– Jesteś najlepsza – powiedział mój ostatni na dzisiaj klient klepiąc mnie swoją szorstką dłonią w prawy pośladek. Jeszcze raz mnie klepniesz w tyłek idioto, to obiecuję, że się nie pozbierasz. Mężczyzna założył szarą marynarkę i wyszedł z pomieszczenia, w którym przed chwilą uprawialiśmy seks. Jak to żałośnie brzmi.
Miałam ochotę się rozpłakać. Nie chciałam tego robić, nie chciałam tutaj być. Ale musiałam to zrobić, bo nie mogłam pozwolić, aby Danny zrobił krzywdę moim siostrom. Tak dokładnie, to siostrze i córce, ale nie czepiajmy się szczegółów. Jeszcze tylko sześciu klientów i będę mogła rzucić to w cholerę. Mam cztery dni na uzbieranie potrzebnych pieniędzy. Dam radę, nie biorę pod uwagę żadnej innej możliwości.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę gabinetu Stana. Chciałam mu oznajmić, iż zamierzam iść już do domu i przyjdę tu jutro równo o godzinie dziewiętnastej. Zapukałam do drzwi i słysząc krótkie "proszę", weszłam do środka. Ujrzałam mojego szefa siedzącego za biurkiem, palącego cygaro i popijającego whisky.Gdy tylko mnie dostrzegł od razu się uśmiechnął. Wskazał krzesło po drugiej stronie biurka, a ja posłusznie wykonałam jego rozkaz siadając na krzesełku.
– Świetnie się dzisiaj spisałaś, Mandy – pogratulował mi jakby miał czego, po czy z szuflady wyjął cztery tysiące funtów w kopercie, które od razu mi wręczył. Szybko przeliczyłam pieniądze i schowałam do mojej małej torebki. – Mam dla ciebie propozycję – zaczął mówić, zaciągając się cygaro. – Za kilkanaście minut przychodzi do mnie mój stary znajomy. Będziemy załatwiać pewne interesy i byłoby mi na rękę, gdyby przystał na jedną z moich propozycji. Dlatego też pomyślałem, że jedna z moich dziw... dziw... dziewczyn mogłaby trochę się z nim zabawić. Na pewno wtedy szybciej zgodziłby się na moje warunki. No i na myśl od razu przyszłaś mi właśnie ty. Pomogłabyś mi go, że tak powiem okiełznać. Oczywiście, nie ma nic za darmo. Dostaniesz za niego trzy tysiące funtów. Pomyśl, szybciej się stąd wyrwiesz, kicia.
Na dzisiaj miałam już dosyć uprawiania seksu z nieznajomymi facetami, ale gdy tylko usłyszałam, że zarobię aż trzy koła, bez głębszego zastanowienia się zgodziłam. Przecież dzięki temu jeszcze szybciej uzbieram potrzebną sumę dla Danny'ego.
Stan kazał mi iść do garderoby przebrać się w coś jeszcze bardziej skąpego, po czym miałam udać się do pokoju, w którym będzie czekał na mnie jego stary znajomy. Przytaknęłam mu tylko głową i ruszyłam pewnym krokiem w stronę przebieralni.
***
Czekałam na mojego klienta od piętnastu minut. Powoli nudziło mi się już czekanie na niego, jednak gdy tylko chciałam iść do Stana i zrezygnować z jego propozycji, drzwi od pomieszczenia gwałtownie się otworzyły, a w nich stanął Fisher. No litości.
Proszę, tylko nie mówcie mi, że to on jest starym znajomym mojego szefa. Nie mogę z nim tego zrobić, bo to po części jego wina, że tutaj jestem. Gdyby nie groził mojemu rodzeństwu, to nigdy nie znalazłabym się w tym miejscu. Przenigdy.
Zamknął za sobą drzwi i zaczął iść w moim kierunku. Dopiero po chwili zorientował się, że to właśnie ja stoję przed nim w stroju kocicy i biczem w ręce. Wybuchnął głośnym śmiechem i za nic w świecie nie mogłam go opanować. Byłam pewna, że właśnie tak zareaguje. Nienawidzę tego człowieka. Wpienia mnie jak nikt inny.
– Nie wierzę – rzekł ponownie wybuchając niepohamowanym śmiechem. Wciąż ilustrował wzrokiem moją sylwetkę. – Nie jestem aż taki podły, ale muszę przyznać, że chętnie przeleciałbym cię tu i teraz bez żadnych zobowiązań, bo wyglądasz w tym cholernie seksownie, Mandy. – Podszedł do mnie kilka kroków bliżej i pchnął na łóżko. Wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi tęczówkami. – Więc to w taki sposób chcesz zarobić te dziesięć tysięcy, hm? Pracując jako pieprzona dziwka, tak?
– Och, zamknij się lepiej – uciszyłam go, patrząc na niego gniewnym wzrokiem. Najchętniej zdzieliłabym mu teraz w twarz. – Gdybym nie straciła pracy, to na pewno nie spotkalibyśmy się tutaj. Ale dają mi za ciebie aż trzy patyki, więc lepiej wyskakuj ze spodni, kolego – odezwałam się swoim ochrypniętym głosem.
– Nie jestem aż takim potworem, skarbie. Wiem, że mnie nienawidzisz i prawdę mówiąc ja też za tobą nie przepadam, ale nie mogę patrzeć jak się męczysz. Możemy pójść na pewien układ – powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco, podnosząc jedną brew do góry. – Nie będziemy się tutaj pieprzyć, bo wiem, że robisz to z przymusu, a ja potrzebuję dziewczyny, która zrobi to z czystej przyjemności. Dlatego też będziemy po prostu udawać, że do czegoś doszło – zaproponował.
– Czekam na haczyk.
– Nie ma żadnego haczyka.
– To po co to robisz?
– Mandy, nawet nie wiesz jaką będę miał z tego satysfakcję. Ty dostaniesz swoje trzy tysiące funtów i będziesz mi wdzięczna do końca życia, a ja będę czekał na dzień, w którym oddasz mi się dobrowolnie – powiedział, puszczając do mnie perskie oczko, po czym zaczął się śmiać. Ten człowiek ma naprawdę poważne problemy z głową, ale pomimo tego jestem mu cholernie wdzięczna. Nie chciałam tego robić, więc taki układ jest mi na rękę. Słysząc jednak, że Danny sądzi, iż ja kiedykolwiek prześpię się z nim z własnej woli, rozśmieszyło mnie do łez. Przecież to oczywiste, że nie będę chciała mieć z nim nic wspólnego, gdy oddam mu już pieniądze. – A teraz jęcz.
– Słucham?
– Głucha jesteś? Jęcz. Przecież muszą słyszeć, że dobrze się bawimy – wyjaśnił, a ja na jego polecenie wydałam z siebie nieudolny jęk. Oczywiście, nie mógł się opanować nawet w takiej sytuacji i zaczął się ze mnie śmiać, po czym sam wydał taki dźwięk, jakby właśnie miał największy orgazm w życiu. Ma chłopak wprawę.
Udawanie nie było aż takie straszne. Tylko, gdy wydawałam z siebie jakieś dźwięki, to Danny oczywiście zawsze musiał parsknąć śmiechem. Irytowało mnie to i pewnie w innych okolicznościach dostałby ode mnie porządnego liścia w twarz, lecz musiałam go znosić, ponieważ mi pomógł. Matko Boska! Danny Fisher mi pomógł! To chyba jakiś cud! Muszę to zapisać w pamiętniku, aby mieć co wnukom opowiadać.
***
Wyszłam z klubu nocnego z siedmioma tysiącami funtów w torebce. Nawet nie macie pojęcia jaka jestem z tego powodu szczęśliwa. Już tak niewiele brakuje mi do spłaty długu. W końcu uwolnię się od tego psychopaty i będę miała święty spokój. W sumie po części, to także jego zasługa, że zdobyłam dzisiaj tyle pieniędzy. Pomimo tego, że nadal go nienawidzę i najchętniej zabiłabym go, zakopała w ogródku, odkopała, jeszcze raz zabiła, po czym znów zakopała, to jestem mu strasznie wdzięczna. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zaproponuje mi taki układ. Sama nie wierzę w to co mówię, ale wygląda na to, że ten facet ma jeszcze jakiekolwiek uczucia.
Wyjęłam z kieszeni swojego płaszczyka paczkę papierosów i wyciągnęłam z niej jednego. Włożyłam go do ust, ale dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam przy sobie zapalniczki ani zapałek. Brawo Mandy, na pewno sobie teraz zapalisz.
Dostrzegłam, że po drugiej stronie ulicy stoi mężczyzna palący papierosa. Niby nic w tym dziwnego, facet wyszedł po prostu sobie zapalić. Więc dlaczego aż tak bardzo mnie przeraża? Może dlatego, że cały czas się na ciebie gapi, idiotko. Faktycznie, chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku od paru minut. Nie widziałam go dokładnie, ponieważ o tej porze jest już ciemno, jednak doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że wpatrywał się we mnie jak sroka w gnat. Mam nadzieję, że to nie jest żaden gwałciciel. W sumie po tym co dzisiaj zrobiłam, to wszystko mi jedno.
– Mandy, prawda? – spytał się nie ukrywając przy tym swojej ciekawości. Podszedł do mnie pewnym krokiem i wtedy dostrzegłam jego czekoladowe tęczówki lśniące w blasku księżyca, czarne włosy postawione na żel, leki zarost dodający mu męskości oraz ciemną skórę. Mulat okazał się jednym z przyjaciół Louisa. Matko, teraz kolejny członek One Direction będzie za mną łaził? Jak nie Tomlinson, to teraz on. Naprawdę mam tego po dziurki w nosie. – Przyjaciółka Lou, czyż nie?
– Przyjaciółka? – spytałam z kpiną w głosie, po czym wybuchłam fałszywym śmiechem. Chłopak patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Nie miał pojęcia z czego się śmieję. – Przepraszam, ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać. Może kiedyś byliśmy przyjaciółmi, lecz teraz na pewno nie – rzekłam, przeczesując swoje włosy prawą dłonią, – Masz może ognia? – zapytałam po chwili.
– Jasne – oznajmił, podpalając mojego papierosa zapalniczką. Zaciągnęłam się dymem papierosowym i gdy poczułam go w swoich płucach, wypuściłam go powoli z ust. – Jestem Zayn – przedstawił się, posyłając mi zabójczy uśmiech.
– Wiem kim jesteś, nie musisz mi się przedstawiać – powiedziałam, ilustrując jego sylwetkę. – Mogę wiedzieć czego ode mnie chcesz? – spytałam zaciekawiona.
– Chodzi o Louisa. Widzisz od pewnego czasu...
– Nie znam nikogo o tym imieniu, a teraz żegnam – przerwałam mu zanim dokończył.
– Co on ci zrobił, że tu go tak nienawidzisz, dziewczyno? – spytał mi się podniesionym głosem. O nie kolego, takim tonem to ty do mnie na pewno nie będziesz mówił. Nie zamierzam odpowiadać mu na to pytanie. Rozumiem, że jest jego przyjacielem i martwi się o niego, ale to nie jego sprawa i nie powinien się wtrącać. Chcesz wiedzieć co jej zrobił? Dziecko, kurwa. Odezwał się głos w mojej głowie, który ostatnio bardzo często daje o sobie znać. Jednak chyba po raz pierwszy w życiu nie mam ochoty go uciszyć, bo w końcu powiedział coś z sensem.
– Słuchaj, to jest sprawa wyłącznie pomiędzy mną, a tym idiotą. Żaden z jego przyjaciół z tego przesłodzonego zespoliku, którzy zdobyli sławę tylko dzięki swoim ładnym twarzyczką, nie powinien się wtrącać, rozumiesz? Nie mam najmniejszej ochoty o nim z tobą rozmawiać i gówno mnie obchodzi to, że się o niego tak bardzo martwicie – odpowiedziałam oschle, paląc papierosa. – Wiem, że jestem straszną zołzą, ale zasłużył sobie na to. Wszyscy myślą, że on jest niewinny i bezbronny. Otóż nie, nawet nie masz pojęcia jak bardzo potrafi zranić i jaki z niego zadufany w sobie egoista. Jeśli masz zamiar rozmawiać tylko o nim, to wybacz, ale nie mam czasu.
– Nie, czekaj. Idziesz do domu? Chodźmy razem, bo chcę cię poznać.
– I pewnie ocenić czy dla innych też jestem taka nie miła, hm?
– Nie, ja tylko...
– Nie wysilaj się, Zayn. Chodźmy już lepiej, bo mi zimno.
***
Szłam z Zaynem pewnym, aczkolwiek wolnym krokiem w stronę naszych domów. Mulat okazał się naprawdę fajnym chłopakiem z niezwykłym poczuciem humoru. O dziwo! Polubiłam go. Opowiadał mi przeróżne, śmieszne sytuacje z trasy koncertowej One Direction i na szczęście zwinnie omijał temat Louisa. Już nie wnikał dlaczego go tak nienawidzę. Rozmawiało mi się z nim naprawdę miło i muszę stwierdzić, że nie wszyscy przyjaciele Lou są idiotami. Tylko sam Tommo jest kompletnym debilem.
– Naprawdę twoja mama wtedy weszła do środka? – spytałam, śmiejąc się.
– Tak. Gdybyś tylko zobaczyła jej minę, kiedy zorientowała się, że sąsiadka szyje moje spodnie, a ja leżę pod kanapą – powiedział, kończąc tym sposobem swoją historię z dzieciństwa, po czym obydwoje w tym samym momencie wybuchliśmy głośnym śmiechem i nie mogliśmy się opanować przez kolejne pięć minut. Ustaliśmy na ulicy, która znajdowała się pomiędzy naszymi domami, to znaczy moim i rodziny Tomlinsonów. – Miło było mi ciebie poznać, Mandy. Spotkamy się jeszcze kiedyś?
– Przyjemność po mojej stronie. Tak, z chęcią się z tobą jeszcze spotkam – rzekłam, posyłając mu delikatny uśmiech, który odwzajemnił. Nie miałam pojęcia, że ja potrafię być taka miła. Mulat przytulił mnie na pożegnania, co bardzo mi się spodobało, lecz gdy trwaliśmy w uścisku, ktoś postanowił nam niestety przeszkodzić.
– Zayn, gdzie ty byłeś? Szukaliśmy cię – powiedział, jak mniemam Harry. Gdy tylko dostrzegł, że to właśnie mnie przytula jego przyjaciel, na twarzy Loczka można było zauważyć jedynie zdziwienie. – Cześć. Mandy, tak?
– Cześć, tak – odpowiedziałam, przeczesując dłonią swoje ciemne włosy, po czym spojrzałam na Mulata. – Ja już idę, do zobaczenia, Zayn. Dobranoc, Harry.
– Do zobaczenia.
– Dobranoc.
***
Za chwilę w telewizji miała lecieć gala boksu, którą z chłopakami bardzo chcieliśmy obejrzeć. Dlatego też zdziwiło mnie to, że w domu nie ma jeszcze Malika. To on od tygodnia o tym nadawał jak najęty i zakładał się z nami, że wygra jego faworyt.
Właśnie szykowałem przekąski w kuchni, gdy usłyszałem jak do domu wchodzi Zayn razem z Harrym. Stanęli w przedpokoju i zaczęli rozmawiać o czym przyciszonym głosem. Przyznam, ciekawość zwyciężyła, więc postanowiłem podsłuchać to i owo.
Podszedłem trochę bliżej wytężając słuch. Nie mogłem wszystkiego zrozumieć, co bardzo mnie zdenerwowało. Jednak zdążyłem wyłapać kawałek rozmowy.
– Co ty z nią tam do cholery robiłeś?
– Nie widziałeś? Stałem i rozmawiałem.
– Chyba przytulałeś.
– No to po co się pytasz skoro znasz odpowiedź na to pytanie? Poza tym, znajomej na pożegnanie nie można już przytulić? – spytał, gestykulując przy tym rękoma.
– Można, ale doskonale wiesz, że to przyjaciółka Louisa, a ty jeszcze pod jego oknami ją przytulasz. Wiesz co by było gdyby was zobaczył? Nie pomyślałeś jakby mógł się poczuć? – zapytał z pretensjami w głosie, mierząc przyjaciela wzrokiem.
– Wyluzuj, ok? Z tego co wiem, to nie są już przyjaciółmi. Tak w ogóle, to co takiego miałoby się stać, gdyby nas zobaczył? Tommo ma przecież dziewczynę, więc dlaczego ma być zazdrosny o Mandy? Chyba, że wiesz coś czego ja nie wiem.
– O czym rozmawiacie? – spytałem, podchodząc kilka kroków bliżej w ich stronę. Nie spuszczałem z nich wzroku. Zayn spotka się z Mandy? Nie mogłem w to uwierzyć. Przecież ona nie chciała mieć nic wspólnego z tym zespołem. Nie z zespołem, tylko z tobą, debilu. Usłyszałem ponownie ten wredny głosik w mojej głowie, który zawsze musiał coś skomentować. – Słyszałem swoje imię, więc chcę wiedzieć o czym rozmawiacie – oznajmiłem z delikatnym uśmiechem na twarzy.
– O koncercie...
– O wyjeździe... – powiedzieli równocześnie dwie różne wymówki. Popatrzyli na siebie przestraszeni i próbowali coś rozczytać z mojej twarzy. – To znaczy, o wyjeździe podczas koncertu – odrzekł szybko Styles. Oj, to będzie ciekawe.
– D-dokładnie. Zastanawiamy się czy może podczas naszej kolejnej trasy koncertowej... – zaczął się tłumaczyć Mulat, ale nie było dane mu dokończyć.
– ...nie pojechać na ryby – przerwał Harry, dopowiadając za Malika.
– Na ryby? Serio? – spytałem, wybuchając głośnym śmiechem. – Następnym razem wymyślcie coś oryginalniejszego, chłopaki – powiedziałem i przekąskami udałem się do salonu. Udało mi się jednak usłyszeć jeszcze kawałek ich kłótni.
– Ryby? Idioto, nie mogłeś czegoś lepszego wymyślić?
– Och, zamknij się.
dobra z tym moderowaniem komentarzy jest trochę dziwnie, bo jeśli ktoś nie ma czasu to napisz podobał mi się, świetny i czekam na nn. wiem, że to wkurza, no ale oznacza to że ktoś przeczytał to co napisałas. Ale jak chcesz.
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. Ja jednak mam nadzieję, że Mandy się trochę ogarnie i pogada z Louisem a nie będzie ciągle mu mówić spie**alaj. Czekam na cd :D
Ja rozumiem, że nie każdemu może się podobać fakt, iż moderuje komentarze, lecz ja uważam to za dobry pomysł. Jeśli ktoś nie ma czasu na komentowanie, to niech nie komentuje. Proste. Ja nikogo przecież nie zmuszam.
UsuńJestem tu nowa, ale będę wpadać częściej :) Prawdę mówiąc kupiłaś mnie tą ' pracą ' Mandy. Gdyby nie to, twój blog byłby kolejnym na liście do wyrzucenia. Jednak zaintrygowałaś mnie, widać, że masz pomysł na to opowiadanie. Czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam A.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy mam mieszane odczucia co do tego rozdziału. Liczyłam na ponowne starcie na linii Tommo-Mandy, jednak udobruchałaś mnie słodką sceną z Zaynem. Uhuhuh, czy wyczuwam jakąś Zandy na horyzoncie? :) Mam nadzieję, że między nimi rozwinie się coś więcej, wolę Lane z Zaynem, niż z Tommo.
OdpowiedzUsuńDo momentu dodania tego rozdziału miałam nadzieję, że Mandy jednak nie będzie zarabiać jako dziwka, ale niestety, moje najgorsze przeczucia się ziściły. Z jednej strony mam ochotę ją skarcić za to, co robi, jednak wiem, że ta cała "praca" pomoże spłacić jej długi.
Były szef jej klientem? Wow. Danny zachował się bardzo w porządku w stosunku do niej, jednak podejrzewam, że Fisher później będzie próbował wykorzystać ten fakt przeciwko niej (że pracowała w burdelu(?)
Droga Weroniko, wciąż nie mogę się nadziwić nad Twoim fenomenalnym stylem pisania. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko, bo wiedz, że niecierpliwie na niego czekam! :)
Pozdrawiam :*
Dziękuje za miłe słowa, jednak muszę zrobić małą poprawkę do tego co napisałaś. Danny nie był jej szefem, ona po prostu pożyczyła od niego dziesięć tysięcy dolarów. Pozdrawiam :*
UsuńOjej, po prostu źle zrozumiałam, przepraszam :)
UsuńWohoho ile się dzieję.Zanim jednak przejdę do opisywania jak bardzo znów mnie zachwyciłaś,chciałam przeprosić za moją nieobecność.Brak mi czasu,energii,weny także i prawie w ogóle nie siedzę na komputerze,więc sama rozumiesz.
OdpowiedzUsuńLedwo widzę na oczy,ale Twój blog z chęcią odwiedziłam.
Ubóstwiam ostatnie dwa rozdziały.Mandy jest po prostu genialna.Naprawdę ubóstwiam ją i chyba każdego bohatera.
Uwielbiam przede wszystkim Ciebie za stworzenie tego cuda,tych ludzi,tej historii i tylu wspaniałych emocji.
Nie wiem co pisać,mózg mi wyparował,lub po prostu coś go uszkodziło. Tak wiem plotę 3 po czy 3,ale cóż poradzić.
Rozdział jest fantastyczny,a mój komentarz krótki i do dupy.
Jesteś świetna!
Do nn <3 xxx
http://oneshootsbyola.blogspot.com/
http://wszystkootobiekochanie.blogspot.com/
Jest dobrze! :) Znowu :> Oznacza to, że trzymasz poziom dziewczyno! :) Oby tak dalej czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ^^
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytanakasia.blogspot.com/
Scena z Zaynem mnie nieco zaintrygowała, aczkolwiek podoba mi się, w jaki sposób to opisałaś. No i intrygująca praca Mandy też jest trochę wyzywająca, ale przecież dziewczyna nie ma innego wyboru, żeby spłacić długi. Nie chcę się powtarzać, że świetnie piszesz, bo to może zrobić się nudne, czytanie jednej treści w wielu komentarzach. ;) Uwielbiam to opowiadanie, tak po prostu, skradłaś nim kawałek mojego serca. xx
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. xx
Niezłe akcje w tym rozdziale. Też gdzieś miałam małą nadzieję, że Mandy nie będzie zarabiać w ten sposób, no ale cóż-życie. Akcja z Dannym zaskakująca. Sądziłam, że będzie mu to na rękę, ale pewnie będzie chciał to wykorzystać inaczej.
OdpowiedzUsuńTo czekam na następny;)
Na wstępie chciałam Cię mega przeprosić za to, że nie skomentowałam wcześniejszych rozdziałów. Muszę zacząć obserwować tego bloga. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
OdpowiedzUsuńOkłamałabym wszystkich gdybym powiedziała, że jestem zdziwiona. Ja jestem MEGA zaskoczona. Nigdy bym nie pomyślała, że Hayley jest córką Lou i Mandy. Zaskoczyłaś mnie i to bardzo.
Jednak Danny nie jest takim dupkiem. Nie skorzystał z "usług" i tak jakby pomógł dziewczynie. Ale serio rozbawił mnie fakt, że myśli, że Mandy odda się mu dobrowolnie. Next joke, please.
Chyba zaraz upadnę na kolana i będę Cię błagać, aby nic nie zaszło między Zaynem, a Mandy. Ona jest stworzona dla Louisa. Teraz tylko Lou musi zerwał z Eleanor i pogodzić się z Mandy. No bo, gdyby się pogodzili, to piękna byłaby z nich rodzina. Już sobie to wyobrażam: Za oknem pada śnieg. Lou czule przytula Mandy. Oboje siedzą przy kominku i patrzą na swoją córkę, która siedzi naprzeciwko nich i rozmawia z pluszakiem.
Awwww<33 No wyobraź to sobie. Czy to nie piękne? Dla mnie bardzo. Mam cichą nadzieję, że właśnie tak będzie. :))
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Zdecydowanie moje ulubione opowiadanie!
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent dziewczyno<3