niedziela, 22 września 2013

19.

Narracja trzecioosobowa.
 Muzyka. Włącz koniecznie.

Straciliście kiedyś kogoś bliskiego? Osobę, bez której wasze życie nie miałoby najmniejszego sensu? Która czyniła ten chory i niesprawiedliwy świat lepszym, poprawiała humor swoim uśmiechem, nadawała sens życiu, dawała nadzieję na lepsze jutro i której szczęście było ważniejsze od waszego? On stracił i bardzo teraz cierpi. Nie może w to uwierzyć. Albo po prostu nie chce w to wierzyć.

Louis po śmierci swojej ukochanej nie potrafi dojść do siebie. Wciąż oczekuje innego obrotu sprawy. Wyobraża sobie, że jego ukochana robi mu dowcip i zaraz ujrzy swoją małą Mandy Lane, po czym będzie mógł ją przytulić i nigdy nie wypuszczać z objęć. Jednak tak się nie stanie. Nigdy już nie będą razem. Nigdy nie będzie mógł spojrzeć w jej piękne oczy i poczuć ulubione perfumy. Może spotkają się w innym życiu. W innym świecie. Lepszym. Ale czy istnieje życie pozagrobowe? On chce w to wierzyć. Chce wierzyć, że ją jeszcze zobaczy i będą ze sobą już na zawsze. Nigdy się nie opuszczą. Nic ich nie rozdzieli.


Tomlinson będzie musiał teraz zaopiekować się nie tylko swoją córką Hayley, ale również Darcy, która przez pożar straciła swoją najbliższą rodzinę. Pomimo tego, że szatynka udaje, iż śmierć jej bliskich wcale nie ruszyła jej tak bardzo, to w głębi duszy strasznie to przeżywa. Żałuje, że nie zdążyła powiedzieć swojej siostrze jak bardzo ją kocha i przeprasza za wszystko. Chciałaby ją teraz zobaczyć i dać do zrozumienia, że jest najlepszą siostrą na świecie. Niestety, tak się już nie stanie.


Życie Darcy teraz diametralnie się zmieni. Przeprowadza się do Londynu, teraz tam będzie mieszkać. Nowa szkoła, nowe miejsce zamieszkania, nowi ludzie, nowy świat, 
nowe wspomnienia, nowe przygody. Trudno będzie jej się zaaklimatyzować. Ale ma przecież Louisa. Dzięki nie mu nie trafi do domu dziecka. Jest mu za to wdzięczna. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo.

Policja stwierdziła, że pożar nie był przypadkowy. Ktoś chciał śmierci całej rodziny Lane. Louis wciąż zadawał sobie jedno pytanie: Kto mógł to zrobić? Winnego jeszcze nie odnaleziono, ale śledztwo wciąż trwa. Wszyscy mają nadzieję, że podpalacz się odnajdzie i trafi do więzienia na wiele lat. Ale czy byłaby to wystarczająca kara? Nie sądzę. To przecież nie przywróci niewinnych osób do życia.

Dwudziestoparolatek przytulał Darcy, chcąc ją w ten sposób wesprzeć, lecz prawdę mówiąc, to on bardziej potrzebował czyjegoś wsparcia niż ona. Louis zauważył mężczyznę stojącego za drzewem, który przyglądał się temu całemu zdarzeniu. Skądś go znał. Ta twarz, te oczy, ten uśmiech... Znał go doskonale, choć widział go tylko raz. Danny Fisher. Chłopak, który zamienił życie Mandy w piekło.

Pogrzeb się skończył, wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich domów. Tylko Tomlinson oraz Darcy stali jeszcze przy jej grobie. Słone łzy spływały im nadal po policzkach, a chłodny wiatr wiał im w twarz. Oczy szczypały ich od płaczu. Czuli się okropnie. Nie myśleli o niczym. Mieli pustkę w głowie. Nie potrafili już myśleć racjonalnie. Nie chcielibyście się znaleźć na ich miejscu.

– Musimy już iść, Lou – odezwała się Darcy, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Wiaterek rozwiewał jej brązowe włosy na wszelkie możliwe strony, jednak nie przeszkadzało jej to ani trochę.

– Idź do samochodu, zaraz do ciebie dołączę i pojedziemy do domu. Muszę chwilę zostać sam na sam z Mandy – powiedział to w taki sposób, jakby ciemnowłosa wciąż była wśród żywych.

– Dobrze – rzekła szatynka. Wykonała jego polecenie bez żadnych sprzeciwów. Powstrzymała się nawet od powiedzenia brązowowłosemu, że nie ma już z nimi jej siostry i nie ma mówić o niej w taki sposób, jakby stała koło nich. Wiedziała jednak, że sprawiłaby mu tym ogromny ból, dlatego ugryzła się w język. Nauczyła się, że najpierw trzeba pomyśleć, a potem mówić. Choć wcześniej robiła na odwrót, przez co raniła swoich najbliższych, a szczególnie starszą siostrę, która starała się, aby jej rodzina miała jak najlepiej. Szesnastolatka nie doceniała tego. Teraz wie, co straciła.

– Och, Mandy – zaszlochał chłopak. – Tak bardzo mi ciebie brakuje. Już nigdy nie ogrzeje mnie pełne ciepła twe spojrzenie. Trudno mi bez ciebie żyć. Jak słyszysz mi to przyjdź. Już na zawsze będziesz w sercu mym. Będziesz gwiazdą na mym niebie. Każda myśl i każdy szept, wszystko przypomina mi ciebie – powiedział drżącym głosem, a łzy po raz kolejny mimowolnie spłynęły po jego lodowatych policzkach. – Wróć do mnie, proszę. Nie dam sobie bez ciebie rady. Ty byłaś moim światełkiem w ciemny tunelu, ty dawałaś mi nadzieję. To dzięki tobie tak daleko zaszedłem – szeptał, choć wiedział, że Mandy go nie słyszy. – Pamiętam jak cię pierwszy raz pocałowałem. Byłaś wtedy taka przestraszona. Bałaś się, że coś schrzanisz podczas pocałunku, ale musisz wiedzieć, że całowałaś wspaniale. Jesteś niezwykła. Zmieniłaś całe moje życie. Nikogo nigdy tak nie kochałem. Gdybym mógł cofnąć czas, to nigdy bym cię nie opuścił. Już na zawsze będziesz moją małą Mandy Lane.

Tomlinson poczuł jak uderza w niego kartka papieru złożona w samolocik. Odwinął ją i rozpoznał pismo swojej ukochanej. Pomyślał, że to niedorzeczne, że tylko w filmach zdarzają się takie rzeczy. Jednak pomimo tego zaczął czytać zawartość kartki. Był to list. List, który napisała do niego wczoraj przed śmiercią. Gdy przeczytał ostatnie słowa przelane przez nią na papier, wybuchnął głośnym płaczem. Ona go też kochała. Jednak nigdy więcej się już nie spotkają... Mandy nie dowie się, że Louis kochał ją nad życie. Umarła ze świadomością, że ukochaną Tomlinsona jest i zawsze będzie Eleanor. To koniec ich historii. Nie było im pisane życie u swojego boku. To tylko rzeczywistość, tutaj nie ma happy endu i nikt nie żyje długo i szczęśliwie. Trzeba się z tym pogodzić.

Dwa dni później.
Louis od dwóch dni przychodził na grób swojej ukochanej i mówił do niej, choć wiedział, że ona go nie słyszy. Opowiadał co u niego i dziewczynek, wspominał stare, dawne czasy, mówił jak bardzo ją kocha i jak strasznie za nią tęskni. To pomagało mu choć przez chwilę zapomnieć, że jej tutaj nie ma.

Spuścił głowę w dół i łzy mimowolnie spłynęły po jego policzkach. Od jej śmierci płakał codziennie po kilka godzin. Sam się dziwił, że jeszcze ma czym. Kiedy uniósł wzrok do góry, ujrzał swoją ukochaną. Wiedział, że jej tutaj nie ma, że ona wcale przed nim nie stoi, że to tylko mózg płata mu figle i wyobraża sobie coś, czego niestety nie ma. Jednak pomimo tego ucieszył się, że ją zobaczył. Znów widział ten piękny uśmiech, delikatne rysy twarzy, hipnotyzujące oczy. Tęsknił za nią. Nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić jak bardzo. Chciałby ją przytulić. Choć na chwilę. Maleńką chwilę. Znów poczuć jej piękne perfumy. Och, uwielbiał je. Przypominały mu dzieciństwo.

Wyciągnął w jej kierunku dłoń, a ona uśmiechnęła się delikatnie i dotknęła opuszkami palców jego rękę. Miał nadzieję, że poczuje jej dotyk, lecz zamiast jej palców czuł tylko powiew wiatru. Przymknął powieki i rozkoszował się tą chwilą. Kiedy otworzył oczy nadal ją widział. Zaczął bezdźwięcznie wypowiadać: "Kocham cię, Mandy. Proszę, nie zostawiaj mnie. Tęsknię." Dziewczyna zaczęła iść przed siebie. Odwróciła się do niego, posłała mu ostatnie spojrzenie, pomachała i zniknęła...

18 komentarzy

  1. DZIĘKUJE KOMENTOWANIE TWOJEGO BLOGU TO BYŁA PRZYJEMNOŚĆ ALE DLACZEGO JĄ UŚMIERIŁAŚ JA PŁACZĘ.... KONIECZNIE MUSISZ ZAŁOŻYĆ NOWEGO BLOGA MUSISZ PISZ NA TYM JAKBYŚ ZACZEŁA PISAĆ NOWY ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaczę, naprawdę. Nie wierzę, że to już koniec tej pięknej historii. Kochałam ją tak samo mocno jak Ciebie. Mandy i Louis byli sobie przeznaczeni i nie mogę pogodzić się z faktem, że mała Mandy Lane nie żyje. To jest szokujące.
    Pociesza mnie fakt, że ich córka żyje. Louis ma wielkie zadanie, ale wierzę, że je wypełni jak należy.
    Z zapartym tchem śledziłam dalsze losy bohaterów. I bardzo Cię dziękuję za to, że pisałaś dla nas. Dziękuję, że nie poddałaś. Dziękują za wszystko, bo dzięki Tobie miałam okazje przeczytać, to opowiadania.
    Dziękuję, że mnie wyróżniłaś. Chciałam aby Mandy i Louis byli razem, ale nie gniewam się, że tak nie jest. Nie przepraszaj, bo nie powinnaś :)
    Także dziękuję za miłe słowa.
    Pozdrawiam <3
    Twoja wielka fanka <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że Mandy nie przeżyła. Ważne przynajmniej, że Hay i Darcy się nic nie stało, prawda? Mam nadzieję, że powstanie jeszcze jakiś blog twojej twórczości, na pewno bd czytała. Miley xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja naprawdę płacze! Omg. Mimo tego, ze w jakimś stopniu się tego spodziewałam, miałam jednak jakąś cichą nadzieję na to, ze wszystko będzie dobrze. W pewnym sensie jest. Louis zaopiekował się Darcy i Hayley. Nie wyobrażam sobie jego bólu po stracie Mandy. Tyle razem przeszli. Już nie wspomnę o tym, ze się kochali. To taka smutna historia, będąca jednocześnie czymś wspaniałym.
    Dziękuję ci, ze mnie wymienilas w twoich podziekowaniach. Jak to zobaczyłam to awwwww. Dziękuję. <3 Mimo, ze nie czytałam od początku tego opowiadania, to muszę przyznać, że będzie mi go bardzo brakowało. Choć chciałabym byś napisała druga część, kontynuuacje , ale bez Mandy Lane to już nie będzie to samo. Szkoda :'/
    Tak mi teraz do głowy przyszło, ze może jakieś inne zakończenie? Hahah jakby drugie, inne. Ale ok, nie bredze już, bo to sensu nie ma.
    Trzymaj się ciepło. Dziękuję za to, ze pisałaś to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże,a jednak.Czasem chciałabym żeby moje przeczucie mnie zawiodło :/ To nie ty nam dziękuj,tylko my tobie dziękujemy to,że całe swoje serce włożyłaś w tworzenie tego opowiadania!
    Mimo,że skończyło się bez happy endu,to powiem Ci,że może nawet i lepiej? Przez to historia jest niebanalna,ale jest piękna...Piękna bo pokazuje miłość,niestety nieszczęśliwą,ale bezgraniczną.Masz bardzo duży talent i mam nadzieję,że go nie zmarnujesz.Liczę na to,że stworzysz coś nowego i mnie o tym poinformujesz.Dziękuję losowi,który przywiódł mnie na twojego bloga :)
    ~ twoja wierna fanka - Inflamara xx

    PS.Czytałam ten rozdział słuchając tej piosenki: http://www.youtube.com/watch?v=kFTzGQobTxE - bardzo smutna,ale bardzo piękna.Fenomenalne słowa,a ja wprost uwielbiam ten duet,gorąco polecam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, bardzo mi smutno, że Mandy nie przeżyła, liczyłam na happy end do samego końca :( Szkoda, że tak się to wszystko skończyło, jednak dziękuję Ci za te wszystkie rozdziały i to, że postanowiłaś podzielić się z nami tą historią. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz coś :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Przepraszam, że komentuję tak późno.
    W ogóle nie zasługuję za Twoje podziękowania, bo ostatnio nie komentowałam postów. Stałam się złą czytelniczką, która czytała rozdziały na szybkiego, nie mając czasu na zostawienie chociaż krótkiego komentarza. I przez to jest mi straszliwie głupio ;(
    Jest mi bardzo smutno, że to już koniec.
    I w ogóle nie wierzę, że to wszystko się potoczyło tak, a nie inaczej.
    Nigdy bym nie pomyślała, że uśmiercisz Mandy, że tak to się wszystko zakończy.
    Potrafisz zaskakiwać i to pozytywnie.
    Co prawda miałam taką, cichą nadzieję, że Louis i Mandy będą jednak razem, szczęśliwi, no, ale cóż. Nie zawsze jest tak, jabyśmy chcieli. To życie samo pisze nam scenariusz i nie wiemy, co czeka nas jutro, za miesiąc, a co za kilka lat. Tak naprawdę życie jest pasmem niespodzianek, bo nigdy nie wiemy, co przyniesie nam nowy dzień.
    Ale Mandy na zawsze będzie z Louisem, może nie fizycznie, ale duchowo. Gdyż zawsze jej miejsce będzie się znajdowało w jego sercu i nikt go jej nie odbierze.
    Dobrze, że chociaż Hayley wyszła cało z tego wszystkiego.
    Szkoda by jej było, jest taka młoda (chociaż jej matka też nie należała do starszych), jeszcze dużo przed nią.
    A Louis ma w niej cząstkę swojej ukochanej i ma dla kogo żyć.
    A to jest bardzo ważne.
    Bo nie wiem, czy gdyby nie fakt, że musi się zaopiekować swoją córką, czy nie zrobiłby czegoś głupiego.
    Czasem się zastanawiam, dlaczego ktoś tam w górze, zabiera takie dobre, wspaniałe osoby, a pozwala zostać tym okropnym, którzy nie zasługują na tą wspaniałą rzecz, jaką jest życie.
    No, ale najwidoczneij ma w tym jakiś cel. W końcu nic nie dzieje się bez powodu.
    Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję czytać twoją twórczość. Że napiszesz jeszcze kiedyś jakieś opowiadanie. Bo masz olbrzymi talent, który powinnaś rozwijać, no i dzielić się nim z innymi :)
    Powiem tak, odkąd zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, to się w nim zakochałam. I jeżeli ktoś tu ma komuś dziękować, to ja Tobie. Za to, że miałam okazję czytać coś tak wspaniałego i ciekawego. Dzięki ♥
    Podsumowując - uwielbiam Cię i to jak piszesz. Byłam i będę Twoją fanką zawsze :)
    Mam nadzieję, że wrócisz do nas z jakąś, kolejną, wyśmienitą historią.
    Buziaki, Maarit :**

    PS. Zrobiłaś bardzo ładny obrazek, podoba mi się :D

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Skończyłam czytać pierwszą część już w tygodniu, ale dzisiaj mi się przypomniało, że nawet ci komentarza nie zostawiłam XD no to więc, historia mi się bardzo podobała, taka zaskakująca i w ogóle. Szczerze mówiąc trochę się zdziwiłam, bo jak zobaczyłam w bohaterach przed czytaniem, że Mandy nie żyje, to sobie pomyślałam, że to Fisher ją zabije, ale jednak nie. Mam nadzieję, że druga część będzie równie zaskakująca. Czytam dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, nie i jeszcze raz- nie! Zdecydowanie nie liczyłam na takie zakończenie. :( Siedziałam i z zapartym tchem śledziłam losy Mandy o trzeciej w nocy i wydaje mi się, że liczyłam na jakieś szczęśliwsze zakończenie. Co ja mówię, ja chciałam happy endu i nadal chcę!
    Z natury jestem małą egoistką, więc proszę, nie dziw mi się. Miałam nadzieję, że w końcu po takim czasie rozłąki, tych wszystkich kłótni i problemów, Mandy Lane w końcu będzie mogła poczuć się wreszcie szczęśliwa. U boku Louisa oczywiście. Niestety, wyszło jak wyszło. Przeżyły jej siostry, a ona i jej ojciec spalili się.
    Zastanawia mnie jedno: jakim cudem malutka Hayley przeżyła?
    No cholera, miałam taką nadzieję, że skończy się to wszystko szczęśliwie.
    Podoba mi się Twój styl pisania, czasami popełniałaś minimalne błędy, lub przypadkowe literówki, ale to nic. :) Dobrze sklejasz z sobą słowa i zdania, masz duży zasób słów. Nie przesadzasz też z przecinkami, a chwała ci za to, bo mi się zdarza to nad wyraz często! :/
    Proszę Cię o to, byś zaczęła coś tworzyć, bo chyba właśnie masz o jedną fankę więcej. :)
    Aha, jak już zaczniesz, to proszę- nie kończ tak smutno.
    Dużo weny, marlyn :*

    Ps. No tak, nie byłabym sobą, gdybym nie dodała swoich opowiadań poniżej.
    http://im-broken-do-you-hear-me.blogspot.com/
    http://kierunek-los.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominuję cię do Liebsten Award.
    Wszystko na mojej stronie
    www.krakowiankazkrakowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobam mi się twój blog, i masz bardzo ładny szablon.
    http://fight-of-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Prowadzisz naprawdę ciekawego bloga :)
    Bardzo przyjemnie się czyta :) Świetnie piszesz :)

    Zapraszam: http://diary-black-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Dopiero wczoraj natknęłam się na tego bloga, i bardzo żałuje... :c oczywiście tego żałuję, że nie wcześniej go nie znalazłam ! Masz wielki talent. Przy Twoim opowiadaniu śmiałam się, wkurzałam, płakałam razem z bohaterami. Gdy siedziałam na lekcjach to myślałam, co dalej będzie i dosłownie biegłam do domu, żeby dokończyć wszystkie rozdziały...
    Jest mi strasznie żal Lou... Pewnie myślał, że wszystko to jego wina... :c biedaczek. A Mandy? :c nie zasłużyła na taki los :C Moja mała Mandy Lane :c jak mogla umrzec? Niech sie pieprzony Fisher smaży w piekle... Ciota. ! na 100 % to on był sprawcą tego !!! Ciota !!!

    A teraz chciałam Tobie coś powiedzieć. Dzięęęęęęęękujeeee ! Widze ze jest kolejna część opowiadania, więc napewno będę stałą czytelniczką... Dziękuję, że poświęciłaś swoje wolne chwile temu blogowi. ! Jesteś niesamowita ;*

    @Anne_195

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś wielka! Nawet nie wiesz jakie emocje wywołała u mnie ta histroria!
    Pierwszy raz, podkreślam pierwszy ryczałam czytając!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże kocham Cię <3 zamiast się uczyć cały czas czytałam i czytalam. Jestem tu przez przypadek i nie żałuję. Dlaczego akurat taki los ich spotkal. Myślałam że będą razem a jednak. Płacze ;c
    zazdroszczę ci kochanie talentu i jutro zabieram się za czytanie kolejnej części bloga ;*
    Pozdrawiam kadryl123

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojejku ja kurwa płacze jak małe dziecko! pierwszy raz przez jakiego kolwiek bloga płacze! Jesteś mega dobrą pisarką i masz talent !

    OdpowiedzUsuń