niedziela, 30 czerwca 2013

5.

Nie mogłem uwierzyć w to co mówi moja rodzicielka. Po prostu nie chcesz w to uwierzyć. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że twoja przyjaciółka ma dziecko. Usłyszałem wredny głos w mojej głowie, który od kilku dni nie dawał mi spokoju. Najgorsze jest to, że moje drugie ja ma całkowitą rację. Nigdy nie przypuszczałbym, że Mandy ma córkę. Myślałem... Ba! Byłem wręcz przekonany, że Hayley jest tylko jej siostrą. Nawet mimo tego, że jest między nimi osiemnaście lat różnicy.

Przez te trzy lata mojej nieobecności wiele wydarzyło się w życiu mojej najlepszej przyjaciółki. Dlaczego ja tego wcześniej nie zauważyłem? Gdy była w ciąży, to ja jako jej przyjaciel powinienem przy niej być i wspierać jak tylko potrafię. Tymczasem, gdy ona cierpiała, ja bawiłem się w Londynie dając koncerty i wyruszając w trasę. Może nie powinienem się tak obwiniać, ale gdybym tylko wiedział. Może wtedy sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Może nadal byśmy się przyjaźnili.

 Ona jej nie chciała  zaczęła opowiadać mi mama wszystko od początku, uważnie się we mnie wpatrując.  Była załamana, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. Ale kto w jej wieku by nie był? Nie chciała w to uwierzyć i wciąż wmawiała sobie, że to tylko chory sen. Stwierdziła, iż mogłaby mieć dziecko z każdym, tylko nie z nim  zrobiła krótką pauzę, a po chwili znowu kontynuowała historię, której słuchałem w skupieniu.  Najzabawniejsze jest  to, że nikt do dzisiaj nie wie kto jest ojcem dziecka. Mandy powiedziała o tym tylko Darcy, lecz ta nie chce zdradzić nikomu kim jest tata Hayley. Phil wraz ze swoją żoną zaadoptowali Hay od razu po jej urodzeniu. Traktowali ją jak córkę. Natomiast dziewczynki jak siostrę. Nikt poza nami nie wie, że to Mandy tak naprawdę jest jej matką.

Wciąż zastanawiałem się kto może być ojcem dziecka. Czy tata małej wie, że ma z moją przyjaciółką córkę? Mam nadzieję, że nikt jej nie skrzywdził i ona doskonale wie kto jest ojcem Hay. Jeśli jakiś kutas jej coś zrobił, to obiecuję, że go zabiję. Najpierw jednak obetnę mu jaja i zakopię go żywcem.

Po chwili przypominały mi się słowa dziewczyny: "
Najmniejsze znaczenie w tamtym momencie miało to czy mnie przeleciałeś. Bardziej powinny cię interesować konsekwencje tego czynu. Nawet nie masz pojęcia jak jedna noc zmieniła całe moje życie". Te trzy zdania wciąż dudniły w mojej głowie. Czy to możliwe, że to ze mną Mandy była w ciąży? Nie pamiętam abyśmy się zabezpieczali.

Boże, a jeśli naprawdę jestem ojcem Hayley? Nie! To niemożliwe! Przecież powiedziałaby mi jakby tak było, prawda? Może właśnie dlatego próbowała się z tobą skontaktować podczas twojego pobytu w Londynie, idioto. Znowu wredny głos w mojej głowie daje się we znaki. Najgorsze jednak jest to, że może mieć całkowitą rację. A ja – największy idiota świata – nie odbierałem telefonów. Sądzę, że to właśnie dlatego mnie tak nienawidzi. Muszę z nią jak najszybciej porozmawiać i to wyjaśnić, bo jeśli moje przypuszczenia okażą się słuszne, to nigdy w życiu sobie tego nie wybaczę.

– Masz może do niej aktualny numer? – spytałem szybko mamę. Nie miałem nowego numeru Mandy, a przecież ona musi mi powiedzieć czy to ja jestem ojcem jej córeczki. Od tego zależy moje życie.

– Co ty zamierzasz zrobić? – zapytała się przestraszona mama, patrząc na mnie badawczo. – Chyba nie chcesz porozmawiać z nią o tym co ci przed chwilą powiedziałam, tak? – pytając mnie uniosła jedną brew do góry i skrzyżowała swoje dłonie na klatce piersiowej. Nie odpowiedziałem, tylko wciąż się w nią uważnie wpatrywałem. – Tak? – spytała ponownie. Och mamo, przecież znasz odpowiedź.

– To dasz mi jej numer czy mam iść odwiedzić jej ojca i o niego poprosić?

***

Siedziałam w Starbucks ze Stanem i delektując się kawałkiem sernika, które samo rozpływało się w ustach, piliśmy waniliowe Frappuccino. Właśnie omawialiśmy wszystkie szczegóły dotyczące mojej nowej pracy. Pracy? Jak ja w ogóle mogę nazywać to chore zajęcie pracą? Nie wiedziałam, że kiedykolwiek upadnę tak nisko. Musicie jednak zrozumieć, że robię to tylko ze względu na dobro moich sióstr. Gdyby nie to, że ten psychopata Danny może im coś zrobić, to nigdy nie zgodziłabym się na to wszystko. Już dzisiaj przychodzę do klubu mojego nowego szefa i zaczynam pracę dziwki. Zdałam sobie właśnie sprawę, że jestem beznadziejna i żałosna. Gdy tylko uzbieram te głupie dziesięć tysięcy funtów, rzucę to w cholerę i nigdy nikomu o tym nie powiem, nawet jeśli od tego zależałoby moje życie. Jak sobie wyobrażam, że mam robić te ohydne rzecz z mężczyznami, których kompletnie nie znam, to aż zbiera mi się na wymioty. Zaraz naprawdę puszczę pawia. Houston, mamy problem.

Nagle usłyszałam doskonale znaną mi melodię. Wyjęłam z kieszeni telefon i przejechałam delikatnie palcem po ekranie. Przyłożyłam komórkę od ucha, nie wiedząc nawet z kim rozmawiam.

 Mandy?  Do moich uszu dobiegł pytający głos Louisa. Skąd ten idiota ma mój numer? Pewnie od swojej mamusi. Ciekawi mnie czego chce tym razem. Może chce pożyczyć bezbarwny lakier po paznokci? Przecież taka gwiazda jak on musi mieć błyszczące knykcie. Pierdolony laluś.

 Nie, Britney Spears, a co?  zapytałam sarkastycznie, bawiąc się kosmykiem swoich czarnych włosów. On nawet nie ma pojęcia jak ja uwielbiam mu docinać. Mam nie małą satysfakcje mówiąc do niego w taki sposób. Sprawia mi to przyjemność. Oj tak, wielką przyjemność.  Czego chcesz? 

 Musimy się spotkać. Natychmiast!  odrzekł zdenerwowany. Kim on jest żeby mi rozkazywać? 

 Nie mam dla ciebie teraz czasu, Tomlinson. Możesz zadzwonić  zrobiłam krótką przerwę, w której udawałam, że się zastanawiam nad terminem  nigdy – dodałam. Wiedziałam, że już się gotuje.

 To nie jest śmieszne.

 Czy ja się śmieję?

 Za piętnaście minut tam gdzie wczoraj  rzekł, po czym usłyszałam charakterystyczne pikanie oznajmiające, że połączenie zostało zakończone. Za kogo on się do cholery uważa?

Dlaczego on tak koniecznie chcę się ze mną spotkać? Przyjaciół na kajak szuka? Przecież my nie mamy kompletnie o czym rozmawiać, więc nie rozumiem dlaczego wpadł mu do tej jego pustej głowy pomysł ze spotkaniem. Czy on nie może w końcu zrozumieć, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej? Mam teraz nowe życie, w którym dla niego nie ma miejsca. Chcę zapomnieć o tym co razem przeżyliśmy przez te osiemnaście lat. Nie wiem jakim cudem ja z nim tyle wytrzymałam.

Jednak z drugiej strony bardzo ciekawiło mnie to dlaczego był taki zdenerwowany. Co mogło się takiego stać? Paznokieć się gwiazdeczce złamał czy pryszcz wyszedł na czole? Postanowiłam udać się w wyznaczone przez niego miejsce i dowiedzieć się o co chodzi. Przeprosiłam Stana, twierdząc, iż jestem umówiona i zakładając na siebie swój szary płaszczyk, pożegnałam się z nim delikatnym uśmiechem na twarzy. Wyszłam z kawiarni i ruszyłam wolnym, lecz pewnym krokiem przed siebie. 

***

Z daleka dostrzegłam sylwetkę Tomlinsona, który opierał się o kamienicę poobdzieraną z każdej możliwej strony. Podeszłam do niego mozolnym krokiem i gdy tylko znalazłam się tuż obok niego, zilustrowałam go wzrokiem. Ubrany był tak samo jak wtedy, gdy spotkaliśmy się przed moim domem (tak, chodzi o ten moment, kiedy to na niego upadłam), a mianowicie czarny T-shirt, który idealnie przylegał do jego ciała, kurtka, ciemne spodnie oraz pasujące do tego stroju buty. Czysta perfekcja. Gdy tylko mnie dostrzegł nie mógł spuścić ze mnie wzroku. Cały czas wpatrywał się we mnie w niczym wiszący na ścianie obraz. Najgorsze jednak było to, że nie mówił kompletnie nic. Brawo Louis, najpierw chcesz się spotkać, a teraz milczysz. Brawa dla tego pana. Jeśli chciałeś wyprowadzić mnie z równowagi, jak i zirytować, to muszę przyznać, że niestety ci się to udało. Jeżeli nie powiesz czegoś za pięć sekund, to możesz być pewnym, że stąd pójdę. Przepraszam, ale czy ty jesteś w takim szoku, że tu przyszłam i nie możesz nic z siebie wydusić czy stałeś się niemową?

– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Hayley jest twoją córką? – spytał mi się z nutką ciekawości, a zarazem rozczarowania w głosie. Moje ciało oblała fala gorąca. Skąd on o tym wie? Kto mu to powiedział? Tata? Darcy? Jego mama? Z pewnością ostatnia z wymienionych osób. Mówiłam swojej rodzicielce żeby nikomu nie mówiła, ale nieee, jak zwykle musiała postawić na swoim i wypaplać się swojej przyjaciółce. Szkoda tylko, że owa przyjaciółka nie umie trzymać buzi na kłódkę. I przez to wszystko Louis dowiedział się, że mam trzyletnie dziecko. Po prostu pięknie.

– Z łaski swojej mógłbyś mówić odrobinę ciszej? Nie każdy musi wiedzieć, że mam dziecko, geniuszu – skarciłam go, nie spuszczając z niego swojego wzroku. Okej Mandy, tylko spokojnie. – Chciałam ci powiedzieć, ale jak zwykle nie odbierałeś ode mnie telefonów – oznajmiłam złośliwe. To był jedyny argument, którego mogłam użyć.

– Czy to jest moja córka? – zapytał nie ukrywając przy tym swojej ciekawości. Jedyną pozytywną rzeczą jest to, że mówił trochę ciszej. Jednak fakt, iż domyślił się, że Hayley jest także jego córką przerażał mnie. I co ja mu teraz powiem? "Tak Louis, Hay jest też twoją córką. Wybacz, że ci wcześniej nie powiedziałam, ale po prostu nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, bo jedyne co do ciebie czuję, to nienawiść." Na pewno mu tego nie powiem. On nie może się dowiedzieć, że to także jego dziecko.

– Nie. Skąd w ogóle taki pomysł? – skłamałam. – Wiedziałam, że z matematyki i biologii jesteś cienki, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Przecież Hayley urodziła się siedem miesięcy po tym jak mnie przeleciałeś, a z tego co wiem, to w ciąży jest się dziewięć miesięcy – ponownie okłamałam go w żywe oczy. Nie musi przecież wiedzieć, że nasza córka jest wcześniakiem, prawda? Mandy, ty przebiegła żmijo.

– Czyli przespałaś się z kimś dwa miesiące przed moim wyjazdem? Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś w ciąży? Przecież byliśmy przyjaciółmi.

– Louis, nie mam czasu. Za chwilę idę do nowej pracy i nie chcę się spóźnić. Nie dzwoń do mnie i nie pisz, nie kontaktuj się ze mną w ogóle. Najlepiej będzie jak raz na zawsze o mnie zapomnisz, bo sam przed chwilą powiedziałeś, że byliśmy przyjaciółmi, a nie jesteśmy. Czy to aż takie trudne? Pojmij wreszcie, że nie chcę utrzymywać z tobą kontaktu. Nie żyjesz dla mnie od trzech lat, Tomlinson. Z tego co wiem, to Bogiem nie jesteś, więc nigdy nie zmartwychwstaniesz. Nie to, że cię nie lubię. Po prostu gdybyś się palił, a ja miałabym szklankę wody, to wypiłabym ją

Czy ja naprawdę mu to powiedziałam? Sądząc po jego minie, na której był wymalowany tylko i wyłącznie smutek, to tak. Jestem zołzą, ale uważam, że sam sobie na to zasłużył. Nie jest mi go ani trochę żal. Musiał w końcu to usłyszeć z moich ust, bo nigdy by się nie odczepił. Za błędy trzeba płacić, Louis.

Spuścił wzrok w dół, a ja wyminęłam go i skierowałam się w stronę domu. 

***

Wszedłem wkurzony do mieszkania. Trzasnąłem głośno wejściowymi drzwiami i nie zważając na pełne zdziwienia, jak i troski spojrzenia przyjaciół oraz mamy, udałem się na górę do swojego pokoju. Uderzyłem z całej siły pięścią w beżową ścianę, zostawiając w niej lekki ślad moich kostek. Moje ciało ogarnęła złość, zdenerwowanie, frustracja oraz smutek. Nie mogłem uwierzyć, że Mandy mi to powiedziała. Przecież ona nie może zakończyć naszej przyjaźni w taki sposób! To ty zakończyłeś tą przyjaźń zostawiając ją samą z problemami w Doncaster, idioto. Znów usłyszałem ten wredny głosik. Czy on nie może mi dać spokoju? Przez niego mam coraz większe wyrzuty sumienia. Słowa mojej przyjaciółki, a raczej byłej przyjaciółki, w końcu do mnie dotarły. Ona ma mnie dosyć i nigdy mi nie wybaczy, bo dla niej po prostu umarłem. Nie chce mnie znać i żąda ode mnie świętego spokoju. Spełnię jej prośby tylko ze względu na to, że cholernie mi na niej zależy. Przecież nie zmuszę jej, aby się ze mną przyjaźniła. A może... Nie! Niby jak?

Miałem ochotę zacząć płakać, jak małe dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę. Ale co by to dało? Tylko jeszcze bardziej zdołowałbym się. Chwyciłem poduszkę leżącą na moim łóżku i wsadziłem w nią twarz krzycząc z całej siły. Zacisnąłem na niej pięści i opierając się o ścianę skuliłem kolana do klatki piersiowej. Jestem na siebie zły. Zły? Mało powiedziane. Jestem wściekły. Gdybym tylko odbierał od niej telefony i nie odjechał bez pożegnania, nigdy nic takiego nie wydarzyłoby się. Jestem idiotą! Kompletnym, bezmózgim idiotą! Usłyszałem czyjeś chrząknięcie. Uniosłem głowę do góry i ujrzałem Harry'ego. Posłał mi współczujące spojrzenie i usiadł koło mnie.

– Boo Bear, co się dzieje? – spytał nie ukrywając przy tym swojej ciekawości. Poczułem chęć wygadania mu się. Coś wewnątrz mnie mówiło, że mam mu powiedzieć co mnie gryzie, jednak nie miałem pojęcia od czego mam zacząć. Najlepiej od początku, geniuszu. Ten wredny głos w mojej głowie wciąż mnie irytował. – No mów, przecież wiesz, że możesz na mnie liczyć – oznajmił, jednak ja nie odezwałem się ani jednym słowem. Cały czas milczałem i w myślach układałem sobie to, co chcę mu przekazać. – To przez Mandy, prawda? Co między wami zaszło? Byliście razem? – zaczął zadawać mi pomocnicze pytania.

– Nie, nigdy nie byliśmy razem. Od zawsze była tylko moją najlepszą przyjaciółką i nic więcej – oznajmiłem, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze Stylesem. – Ale wszystko zniszczyłem. Nasze wspomnienia, naszą przyjaźń, a nawet ją. Zniszczyłem wszystko, rozumiesz? Ona nawet nie chce mnie znać. Dla niej umarłem trzy lata temu. Nawet nie masz pojęcia jak bolą takie słowa wypowiedziane z jej ust.

– Kurwa, Louis, to co ty do jasnej cholery zrobiłeś? – zapytał się zdziwiony przyjaciel. Po jego słowach postanowiłem opowiedzieć mu całą historię. Zacząłem od wspólnie spędzonej z nią nocy, a skończyłem na dniu dzisiejszym. Loczek wysłuchiwał wszystkiego w skupieniu. Gdy zakończyłem całą opowieść spuścił głowę w dół i milczał. Dopiero po kilku minutach wydobył z siebie jakieś słowo, które niestety nie podniosło mnie jakoś na duchu. Ani trochę. – Pojeb – rzekł z powagą w głosie. Tak, na niego zawsze można liczyć, jasneee... Uważaj, bo uwierzę. Pomimo tego, że ma rację mówiąc tak na mnie, to jednak liczyłem na jakąś radę.

– Tylko tyle masz mi do powiedzenia?

– Co innego mam ci powiedzieć? Przecież taka jest prawda, Louis. Jesteś totalnym idiotą, nigdy większego nie wiedziałem. Na jej miejscu potraktowałbym cię dokładnie tak samo. Razem z chłopakami dziwiliśmy się, że jest dla ciebie taka oschła, ale teraz wiem, że miała po prostu powody. Zasłużyłeś na takie traktowanie, bo jesteś tchórzem – zrobił krótką przerwę, wypuszczając głośno powietrze z ust. – Nie powiem nic chłopakom, bo to nie ich sprawa, ale jeśli się w końcu nie ogarniesz, to wezmę sprawy w swoje ręce, a uwierz mi, że tego nie chcesz. Na miejscu Mandy już dawno zabiłbym cię gołymi rękoma. Wciąż zadaje sobie pytanie: Dlaczego ty unikałeś z nią do cholery kontaktu? Jak mogłeś wyjechać bez pożegnania? Wiesz, że ona przez tą noc mogła narobić sobie niepotrzebnych nadziei? A co zrobisz jeśli okaże się, że Hayley jest także twoją córką? Nie pomyślałeś o tym? Mogła cię przecież okłamać. Myślisz, że o jakich innych konsekwencjach wtedy mówiła? – powiedział, przeczesując szybko dłonią swoje loki. Harry miał rację. Jestem debilem. Jak ja mogłem ją tak skrzywdzić? Przecież to nie jest żadna maszyna bez uczuć, tylko moja najlepsza przyjaciółka. Do tego jest taka delikatna, drobna i wrażliwa. Tylko udaje twardą. A co jeśli Mandy naprawdę mnie okłamała i Hay jest także moim dzieckiem? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Przecież to byłoby... megaekstratragiczne.

– Co ja mam teraz zrobić?

– Nie wiem, Lou. Sam się wplątałeś w to bagno i sam się z tego wyplączesz. Wierzę, że dasz radę – odrzekł, wstając z podłogi. Poklepał mnie po prawym ramieniu i ruszył w stronę wyjścia z mojego pokoju. Stanął na chwilę w jednym miejscu i spojrzał na mnie kątem oka. – Powodzenia – rzekł i wyszedł z pomieszczenia.   

***

Czarna, krótka i bardzo obcisła sukienka leżała na mnie idealnie. Pasujące do niej szpilki wydłużały moje nogi. Ciemne włosy delikatnie pofalowałam i rozpuściłam. Czerwona szminka nałożona na usta dodawała mi seksapilu. Ulubione perfumy przyjemnie drażniły moje nozdrza. Kocham połączenie wanilii i świeżych cytrusów.

Czułam się strasznie. Nie wierzę, że ja naprawdę chcę to zrobić. Gdyby moja mama widziała, to co teraz wyprawiam byłaby zawiedziona. Nie daję sobie bez niej rady. Pakuję się w coraz większe kłopoty. Nie umiem się zająć rodziną. Jestem do niczego!

Nałożyłam na siebie szary płaszczyk i wzięłam do ręki torebkę, po czym wyszłam z mojego pokoju. Zeszłam drewnianymi schodami na dół i kiedy znajdowałam się już w przedpokoju, dostrzegłam Darcy skradającą się w stronę drzwi frontowych.

– Dokąd się wybierasz o tej porze? – spytałam, krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Odwróciła się w moją stronę, przygryzając nerwowo swoją bladoróżową wargę. I ona myślała, że tak łatwo się wymknie? – Z tego co pamiętam, to masz szlaban.

– Nie masz prawa mi dawać szlabanu, nie jestem dzieckiem – oznajmiła, patrząc na mnie wrogo. Widziałam w jej oczach nienawiść. Naprawdę aż tak mnie nie cierpi?

– Tu się mylisz, mam prawo. Poza tym tata też nie chce żebyś gdziekolwiek wychodziła o tej porze. Dopóki nie powiesz mi dlaczego pobiłaś tamtą dziewczynę o wychodzeniu na dwór możesz zapomnieć – wyjaśniłam z powagą w głosie.

– Tata nie chce? – prychnęła i zaśmiała się fałszywie. – Proszę cię, on interesuje się tylko tym czy starczy mu na kolejną butelkę wódki. Ma mnie gdzieś. Wszystkich i wszystko ma gdzieś. Nawet to czy mamy coś do jedzenia – powiedziała z wyraźnymi pretensjami w głosie. – Chcesz tak bardzo wiedzieć dlaczego ją pobiłam? Proszę bardzo, mówisz i masz. Nazwała cię dziwką, rozumiesz? Dziwką! Powiedziała, że się puszczasz z Louisem, bo widziała jak wchodził do ciebie przez balkon w dzień twoich urodzin. Stwierdziła, iż przyszedł się z tobą pieprzyć – oznajmiła, patrząc na mnie wściekłym wzrokiem. – Nie potrzebnie cię broniłam, bo sądząc po twoim stroju wyglądasz jak typowa prostytutka. Nie wiedziałam, że upadłaś tak nisko. A teraz wybacz, ale wychodzę – powiedziała, po czym wyszła z domu trzaskając drzwiami.

Stałam jak wmurowana. Słowa Darcy bardzo mnie dotknęły, ale najgorsze było to, że miała rację. We wszystkim. No oprócz tego, że Louis przyszedł się ze mną przespać. To byłby już absurd. Ona mnie broniła, a ja tak na nią naskoczyłam. Może nie powinna rozwiązywać tego typu spraw przemocą, lecz w jakiś sposób pozytywnie mnie zaskoczyła. Jednak zależało jej na mnie. Nie pozwoliła by jakaś gówniara mnie obrażała. Tylko dlaczego mam wrażenie, że teraz wierzy w słowa tamtej dziewczyny?  

15 komentarzy

  1. No i proszę, jest już rozdział:) Fajnie, że tak szybko;)
    Na początku podobało mi się, że Louis pokapował się, że mała może być jego córką. Rąbnąć go chciałam, jak taj łatwo się poddał, kiedy Mandy wcisnęła mu kit, że przespała się z kimś innym. Wcześniak wcześniakiem, ale mógłby chłop bardziej powęszyć. Spróbować nawiązać kontakt z Darcy. Zawsze przecież może zażądać spotkania z małą albo badań genetycznych. Tym mógłby zagiąć Mandy. Myślę, że wtedy by już taka pyskata nie była:)
    Ech, ale ja się rozpisałam. Normalnie jakbym pisała swoją wersję:D Przepraszam:D Do Twojego stylu nie pilę, bo nie ma do czego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam, że to Lou jest ojcem małej Hay! :D Rozdział świetny, Boże, jak ja uwielbiam Twój styl pisania! Zgadzam się z Harrym, Louis to pojeb, skoro zachował się tak w stosunku do Lane. Jestem cholernie ciekawa dlaczego on się do niej nie odzywał, czy to ma jakiś związek z jego dziewczyną? ( takie moje rozkminy :D) Mam nadzieję, że Tommo coś zrobi z tym całym burdelem i spróbuje chociaż w jednej setnej odzyskać przyjaźń Mandy. Postać Darcy jest fenomenalna, uwielbiam ją mimo że pojawia się tylko epizodycznie. A to, że broniła swoją siostrę tyko spotęgowało moje uwielbienie do niej. Mandy i jej "praca"? Nadal nie wierzę, że to zrobi. Jak już mówiłam, rozdział świetny, z niecierpliwością czekam na nowy :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twojego bloga i ten nieziemski talent zaskakujesz.Mam tylko jedną uwagę nie zaczynaj zdań od "a".Poza tym powracam do 1 rozdziału xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuu, nareszcie nowy rozdział! :D yea.
    Louis postąpił chamsko i wgl, i pasuje żeby nazwać go pojebem. Oczywiście mam nadzieję, że weźmie ruszy dupe, Mandy mu wybaczy i będzie w końcu dobrze:)
    A Darcy? Zachowała się super. No pobiła dziewczynę.. ale co tam xd Broniła siostrę. I to jest chyba ważniejsze. W sumie jeśli Mandy jednak pójdzie do tej "pracy" to będzie.. niefajnie. Po prostu. Chociaż mam nadzieję, że nie zrobi tego. Liczę na to.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :)
    wiedziałam, że to musi się jakoś tak skończyć :>
    Wydaje mi się, że jest coraz ciekawiej, z czego jestem bardzo zadowolona ^^
    Cóż mogę powiedzieć? Dawaj następny rozdział ! :p

    http://zaczytanakasia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, cudownie. *O*
    Piszesz bardzo dobrze, nie zauważyłam błędów interpunkcyjnych i innych.


    livingwithonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No trzeba przyznać ,że masz talent.Wszystko jest napisane poprawnie i estetycznie.Widać ,że lubisz to robić ;)
    Zapraszam też do mnie ; http://komnataciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniale piszesz. Uwielbiam takie opowiadanie, które nie mają żadnych błędów interpunkcyjnych oraz ortograficznych. Pani od polskiego powinna być z Ciebie dumna. :D. Ogólnie opowiadanie bardzo mi się podoba. C:
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boska historyjka ;) i wspaniały design
    Zapraszam na mojego bloga http://katiekatie2000110.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow. Pięknie piszesz. Masz naprawdę duży talent do pisania, więc go w 100% wykorzystaj! Naprawdę nie spodziewałam się takiego rozwinięcia akcji. Piszesz z taką lekkością i tak wciągasz, że nie można przestać czytać (przynajmniej ja). Śliczny szablon, dodaje klimatu. Świetny jest. Blog cudowny na 6+ - zaobserwowałam.
    :)

    http://blondoptymistka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak trzymaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wciągające >.<
    Dalej pisz tak ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jasne,że nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń! masakra,kobieto,potrafisz zaciekawić czytelnika jak mało kto! :D na miejscu Mandy,pewnie postąpiłabym tak samo,też byłabym wściekła na Louisa za to co zrobił.poczucie winy jak najbardziej mu się zależy,nie zależnie od tego czy ma piękną buźkę czy nie! xD coś czuję,że po tej końcówce i słowach Darcy,Mandy zmieni decyzję co do tej ''pracy'' którą zamierza wykonać,ale już nic więcej nie przypuszczam tylko czekam na nowy :) buziaki! xx

    http://www.alwaysgleamofhope.blogspot.com/
    http://unusual-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. niespodziewany, zgadzam się z komentarzem wyżej :) bardzo mi się podoba pomimo tego, że nie lubie 1D :> masz fajny styl pisania, można wczuć się w bohaterów.

    a zajrzałabyś też do mnie? jestem ciekawa, co pomyślisz o moim opowiadaniu: http://firefrosted.blogspot.com/2013/07/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń