– Mówię wam, ta impreza będzie epicka – odrzekł Harry, siadając obok mnie na skórzanej sofie w salonie. Od wczoraj jara się niczym małe dziecko nową zabawką, imprezą w klubie nocnym Start, na którą wybieramy się dzisiaj o dwudziestej trzydzieści. – Najlepszy alkohol, seksowne dziewczyny, dobra muza, seksowne dziewczyny – zaczął wyliczać na palcach, szczerząc się jak głupi do sera. Coś czuję, że dzisiaj nasz Hazza ostro zabaluje. Od razu mówię, że jak zwróci dzisiejszy obiad, to ja torsji po nim nie będę sprzątał. – No i jeszcze seksowne dziewczyny.
– Styles, tylko proszę, nie upij się jak świnia, bo nie zamierzam słuchać po raz tysięczny tego, jak czułeś się zraniony, gdy Taylor cię zostawiła – powiedział Liam, patrząc na przyjaciela błagalnym wzrokiem, po czym zaśmiał się fałszywie widząc zdezorientowanego Loczka. – No tak, ty oczywiście nie pamiętasz, jak całą noc mi marudziłeś, że piosenka, którą napisała Swift o tobie jest beznadziejna i nikt nie powinien słuchać takich dennych kawałków, a rozstanie nie było z twojej winy.
– Jak myślicie, będzie tam dobre jedzenie? – spytał się Niall, jedząc kolejną paczkę kukurydzianych chrupek. Spojrzałem na niego, unosząc przy tym jedną brew do góry, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Oprócz Horana, rzecz jasna. – No co?
– Louis, kiedy przyjeżdża Eleanor? – zapytał mi się Zayn, zmieniając przy tym temat.
Kompletnie uciekło mi to z głowy! Moja dziewczyna przyjeżdża do mnie na dwa dni zaraz po wyjeździe chłopaków. Strasznie się za nią stęskniłem. W końcu nie widzieliśmy się prawie miesiąc, ponieważ cały ten czas El spędziła ze swoją rodziną.
– W ten sam dzień co wy wyjeżdżacie. Nie wiem czy zdążycie się spotkać.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Wiedziałem, że żaden z chłopaków nie ruszy swojego tyłka, tym bardziej, że to niech ich dom, więc wstałem ze skórzanej sofy i podszedłem do drzwi wejściowych. Otworzyłem je gwałtownie i doznałem szoku. Gdybyście mi powiedzieli, że Ona przyjdzie tu dobrowolnie, to nigdy nie uwierzyłbym w to. Jednak cuda się zdarzają. Nie spodziewałem się tego kompletnie.
– Mandy? – spytałem się wciąż, patrząc na nią zdezorientowany. Zilustrowałem wzrokiem jej sylwetkę. Miała na sobie jeansy i jak zawsze swój ulubiony szary płaszczyk. Na nogach miała kozaki na koturnie. Wyglądała fenomenalnie i olśniewająco, choć strój był raczej prosty. Po chwili zauważyłem, że na jej bladych policzkach widnieją ślady od płaczu. Muszę się dowiedzieć co się stało. – Dlaczego płakałaś? Wejdź do środka, to porozmawiamy – rzekłem, zapraszając ją do środka.
– Ty naprawdę uważasz, że ja tu przyszłam do ciebie poplotkować przy kawie, jak ze starym znajomym? Chyba sam siebie nie słyszysz, bo ja wcale nie zamierzam gadać z tobą o moich problemach – powiedziała z kpiną w głosie i skrzyżowała swoje dłonie na klatce piersiowej. – Jest może Zayn? – spytała zaciekawiona.
– O jakich problemach ty mówisz, Mandy? Powiedz mi, proszę. Chcę wiedzieć co się dzieje – odrzekłem poważnym tonem. Naprawdę chciałem jej pomóc. Dlaczego ona woli się wygadać Zaynowi, którego zna zaledwie dwa dni niż mi? Przyznam, trochę mnie to zabolało. Trochę? Bardzo. – Tak, jest. Wejdź.
– Nie, wolę poczekać na zewnątrz. Po prostu go zawołaj – oznajmiła, patrząc na mnie z obrzydzeniem. – Wiesz, moim problemem jesteś ty, Louis.
– Podobno z problemami najlepiej się przespać – zażartowałem, poruszając zabawnie swoimi brwiami, aby rozluźnić atmosferę, ale dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem. Przecież Mandy nienawidzi mnie właśnie przez to, że się z nią przespałem. Może nie sam fakt, że uprawialiśmy seks, tylko to, że później zostawiłem ją samą i nie odzywałem się do niej przez trzy lata, ale to nie zmienia faktu, że to co powiedziałem było zupełnie nie na miejscu. Brawo, Tomlinson. Po raz kolejny udowodniłeś, że jesteś totalnym idiotą. Rób tak dalej, a już nigdy jej nie odzyskasz.
– Nie wierzę, że to powiedziałeś – odrzekła, kręcąc głową z niedowierzaniem, po czym odwróciła się napięcie i chciała stąd odejść, lecz złapałem ją za nadgarstek.
– Poczekaj – poprosiłem, a ona ustała, po czym spojrzałam głęboko w moje oczy, co wywołało u mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia, ponieważ ja także zatonąłem w jej tęczówkach i dostrzegłem w nich ból. Ona cierpiała, a ja jeszcze bardziej dokładałem jej do pieca swoimi idiotycznymi odzywkami. – Przepraszam.
– Na przeprosiny, to już trochę za późno, Tomlinson – rzekła, wyrywając nadgarstek z mojego uścisku. – Nie mam pojęcia dlaczego ja kiedykolwiek mogłam uważać cię za mojego przyjaciela. Jak do cholery mogło mi zależeć na takim dupku jak ty? Wiesz co? Wiem jednak dlaczego – zrobiła krótką przerwę, po czym zaczęła energicznie mrugać oczami, aby się nie rozpłakać. – Już od najmłodszych lat wmawiałeś mi, że mnie kochasz i jestem twoją najlepszą przyjaciółką. Obiecywałeś rzeczy, których nigdy i tak nie zrobiłeś. Rzucałeś po prostu słowa na wiatr, a ja głupia ci wierzyłam. Jednak teraz nie jesteśmy już dziećmi i nie uwierzę w żadną twoją bajeczkę. Nie ma mowy żebym ci już zaufała – powiedziała z trudem powstrzymując łzy. – Wolałabym cię nigdy nie poznać. Nienawidzę cię Louis! – wykrzyczała mi ostatnie zdanie prosto w twarz. Przez moment miałem wrażenie, że chce mnie uderzyć. Powstrzymała się jednak. Nie wierzę, że przeze mnie tak cierpi. Miałem ją chronić, aby nigdy nie było jej źle, a tymczasem, to ja jestem powodem jej smutku. – Nie wołaj już Zayna. Mam dosyć wszystkich, którzy są w jakikolwiek sposób z tobą związani. Żałuję, że tu w ogóle przyszłam. Na razie – wyszeptała, łamiącym się głosem. Jestem potworem.
Mandy ruszyła w kierunku swojego domu i ani razu przez ten czas nie odwróciła się do tyłu, by na mnie spojrzeć. A miałem cichą nadzieję, że to zrobi.
Wróciłem do środka i udałem się do salonu. Oby moi przyjaciele nie słyszeli naszej rozmowy. Nie miałem ochoty odpowiadać na ich pytania albo słuchać rad.
– Kto to był? – spytał się Liam, patrząc na mnie badawczo.
– Coś się stało? – zapytał po chwili Niall.
– To była Mandy, prawda? – Spojrzał na mnie pytająco Styles.
– No dalej, mów, Lou – odezwał się tym razem Zayn.
– Dajcie mi wszyscy święty spokój!
***
Weszłam do swojego pokoju, po czym rzuciłam się na łóżko. Nie chciałam płakać, przecież on nie jest wart moich łez. Więc dlaczego właśnie w tym momencie po moich policzkach spływa przeźroczysta ciecz? Bo ci zależy na tym dupku...
Jak on w ogóle śmiał tak do mnie powiedzieć? Przecież wiedział, że przez tą jedną głupią noc go nienawidzę. Czy on nie dostrzega, że sprawia mi ból? Louis jest jeszcze taki dziecinny i nie potrafi zauważyć najprostszych rzeczy, choćby na niego wpadały. Mam dosyć tego cierpienia, łez i bólu. Czas o nim zapomnieć, raz na zawsze.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne pudełko. Znajdowały się w nim wszystkie rzeczy związane z Tomlinsonem. Od zdjęć, aż po drobiazgi, które darowaliśmy sobie na znak naszej przyjaźni. Zaczęłam po kolei drzeć wszystkie fotografie, na których znajdowaliśmy się razem. Wszystkie skrawki zdjęć lądowały w plastikowym koszu. Znalazłam także jego czarną koszulkę, którą podarował mi jeszcze przed wyjazdem. Przycisnęłam ją do swojej twarzy, aby delektować się jego zapachem. Jednak po chwili otrząsnęłam się i zaczęłam ciąć ją na małe kawałeczki. Z szuflady wyjęłam także swój pamiętnik, w którym mieściły się moje wszystkie wspomnienia. Go również podarłam, a później wyrzuciłam. Wszystkie rzeczy, które wylądowały w koszu postanowiłam wyrzucić do śmietnika przed domem. Wzięłam więc ze sobą plastikowy kosz i wyszłam na zewnątrz. Podeszłam do kontenera i wrzuciłam do niego wszystko co przypominało mi o Louisie-idiocie.
Wróciłam do domu i wcale nie czułam się lepiej. Wręcz przeciwnie. Czułam się jakby ktoś odebrał cząstkę mnie. Nagle usłyszałam doskonale znaną mi melodię. Wzięłam do ręki czarne BlackBerry i odebrałam, nie patrząc nawet kto dzwoni.
– Dzień dobry, Mandy – powiedział mój szef radosnym głosem. Dla kogo dobry, dla tego dobry. – Ile Ci jeszcze brakuje pieniędzy? – spytał ochrypniętym głosem.
– Trzy tysiące, a dlaczego pytasz?
– Mam dla ciebie propozycję – odrzekł, a ja z niecierpliwością czekałam na jego ofertę. – Dzisiaj w klubie Start organizuję imprezę. Zjawi się mnóstwo nastolatków i młodych dorosłych. Potrzebuję jeszcze jednej seksownej kelnerki. Od razu przypomniałem sobie o tobie. Chodziłabym w skąpym ubranku po sali i rozdawała drinki. Co ty na to? – spytał, gdy już mi wszystko wytłumaczył.
Nie wiedziałam czy się zgodzić. Z jego propozycji wynika, że zapłaci mi tyle, ile brakuję mi, abym mogłam oddać swój dług Fisherowi. Może powinnam przystać na jego ofertę? To chyba lepsze niż pieprzenie się z jakimiś podejrzanymi typami.
– Tak, zgadzam się. O której mam być na miejscu?
***
Od dwóch godzin fantastycznie bawiliśmy się na imprezie. Harry miał rację – ta impreza jest epicka. Nawet pomimo tego, że Niall dwa razy zwymiotował, Zayn przystawiał się do jakiegoś faceta myśląc, że to kobieta, a Hazza dostał w twarz od dziewczyny, którą podrywał. Natomiast ja niczego jeszcze nie odwaliłem. Byłem nieźle pijany, przyznaję, ale trzymałem się najlepiej z naszego towarzystwa. Oczywiście, nie licząc Liama, który w ogóle nie tknął alkoholu. Ta jego nerka...
– Idę jeszcze po drinki, czekajcie na mnie – oznajmiłem, patrząc wesoło na przyjaciół, ale gdy tylko zobaczyłem zmarnowanego Horana, stwierdziłem, że on już dzisiaj powinien odpuścić sobie picie alkoholu. Kto by pomyślał, że tyle wypije...
Chwiejnym krokiem szedłem w stronę baru i nagle wpadłem na jedną z seksownych kelnerek rozdających drinki. Szklaneczki z jej tacki spadły na ziemię i wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu imprezowicze spojrzeli na nas.
– Przepraszam, nie chciałem – zwróciłem się do dziewczyny, ale gdy tylko dostrzegłem jej twarz, moja szczęka mimowolnie opadła na dół, a oczy wyglądały jak dwuzłotówki. Momentalnie zagotowało się we mnie. – Mandy, co ty tu do cholery robisz? Na dodatek w takim stroju – rzekłem, wskazując ręką na jej strój.
– Nie twoja sprawa, Tomlinson – powiedziała oschle, chcąc ode mnie odejść, ale złapałem ją mocno za nadgarstek i nie chciałem puścić. Nie wierzę, że ona tutaj pracuje. Słyszałem, że jest kelnerką, ale nie sądziłem, że taką. – Zostaw mnie!
– Nie wierzę, że tutaj pracujesz. Może jeszcze mi powiesz, że się puszczasz? W sumie wcale by mnie to nie zdziwiło – oznajmiłem nieźle wkurzony.
– Jeśli nawet się puszczam, to nie powinno cię to obchodzić.
– Może nie obchodzi, ale później znowu przyjdziesz z brzuchem do domu. Tym razem mamusia i tatuś nie zaadoptują twojego dziecka, bo mamy nie masz, a ojciec jest alkoholikiem i się wami nawet nie interesuje. Ty w ogóle wiesz kto jest ojcem Hayley? Zapewne nie, bo już wtedy puszczałaś się z kim popadnie. Wiesz, chciałem walczyć o naszą przyjaźń, ale nie zamierzam latać z przeprosinami za zwykłą dziwką.
Nagle koło mnie stanęli nietrzeźwi przyjaciele. Słyszałem tylko jak mówili w kółko do mnie: "Stary, tym razem trochę przesadziłeś". Spojrzałem na Mandy, której twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Pomimo tego, że przy tych wszystkich ludziach wydałem jej tajemnicę, ośmieszyłem ją i wtrąciłem do tego jej rodziców, ona stała spokojnie. Jednak po chwili wpadła w furię. Nigdy nie widziałem jej tak wściekłej.
– Pieprz się! – krzyknęła, wystawiając w moją stronę środkowy palec. – Jesteś skończonym dupkiem, Tomlinson! Teraz cię obchodzi czy się puszczam, ale jak sam mnie posuwałeś dzień przed twoim wyjazdem, to było dobrze! Narzekasz na moją rodzinę, a sam jaką masz? Mamusię, która samotnie wychowuje piątkę dzieci, bo najpierw zostawił ją jeden mężczyzna, a później drugi. Twój prawdziwy ojciec ma cię w dupie, a zaczął się tobą interesować tylko dlatego, że stałeś się sławnym popierdolonym piosenkarzem, który nie ma za grosz talentu. Jesteś pieprzonym egoistą, dokładnie jak twój tatuś! – wrzeszczała na mnie. To bolało. Bardzo.
– Trochę przesadziłaś...
– Ja przesadziłam? Czy ty siebie słyszysz człowieku?
Gdy skończyła mówić, machnęła rękoma z bezradności i wybiegła z lokalu. Najbardziej zdziwiło mnie to, że wybiegł za nią Zayn, mówiąc do mnie na odchodne: "Zadowolony?". Co ja najlepszego zrobiłem... Już jej nie odzyskam. Nigdy.
***
Biegłam. Nie wiedziałam dokąd. Chciałam po prostu znaleźć się jak najdalej od tego dupka. Jak on mógł powiedzieć przy tych wszystkich ludziach, że Hayley jest moją córką? Gdyby tylko wiedział, że ona jest także jego dzieckiem, wtedy nie byłoby mu już tak do śmiechu. Jeszcze na dodatek wplątał w to moich rodziców. Mnie może wyzywać od najgorszych, ale o nich nie ma prawa mówić. Tym bardziej o mojej zmarłej mamie. Jak można być takim chamem? To nie jest ten sam Louis co kiedyś.
Usiadłam na ławce w parku. Podkuliłam kolana pod brodę i oplotłam nogi swoimi rękoma. Zaczęłam płakać. Łzy leciały mi strumieniami po policzkach. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie zranił. Przez nikogo tak bardzo nie cierpiałam. Przenigdy.
Poczułam nagle jak ktoś łapie mnie od tyłu za ramiona. Spojrzałam do góry i ujrzałam Malika, który miał wymalowane na twarzy współczucie. Usiadł koło mnie i przytulił do siebie. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, po czym wtuliłam się w jego zagłębienie w obojczyku. Tego mi właśnie brakowało. Takiego poczucia bezpieczeństwa.
– Mandy, nie płacz – zaczął mówić, ścierając kciukiem moje łzy z policzków, po czym ucałował czubek mojej głowy. Próbował mnie w ten sposób uspokoić.
– Nienawidzę go – wyszeptałam. – Zayn, wiem, że to twój przyjaciel, ale czy tej nocy możesz być także moim? Nie zostawiaj mnie – poprosiłam cały czas szlochając.
– Nie zostawię.
Lou grubo przesadził, a Zayn taki kochany.. :3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział. ;*
świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga: http://are-from-two-different-worlds.blogspot.com/
Mam teraz ograniczony dostęp do neta (właściwie bardzo mocno:D), ale nadrobiłam. Bardzo emocjonalny rozdział. Oboje wylali z siebie gorycz, a Tomilson...No cóż. Faktycznie grubo przesadził. Ciekawe, co zrobi jak odkryje, że to on jest szanownym tatusiem. Na jego miejscu to palnęłabym się mocno w czachę. Chociaż przed tą parą pewnie jeszcze długa droga.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Malik tu działa. Ciekawe, jakie dalej będą jego intencje.
Zakochany Zayn ^^
OdpowiedzUsuńRozdział nareszcie się pojawił, bo już doczekać sie nie mogłam :)
świetnie manewrujesz emocjami bohaterów, gratuluję ^^
http://zaczytanakasia.blogspot.com/
Oh, Boże. Brakuje mi słów. To jest genialne.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna wiedziałam, że piszesz niesamowicie, ale to jest wprost nierealne. Kurde, dziewczyno jesteś niesamowita.
Poprzedni rozdział bardzo mnie zachwycił. W końcu miałam szansę poznać wspomnienia Mandy i Louisa. Byli naprawdę wspaniałymi przyjaciółmi. Jestem załamana zachowaniem Louisa. Jak on mógł tak się zachować i powiedzieć takie okropne słowa? Zawiodłam się na nim i to bardzo.
Widać, że Zayn zaczyna opiekować się Mandy. Ona naprawdę potrzebuję go, ale tylko jako przyjaciela. On po prostu nie może być jej chłopakiem, kochankiem lub kimkolwiek innym. Tylko przyjacielem, bo Louis musi ją przeprosić i być z nią. Oni są sobie przeznaczeni. W dodatku mają wspólne dziecko!
Kurde, chyba zaczynam się tym za bardzo przejmować. No, ale nic nie mogę na to poradzić, no!
Uwielbiam Cię i jak już mówiłam (pisałam) rozdział jest mega!
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Wow, Isabel Brown, napisałaś wszystko co ja chciałam :)
UsuńRozdział był zajebisty. a i sądzę że jak byś zmieniła to że trzeba wpisywać kod może więcej osób by pisało komentarze, ale to tylko mój pomysł i wcale nie musisz go słuchać :D
~Aga~
Zostałaś nominowana do Liebster award. Wszystko znajdziesz u mnie w zakładce "Nominacje". <3
OdpowiedzUsuńPrzez brak internetu mam zaległości, ale mam zamiar nadrobić dzisiaj dwa rozdziały, których nie przeczytałam. x Tomlinson przesadza, z rozdziału na rozdział coraz bardziej. No a Zayn i Mandy widocznie coraz bardziej się do siebie zbliżają. I trochę smutno, że Lou i Mandy nie są takimi dobrymi przyjaciółmi jak wcześniej. Tak sobie pomyślałam, co by było, gdyby Mandy była z Zaynem, ale przecież ona potrzebuje Louisa, by być w pełni szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny, nic dodać, nic ująć. :3
Jeśli mogłabyś, proszę informuj mnie o nowych rozdziałach w zakładce "spam" na http://iwillgiveyouallmyheartxx.blogspot.com/ xx
W końcu nadrobiłam zaległości :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał ten rozdział, stał się jednym z moich ulubionych :) Louis to dupek, ciekawa jestem jak zareaguje, że ta "dziwka" Mandy ma dziecko z nim. Jego postawa strasznie mnie do niego zniechęciła. Mandy pomimo skomplikowanego życia, kocham całym sercem i bardzo jej kibicuję w wyjściu na prostą. Podoba mi się, że Zayna nie traktuje jak wroga, może to własnie mu wyjawi kto jest ojcem Hayley. Może między tą dwójką będzie coś więcej? Szczerze powiedziawszy cichutko na to liczę :D
Z niecierpliwością czekam na następny! Pozdrawiam :*
Świetny aż brak mi słów:) czekam niecierpliwie na więcej:)
OdpowiedzUsuńo jezu! Ten rozdział normalnie rozwalił mnie! jest genialny! Lou , przepraszam, że to powiem to dupek. uważa się za bóg wie co , a Mandy ma z nim dziecko więc nie powinien jej tak traktować. Szkoda , że ich przyjaźń się aż tak popsuła...ale może można to jakoś odbudować. szczerze to wątpie..Do tego dochodzi Zayn... lubię go...jest taki czuły i opiekuńczy, można na nim polegać. Ach...świetny rozdział, oby tak dalej pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziewczyno ty masz talent w ręce ! Świetnie piszesz, bardzo mi się podoba opowiadanie :) Co do bohaterów to Louis jest skończonym dupkiem. Nie wiem, może to się zmieni, mam nadzieję, ponieważ jest to mój idol, no ale... Zayn jest słodki, szczególnie ta część :
OdpowiedzUsuń- Mandy, nie płacz - zaczął mówić ścierając kciukiem moje łzy z policzków, po czym ucałował czubek mojej głowy.
- Nienawidzę go - wyszeptałam. - Zayn, wiem, że to twój przyjaciel, ale czy tej nocy możesz być także moim? Nie zostawiaj mnie.
- Nie zostawię.
Pisz szybko, nie mogę się doczekać na następny, a w wolnym czasie zajrzyj do mnie :)
http://you-and-me-me-and-you.blogspot.com/
jest to mój nowy blog, a wiem, że mojego starego komentowałaś, także teraz zapraszam na tego i pozdrawiam serdecznie :) BUZIAKI : **