, który uderzył ją poduszką i szybko do łazienki. Louis zdjął z niej koszulkę, no a później wszystko się potoczyło.
Kurde, ta Darcy to zawsze musi przyjść w nieodpowiednim momencie. I jeszcze się wygadała. Teraz Louis na pewno skapuje, że Hayley jest jego córką.
Ciekawe jak to będzie dalej wyglądało.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny. Ściskam. Maarit :*
PS. Nominowałam Cię do Versatile Blogger. Zasłużyłaś na to :)
Więcej informacji u mnie na love-of-accident.blogspot.com
Nie było mnie przez WEEKEND. A tu takie rzeczy się dzieją. OMG, OMG, OMG!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBoże, jak ja uwielbiam parę Lou-Mandy! Tak strasznie się cieszę, że ich stosunki znacznie się poprawiły :) Louis, nakazuję Ci zerwać z El, to mała Lane jest Twoją miłością! :D Scena z kakaem świetna, a to co działo się później jeszcze lepsze :D uuu to było takie nshjvniaenvunh *.* Szkoda tylko, że gorący moment przerwała Darcy i to z jakim tekstem! ;o to mnie totalnie rozwaliło, teraz Louis na pewno skapnie się, że Hayley to jego córka ;o
Ten rozdział był świetny, niesamowicie zbudowałaś napięcie, chcę więcej! Dawaj szybko następny!
Pozdrawiam :*
Kocham to. <3
OdpowiedzUsuńMusiałś kończyć w takim momencie. Ciekawi mnie jak zareaguje Louis.. Oh Darcy, ty to masz wyczucie. :D -,-
No to zaczynam czytanie od początku ;D
OdpowiedzUsuńNo więc tak. Na początku chciałam powiedzieć tylko wesoło "czeeeeeeść!". Wczoraj znalazłam Twoje opowiadanie i od razu zaczęłam je czytać. Ostatni rozdział zostawiłam sobie na dzisiaj, bo było strasznie późno. Przez pół nocy nie mogłam zasnąć i myślałam o tym, co przydarzyło się Mandy i Louisowi. Boże, przez całą noc myślałam o fikcyjnych postaciach (no, prawie)! Jestem jakaś nienormalna!
OdpowiedzUsuńCzytałam to opowiadanie pochłaniając każde słowo. Normalnie, mogę powiedzieć, że piszesz w cudowny sposób i cholernie podobają mi się te dziwne sytuacje.
Kiedy Mandy spotkała się z Lou za drugim razem (z tego co pamiętam) w tym samym miejscu i powiedziała mu o tych konsekwencjach tej ich nocy, od razu przyszło mi na myśl, że to właśnie Tommo był ojcem małej Hayley. Trochę współczułam Tomlinsonowi tego, w jaki sposób traktowała go Lane, ale muszę przyznać, ze z drugiej strony należało mu się.
Zayn, przez chwilę, okazał się być dobrym przyjacielem dla naszej bohaterki. To takie urocze.
Gdy Lou opowiedział Harry'emu to wszystko, co przez ten czas ukrywał, a Styles zareagował w taki a nie inny sposób - po prostu nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się chichrać.
Darcy od samego początku mnie intryguje. Niby tak mało o niej jest wspomniane, jakby, to wydaje się być zagubioną piętnastolaką. W końcu straciła matkę, w ojcu nie ma oparcia i do tego jest pokłócona ze swoją siostrą, której także zna sekret i za pewne, czytając końcówkę tego rozdizału, dochodzę do wniosku,iż Lou nie zareaguje obojętnie na jej uwagę, gdy przyłapała naszych bohaterów obściskujących się w łazience. Mam tylko nadzieję, że to nie doprowadzi do kłótni Mandy i Louisa, bo ich przyjaźń może i przeszła wiele prób - to nie jest podatna na takie mega wielkie wstrząsy. Ale to już w Twoich rękach ich przyszłość :D
W sumie, to Lou jest niezłym dupkiem. Przeleciał Mandy, wyjechał bez pożegnania, nie odezwał się do Lane przez 3 lata. Ma Eleanor, a mimo tego już kolejny raz całuje się z Mandy. Boze, kocham tego chłopaka, ale to z jego strony jest po prostu ugh! Nie zrozum mnie źle, uwielbiam Tommo w tym opowiadaniu, ale to, w jaki sposób traktuje swój związek z El (a raczej jego brak?) jest co najmniej dziwne.
Mhmmmmm, wydaje mi się, że troche przesadziłam z tym komentarzem. Przepraszam cię, ale starałam się go skrócić do maksimum, bo gdybym miała komentować każdy poprzedni rozdział - to wyszłoby tego jeszcze więcej. Wczoraj już miałam dokończyć czytać wszystko i skomentować, ale postanowiłam, że się z tym prześpię. Ogólnie, to wiedz, ze od dzisiaj masz nową czytelniczkę - czyli mnie.! :)
Informujesz w jakiś sposób o nowych rozdziałach? Jeśli np na Twitterze, to byłabym wdzięczna, gdybyś mnie poinformowała . @alekslloyd
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
ily xx
O rany!
OdpowiedzUsuńCZYLI TERAZ LOUIS JUŻ NA BANK DOWIE SIĘ ŻE TO JEGO DZIECKO!
Wcale nie zawiodłaś! Rozdział genialny, jak zawsze!! Jejku, ta ostatnia scena.. Awww... ♥ Zastanawiam się, jak teraz Louis i Mandy będą się zachowywać. Jak zareaguje Louis, na to, że to jego córka. Rany! Chcę już kolejny rozdział! :D
Kiedy nowy? ;>
Zmieniłaś nazwę, zdjęcie i ledwo poznałam Twój profil xD
Pozdrawiam!
Dopiero znalazłam to opowiadanie, ale już nadrobilam i jest genialne! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńOMG ! UMARŁAM ZE ŚMIECHY ! NO TO SIE SIOSTRZYCZKA WYGADALA XD
OdpowiedzUsuń