Poruszałam się na parkiecie w rytm muzyki, ocierając się przy tym o spoconych ludzi tańczących obok mnie. Alkohol krążył po moim ciele i sprawiał, że czułam się niesamowicie. Już na samym początku imprezy zgubiłam gdzieś w tłumie Skylet, lecz nie przejmowałam się tym zbytnio. Nie potrzebowałam jej by się dobrze bawić. Faceci sami stawiali mi drinki, myśląc, że w ten sposób zwrócą na siebie moją uwagę. Niestety, żaden z nich nie był na tyle ciekawy, abym mogła na dłużej się nim zainteresować.
Poczułam czyjeś męskie dłonie na moich biodrach. Mężczyzna przysunął się do mnie bliżej, a ja stojąc tyłem do niego, owinęłam swoje ręce na jego szyi. Ocierałam się o jego krocze, sprawiając, że jego męskość stawała się coraz bardziej twardsza. Uwielbiałam kokietować w ten sposób facetów, by później zostawić ich samym. Nie chodziłam do łóżka z byle kim. Mam swój honor.
Chłopak złapał mnie dłonie i odwrócił tak, abym stała przodem do niego. Moje oczy momentalnie się otworzyły, kiedy ujrzałam mojego przyjaciela Lucasa. Co ten idiota tutaj robi? Wydaję mi się, że Danny nie był na tyle głupi, aby mu powiedzieć o planie i o tym, że znajduję się w Londynie, zważając na to, że nie darzy sympatią mojego przyjaciela. Więc skąd on wiedział, że znajduję się na tej imprezie? Chyba, że był to przypadek...
Gdy sobie wyobrażam, że właśnie ocierałam się o jego krocze, to aż mi się chcę wymiotować. Brunet jest przystojnym mężczyzną, aczkolwiek w jego towarzystwie czuję się jak z bratem. To jest dokładnie tak samo jakbym przed chwilą tańczyła z Danny'm. No więc właśnie...
– Lucas, a co ty do cholery tutaj robisz? – spytałam, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Pomimo głośnej muzyki lecącej w pomieszczeniu, chłopak doskonale wiedział co do niego mówiłam.
– Ciebie też miło widzieć, Abbie – powiedział sarkastycznie, śmiejąc się przy tym cicho. Mi jednak nie było za bardzo do śmiechu. – Wiesz, prawdę mówiąc, to ciebie mogę spytać dokładnie o to samo.
– Jakoś nie wydaję mi się, że to jest zwykły przypadek. Dziwne, że znaleźliśmy się w tym samym miejscu o tym samym czasie, skoro obydwoje nie mieszkamy w Londynie. Mów prawdę – odrzekłam, wbijając palec w jego klatkę piersiową. Chłopak podrapał się po brodzie i spojrzał w moje oczy. Cały czas milczał, co swoją drogą bardzo mnie denerwowało. – No dalej, czekam. Nie mamy całej nocy, więc się sprężaj.
– Tak jakby cię śledziłem – powiedział cicho. Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam, ale jeśli okaże się prawdą, że Lucas mnie śledził, to chyba wpadnę w szał. Co on sobie wyobraża?
– Zabawne, wydawało mi się, że powiedziałeś, że mnie śledziłeś – rzekłam i zaśmiałam się fałszywie. Jednak kiedy chłopak cały czas milczał, zdałam sobie sprawę, że wcale nie żartuje. – Lecz się – oznajmiłam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia. Niestety, chłopak podążał za mną. On ma chyba jakąś poważną obsesję. Sprawia, że zaczynam się go obawiać.
– Abbie, poczekaj, to nie tak jak myślisz! – krzyczał, wciąż za mną idąc. To nie jest normalne, on naprawdę powinien być pod stałą opieką psychiatry.
– Daj mi spokój – powiedziałam na tyle głośno, że Lucas na pewno mnie usłyszał. W końcu udało przedostać mi się do wyjścia z klubu. Wyszłam na świeże powietrze. Od razu w twarz buchnęło mnie zimne powietrze. Wzięłam głęboki wdech, by po chwili wypuścić ze świstem powietrze z ust. Wiatr rozwiewał moje ciemne włosy na wszystkie możliwe strony. Odeszłam kilka kroków od klubu. Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam, że mój przyjaciel właśnie wyszedł z imprezy i zaczął się kierować w moją stronę. O nie!
***
Muszę podziękować tym wariatom za to, że mnie tutaj wyciągnęli. Już dawno tak świetnie się nie bawiłem. Na szczęście żaden z nas nie wypił za dużo, więc nie wyglądaliśmy jak siedem nieszczęść. Cały czas dopisywały nam humory i prawdę mówiąc zapomniałem już o tej całej sprawie z nianią Hayley. Przecież zawsze mogę znaleźć kogoś innego na tą posadę.
Po chwili dostrzegłem kelnerkę, która rozdawała drinki pijanym nastolatką i młodym dorosłym. Przypomniało mi się jak to kiedyś Mandy pracowała jako kelnerka w klubie. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a w głowie pojawił się obraz z tamtego momentu. Miałem wrażenie, że cofnąłem się w czasie i jeszcze raz przeżywałem to samo. Wszystko było takie rzeczywiste.
– Przepraszam, nie chciałem – zwróciłem się do dziewczyny, ale gdy tylko dostrzegłem jej delikatną twarz, moja szczęka mimowolnie opadła na dół, a oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Momentalnie zagotowało się we mnie. – Mandy, co ty tu do cholery robisz? Na dodatek w takim stroju – rzekłem, wskazując ręką na jej skąpy strój.
– Nie twoja sprawa, Tomlinson – powiedziała oschle chcąc ode mnie odejść, ale złapałem ją mocno za nadgarstek i nie chciałem puścić. Nie wierzę, że ona tutaj pracuje. To do niej nie pasuje. Słyszałem, że jest kelnerką, ale nie sądziłem, że taką. – Zostaw mnie, Louis!
– Nie wierzę, że tutaj pracujesz. Może jeszcze mi powiesz, że się puszczasz? W sumie wcale by mnie to nie zdziwiło.
– Jeśli nawet się puszczam, to nie powinno cię to obchodzić.
– Może nie obchodzi, ale później znowu przyjdziesz z brzuchem do domu. Tym razem mamusia i tatuś nie zaadoptują twojego dziecka, bo mamy nie masz, a ojciec jest alkoholikiem i się wami nawet nie interesuje. Ty w ogóle wiesz kto jest ojcem Hayley? Zapewne nie, bo już wtedy puszczałaś się z kim popadnie. Wiesz, chciałem walczyć o naszą przyjaźń, ale nie zamierzam latać z przeprosinami za zwykłą dziwką.
Gdy teraz sobie przypominam swoje słowa mam ochotę urwać sobie jaja. Wyzwałem ją od dziwek i powiedziałem, że puszcza się z kim popadnie, a nawet stwierdziłem, że nie wie kto jest ojcem Hayley. Gdybym tylko wiedział, że to ja jestem tatą małej. Nic takiego by się nie stało. Nigdy bym jej nie upokorzył. Byłem dupkiem. Jak ja mogłem tak postąpić?
Kiedy ponownie przypomniałem sobie o swojej ukochanej, po moim poliku spłynęła łza. Szybko ją otarłem. Nie chciałem psuć zabawy przyjaciołom. Musiałem się przewietrzyć. Tak, zaczerpnięcie świeżego powietrza, to najlepszy pomysł na jaki mogłem teraz wpaść.
– Chłopaki, idę na chwilę na zewnątrz – oznajmiłem im, a oni pokiwali tylko głowami i dalej w skupieniu słuchali historii Harry'ego. Taaa, podrywanie staruszki na przystanku, gdy miało się sześć lat, to naprawdę ciekawa historia, Styles. Widzę, że miałeś ciekawe dzieciństwo.
Zacząłem kierować się w stronę wyjścia z klubu. Przeciskałem się między nastolatkami tańczącymi na parkiecie. Na mojej twarz pojawił się uśmiech, kiedy w końcu wyszedłem z pomieszczenia.
***
– Zostaw mnie w spokoju! – krzyknęłam, kiedy Lucas złapał mnie za nadgarstek i nie chciał mi pozwolić odejść od niego. Naprawdę zaczynam się go bać. – Jeśli nie puścisz mnie za pięć sekund, to zacznę wrzeszczeć, że jesteś jakimś psycholem i chcesz mnie zgwałcić.
– Nikt cię nie usłyszy. Wszyscy są teraz w klubie i świetnie się bawią, a w tej okolicy nikt nie mieszka – powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy. Zaczynał mnie coraz bardziej irytować. – Ale z tym gwałtem, to nie taki zły pomysł. Danny'ego tutaj nie ma, więc ci nie pomoże.
Popchnął mnie, a ja wpadłam na jakiś budynek. Podszedł do mnie i przygwoździł mnie do ściany. W jednej dłoni trzymał moje ręce, a drugą zaczął błądzić po moim ciele. Czułam się bezsilna. Nie mogłam nawet krzyknąć, ponieważ zaczął całować moje malinowe usta. Brzydziłam się go. Bałam się go. Nienawidziłam go. Miałam ochotę go udusić gołymi rękoma za to co chce zrobić. Pierdolony kutas!
– Tyle czasu na to czekałem. Tyle upokorzeń musiałem znosić, aby w końcu się to stało. Nie masz pojęcia jak to bolało, gdy widziałem cię z innymi facetami. Robiłaś to specjalnie. Znęcałaś się nade mną. Ale w końcu jesteś moja i tylko moja – powiedział, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Zaczął ponownie całować moje wargi. Wepchnął język do moich ust, a wtedy nieświadomie go ugryzłam. Zajęczał z bólu, a ja instynktownie kopnęłam go w krocze. Puścił moje ręce i zaczął się zwijać z bólu. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co się właśnie stało, było już za późno. Chłopak zdążył dojść do siebie, a ja straciłam jedyną szansę na ucieczkę. – Mała szmata.
Lucas ponownie przygwoździł mnie do muru, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie mogłam uwierzyć w to, że mój przyjaciel mi to robi. Dlaczego on nie zostawi mnie w spokoju?
– Proszę, zostaw mnie, proszę – szepnęłam, cicho płacząc. Chłopak jednak to kompletnie zignorował. Błądził swoją dłonią po moim ciele. Po chwili wsunął ją pod moją bluzkę i zaczął dotykać moich piersi. Przybliżył swoje usta do mojej twarzy. Czułam jego oddech na wargach.
– Co tu się dzieje? – Usłyszałam czyjś męski głos. Lucas chyba się przestraszył, ponieważ szybko mnie puścił i zaczął uciekać. Co za tchórz! Mimowolnie zsunęłam się po ścianie, nie miałam na nic sił. Całe szczęście, że ten koleś tutaj przyszedł. Nie wiem co by się stało, gdyby tędy nie przechodził. – Wszystko w porządku? Nic pani nie jest? – spytał, podchodząc do mnie szybko. Pomógł mi wstać na równe nogi.
Spojrzałam na twarz mojego wybawcy. Był to wysoki szatyn o niebieskich tęczówkach. Pachniał wodą kolońską wymieszaną z alkoholem. Uwielbiałam to połączenie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że przede mną stoi nie kto inny, jak sam Louis Tomlinson. Moja ofiara sama do mnie przyszła. Było to łatwiejsze niż się spodziewałam. Plan pod nazwą: Uwieść piosenkarza, czas zacząć. Abbie, musisz wykorzystać do tego swoje zdolności aktorskie. A raczej ich brak.
– Och, co się dzieje? – szepnęłam cicho, udając, że ledwo trzymam się na nogach. Doszłam do wniosku, że najlepszym sposobem będzie kłamanie, że jestem tak bardzo oszołomiona tym wszystkim, że nawet nie kontaktuje co się dzieje. – Nie czuję się najlepiej – wychrypiałam, udając, że mdleje. Louis podtrzymał mnie jednak za ręce i plecy, więc nie upadłam.
– Niech pani złapie się mojego ramienia. Nie może pani tutaj zostać.
Boże, kocham ♥ Będę czytać regularnie ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://swiat-artystki.blogspot.com/2014/02/rozdzia-13.html
Jestem totalnie zachwycona Twoim nowym pomysłem. Rany, to jest świetne, idealne! Chyba się zakochałam i nie żartuję :)
OdpowiedzUsuńAbbie jest świetna nawet mimo tego, że próbuje spiskować przeciwko Louisowi. Plus gra ją jedna z moich ulubionych aktorek, także cudownie!
Kocham małą Hayley. Jest taka słodka, ojej, kocham ją!
Możesz mnie wyśmiać, ale jestem już fanką Lou i Abbie. Chcę żeby byli razem, hahaha :D Tak, wiem że to dopiero początek, ale oni muszą być razem i koniec kropka, no!
Jest bajecznie! <3
Pozdrawiam i życzę weny xx
Jeeejku to jest świetne *o* Troche mnie oczy bolą od czytania, ale musiałam przetrzymać do końca *o*
OdpowiedzUsuńcrazy--dream.blogspot.com
Super rozdział! Książka zapowiada się naprawdę świetnie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post, byłam bym bardzo wdzięczna za twoje kliknięcia w linki w poście :)
Pozdrawiam, Julita
http://crimson-moon2000.blogspot.com/2014/02/41.html
no nareszcie się spotkali! dobrze że nie trzymałaś nas długo w niepewności.tego Lucasa to rozdeptałabym jak robaka,ładny mi przyjaciel! czekam na następny,kochana :) x
OdpowiedzUsuńomg jaki piękny szablon *__* LOU ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny! :D
Zapraszam :
unnormall.blogspot.com
Proszę o klikanie w baner Sheinside, będę bardzo wdzięczna! ♥
Yay, spotykali sie! Jestem naprawdę ciekawa, co wymyśli Abbie aby omotac Lou. Choć muszę przyznac, że sam tenppomysł bbrzmi bardzo mhm, ciekawie. Poza tym, fajnie że chłopcy wyciągnęli Louisa z domu, bo serio mu sie należał odpoczynek od wszystkiego. Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału! ;*
OdpowiedzUsuń