piątek, 20 września 2013

17.

Dokładnie dwa dni temu nasza żmijowata Eleanor ujawniła swoje prawdziwe oblicze. Prawdę mówiąc, to myślałam, iż tacy bezduszni i złośliwi ludzie, którzy mają na celu uprzykrzyć komuś życie, istnieją tylko w książkach i filmach. Cóż, niestety, jak zwykle musiałam się bardzo pomylić. Szatynka jest czystą imitacją czarnego charakteru, co oczywiście jest na moją niekorzyść.

Sama sobie nadal się dziwię, że nie wzięłam jeszcze tej sprawy w swoje ręce. Nie mam pojęcia co się stało z dawną Mandy Lane. Kiedyś nie dałabym się jej pomiatać, tylko powiedziała to i owo, co na pewno poskutkowałoby od razu. Jednak na aktualną chwilę nie potrafię tego uczynić. Siedzę w tym zasranym Londynie i nawet słowem nie odzywam się do Louisa, chyba, że jest to konieczne. Boję się, że groźby dziewczyny mojego przyjaciela mogą się spełnić. Nie przeżyłabym tego. Hayley jest całym moim światem. Nie mogą mi jej po prostu odebrać. Nie wytrzymałabym dnia bez tej słodkiej istotki.

Najchętniej wszystko opowiedziałabym Tomlinsonowi, ale... No właśnie, jest jedno ale. Czy szatyn uwierzyłby mi w to, że jego ukochana zachowała się tak w stosunku do mnie? Czy na jego miejscu wzięlibyście to na poważnie? Przecież to jego partnerka. To jej najbardziej ufa i to ją zna, jak nikt inny. Poza tym nie mam na to dowodów. Byłoby to słowo przeciwko słowu. El może przecież mu powiedzieć, że wymyśliłam sobie to wszystko tylko dlatego, że Hayley ją polubiła, a ja boję się, że nasza córka zacznie traktować ją jak matkę. Dlaczego wszystko zawsze musi się spieprzyć?

Przyjaciel musiał dzisiaj wcześnie wyjść, ponieważ zespół ma jakiś ważny wywiad w radiu. Co musiało niestety oznaczać, że zostałam zupełnie sama z tą jędzą w mieszkaniu... Tak, była z nami Hay, ale co ona może tutaj wskórać? No właśnie, nic nie może zrobić. Dlaczego Lou zawsze musi wychodzić z domu w najmniej odpowiednim momencie? Proszę, wróć, z nią czuję się strasznie nieswojo. Jeśli nie zmieni swojego zachowania, to może się to źle skończyć. Dla niej. Nie dla mnie.

Siedziałam jak na szpilkach w salonie na skórzanej sofie. Eleanor patrzyła się na mnie z satysfakcją. Wiedziała, że się jej nie sprzeciwie, bo boję się, że Louis uwierzy jej, a nie mi. Między nami panowała cisza. Czyli tak teraz będę wyglądały wszystkie dni w Londynie? Mam siedzieć i milczeć? Chore.

Jedno było pewne  nie mogłam tutaj zostać, miałam dość tego wszystkiego. Chciałam wracać do Doncaster. Teraz! Zaraz! Jak najszybciej! W tej chwili! Muszę się stąd wydostać. Muszę.

Wstałam z sofy z zamiarem pójścia do małej. Chciałam ją wziąć i wyjechać zanim ktokolwiek by się zorientował. Nie mam zamiaru zostać tu ani minuty dłużej. Eleanor widząc, że wstałam, automatycznie odezwała się do mnie. Och, niech ona zamilknie, bo mnie okropnie denerwuje.

 Dokąd idziesz?  Słysząc jej nieprzyjemny ton, miałam ochotę jej coś zrobić. Może powyrywać jej te śliczne włosy z główki albo przejechać jej twarzą po tarce? Druga opcja wydaję mi się znaczenie lepsza, choć sądzę, że zaraz wpadnie mi jeszcze ciekawszy pomysł do głowy. Pod tym względem jestem niezwykle kreatywna. Powinnam napisać książkę pod tytułem: "1001 sposobów torturowania Eleanor Calder – największej zołzy świata. Poradnik autorstwa Mandy Lane". Toć to byłby bestseller!

 To już nawet do własnej córki nie można iść?  zapytałam niezbyt miło.

Nie odpowiedziała mi, tylko wywróciła oczami i sięgnęła po czasopismo, które leżało na stoliczku. Jaki był mój plan? Uciec stąd tak, aby nie dowiedziała się o tym dziewczyna mojego przyjaciela. Właśnie, a co z Louisem? Co mam zrobić gdyby się ze mną chciał skontaktować? Powiedzieć mu prawdę? Skłamać? Mam mętlik w głowie. Kompletnie nie wiem jak mam mu się wytłumaczyć, ale o tym pomyślę później. Teraz najważniejsze jest to, żebym łatwo się stąd wydostała.

Weszłam na piętro i po cichu zaczęłam pakować rzeczy do mojej walizki. Gdy byłam już gotowa, podeszłam do córeczki śpiącej w łóżku. Obudziłam ją, ale na szczęście Hay nie marudziła. Zeszłam na palcach po schodach z małą na rękach. Niesłyszalnie wydostałam się z mieszkania.

***

Wróciłem zmęczony po wywiadzie i występie w radio do domu. Chciałam dzisiaj trochę czasu poświęcić Mandy, ponieważ zauważyłem, że od dwóch dni chodzi jakaś nieobecna. Może razem z moją dziewczyną zrobiłyby sobie jakiś babski wieczór, a ja poszedłbym z małą do chłopaków? To chyba dobry pomysł. Trzeba to zdecydowanie przemyśleć. Sądzę, że dziewczyny ucieszą się na wspólne spędzanie ze sobą czasu. W końcu to jakaś odskocznia od życia codziennego.

Cieszę się, że moja partnerka i najlepsza przyjaciółka dogadują się ze sobą. Uwielbiam kiedy ze sobą rozmawiają, kiedy razem się śmieją, wygłupiają się, plotkują, żartują. Nie byłbym zadowolony, gdyby miały ze sobą złe relacje. Są dla mnie strasznie ważne, a ważne dla mnie osoby powinny żyć ze sobą w zgodzie. Poza tym czułbym się nieswojo, wiedząc, że darzą się nienawiścią. Na szczęście nie muszę się o to martwić, bo u nas wszystko jest w jak najlepszym porządku. Takie rzeczy zdarzą się tylko w jakiś tanich filmach, które pomimo tego, że nie różnią się niczym wyjątkowym, a fabuła jest oklepana, to i tak wszyscy je oglądają. Tylko ja się pytam po co? To kompletna strata czasu.

W salonie ujrzałem moją piękną ukochaną, która oglądała swój ulubiony serial w telewizji. Widząc mnie, rzuciła mi się na szyję i pocałowała namiętnie moje usta. Odwzajemniłem jej pocałunek, lekko go pogłębiając. Oderwałem się od niej, patrząc jej głęboko w oczy. Zatonąłem w jej tęczówkach.

 Kocham cię  szepnąłem jej do ucha, lekko przygryzając jego płatek. Uwielbiała kiedy to robiłem. Przyznam, mnie też się to podobało. To wywoływało u niej milion dreszczy, co cieszyło mnie niezmiernie. Który facet nie chciałby tak działaś na piękną kobietę? No więc właśnie...

 Ja ciebie też  odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Ma zabójczy uśmiech. Kocham go. To nim mnie oczarowała. To ten uśmiech sprawił, że zwróciłem na nią swoją uwagę.

 Gdzie Mandy?  spytałem po chwili, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie ma jej razem z Eleanor. Podejrzewałem, że albo położyła się spać, bo była zmęczona albo poszła na górę do małej.

 Nie ma  odpowiedziała obojętnie. 

Nie ma? Co mam rozumieć przez słowa: "nie ma"? Wyszła zwiedzać Londyn? Poszła na spacer z Hayley? Może po prostu zniknęła? Nie podoba mi się ta sytuacja. Muszę jak najszybciej się dowiedzieć o co chodzi. Odczuwałem lekki niepokój. Nie wiem dlaczego, ale było tak już od kilku dobrych minut. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało, choć mam co do tego złe przeczucia.

 Jak to nie ma?  spytałem, patrząc na nią zdezorientowany. Ma mi powiedzieć co się stało w tej chwili, bo po prostu nie wytrzymam. Złapałem ją delikatnie za ramiona, lecz ona zdjęła z siebie moje dłonie. El kompletnie mnie zadziwiła. Zawsze uwielbiała mój dotyk. Coś jest na rzeczy, czuję to.

 Weszła kilka godzin temu na górę, a jak poszłam sprawdzić, to jej nie było. Musiała uciec z małą do Doncaster – wyjaśniła, a ja poczułem, jak oblewa mnie fala gorąca. Co się tutaj działo podczas mojej nieobecności? Przecież ciemnowłosa nie uciekłaby stąd tak po prostu! To do niej nie podobne.

 Jak to uciekła?!  krzyknąłem, wyciągając z kieszeni swój telefon. Wybrałem numer przyjaciółki, jednak ta nie zamierzała odbierać ode mnie komórki.  I nie masz pojęcia dlaczego uciekła, tak? 

 No skąd niby mam wiedzieć?!  Teraz to ona podniosła głos. No chyba się trochę zagalopowała. Może i jesteśmy ze sobą w związku, ale nie będzie do mnie w taki sposób mówić. Mandy mogła to robić – szepnęło moje drugie ja. Po raz kolejny miało całkowitą rację. Lane na to pozwalałem. Gdy tylko chciała, to wyzywała mnie od najgorszych i krzyczała na cały regulator. Dlaczego więc nie pozwalam El? To się dziwne, ale nie zamierzam teraz o tym myśleć. Są ważniejsze sprawy.

 Miałaś się nią zajmować  powiedziałem z wyrzutami w głosie. Zawiodłem się na niej, ale także na sobie. Moja przyjaciółka była naszym gościem i powinniśmy się nią zajmować, a tym czasem ona po prostu uciekła. To chyba nie jest normalne. Chciałem sobie w tej chwili przywalić w twarz.

 Sama sobą nie umie się zająć? Z tego co wiem, to jest już dużą dziewczynką, a ja nie jestem jej niańką.  Jeszcze nigdy w życiu nie mówiła do mnie takim tonem. Nie podoba mi się to.

 Eleanor, nie kłóćmy się. Muszę tylko się dowiedzieć czy aby na pewno nic się jej nie stało i dotarła bezpiecznie na miejsce. Wiesz, Mandy jest... – zacząłem, ale nie było dane mi dokończyć.

 Przestań o niej ciągle gadać  przerwała mi. Była wściekła.  Mandy to, Mandy tamto. Czy ty nie masz innych tematów do rozmów, tylko zawsze musisz mówić o tej swojej cudownej i pięknej przyjaciółeczce, z którą masz dziecko? – spytała z wściekłością w głosie. Mamy kryzys.

 Przesadzasz  odrzekłem, nie tracąc z nią kontaktu wzrokowego. Jej słowa zraniły mnie. Ja nie wypominam jej błędów z przeszłości. Choć dla mnie dziecko z moją przyjaciółką nie było żadnym błędem. Eleanor chyba powinna bardziej kontrolować co mówi, bo irytuje mnie to.

 Ja przesadzam? Chyba sam siebie nie słyszysz. Louis, co chwilę o niej nawijasz jakby była jakimś ósmym cudem świata! – krzyknęła na mnie po raz kolejny tego wieczora. Ile jeszcze razy to zrobi?

 Dla mnie jest... 

 Słucham? Co powiedziałeś?  zapytała z pretensjami w głosie. No to teraz mogę przygotować się na śmierć. Calder mnie zabije za to co powiedziałem, ale nie dam się tak łatwo. Nie jestem pantoflarzem.

 To co słyszałaś  odpowiedziałem twardo. 

 Kochasz ją?  spytała, a w jej oczach dostrzegłem łzy. Proszę, tylko niech ona nie zacznie płakać, bo serce pęknie mi na milion kawałeczków. Nienawidzę, gdy kobiety płaczą. Na dodatek przeze mnie.

 Kocham... 

6 komentarzy

  1. OMG LOUIS! DOBRZE CI TAK, ELŻULU TY WSTRĘTNY TY!
    I ŻE NIBY EPIOLOG?! ŁAT AR JU PIERDOLING TU MI?! NIE SŁYSZĘ CIĘ, LALALALALALALA! NO, ALE OMG, LOUIS! #PRZEŻYWAM
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny! xx @ahmydirection

    OdpowiedzUsuń
  2. No nic szkoda ,że za parę rozdziałów go skończysz :'* To takie dziwne czytając o Eleanor , bo ją nie za bardzo lubię . ( Wolę Larrego )
    Na miejscu Mandy też bym uciekła .
    Czekam na nn ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny dhjjzhm szkoda że tak szybko się kończy

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj zajebisty rozdiał jak zawsze <3 Mandy dobrze zrobiła ^^ A nawet się nie waż już tego kończyć !!! Bo znajdę cię choćby na końcu świata Haha dobra podsumowując kocham ten rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, tak! W końcu Louis przyznał, że ją kocha! No to teraz szanowna pani Eleanor może spieprzać. Kurde, myślałam, że jest fajna, a wyszło na to, że to żmija. Cholera jasna. Jeden wielki bałagan. Dobrze, że wszystko się z tym wyjaśniło. W każdym razie mam nadzieję, że Louis będzie teraz z Mandy. No bo musi! Nie ma innej opcji. Oni są sobie przeznaczeni i koniec kropka!
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. kobieto,nawet sobie nie żartuj,że już go kończysz! nie wiem jak ja to przeżyję! :D pozwolę Ci pod jednym warunkiem: że zabierzesz się za kolejny,bo nie chcę tracić kontaktu z tobą i z twoją piękną twórczością :) xx

    OdpowiedzUsuń