sobota, 17 maja 2014

41.

Rozdział napisany w narracji trzecioosobowej.

   Siedem dni minęło Louisowi tak szybko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jednak w tym czasie dla Mandy był to tydzień katuszy, nadziei i tęsknoty. Siedziała w czterech ścianach swojego pokoju, nie opuszczając ich nawet przez sekundę. Była pełna obaw. Wciąż myślała o tym, że ci zwyrodnialcy mogli pobić szatyna, aby ten nie ratował ciemnowłosej. A co jeśli chłopak nie miał zamiaru po nią przychodzić? Było to irracjonalne myślenie, bowiem niebieskooki nie mógłby postąpić w taki sposób. Kochał Lane niewyobrażalnie mocno i obiecał, że za wszelką cenę uratuje życie matce swojej córki. Nawet jeśli musiałby stracić swoje. Był zdolny do poświęceń.
   Tomlinson próbował opracować plan, dzięki któremu bezproblemowo i bez robienia niepotrzebnego szumu, wyciągnie jasnooką z klubu Danny'ego. Wiedział, że było to wręcz niemożliwe, ale spotkanie z dwudziestoparolatką dodało mu siły, napełniło energią oraz dało motywację do działania. Dziewczyna przywróciła mu uśmiech na zmarnowaną doświadczeniami twarz. Zdawał sobie sprawę, że czasu było coraz mniej, jednak nie mógł działać pochopnie, albowiem jeden błąd mógł przekreślić całą najbliższą przyszłość rodzinie chłopaka. Z Fisherem nie było żartów, ponieważ miał kiepskie poczucie humoru. Aczkolwiek najbardziej przerażająca była wizja, gdy osiąga maksimum swojej nieobliczalności i mści się za pokrzyżowanie planów.
   Zayn zastanawiał się dlaczego jego przyjaciel nie poszedł jeszcze na komisariat. Odpowiedź była prosta. Policja niczego nie ułatwi, a może jeszcze zaszkodzić. Trzeba było to załatwić zupełnie inaczej. Najlepiej, żeby nikt więcej się nie dowiedział, iż Mandy żyje. Nie chodziło o to, że Louis nie ufał chłopakom, Darcy czy Abbie. Po prostu nie chciał ich narażać na niebezpieczeństwo. Problemem było to, że aktualna dziewczyna jasnookiego doskonale zdawała sobie sprawę, iż pierwsza prawdziwa miłość Tomlinsona nigdy nie umarła. Z tego powodu na ustach Fisherówny od tygodni nie pojawił się uśmiech. Wiedziała, że w końcu prawda wyjdzie na jaw, a ona straci ukochanego. Jednak to ona zgotowała sobie ten los. Mogła nie pracować dla brata i knuć za plecami osób, które pokochała. Trzeba było się wycofać wtedy, kiedy jeszcze mogła to zrobić. Teraz była już na pozycji straconej. Louis znienawidzi ją i nie było innej opcji w tej sytuacji.
   Młodsza siostra Mandy od sprawy z nagą sesją oraz seksem ze swoim największym wrogiem, zmieniła się nie do poznania. Była bledsza, chudsza, a w nocy, kiedy wszyscy już spali, płakała po kryjomu. Brzydziła się sobą i tym, co zrobiła. W głowie miała mętlik, którego nie mogła się pozbyć. Nie miała pojęcia czy dobrym rozwiązaniem będzie zdemaskowanie Abigail. Nie lubiła jej, wręcz nienawidziła, aczkolwiek nie mogła sprawić przykrości Lou. Zdawała sobie sprawę, że gdyby się dowiedział, byłby wrakiem człowieka. Darcy chciała tego uniknąć, ponieważ zależało jej na chłopaku. Nie mogła złamać mu serca. Na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby blondynka wiedziała, iż jej siostra żyje. Cóż, los kochał robić pod górkę tej rodzinie.
   Niall dowiedział się o wszystkim, lecz jego dobroć nie pozwoliła mu na niesnaski z dziewczyną. Zdradziła go, nie była ofiarą gwałtu, najzwyczajniej w świecie przyprawiła mu rogi, jednak wybaczył jej bez mrugnięcia okiem. Nie interesowały go nagie zdjęcia (chociaż z pewnością chciałby je zobaczyć, gdyby nie była to tak poważna sytuacja), nie interesował go seks z Danny'm, interesowała go tylko ta drobna istota, w której niespodziewanie się zakochał. Chciał, aby była bezpieczna, a w jego ramionach tak właśnie się czuła. W tych trudnych chwilach był dla niej oparciem, lecz niebieskooka nie potrafiła mu zaufać na tyle, by opowiedzieć mu o prawdziwej Abbie.





Siedząc w swoim pokoju na łóżku dostała dziwną wiadomość od nieznanego numeru. Treść brzmiała: "Za piętnaście minut na rogu Baker Street". Blondynka nieco się zdziwiła, ponieważ nie miała pojęcia kto chciał się z nią spotkać. Na początku myślała, że to pomyłka, jednak mimo to szybko się ubrała i ruszyła do wyznaczonego przez kogoś miejsca.

Chłodny wiatr wiał jej w twarz, więc jej blade policzki poczerwieniały. Swoje drobne dłonie schowała do kieszeni czarnego płaszczyka. Stanęła, opierając się plecami o jeden z budynków. Wtedy usłyszała czyjeś kroki. Spojrzała w stronę, z której dochodził odgłos. Ujrzała krótko ściętą blondynkę o szczupłej sylwetce i nogami wręcz do nieba. Młoda Lane nie znała tej kobiety, a była nią Karlie – inicjatorka tego całego zamieszania.

– Miło cię widzieć – odezwała się nieznajoma, a kiedy Darcy otwierała usta, aby coś powiedzieć, to dziewczyna przerwała jej. – Wiem, że mnie nawet nie znasz, ale ważne, że ja znam ciebie. Nie mam czasu na wyjaśnienia. Przyszłam cię tylko ostrzec, że niedługo pewna osoba złoży wizytę w twoim domu. Wtedy wszystko się zakończy. Na wszelki wypadek weź to – rzekła, wręczając jej pistolet. – Może ci się przydać. Jeszcze się spotkamy. Do zobaczenia – pożegnała się i odeszła, znikając po chwili w gęstej mgle.

Siedemnastolatka wpatrywała się z niedowierzaniem w broń, którą dostała. Chciała się jej jak najszybciej pozbyć, jednak jakaś nadnaturalna moc nią pokierowała, więc schowała ją pod płaszczyk. Rozejrzała się wokół siebie, po czym ruszyła w kierunku mieszkania. Miała nadzieję, że Louis nie dowie się, że wyszła o tej porze z domu, ponieważ wie, że musiałaby słuchać kazania.

***

Cały zespół One Direction, Abbie, Darcy oraz Hayley siedzieli w salonie. Zorganizowali sobie kameralne przyjęcie z okazji powrotu Hay ze szpitala. Może i atmosfera nie była najlepsza, bowiem Louis i Zayn wciąż myśleli o tym jak uwolnić Mandy, blondynka wciąż zerkała z nienawiścią na ciemnowłosą, która była jakaś nieobecna, to na dodatek Niall jeszcze nie do końca wybaczył swojej dziewczynie, więc czuł się trochę nieswojo, gdy jego ukochana się do niego tuliła. Jednak mimo wszystko wszyscy się cieszyli, że mogą trochę odpocząć i zrelaksować się w gronie najbliższych przy dobrym winie.

– Wtedy na nią spojrzałem i rzekłem, przeczesując prawą dłonią swoje włosy: "Mała, nie załamuj się. Może nie spędzisz reszty życia z doktorem Stylesem, ale jestem pewien, że spotkasz odpowiedniego partnera. Cóż, na pewno nie tak przystojnego jak ja, ale przynajmniej będzie o ciebie dbał". – powiedział Harry, a w pomieszczeniu można było usłyszeć cichoty.

– Twoje historię z dnia na dzień są coraz bardziej żałosne – skwitowała siedemnastolatka, po czym wstała z sofy. – Zaraz przyjdę – oznajmiła, po czym ruszyła powoli na górę do swojego pokoju.

Wszyscy ponownie zaczęli wysłuchiwać opowiastek Loczka. Nagle Niall spojrzał zdziwiony w stronę wejścia do salonu. Inni, widząc minę przyjaciela również przerzucili wzrok w te samo miejsce. Louis cały się spiął widząc Danny'ego Fishera. Miał ochotę do niego podbiec i zabić za to, co zrobił Mandy oraz Darcy. Powstrzymał się jednak. Abigail otworzyła buzię ze zdziwienia. Nie spodziewała się tutaj swojego brata. Reszta, oprócz Zayna, nie miała pojęcia kim jest zielonooki. Pewnie za chwilę się dowiedzą.

– Co ty tutaj do cholery robisz?! – krzyknął Tomlinson, wstając z miejsca. Stał naprzeciwko swojego wroga. Patrzył mu w oczy, a ten kpiąco się uśmiechał. 

– Przyszedłem to zakończyć, bo mam dość już tego wszystkiego. Zapamiętaj na przyszłość, że drzwi od mieszkania się zamyka – szepnął szatyn, po czym zaśmiał się gardłowo. – Abbie, siostrzyczko, czas zakończyć tą zabawę. Musisz opuścić Londyn i swojego ukochanego, ponieważ wyjeżdżamy.

– Siostrzyczko? – zapytał niebieskooki, po czym spojrzał na swoją dziewczynę. Nie mógł uwierzyć w to, że zielonooka cały czas go okłamywała. Ufał jej. Ciemnowłosa spojrzała na niego ze łzami w oczach. Jemu też chciało się płakać. Czuł, jak jego serca rozpada się na milon małych kawałeczków.

– Lou, to nie tak, jak myślisz. On mnie do tego zmusił. Ja musiałam to robić. Naprawdę cię kocham. Nie chciałam cię zostawiać – zaczęła się tłumaczyć.

Chłopak nie mógł tego słuchać. Nie wierzył już jej w żadne słowo, które wypowiadała. Odsunął się od niej, a gdy ona chciała go dotknąć, to strącał jej dłoń. Najgorsze koszmary Fisherówny zaczęły się właśnie spełniać.

– Czy to nie śmieszne, że nie zobaczysz już nigdy żadnej z dziewczyn, które kochasz? – spytał Danny, nadal śmiejąc się z biednego Tomlinsona. Po chwili spojrzał na Nialla i postanowił z niego też kpić. – Och, a nawiasem mówiąc, to twoja laska jest niezła w te klocki. Jeśli wiesz co mam na myśli, Horan.

– Spokojnie – powiedział do blondyna jego najstarszy kolega z zespołu. – Co do ciebie, to Mandy uwolnię z tego twojego klubiku. Już niedługo będzie wolna. Daj mi kilka dni – odrzekł z niezwykłą powagą w głosie.

– Nie byłbym tego taki pewien. Z tego co mi wiadomo, to Lane jest właśnie w drodze do Stanów Zjednoczonych. Przenoszę tam swoją działalność, więc jej tam nie mogłby tam zabraknąć, prawda? – zapytał dwudziestolatek.

W Tomlinsonie się zagotowało. Miał ochotę zabić tego skurwysyna. Nie wierzył, że mógł stracić jedyną szansę na uwolnienie ukochanej. Zacisnął dłonie w pięści i już miał wymierzyć mu prawego sierpowego, jednak zauważył, że mężczyzna przyłożył pistolet do główki jego córeczki, wypowiadając na głos: "Jeden ruch, a odstrzelę jej łeb". Wszystkich opanował strach.

– To samo tyczy się ciebie, idioto – rzekła Darcy, wychodząc nagle zza ściany z bronią w ręce. Celowała w stronę potwora, który ją skrzywdził. Chłopak, widząc co zamierza zrobić młoda Lane, postawił odłożyć pistolet na podłogę. Uniósł ręce w geście poddania się, jednak blondyna wciąż do niego mierzyła.

Ni stąd ni zowąd pojawił się kolejny, niespodziewany gość, a raczej gościówa, bowiem tym razem do domu Tomlinsona przyszła niejaka Karlie. Siedemnastolatka zauważywszy kobietę szepnęła cicho: "To ty".

Piękność z gracją podeszła do niebieskookiej i posyłając fałszywy uśmiech Fisherowi, zaczęła mówić do ucha dziewczyny. Nikt nie wiedział o co chodzi, ale słysząc pierwsze dźwięki wydobywające się z jej malinowych ust, zrozumieli, że chce ona zabić Danny'ego. Zaczęła namawiać do tego niewinną dziewczynę. Chciała się nią posłużyć, jak narzędziem.

– Ośmieszył cię. Zabrał ci coś czego nigdy nie odzyskasz. Wykorzystał cię. Zabrał najbliższych. Podpalił twój dom. Chcesz mu puścić to płazem? Chcesz żeby bezkarnie chodził po tym świecie? Zastanów się – zachęcała ją.

– Karlie, co ty wygadujesz? Przecież to ty kazałaś mi to wszystko robić – odezwał się przestraszony chłopak, patrząc błagalnie w stronę Darcy.

– Zastrzel go! – krzyknęła inicjatorka tego całego bajzlu. Niestety, blondynka pod wpływem emocji strzeliła w stronę Fishera. Upadł na podłogę, a z ust jego siostry wydostał się głośny pisk. Podbiegła do niego i klęknęła, uciskając rękoma ranę, z której sączyła się szkarłatna krew. Zaczęła płakać. Bała się o swojego brata. Nie chciała go tracić. Był dla niej wszystkim. Mimo wszystko.

– Dlaczego to robisz? Dlaczego manipulujesz ludźmi? Po co ci to wszystko? To twoja wina! – krzyczała Abigail w stronę Karlie. Ta tylko uśmiechała się.

– Pytasz mi się dlaczego? Gdybyś wiedziała, jak to jest, gdy twoja rodzina nie jest w komplecie! Gdyby twój ojciec żył z inną rodziną, a ciebie miał w dupie. Gdybyś była dla niego nikim, a inne córeczki całym światem. Moja matka wiązała ledwo koniec z końcem, a ten pierdolony kutas Phil jej nie pomagał. Wolał żyć ze swoją rodzinką w Doncaster, ale gdy wyjechał do pracy do Nowej Zelandii, to pieprzył się z moją rodzicielką. Nie mogłam tego znieść. Bolało mnie, to że bardziej kochał Mandy i Darcy. Chciałam się na nich zemścić, a wy wszyscy byliście tylko pionkami w mojej grze. Danny był nikim. Wszyscy myśleli, że to on jest taki sprytny skoro to wszystko wymyślił, ale on tylko wykonywał moje polecenia razem z tym durniem Derekiem. Jesteście żałośni. Wszyscy. Co do jednego! – wykrzyczała, płacząc.

– Zostaje pani aresztowana pod zażutem przetrzymywania Mandy Lane wbrew jej woli oraz zleceniu conajmniej trzech zabójstw – powiedział Matt, który pojawił się ni stąd ni zowąd i zakuł dziewczynę w kajdanki.

Jak się okazało od samego początku brunet udawał człowieka Fishera, a tak naprawdę pracował nad nim, ponieważ nie miał wystarczająco dużo zarzutów, aby zamknąć go w kiciu. Wtedy doszło do tej sprawy z Mandy, więc wolał pilnować dziewczyny i dopiero teraz mógł ją uwolnić. Razem ze swoimi przyjaciółmi z policji przechwycił samochód Dereka, który zawioził ciemnowłosą na lotnisko. Swoją drogą Derek też posiedzi wiele lat w więzieniu. Nic by się nie udało, gdyby nie wczorajszy telefon Abbie. To ona pomogła mu w uwolnieniu niebieskookiej. Miała nadzieję, że w ten sposób odkupi swoje winy. Ale czy ktoś jej wybaczy to co zrobiła?

– Świetnie się spisałaś, Abigail. Bardzo mi pomogłaś. Trzymaj się – rzekł Matt, wyprowadzając przestępczynię z mieszkania. Ratownicy medyczni zabrali już do karetki postrzelonego Danny'ego. Jak to się zakończy?

Fisherówna chciała podejść do Louisa i pogadać z nim na spokojnie, lecz coś, a raczej ktoś jej w tym przeszkodził. Tym kimś była Mandy, która cicho weszła do pomieszczenia. Wypowiedziała delikatnie imię swojego ukochanego, a wszyscy patrzyli na nią ze łzami w oczach. Oczywiście to były łzy szczęścia.

– Mandy! Mandy! Mandy! – zaczęła wykrzykiwać jej córeczka, która od razu do niej podbiegła. Przytuliła się do niej. Ciemnowłosa wzięła ją na ręce.

Druga podeszła Darcy, która wciąż nie mogła w to uwierzyć, bowiem jako jedyna nie wiedziała, że jej siostra żyje. Dławiąc się łzami, tuliła się do niebieskookiej. Po chwili dołączył do nich Lou. To był piękny moment. Wszystkim spływała przezroczysta ciecz po policzkach. Teraz wszyscy byli w komplecie. Mogli stworzyć rodzinę, ale czy było w niej miejsce dla Abigail?

Od autorki: Na wstępię mówię, że rodział nie sprawdzany, więc przepraszam za wszystkie błędy! Po drugie chciałabym was też przeprosić za to, że tak długo musieliście czekać, ale nie mogłam się zabrać za pisanie. To, że coś nabazgrałam, to zasługa jednej piosenki, która dała mi motywację do pisania. Usłyszałam ją w The Voice of Poland, która została wykonana przez Kasię z drużyny Justyny, której bardzo gratuluję przejścia do finału! Zasłużyłaś. Oto ta piosenka: Black Velvet. Przechodzą do rzeczy, to opowiadanie dobiegło końca. Czeka nas już tylko epilog i niestety będę musiała się już z wami pożegnać :( Jak myślicie, Louis będzie z Mandy czy z Abbie? Wiem, że rozdział trochę dziwny. Taki bez ładu i składu i można się w nim pogubić (zresztą jak w całym opowiadaniu), ale ja w ogóle jestem nieco chaotyczna, więc musiałam stworzyć z tej historii taką Modę na sukces. Wyszło, jak wyszło. Czekam na wasze opinie. Pozdrawiam serdecznie, Weronika :) x

30 komentarzy

  1. Najlepiej by było gdyby Louis był z Mandy. Wątpię,żeby wybaczył jej po czymś takim. A Darcy by mogła w końcu powiedzieć o szantażu, no bo czemu nie? Rozdział genialny i czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaak megaa *-* ♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Płacze, to nie może być koniec :ccc. Przez ciebie mam załamanie bo to i After było moimi ulubionymi opowiadaniami, ale trudno, przecież wszytko dobre co się dobrze kończy. Mam nadzieje, że będziesz kontynuować pisanie, bo robisz to świetne, twoje opowiadanie wciagnelo mnie calkowicie. No ale co poradzę, że to koniec? Tylko mogę podziękować za to że mogłam czekać na każdy rozdział z myślą co może się stać za chwilę? Więc dziękuję tobie i za to cię kocham że stworzylas takie piękne opowiadanie. Pamietaj kochamy cię, a ja dziękuję ci z całego serca(wiem powtarzam się, ale trzeba) za napisanie tak pięknego fafictiona <3
    Kocham cię, twoja pierwsza(chyba) fanka <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabieram się za czytanie.

    PS. No teraz to mnie przeraziłaś.

    OdpowiedzUsuń
  5. I takie moze byc zakonczenie zajebisty !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. I takie moze byc zakoncznie ! Zajebisty ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. I takoe moze byc zakonczenie ! Zajebiste ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Płaczę. Czytam to o godzinie 4:00 i trzęsą mi się ręce. Koniec? Tak bardzo kochałam to opowiadanie... Od zawsze podobało mi się to jak pisałaś i podziwiam Cię. Masz wspaniałe pomysły, których mogę Ci jefynie pozazdrościć. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę na tym nlogu post z informacją, iż xaczynasz nowe opowiadanie.
    Kocham i pozdrawiam.
    Icaa xx

    ps. Przepraszam za błędy - telefon.

    OdpowiedzUsuń
  9. O bosh ZAJEBIOZA. *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super !! Szkoda że to już koniec :(( A może myślisz nad druga częścią ? :) // Mery

    PS Przepraszam że taki krótki komentarz, ale jestem na tel ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu rycze :'(

    OdpowiedzUsuń
  12. Poplakalam sie..To byl piekny rozdzial. Nie lubilam Danny'ego ale jak Darcy go postrzelila to zrobilo mi sie go naprawde szkoda. Kurcze. Szkoda, ze to juz koniec..

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne, świetne ŚWIETNE!
    Z jednej strony jestem taka szczęśliwa, że w końcu pojawił się nowy rozdział, ale z drugiej strony smutno mi, że opowiadanie się skończy.
    Mam nadzieję, że epilog pojawi się jak najszybciej i że to jednak Mandy, a nie Abbie, będzie z Louis'em.
    Czekam z zapartym tchem, bo całe to twoje opowiadanie było niesamowite i byłabym niezmiernie szczęśliwa, gdybyś zaczęła pisać kolejne ff.
    Kocham cię i życzę powodzenia w pisaniu!
    ~Liv

    OdpowiedzUsuń
  14. JAK TO.KONIEC?!?!!!?!?!???!?
    PROSZE CIE NIE ROB MI TEGO

    ALE TAK CZY SIAK TO DZIEKUJE CI ZA TO FANFICTION I ZA TO ZE POSWIECILAS NAM TYLE SWOJEGO WOLNEGO CZASU
    KOCHAM CIE :* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebiste!!! Szkoda tylko że to już koniec ale czekam z radością i niedoczekaniem na epilog.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten rozdział jest cudny ! Nie moge uwierzyć, że jeszcze tylko epilog ! ;c Mam nadzieje, że utworzysz nowego bloga :) Jestem ciekawa kogo wybierze *.* Czekam na epilog ;!

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko , ale się narobiło.Świetny rozdział dobrze że się wszystko wyjaśniło , ale myślałam że Darcy nie strzeli do Danny'ego?Historia jest boska i nie jest oklepana tak jak wszystkie.Czekam na epilog.Nie mogę się doczekać czy Lu wybierze Mandy czy też Abby.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ej, to nie może być koniec! Weź kolejną część zrób, niech to trwa na zawszeeee! Jakieś historie z dorosłą Hayley czy inne, ale niech to się nie kończy :(( !!!
    ~Węgielek Ech

    http://zimno-zimno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mogę uwierzyć, że to koniec!!! Nie mogłabyś zrobić drugiej części? Rozdział był naprawdę fajny i sto razy lepszy niż Moda na sukces. Tak szczerze, nie lubię Mandy, więc wolałabym gdyby został z Abbie, ale napewno ciężko mu będzie wybaczyć jej te wszystkie kłamstwa. No cóż, pozostaje mi tylko czekać na epilog.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejku... jaki piękny rozdział..
    Jest świetny. Naprawdę nie
    mogę uwierzyć że to już koniec.
    Kocham tego bloga i nie chcę, abyś
    go już kończyła. Może jeżeli chciałabyś
    i zmieniła zdanie co do kończenia opowiadania.
    to pisałabyś dalsze ich losy. Na pewno by było
    ciekawie, a nawet bardzo.
    Kocham Louisa i Mandy jak i resztę bohaterów oprócz
    Abbie. Zawsze czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością,
    bo wiem że wyjdzie on niesamowity. I że nas bardzo zaciekawisz.
    rozdział świeeetny! KOCHAM! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Tego się nie spodziewałam. Nie wyobraziła bym sobie tego w najskrytszych snach! Ale muszę powiedzieć, że jest mi smutno.. co będzie z Abigail? Odnoszę wrażenie, ze została odrzucona i tym samym pokrzywdzona.

    OdpowiedzUsuń
  22. jezu nie kończ tego prosze zrób 2 część
    rozdział zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże, nie mogę uwierzyć. Popłakałam się, a moje najgorsze wizje się spełniły. Wiedziałam, że Mandy będzie z Lou, a Abbie będzie musiała odejść.
    Tak mi przykro z tego powodu, bo Abbie naprawdę jest dobrym człowiekiem. Kocha Lou i wiem, że mogłabym poświęcić wszystko dla niego i dziewczynek. Może i nawet dla Darcy, która nie zasługuje na to.
    Przez chwilę myślałam, że Darcy strzeli do Abbie, a jednak to się nie stało. Na szczęście rzecz jasna.
    Myślę, że Louis wybierze Mandy, ponieważ ona zawsze była u niego na pierwszym miejscu. Byłabym bardzo zaskoczona, gdyby wybrał Abbie, naprawdę.
    Szkoda, że kończysz już tą piękną historię. Czytałam ją z ogromną uwagą i miłością, bowiem kocham te opowiadanie tak samo mocno jak Ciebie. Myślę, że dłuższe wywody i podziękowania napiszę pod epilogiem, bo znowu się popłaczę.
    Jesteś genialna, pamiętaj o tym i dziękuję za tak piękne opowiadanie jak to <3
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział super :D Oczywiście, że z Mandy :3

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzeba być taką szczęściarą/pechowcem jak ja, żeby jednego dnia jednocześnie znaleźć fajny blog, zacząć czytać, zakochać się w nim, wszystkie rozdziały przeczytać (szybko czytam ;P), i...... zorientować się że to już koniec.... Jesteś cudowna, dużo czytam, ale do tej pory nic mnie nie wciągnęło tak jak twoje dzieło.... Zdobyłaś koleeeeejną fankę ♥ pierwsza myśl po przeczytaniu ostatniej linijki rozdziału 41? "Mogli stworzyć rodzinę, ale czy było w niej miejsce dla Abigail?" NIE! Kocham Mandy, bo tak na serio to będąc obiektywną całe opowiadanie zmierzało do tego, że to miłość Louisa i Mandy jest kwintesencją całej tej historii. Gdybyś wywróżyła szczęśliwe zakończenie w postaci *Lou&Abigail* pomyślałabym że to zrypałaś xD nie żebym się narzucała ^^ Jeszcze raz dziękuję za tak cudowne popołudnie (!) choć domyślam się, że większość dziewczyn jest z Tobą od dłuuuuuższego czasu :] zauroczona Tobą- Weroniko, Mandy, Lou ♥ Magda

    OdpowiedzUsuń
  26. Pod koniec się popłakałam ślicznie napisane♥♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny!!! A kiedy epilog?

    OdpowiedzUsuń
  28. zaje*iście perfekcyjne! ale wiedz jedno! nie zgadzam się żeby to był koniec twojej przygody z bloggerem,słyszysz?! :D ja wiem że jest ciężko ogarnąć wolny czas,zwłaszcza teraz kiedy trzeba oceny poprawiać ale przez wakacje na luziku nie mogłabyś pomyśleć o czymś nowym? :) nie wyobrażam sobie tego pisarskiego świata bez ciebie! ;(
    zastanów się dobrze :>

    OdpowiedzUsuń