sobota, 1 marca 2014

27.

– Cześć, jestem Mandy Lane – przywitała się ze mną.

Wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem. Nie mogłam pojąć tego jak możliwe jest to, że ona właśnie stoi przede mną. Pewnie w tej chwili wyglądałam jakbym zobaczyła ducha. Och, tak się składa, że zobaczyłam. Może nie dosłownego, ale przecież każdy myśli, że ona nie żyje. Dlaczego ona sfingowała swoją śmierć?

Nie. Ona nie mogła tego zrobić. Przecież miała Louisa, rodzinę, przyjaciół. Nie byłaby do tego zdolna. Ona kochała Tomlinsona, a on ją. Ale ona nie wiedziała, że ją kocha – odezwał się głos w mojej głowie. Czy zrobiłaby to dlatego, że myślała, iż Lou nie odwzajemnia jej uczuć? Posunęłaby się tak daleko?

Na pewno w tym wszystkim maczał palce mój brat. Ile on jeszcze przede mną ukrywa? Jak mam mu teraz po takim czymś ufać? Nie mówi mi prawdy, ukrywa bardzo ważne fakty... Tracę do niego zaufanie. Zawiodłam się na nim. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo. Nie powinien mnie okłamywać. Jesteśmy w końcu rodzeństwem. Rodzeństwem, które nie miało mieć przed sobą żadnych tajemnic i miało mówić sobie prawdę. Najwidoczniej Danny nie potrafi być takim bratem, jakim obiecywał. Cóż, trzeba mu wytłumaczyć, jak bardzo mnie boli łamanie obietnic.

Zilustrowałam wzrokiem ciemnowłosą i już wiedziałam co urzekło Lou w jej urodzie. Miała śliczne niebieskie oczy, co trochę mnie zdziwiło. W końcu Hayley ma brązowe, a jej rodzice niebieskie. Wydaję mi się to naprawdę dziwne. Ale przecież może mieć zawsze kolor oczu po dziadkach. W moim przypadku też tak jest. Ciemne włosy muskały jej buzię, a ona uśmiechała się do mnie radośnie. Miała zabójczy uśmiech. Blada skóra idealnie komponowała się z delikatnymi rysami twarzy.

Miała na sobie czarną bluzkę na ramiączkach, na której znajdował się narysowany język, jeansowe szorty i trampki. Wyglądała fenomenalnie w tym stroju. Też chciałabym mieć taką figurę. Wszystko na nią idealnie pasuje. Och, czyli to prawda, że ładnemu we wszystkim ładnie. A za te szczupłe nogi oddałabym wszystko.

Spojrzałam na Dereka i Matta, którzy kręcili przecząco głową. Doskonale znali mój plan. Wiedzieli, że mam uwieść Louisa. Chcieli mi pewnie przekazać, że nie mam niczego o nim mówić przy niej, a tym bardziej tego, że on myśli, iż Mandy nie żyje. Och, to wszystko jest takie porąbane. Muszę złożyć wizytę mojemu braciszkowi, ale to już nie dzisiaj. Koniecznie musi mi powiedzieć prawdę.

– Miło mi ciebie poznać, Mandy – odezwałam się w końcu. Mój głos nerwowo drgał. Ogarnij się, Abbie. Zaraz się wszystko wyda. – Jestem Abigail Fisher.

– To siostra Fishera – wytłumaczył jej Matt. – Wracając do twojego stwierdzenia, księżniczko – zwrócił się do ciemnowłosej, zmieniając przy tym temat. Księżniczko? To ciekawe. Tylko mi nie mówcie, że oni ze sobą kręcą. – To nie masz o co być zazdrosna, nie zamienilibyśmy ciebie na żadną inną – powiedział brunet, a po chwili zaśmiał się cicho, przytulając się do ramienia Lane.

– Kto by nie zamienił, ten by nie zamienił – rzekł Derek. – Następnym razem mów za siebie, stary – zwrócił się do swojego przyjaciela, patrząc z lekką pogardą w stronę dziewczyny. Ta widząc to, posłała mu w locie buziaka. Chyba za sobą nie przepadają. W sumie nie dziwię się Mandy, że go nie lubi. Szatyn jest naprawdę dupkiem. Gdyby nie to, że pracuje dla mojego brata, to pewnie do mnie też zwracałby się jak do szmaty. Nie robi tego, bo boi się Danny'ego.

– Siostra Fishera? Współczuję mieć w rodzinie takiego chuja i skurwysyna. Nie wiem jak ty wytrzymałaś z nim tyle lat. Wielki szacunek dla ciebie – odrzekła, posyłając mi delikatny uśmiech, który szybko odwzajemniłam.

– On kiedyś taki nie był, ale nie będziemy przecież o nim teraz tutaj rozmawiać, prawda? – spytałam, a wszyscy pokiwali twierdząco głowami.

– Niestety, ja już muszę lecieć – odezwał się Stan. – Było miło, ale mam ważne spotkanie. Do zobaczenia – pożegnał się z chłopakami męskimi uściskami dłoni, a ze mną i Mandy tylko krótkim "cześć", po czym wyszedł z kawiarni.

Poszłam zamówić sobie Frappuccino, a po chwili wróciłam do stolika. Czy to nie dziwne, że właśnie siedzę naprzeciwko ukochanej mojego szefa, którego mam uwieść, aby tylko zbliżyć się do Darcy, siostry rzekomo nieżyjącej dziewczyny, która pożyczyła od mojego brata pieniądze na dragi? Tomlinson jest tak blisko swojej miłości. Jest piętnaście minut drogi od niej. On jednak o tym nie wie. Myśli, że ona nie żyje. Czuję się jak w jakimś tandetnym filmie, w którym wszystko jest kompletnie pomieszane. Czy w moim życiu zdarzy się coś jeszcze bardziej chorego o tego?

Czy powinnam powiedzieć Tomlinsonowi o tym, że ona żyje i ma się dobrze? Czy może zostawić tą sprawę w spokoju i dalej działać według planu mojego brata? Och, pomocy, nie mam pojęcia co robić. Nie chcę być jędzą, ale z drugiej strony wyda się mój plan i fakt, że jestem siostrą Fishera. Louis mnie znienawidzi i nigdy nie zobaczę jego ani Hayley, a nawet Darcy. Bardzo bym nie chciała żeby to się tak potoczyło. On nie może się o tym wszystkim dowiedzieć...

Usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na telefon. O wilku mowa – pomyślałam, kiedy na wyświetlaczu ujrzałam napis "Louis". Nacisnęłam szybko zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

– Halo? – odezwałam się od razu.

– Gdzie ty jesteś, Abbie? Phoebe powiedziała, że idziesz się przejść, a ciebie od godziny już nie ma. Obiad czeka – powiedział Lou, a ja miałam nadzieję, że nie słychać tego co do mnie mówi, bo nie chciałabym, aby Mandy rozpoznała jego głos. Wtedy wszystko skomplikowałoby się. – Poza tym martwię się o ciebie. Nie znasz dobrze Doncaster. Powiedz gdzie jesteś, to po ciebie przyjadę.

Tak, tylko tego by brakowało. Nie mogę pozwolić na to, aby tu przyjechał. Wtedy zobaczyłby ją, a mnie znienawidził. Znam to miasto jak własną kieszeń, nie musisz się o mnie martwić – pomyślałam. Czekajcie! Czy on powiedział, że się o mnie martwi? Louis się o mnie martwi? To słodkie. Nawet bardzo słodkie.

– Przepraszam, nie powinnam wychodzić, ale chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Zaraz wrócę do domu, jestem niedaleko – oznajmiłam mu, a on przez chwilę nie odzywał się ani jednym słowem. – Jesteś tam?

– Jestem, jestem. Zamyśliłem się tylko – wytłumaczył. – Dobrze, będę czekał na ciebie. Niedługo jedziemy do Londynu, więc pośpiesz się – powiedział, po czym zakończył połączenie. Dlaczego mam wrażenie, że coś się stało? Mam nadzieję, że kobieca intuicja mnie myli i wszystko jest w porządku.

***

Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili drzwi otworzył mi Louis. Spojrzał na mnie obojętnie, po czym wpuścił do środka. Zdjęłam buty i odłożyłam je w kąt. Oboje udaliśmy się do jadalni. Na stole był podany obiad, a mianowicie ryba z frytkami. Wszyscy mieli nałożone na talerz porcje. Po środku stała wielka miska z surówką oraz dzbanek z sokiem pomarańczowym.

Mama Tomlinsona zmierzyła mnie wzrokiem i nawet delikatnie się nie uśmiechnęła. Ona naprawdę mnie nie lubi. Phoebe natomiast nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Usiadłam przy stole, a Lou obok mnie. Zaczęliśmy jeść obiad i nikt się nawet nie odezwał słowem. To jest jakiś koszmar. Zabierzcie mnie stąd.

– Gdzie byłaś? – spytał cicho szatyn, jedząc przy tym frytki.

– Przejść się. Później wstąpiłam do Starbucks – odpowiedziałam na pytanie.

– Rozumiem – odezwał się. Na tym zakończyła się nasza rozmowa.

Resztę obiadu zjedliśmy w kompletnej ciszy. Uciążliwej ciszy. A ja nie miałam jak jej przerwać. Może nie patrzyłam na mamę Tommo, ale czułam, że na mnie spogląda i przeszywa moje ciało na wskroś. Byłam tutaj nieproszonym gościem. A przecież nic takiego nawet nie zrobiłam. Tylko wyszłam na krótki spacer, bo mi się nudziło.

– Spodobała się Hayley pidżamka, którą jej kupiłam? – spytała się Jay Tomlinson swojemu synowi. – Ta z Hello Kitty – dopowiedziała.

– Tak, cały czas ją nosi – odpowiedział, a jego mama uśmiechnęła się zadowolona. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ponieważ dziewczynka mówiła mi, że Louis zmusza ją do noszenia tej pidżamy, a ona jej nawet nie lubi. Niestety, nie mogłam się roześmiać, bo kobieta jeszcze bardziej nie lubiłaby mnie.

– Kiedy do mnie przywieziesz moją wnuczkę? Dawno jej nie widziałam – odrzekła rodzicielka Lou, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem. – Stęskniłam się za nią.

– A może ty przejedziesz do nas, hm? Weźmiesz dziewczynki ze sobą i zostaniecie na weekend – zaproponował, drapiąc się przy tym po brodzie.

– Zastanowię się jeszcze – odrzekła.

***

Impreza w klubie Danny'ego już się rozkręciła. Chodziłam w obcisłym stroju po lokalu i rozdawałam zamówione drinki pijanym mężczyznom i kobietom. Powoli mnie to już męczyło, ale musiałam to robić. Nie miałam innego wyjścia. Nie wiedziałam, że ludzie potrafią wypić taką ilość alkoholu. To wręcz niemożliwe.

Parkiet zapełniony był przez nastolatków i młodych dorosłych. Pachnieli potem i dymem papierosowym. Dziewczyny ocierały się o krocze chłopaków, a oni błądzili po ich ciele dłońmi. Och, rosną nam małe dziwki. Niedługo skończycie w burdelu.

– Obiecałaś mi jeden taniec, księżniczko – szepnął mi do ucha Matt, który pojawił się przy mnie ni stąd ni zowąd. Słysząc jego głos uśmiechnęłam się mimowolnie. Uwielbiałam go. – Dotrzymasz swojej obietnicy.

Brunet zaciągnął mnie na parkiet. Położył dłonie na moje biodra i przysunął bliżej siebie. Założyłam ręce na jego ramiona i oboje zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Po chwili złapaliśmy się za ręce i zaczęliśmy się kręcić jak małe dzieci. Roześmialiśmy się wesoło, nie przerywając tej czynności. Matt stanął na chwilę, a po chwili zaczął mnie okręcać wokół własnej osi. Zaczęło wirować mi się w głowie.

Czułam się tak beztrosko. Unieśliśmy prawe ręce do góry i zaczęliśmy skakać. Wziął mnie pod rękę i zaczęliśmy kręcić się w kółko. Po chwili złapał mnie za dłoń i zrobiliśmy falę. Ponownie zaczęliśmy się śmiać, a zaraz po tym zaczęliśmy tańczyć "Kaczuchy". Nawet nie zwracaliśmy uwagi na to, że leci zupełnie inna piosenka. Kiedy zakończyliśmy swój cudowny taniec, brunet przytulił mnie do siebie.

Kiedy trzymał mnie w ramionach, spojrzeliśmy w swoje oczy. Zatonęłam w jego czekoladowych tęczówkach. Były takie piękne. Zaczął przybliżać swoje bladoróżowe usta do moich. Dzieliły nas tylko centymetry. Po chwili pocałował delikatnie moje malinowe wargi. Całował mnie czule. Dłonie ułożył na moich policzkach, a ja nie ruszyłam się nawet odrobinę, aczkolwiek odwzajemniłam pocałunek.

– Jesteś cudowna. Uszczęśliwiasz mnie jak nikt inny. Zakochałem się w tobie, księżniczko – rzekł mi na ucho, a moje oczy momentalnie wyglądały jak dwuzłotówki.

– Co? – spytałam z niedowierzaniem. Tylko tyle potrafiłam w tej chwili powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego wyznania. Zszokował mnie totalnie.

– Kocham cię, Mandy Lane.

***

Louis odwiózł mnie pod sam dom. Przez całą drogę do Londynu nie odezwaliśmy się ani słowem. Nie wiem co jest tego powodem. Nie wiem dlaczego tak się zachowujemy. Nie miałam pojęcia co zrobiłam nie tak. Był na mnie zły? To mógł mi przecież o tym powiedzieć, a nie milczeć. Denerwowało mnie takie zachowanie.

Rozumiem, że głupio postąpiłam wychodząc sobie z jego rodzinnego domu, by się przejść, ale ludzie, mógł mnie nie zostawiać w tym głupim salonie z młodszą siostrą. O czym ja miałam z nią rozmawiać? No o czym?

– Przepraszam – powiedział nagle. Spojrzałam na niego pytająco. – Przepraszam za to, że tak się zachowuję. Przepraszam za to, że w ogóle się do ciebie nie odzywałem. Przepraszam za moją mamę. Przepraszam za...

– Nic się nie stało – przerwałam mu w połowie zdania. Posłałam mu delikatny uśmiech, a on go szybko odwzajemnił.

– Wiem, że zachowywałem się dziwnie. Nie wiem co mi odbiło. Po prostu Doncaster mi wszystko przypomina, a ja nadal nie umiem się pogodzić z jej śmiercią. Ale wszystko przemyślałem i postanowiłem, że trzeba zostawić przeszłość za sobą i żyć teraźniejszością. Może jej już nie ma, ale jestem ja i muszę zacząć też myśleć o sobie. Muszę powrócić do normalnego życia – wyznał.

Och, Louis, gdybyś tylko wiedział, że ona żyje, to mówiłbyś zupełnie co innego. Niestety, ode mnie się tego nie dowiesz. Zamierzam wykonać mój plan. Wykonam go perfekcyjnie. Nigdy ci nie powiem, że Mandy żyje i ma się dobrze.

– Co masz na myśli? – spytałam z nutką ciekawości w głosie. Czy on chce zapomnieć o niej i zachowywać się jakby nic się nie stało? Czy może po prostu nie będzie wracał wspomnieniami do tego feralnego dnia i będzie zachowywał się tak jak kiedyś? Co zamierza teraz robić? Wyrzuci ją ze swojego życia?

– Umówisz się ze mną?

20 komentarzy

  1. Wow to się porobiło! W życiu bym się tego nie spodziewała. Rozdział Cudny jak zawsze i już czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdziele :O
    No to się zrobiło zamieszanie, ale jednak widać, że w żyłach Abby płynie
    krew Fisherów xD Wredna baba mogłaby mu powiedzieć albo jej czy coś nwm xD A Matt no łał ... Nwm czekam na nexta ;*** ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Umówisz się ze mną?
    Umówisz się ZE MNĄ?
    Umówisz się Z E M N Ą?
    UMIERAM, DOBRANOC

    OdpowiedzUsuń
  4. CZEMU JA DOPIERO TERAZ WIDZĘ TEGO BLOGA.
    Dzieje się, i ostatnie zdanie mnie po prostu..no ":O"
    Wspominałam, jak bardzo podoba mi się połączenie Louisa z wyglądem Emily Rudd? BARDZO <3
    Czekam na następny i weny, kochana
    Zapraszam też do mnie. Na 1 rozdział kryminalnego ff o Harrym. Na razie nic się nie dzieje, ale mam nadzieję że dasz znać co sądzisz w komentarzu. Dopiero zaczynam :) http://devil-fan-fiction.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Z xo

    OdpowiedzUsuń
  5. o nie,o nie o nieee tylko nie taki koniec! już nie lubię Abbie! :D ja bym się wygadała,serce by mi pękło,przecież on ją tak kocha! czekam na następny z wielką niecierpliwością! x

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Może mi ktoś kuźwa powiedzieć, dlaczego dopiero teraz dowiedziałam się o tym blogu?
    Abby, to zwykła ździra i po tym rozdziale zdecydowanie znienawidziłam tę postać. Jak ona mogła? Co za sucz!
    Cholera, byłam w szoku, kiedy przeczytałam o Mandy. OMOMOM!
    Strasznie zaciekawił mnie ten cały plan Abby. Kurczę, dlaczego ona musi być taka podła? Dlaczego nie może powiedzieć Louisowi, że MANDY IS ALIVE!
    Kurczę no, ile emocji, omg omg omg!!
    To jest zdecydowanie jedno z najlepszych opowiadań z jakimi miałam okazję się zapoznać. Bardzo miło czytało się rozdzialik, a emocje... Uch, naprawdę się działo!
    Matt mnie zaskoczył tym całym wyznaniem. Niech spada na drzewo, Mandy musi być z Louisem!
    Nie no, porobiło się, na serio. Normalnie, moda na sukces do cholery!
    Będę czytać na bieżąco - aj promys. Zostaję tutaj i nigdzie się nie wybieram! :))
    POZDRAWIAM
    xoxo Gossip Girl.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cooo. W ogóle to ja muszę jeszcze raz przeczytać ten rozdział, bo... cooo. Przepraszam, haha. Ogólnie bardzo mi się podoba, zdziwiła mnie tylko trochę ta Abbie. Nie wiem czego się spodziewałam, ale raczej nie tego. Jestem pozytywnie zaskoczona. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. A teraz naprawdę przeczytam to jeszcze raz. :o
    Pisz szybko. <3

    Zapraszam też do mnie na trójkę. :)
    http://delirium-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No i bardzo dobrze, że Abbie nie powiedziała Louisowi o Mandy. Oni po prostu są... Ugh, to Abbie zasługuje na Lou! A z resztą wydaje mi się, że Mandy także zakochała się w Macie, także wszyscy są szczęśliwi, prawda? :D
    No dobra, mam podejrzenia. Mianowicie wydaje mi się, że Hayley nie jest córką Louisa. Może Mandy się puściła? Ups.
    Kolejna sprawa, to nienawidzę mamy Louisa. Jak mogła tak bardzo być oschła dla Abbie? Totalne gówno.
    No i rozdział jest niesamowity, ale o tym wiesz :) Jesteś cudowna! ♥
    Pozdrawiam i życzę weny xx
    PS ABBIE ZGÓDŹ SIĘ NA RADNKĘ!

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem szczerze, że nie jestem fanką OneDirection, ale zaciekawił mnie zwiastun i wzięłam się za czytanie :O a powiem szczerze, że mało blogów czytam xD Przeczytałam wszystko o.o Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz szybko, bo już nie mogę się doczekać! :D
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg ! 0.o Niech Matt z tej miłości powie Mandy, że Lou, Hayley i Darcy żyją, i niech pomorze jej uciec ! Czekam na next ;*

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Opwiadania jeszcze nie przeczytałam, przyznaje się bez bicia, ale zamierzam to zrobić, gdyż wszystko zachęca :) Spodziewaj się komentarza już wkrótce, a tym czasem zapraszam do spamu, bo to bardzo dla mnie ważne...
    xx
    @YourLittleBoo1

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam twojego bloga. Trafiłam tu przez przypadek i w ogóle nie żałuję. Masz świetny styl pisania, bardzo miło się to czyta. Oczywiście obserwuję i zapraszam też do mnie :)
    uciekacnadno.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. I zapomniałam dodać, że niecierpię Abby :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej : )
    Ogólnie, to na twojego bloga natrafiłam przypadkowo, no i cóż... jak widać przeczytałam wszystko za jednym zamachem <3
    Dziewczyno, ja po prostu ryczałam jak czytałam, że Mandy nie żyje. No kurde xd To tak wgl, to blog jest świetny :*
    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
    ostatnitaniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. http://lovemeliikeyoudo.blogspot.com/
    ZAPRASZAMY !!<3


    świetny blog ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziś zabieram się za to opowiadanie, więc jutro powinnaś znaleźć tu mój komentarz odnośnie całości. Dziękuje za opinie o moim blogu, na którym pojawił się już 1 rozdział. :3
    xx
    @YourLittleBoo1

    http://zawsze-celuj-w-ksiezyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Według mnie Abbie w końcu się złamie i powie Lou prawde... Mimo, ze udaje szmate tak naprawdę nie jest taką złą osobą...

    A no i... Tęskniłam za postacią Mandy...

    OdpowiedzUsuń