wtorek, 18 czerwca 2013

3.

Louis
   Stałem oparty o jeden z budynków na dwudziestej ósmej ulicy Waterdale. Chłodny wiatr otulał moją opaloną twarz. Dłonie schowałem do kieszeni kurtki, aby choć trochę je rozgrzać. Przyszedłem wcześniej, ponieważ chciałem ułożyć sobie w głowie odpowiednie słowa. Nie wiedziałem, jak zacząć rozmowę z Mandy. Byłem poddenerwowany, ponieważ nigdy nie przypuszczałem, iż przyjdzie mi zmierzyć się z taką sytuacją. Wcześniej udawało się mi unikać ciemnowłosej, gdy odwiedzałem rodzinne Doncaster. Zafiksowałem się w show-biznesie i nie patrzyłem wstecz. Zapomniałem o przyjaciołach z dzieciństwa, o tych wszystkich małych przygodach, które z nimi przeżywałem oraz milionie wspomnień. Liczyła się tylko dla mnie sława, pieniądze i rozgłos. Nie przejmowałem się uczuciami Lane. Była dla mnie zamkniętym rozdziałem, do którego nie chciałem wracać. Przeszkadzałaby mi tylko w robieniu kariery, nie mogłem się z nią widywać. Gdy byłem nastolatkiem darzyłem ją niesamowitym uczuciem, lecz wszystko wygasło, gdy tylko z chłopakami zaczęło się nam powodzić. Wymazałem ją z mojego umysłu i starałem się unikać jak ognia. Teraz nie potrafiłem sobie tego wybaczyć. Kiedy ponownie ujrzałem niebieskooką, zrozumiałem jakim byłem głupcem. Była piękna, mądra, wesoła i trochę wredna, ale to w niej najbardziej lubiłem. Ten jej cięty język, ironię i sarkazm. Chciałem, aby było między nami tak samo jak przedtem. Musiałem to naprawić, tylko nie wiedziałem, czy przyjdzie na umówione spotkanie. Zostało mi tylko mieć nadzieję.
   – O czym tak myślisz? – Usłyszałem przy uchu głos Mandy. Gdy wypowiadała jakiekolwiek słowo, czułem jej oddech na szyi. Przechodził mnie wtedy przyjemny dreszcz wzdłuż pleców. Dlaczego ona musiała tak na mnie działać? Byłem podekscytowany faktem, że pojawiła się na spotkaniu. Na jej miejscu nie miałbym ochoty patrzeć na swoją twarz. Przecież zachowałem się jak egoistyczny dupek.
   – Już o niczym – oznajmiłem szybko. Posłałem jej delikatny uśmiech, lecz nie odwzajemniła go. Miała kamienną twarz, nie ukazywała swoich emocji. Zacząłem się denerwować, dlatego podrapałem się po karku. Taki miałem zwyczaj i wiedziałem, że doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nie dało ukryć, iż znała mnie jak nikt inny. Takie były uroki wieloletniej przyjaźni. – Może pójdziemy do kawiarni i...
   – Nie przyszłam tutaj poplotkować przy kawie, Louis – powiedziała, przerywając mi w połowie zdania. Nie traciła ze mną kontaktu wzrokowego. – Mów, co chciałeś powiedzieć. Nie mam całego dnia, bo w przeciwieństwie do niektórych posiadam pracę, która nie polega na śpiewaniu kilku przeuroczych pioseneczek lub udzielania wywiadów. Ale co ty tam wiesz... – rzekła z przekąsem, czekając na moją reakcję. 
   – Dobrze. Zaraz opowiem ci wszystko po kolei. Tylko musisz mi jedno obiecać. Nie przerwiesz mi i wysłuchasz do samego końca, okey? – Przytaknęła głową, nie zaszczycając mnie swoim damskim głosem. Wziąłem głęboki oddech, po czym zacząłem mówić. – Na początku chciałbym cię przeprosić. Wiem, że postąpiłem jak idiota, debil, cham i największy egoista świata, ale naprawdę żałuję. Nie będę kłamał, iż robiłem to dla twojego dobra, ponieważ chciałem cię chronić przed show-biznesem, Prawda jest taka, że mi odbiło. Oszalałem na punkcie sławy, kasy, fanów i koncertów. Czułem się jak młody bóg, kupa lasek u mojego boku, a na koncie mnóstwo pieniędzy. Pokochałem nowe życie – opowiadałem swoją wersję wydarzeń, lecz po chwili zrobiłem krótką pauzę. Zastanowiłem się nad kolejnymi słowami, bowiem nie wiedziałam, co jeszcze chciałem jej przekazać. – Wyjechałem bez pożegnania... Zrozum, że nie chciałem widzieć twoich łez. Nie zniósłbym tego widoku. Trochę zaleciało tchórzostwem, ale... Wspomniałem już, iż jestem dupkiem? – spytałem, lecz wiedziałem, że nie odpowie mi na to pytanie. Teraz przechodziłem do najtrudniejszej części. – Tamtej nocy obiecałem ci...
   – Ach, chodzi ci o ten wieczór, co mnie przeleciałeś? – zapytała złośliwie. Wiedziała, iż wpędzała mnie w coraz głębsze poczucie winy. Mimo tego i tak to robiła. Tak, przyznaję się bez bicia. Przespałem się ze swoją najlepszą przyjaciółką. Obiecywałem jej złote góry oraz gruszki na wierzbie, mówiłem, że jej nie zostawię i będę codziennie się z nią kontaktować, a na drugi dzień wyjechałem do Londynu bez pożegnania, nigdy się do niej nie odzywając. Byłem frajerem! Nie miałem pojęcia czym się wtedy kierowałem, ale chyba nie rozumem.
   – Miałaś mi nie przerywać – rzekłem do niej lekko ochrypniętym głosem, kładąc wskazujący palec na jej pełne, malinowe usta, lecz ona szybko go strąciła.
   – A ty miałeś mnie do cholery nie zostawiać! – krzyknęła, nie zwracając uwagi na przechodzących koło nas ludzi. – Już nawet nie chodzi o to, czy jechałeś do stolicy, czy nie. Rozumiałam, że spełniasz w ten sposób swoje marzenia i nie zamierzałam zmuszać cię do zostania w Doncaster. Jaką byłabym przyjaciółką, każąc ci porzucić marzenia? To byłoby niedorzeczne. Jednak ty nie dałeś mi nawet szansy, nie starałeś się o naszą znajomość. Jeden telefon na tydzień naprawdę by wystarczył, a ty nie zamierzałeś nawet go odebrać. Chciałam tylko... – mówiła, wyrzucając wszystko, co gryzło ją od trzech lat. Nie mogłem tego słuchać. Przecież okazałem się potworem bez serca. – Zresztą nieważne. Ale wiesz co? Tak naprawdę to, czy mnie przeleciałeś miało najmniejsze znaczenie. Bardziej powinny interesować cię konsekwencje tego czynu. Nawet nie masz pojęcia, jak jedna noc potrafi zmienić człowiekowi dotychczasowe życie – odrzekła, zaciskając dłonie w pięści. Nim zdążyłem się zorientować, ruszyła przed siebie, zostawiając mnie samego.
   – Mandy! – zawołałem głośno. – O jakie konsekwencje ci chodzi? – spytałem zupełnie zdezorientowany. Co miała na myśli? Miałem coraz więcej pytań, a mniej odpowiedzi. Dlaczego nie mogła mi po prostu powiedzieć? Moja ciekawość sięgnęła zenitu. Nie wytrzymam jeśli nie dowiem się prawdy. 
   – Trzeba było odebrać ten zasrany telefon – rzuciła oschle na odchodne i zniknęła gdzieś w tłumie ludzi. To było coraz bardziej irytujące. Nie wiedziałem, co przede mną kryła. Jednak jednego byłem pewien. Nienawidziła mnie jeszcze za coś, o czym nie miałem pojęcia. Chciałem pójść w stronę swojego domu, lecz podeszły do mnie dwie dziewczyny. Na oko miały trzynaście lat. Poprosiły mnie o autografy, które dałem im z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Po spotkaniu z Lane nie potrafiłem udawać, iż miałem dobry humor. Kiedy zrobiły sobie ze mną zdjęcia, odeszły, chichocząc przez cały czas. Nie wierzyłem, że taka mała rzecz, a umiała uszczęśliwić.

***

   Wszedłem do mieszkania i od razu ściągnąłem buty oraz kurtkę, którą powiesiłem na drewnianym wieszaku w przedpokoju. Moje siostry były w szkole, więc w domu panowała cisza i spokój. Udałem się do salonu. Usiadłem na skórzanej sofie z beżową tapicerkę, kładąc nogi na jej oparcie. Włączyłem pilotem telewizor, który wisiał na ścianie i "skakałem" po kanałach w poszukiwaniu czegoś sensownego.
   Wciąż myślałem o kolejnym nieudanym spotkaniu z Mandy. Ona nawet nie zdawała sobie sprawy jak cholernie za nią tęskniłem. Gdy tylko ją widziałem, miałem ochotę rzucić się jej na szyję i wyściskać za wszystkie czasy. Nie mogła zrozumieć, że żałowałem swoich czynów. Byliśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom wybaczało się nawet najgłupsze błędy. Dlaczego ona nie potrafiła tego zrobić? Byłem tylko człowiekiem. Każdy robił jakieś głupstwa. Znamy się przecież całe życie, wiedzieliśmy o sobie dosłownie wszystko, byliśmy niczym Yin i Yang, uzupełnialiśmy się. Więc dlaczego chce tak po prostu zaprzepaścić to, co przez te wszystkie lata przeżyliśmy? Tyle wspomnień – tych dobrych i tych złych. Oczywiście z przewagą tych dobrych. Zdawałem sobie sprawę, że to całe bagno, to wyłącznie moja wina, ale chciałem to naprawić, bo nie chciałem jej stracić.
   – Jeszcze na żyrandol połóż te nogi – powiedziała sarkastycznie rodzicielka, zrzucając moje stopy z oparcia kanapy. Usadowiła się na fotelu, który stał obok mnie. Założyła nogę na nogę i posłała mi zdziwione spojrzenie. – Tak w ogóle, Louis, co ty tutaj robisz? – zapytała, marszcząc czoło.
   – Mieszkam? – spytałem zdezorientowany. Nie miałem pojęcia, dlaczego zadała takie beznadziejne pytanie. W końcu odpowiedź była logiczna. Chyba nie chciała mnie stąd wyrzucić?
   – Och, nie o to mi chodziło. Przecież powinieneś być na lotnisku. Chłopcy lądują za kilkanaście minut – odrzekła, a ja w tym momencie miałem ochotę dać sobie porządnego liścia w twarz.
   Kompletnie zapomniałem, że ci wariaci dzisiaj przylatują w odwiedziny. Gdyby nie mama, to zapewne przez tydzień nie odebrałbym ich z tego lotniska. Przez napiętą atmosferę między mną a Lane, straciłem głosem. Ciągle latałem w chmurach. Pobiegłem do przedpokoju i założyłem buty. Ściągnąłem kurtkę z wieszaka i wychodząc z domu, zarzuciłem ją na siebie. Wsiadłem do czarnego samochodu, po czym włożyłem kluczyki do stacyjki. Przekręciłem je, odpalając auto. Usłyszałem warkot silnika, zaciągnąłem ręczny hamulec, a następnie nacisnąłem pedał gazu. Ruszyłem z piskiem opon w stronę wyznaczonego sobie celu. Miałem nadzieję, że nie będę za bardzo spóźniony.

***

Rozmawiałam na zapleczu z Amandą, która również pracowała tutaj jako kelnerka. Chyba już wspominałam, że właśnie tak się poznałyśmy, prawda? Jeśli nie, to teraz to mówię. Ruch dzisiaj był niewielki, więc mogłyśmy zrobić sobie chwilę przerwy, wypić kawę i oczywiście poplotkować. 

Przyjaciółka opowiadała mi o pewnym chłopaku, który przeprowadził się niedawno naprzeciwko niej. Wpadł jej w oko i teraz cały czas o nim nadaje. Cieszę się, że Amanda w końcu zainteresowała się jakimś facetem, bo od naszego poznania się w kawiarni, każdego mężczyznę zbywa i udaje niedostępną. Czasami nawet miałam wrażenie, że woli dziewczyny, ale jakoś nie potrafiłam wyobrazić sobie jej jako lesbijki. Bądź co bądź, w końcu mam dowód na to, że to jednak płeć przeciwna kręci moją przyjaciółkę. Całe szczęście! Gdyby było inaczej, to w jej towarzystwie czułabym się... nieswojo? Tak, zdecydowanie. Nie mogłabym już rozmawiać z nią tak swobodnie jak teraz. Przecież ona opowiadałaby mi o laskach, które jej się podobają. O zgrozo, dobrze, że nie muszę tego słuchać!

Pomimo tego, że wyglądam jakbym cały czas słuchała Jeffrey, to myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Wracałam do dzisiejszego spotkania z Louisem. Nie wiem dlaczego zdecydowałam się na to spotkanie. Może dlatego, że ci wciąż na nim zależy, idiotko. Wredny głosik w mojej głowie nie dawał o sobie zapomnieć. Czy Tomlinson wciąż jest dla mnie ważny? Zdecydowanie. Jednak nie oznacza to, że wszystko tak po prostu mu wybaczę. Nie! Nigdy tego nie zrobię. On nie ma pojęcia ile rzeczy się zmieniło przez te trzy lata. Nie wie, że nie jestem i zapewne nigdy nie będę tą samą dziewczyną co kiedyś. Nowa Mandy nigdy mu nie wybaczy. Moja duma za nic w świecie mi na to nie pozwoli.

Podczas spotkania miałam ochotę wykrzyczeć mu w twarz moją tajemnicę. Powiedzieć coś, o czym nikt nie ma pojęcia, oprócz mnie i mojej siostry Darcy. To właśnie przez ową tajemnice tak bardzo nienawidzę Louisa. Powinien wiedzieć dlaczego żywię do niego taką niechęć, ale przyznaję bez bicia, że jestem zbyt słaba, aby mu o tym powiedzieć. Boję się jego reakcji, bo to co się stało jest także po części moją winą. Gdyby nie wyjeżdżał do Londynu nic takiego nie wydarzyłoby się. Tak, mowa tu o nocy spędzonej razem, a raczej jej konsekwencjach, przez które musiałam szybko dorosnąć.

Nagle usłyszałyśmy jak drzwi od kawiarni gwałtownie się otwierają. Do moich uszu dobiegł głos jakiegoś mężczyzny, który śpiewał pijackie piosenki typu: "
Na pustyni Alabum ti tum titum, mieli bardzo dużo gum ti tum titum". Chyba musiał być nieźle zalany w trupa. Och, na pewno był.

Postanowiłyśmy zobaczyć kim jest owy mężczyzna, więc pewnym krokiem wyszyłyśmy z zaplecza. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, gdy ujrzałam mojego ojca. No nie! Znowu się upił, a przecież obiecał, że to rzuca. Podobno dzisiaj miał szukać nowej pracy, ale jak zwykle podszedł pić ze swoimi koleżkami. No tak, czego można się było spodziewać po alkoholiku? Jestem taka naiwna. Dlaczego on w ogóle przychodził do mojej pracy? Jaki wstyd. Pewnie cała spłonęłam już rumieńcem.

 Córcia, przeszedłem cię odwiedzić!  krzyknął na cały lokal, co chwilę czkając. Podeszłam kilka kroków bliżej niego i od razu poczułam mocną woń alkoholu. Jak on śmierdzi. Ludzie siedzący w kawiarni cały czas się na niego gapili. Cóż, wcale mnie to nie dziwi. Ja na ich miejscu też nie umiałabym nie zwrócić na takiego kogoś swojej uwagi.  Nie wytrzymałem. Znowu się upiłem. Przepraszam cię, kochanie, ale nie umiem nad tym zapanować. Jestem złym ojcem. Powinienem zdechnąć.  Zaczął głośno płakać. No tak, jeszcze tego brakowało. Nienawidzę płaczących alkoholików. Wróć! Nienawidzę wszystkich alkoholików, ale płaczących chyba najbardziej.

 Tato, po co tutaj przyszedłeś?  spytałam się oschle. Miałam nadzieję, że jak najszybciej stąd wyjdzie, bo duszę się już od tego smrodu. Proszę, niech ktoś będzie na tyle miły i otworzy okno, bo zaraz nie wytrzymam. – Wracaj do domu. Umyj się, zjedz coś, prześpij i przede wszystkim wytrzeźwiej  rozkazałam mu.  Mówiłam ci już chyba ze sto razy, że masz tutaj nie przychodzić.

 Nie krzycz na mnie!  wrzasnął, zrzucając serwetki ze stolika obok. Tak, najlepiej wszystko porozwalać. Wcale nie będę miała przez to problemów z szefem. Skądże. Jeszcze krzesła powywracaj i pieniądze z kasy fiskalnej ukradnij. No dalej, no co ty jeszcze czekasz?

 Jesteś pijany  rzekłam ochrypniętym głosem, patrząc na niego z obrzydzeniem. Naprawdę? Jak ty na to wpadłaś, Mandy? Jesteś taka spostrzegawcza. Jestem pod wrażeniem. Odezwał się ponownie wredny głosik w mojej głowie. Dlaczego on odzywa się zawsze w najmniej odpowiednich momentach?  Zostawiłeś Hayley samą w domu?  spytałam, przypominając sobie o siostrze.

 Jest z Darcy  odrzekł, uspokajając mnie trochę.  Byłem na cmentarzu u mamy. Nie potrafię bez niej żyć. Moje życie nie ma sensu bez Margaret. Strasznie za nią tęsknię. Była dla mnie wszystkim, a teraz jej nie ma  powiedział i znowu zaczął płakać. Kopnął w krzesło, stojące obok niego.

 Tato, proszę, idź do domu  poprosiłam, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Nie odpowiedział. Cały czas stał i ilustrował wzrokiem klientów kawiarni. Proszę, niech nie robi już niczego głupiego.

 Czego się gapicie? Człowieka nie widzieliście? Zajmijcie się sobą!  krzyczał na nich. Tak, najlepiej jeszcze odstrasz klientów.  Tacy jesteście "ą" i "ę", a tak naprawdę jesteście nikim!  wydarł się na całe pomieszczenie, a wszyscy klienci wyszli z kawiarni. Gorzej to już chyba być nie może.

 Proszę o opuszczenie mojego lokalu  powiedział mocno zdenerwowany szef, który właśnie wyszedł ze swojego gabinetu. Och, mówiłaś coś? Niech ten głos opuści moją głowę, proszę.  Jeżeli za minutę pan stąd nie wyjdzie, wezwę ochronę – odrzekł, stawiając sprawę jasno.

 Kim ty jesteś żeby mnie stąd wyrzucać?  spytał ojciec, podchodząc do niego bliżej. Mogę się już pożegnać z pracą.  Psami chcesz mnie straszyć?  Spojrzał na niego, szturchając go co chwilę. Normalnie zaraz zrobię coś mojemu ojcu. Jeśli stąd nie pójdzie, to obiecuję, że go zgnoję.

 Proszę, idź stąd  poprosiłam ojca, będąc bliska płaczu. Czułam się tak bardzo bezsilna. Nic nie mogłam tutaj wskórać. No bo co można zrobić pijanemu człowiekowi, do którego nic nie dociera?

 Kochanie  zwrócił się do mnie tata.  Nie płacz. Ja już idę  rzucił i wyszedł z kawiarni. Och, serio? Jakby nie mógł zrobić tego pięć minut wcześniej. Ojcze, trafiłeś na moją czarną listę.

 Mandy, widzę cię za dwie minuty w moim gabinecie.  Usłyszałam po chwili gruby głos mojego szefa. Był nieźle wkurzony. Wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy. Amanda posłała mi współczujące spojrzenie i zaczęła zbierać serwetki z podłogi, które zrzucił mój ojciec. Już mogę zacząć śpiewać: "Żegnaj praco, szef zaraz mnie zwolni, zajebie ojca, jak go spotkam, lalala".

Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę gabinetu szefa. Zapukałam w mahoniowe drzwi, a gdy usłyszałam krótkie "proszę", weszłam do środka. Dasz sobie radę, Lane. Musisz.

Ujrzałam za biurkiem mężczyznę o piwnych oczach i ciemnych oczach. Jak na czterdziestoletniego faceta nieźle się trzymał. Wskazał ręką krzesło naprzeciwko niego. Usiadłam posłusznie i z niecierpliwością czekałam na jego jakiekolwiek słowo. Denerwuję się bardziej niż w dniu, w którym straciłam dziewictwo, choć wtedy naprawdę się stresowałam. Matko, ręce mi się już pocą.

 Kim był ten mężczyzna, który nie dość, że odstraszył mi klientów, chciał mnie pobić, to był w stanie zdemolować mój lokal?  spytał z wyraźnymi pretensjami w głosie. Czy ja mogę go okłamać i powiedzieć, że nie znam tego pijaka, który niestety jest moim tatą? Albo, że to jakiś psychopata, który ubzdurał sobie, że jestem jego córką i mnie nachodzi? Och, Mandy, jesteś taka pomysłowa.

 To był mój ojciec  odpowiedziałam cicho. Tak bardzo było mi wstyd. Myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię.  J-ja bardzo za niego przepraszam. Dopilnuję, aby tu nie przychodził – rzekłam.

 Na pewno się nie powtórzy  oznajmił bez jakichkolwiek emocji, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi.  Mandy, jesteś dobrą pracownicą, ale nie mogę tolerować zachowania twojego ojca. Rozumiem, że to nie twoja wina, lecz musisz i ty mnie zrozumieć. Ten człowiek w każdej chwili może tutaj znowu przyjść. Przykro mi, ale jesteś zwolniona.  Co? Co? Co? To przecież niemożliwe! Jak ja teraz uzbieram te dziesięć tysięcy funtów dla Danny'ego?  Swoją wypłatę z tego miesiąca dostaniesz pod koniec tygodnia  dodał, a ja miałam ochotę rozpłakać się niczym małe dziecko. 

 Gdyby pan dałby mi jeszcze jedną szansę, to na pewno... 

 Przykro mi  przerwał mi w połowie zdania. Dupek!

Czy ten człowiek nie ma uczuć? Przecież to był tylko jednorazowy wyskok mojego taty. Nigdy by się to nie powtórzyło. Jak tylko zobaczę swojego ojca, to go normalnie zakopię żywcem. Nie dość, że nie mam już z czego utrzymać rodziny, to na dodatek Danny zrobi coś moim siostrom. Po prostu wspaniale, kurwa jego mać! Ściągnęłam biały fartuszek obwiązany wokół bioder i rzuciłam mu nim w twarz. Wymamrotałam oschłe "do widzenia", po czym wyszłam z gracją z pomieszczenia. Zauważyłam Amandę stojącą koło lady. Pomachałam jej i ulotniłam się z kawiarni. 

***

 Stęskniliśmy się przez ten jeden dzień za tobą, Boo Bear!  wykrzyczał Harry i przytulił mnie bratersko na powitanie. Przyjaciele uśmiechali się do mnie, ukazując przy tym rządki równych zębów. O dziwo! Byli spokojni. Nie bili się, nie kłócili ani sobie nie dokuczali. Byłem wręcz pewien, że jak ich zobaczę, to Zayn będzie zabierał Niallowi jedzenie, a Liam i Loczek będę się spierali o to kto ma seksowniejszy tyłek. Przecież wiadomo, że ja! Najseksowniejszy na całym świecie. Taki jędrny...

Trochę (bardzo!) żałowałem, że jest taka cisza. Przynajmniej przy ich kłótniach, które są oczywiście tylko dla żartu, wyluzowałbym się i zapomniał o problemach. Cóż, wszystko zawsze na przekór.

 Jak powiem, że też się za wami przeogromnie stęskniłem, to przestaniesz w końcu tak do mnie mówić?  spytałem z nadzieją w głosie, witając się z resztą przyjaciół.

 Nie ma takiej opcji. To w końcu najlepsza ksywa świata  powiedział roześmiany Styles.  Już myśleliśmy, że po nas nie przyjedziesz i chcieliśmy ukraść auto tego łysego Japończyka, który od pięciu minut śpi na ławce i ściska w rękach swoją walizkę, jakby był to jego największy skarb.

 Co będzie na obiad?  zapytał ni stąd ni zowąd wiecznie głodny Niall. Naprawdę nie mam zielonego pojęcia gdzie on to wszystko mieści. Chyba ma ze sześć żołądków, jak nie więcej. Dziwoląg!

 Przecież jadłeś przed chwilą  oznajmił Zayn, patrząc na przyjaciela. 

 To był tylko batonik  odrzekł farbowany blondyn.  Mi chodziło o coś, czym można się porządnie najeść. Nadal jestem strasznie głodny! Ludzie, dajcie mi jeść! Ja tu umieram – zajęczał.

 Zamówiłeś jeszcze obiad w samolocie. Z dwoma dokładkami, Niall. Nie wystarczyło ci?  spytał Liam, patrząc badawczo na Horana. Przyjaciel nic mu nie odpowiedział. Zaśmieliśmy się i ruszyliśmy w stronę samochodu. Zapowiada się dłuuugi tydzień z chłopakami. Panie Boże, dopomóż mi!

24 komentarze

  1. Ja nie wiem co ty tam masz do początku, dla mnie cały rozdział jest idealny. Ba, całe dotychczasowe opowiadanie! Jestem ciekawa co się stanie dalej!c:
    Jeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział. Jak zawsze, ale po co ja Ci to mówię, sama wiesz że jesteś naajlepsza.
    zapraszam do mnie xd

    http://littlesmilefate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to, naprawdę *.*
    Podejrzewam, że te konsekwencje to ciąża, aczkolwiek nie jestem pewna do końca. W zasadzie mam nadzieję, że inne konsekwencje, bo tego dziecka chyba nie ma, więc nie fajnie raczej.
    Ale się zobaczy, nie mogę się doczekać ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo emocjonalny rozdział, aż mi gorąco się zrobiło. Tak się zastanawiam nad konsekwencjami nocy Louisa i Mandy. Na usta ciśnie mi się słowo "ciąża". Ja bym tu stawiała, że Hayley nie jest siostrą Mandy, tylko jej córką. No nic, ale to tylko moja wybujała wyobraźnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG *_* Od samego początku kibicuję Louisowi i Mandy :D Chciałabym,żeby byli razem <3 Uśmiechnęłam się na samą myśl,że wstawiłaś na początku piosenkę,którą uwielbiam :3 Rozdział mega,jestem Twoją wierną i oddaną fanką (lol,jakie wyznania). Zdecydowanie,to jeden z lepszych blogów jakie czytałam. ♥
    // http://biebers-cases.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. W tej piosnce to się zakochałam.!
    Louis <3. Czekam na dalszy ciąg, bo przerywasz w momentach takich że mam ochotę Cię zabić <3333... Kocham Twoje opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże!Ten rozdział jest G.E.N.I.A.L.N.Y.! *_____________________*
    Naprawdę niesamowity i aż brakuję mi słów by go opisać.
    WOW!Jesteś po prostu fantastyczna!
    Cieszę się,że Mandy przyszła na spotkanie.Nie wybaczyła mu i z tego powodu także jestem zadowolona.W końcu jak jest zbytnio kolorowo zaczyna się robić z deczka nudno.Na szczęście u Ciebie wszystko świetnie ze sobą współgra i uwierz mi wątpię bym kiedykolwiek czytając Twój rozdział znudziła się.Fabuła jest super,cały pomysł na to opowiadanie to po prostu mistrzostwo.No i oczywiście sposób pisana.W tym także jesteś bardzo,ale to bardzo dobra.
    Louis powinien trochę się napracować,żeby znów zaskarbić sobie sympatię Lane.Swoją drogą sam fakt,że przed wyjazdem ta dwójka uprawiała ze sobą seks jest strasznie hm...fascynujący(?)
    Co do konsekwencji,możliwe,że Mandy była w ciąży albo kto wie...może na coś zachorowała.W gruncie rzeczy nie mam pojęcia co to może być.
    Co do jej ojca.Och..Mam ochotę go zabić.Liczę na to,że nie ujdzie mu to na sucho.Coś mi się wydaję,że Lane skombinuję te 10 patoli dla Danny'ego od Boo Bear'a.Pewnie się mylę,ale co tam...
    Swoją drogą samo przezwisko"Boo Bear" jest strasznie fajne i urocze.Wątek z chłopcami jest świetny.
    Teraz pozostaje mi już tylko czekać na kolejny,wspaniały rozdział.
    Do następnego kochana <3 xxx
    http://oneshootsbyola.blogspot.com/
    http://wszystkootobiekochanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję, że odwiedziłaś mój blog fotograficzny:)Twój jest świetny, rozdziały bardzo emocjonujące :)
    ___________________
    Zapraszam wszystkich do obserwacji http://abrogativ.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. to jest genialne ;) bardzo ciekawie to napisałaś ;)
    pozdrawiam
    http://zycie--trudne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz wielki talent do pisania opowiadań, już nie mogę się doczekać kolejnego posta. Jesteś świetna. Aha, no i piękny nagłówek :) mrs-mango-tea.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz wielki talent do pisania opowiadań, nie mogę się doczekać kolejnego posta. Aha, no i świetny nagłówek. mrs-mango-tea.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiedziałam, że właśnie to stało się tamtej pamiętnej nocy! Po prostu wiedziałam no. Jestem chyba jakimś jasnowidzem. No, ale nie w tym rzecz. Rozdział jest niesamowicie genialny z resztą tak samo jak poprzednie (co nie jest nowością, bo piszesz genialnie!).
    Kurde, tak bardzo bym chciała, aby było coś między Lou i Mandy.
    Jestem ciekawa co wydarzy się, kiedy Mandy pozna resztę zespołu (jeżeli w ogóle ich pozna).
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    PS Zapraszam do mnie: http://distancewasafriendofmine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny rozdział. Ogólnie super blog! I weny życzę do dalszego pisania, bo czekam... i to jako nie jedyna! ;)
    wgl uwielbiam tą piosenkę! jest genialna! <3
    i słodki ten gif.. hahahha ;D

    pozdrawiam ;*

    http://waysaboutme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam za słownictwo, ale to jest kolejny zajebisty rozdział. Jak zwykle jest świetny. Mam nadzieję, że kolejne odcinki będą jeszcze lepsze. Oczywiście o ile to możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  15. Piosenka <3.
    Pierwszy raz spotykam się z takim blogiem na którym :
    - pisze świetna dziewczyna
    - treść rozdziałów jest warta chwalenia
    - super piosenki
    - dopasowany szablon
    ... mogłabym wymieniać jeszcze wiele, wiele.
    Czekam na nowy rozdział. Dziewczyno, jak masz tyle fanów którzy chcą to czytać, to na pewno dojdziesz do 100 (setnego) rozdziału.
    Pozdrów mi tam Louisa <3. xD.
    Pozdrowionka!
    ~ Niebieski kolczyk

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu!!! *.*
    Czytam, czytam i czytam! :)
    Jest super, nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów :>
    Jesteś niesamowita *.*

    http://zaczytanakasia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszesz składnie, nie robisz błędów, naprawdę miło się czyta. Nawet humoru nie zabrakło, nieźle ;) Jedna uwaga, popracuj nad zapisem dialogowym:

    http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/

    OdpowiedzUsuń
  18. Doskonałe! Nie mogę się oderwać, tak mnie wciągnęło! Wygląd bloga również niczego sobie :) Pozdrawiam

    http://ffmovealittlecloser.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Bosko *_* IDę nadrabiać I i II rozdział..xx

    http://notes-teenager.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Zabij mnie,proszę xD '' Połowę sukcesu mam za sobą. '' - zamiast tego przeczytałam połowę SEKSU,ahahhaahah xD nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje,ale bynajmniej nie jest to nic dobrego.

    co do rozdziału: BOSKI! teraz będzie mi siedziało w głowie,jakie konsekwencje miała na myśli Mandy.nie wiem czemu,ale na myśl przychodzi mi jedynie usunięta ciąża :o cóż,nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny (mam nadzieję,że mnie poinformujesz bo jestem starą sklerotyczką xD)
    przepraszam,że komentuję z opóźnieniem,ale mam mało czasu na internet i stąd to wszystko.
    aaa i jeszcze jedno: mam nadzieję,że ojciec Mandy w końcu dojdzie do siebie! nawet nie zdaje sobie sprawy jak ciężko musi być jego córkom ,więc niech się w końcu weźmie za siebie i może poszuka jakiejś innej kobiety? najważniejsze jednak żeby przestał pić! :D

    cudowny rozdział,powodzenia i pozdrawiam! <3

    http://www.alwaysgleamofhope.blogspot.com/
    http://unusual-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, naprawdę tak przeczytałaś? Jak to się mówi, głodnemu chleb na myśli :) Humor aż mi poprawiałaś. Pozdrawiam :) xx

      Usuń
  21. Świetne! muszę teraz jeszcze nadrobić dwa wcześniejsze rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zaczęłam czytać dzisiaj rano a już mnie wciągnęło :) jest super, strasznie podoba mi się twój styl pisania a poza tym potrafisz zaciekawić czytelnika tak, by nie mógł doczekać się kolejnego rozdziału co jest wspaniałe. Ja na szczęście nie musze na nie czekać bo mam wszystko przed sobą i już korci mnie, żeby się dowiedzieć co takiego ukrywa Mandy. Mam wrażenie, że po tej nocy z Louim zaszła w ciąże, ale to tylko takie moje podejrzenia. Jeśli się sprawdzą to zastanawiam się co zrobiła z dzieckiem :) no nic czytam dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja mam inne podejrzenia :**
    Wydaje mi się, że ona zaszła z nim w ciąże. Poroniła usunęła. Albo:
    Hayley jest jej córką, ale przyjęli, iż siostrą.
    W końcu przespali się ze sobą 3 lata temu.
    Hayley ma 2,5 roku.
    Przypadek? Nie sądzę.
    A może jednak :D

    Boo Bear pożyczy jej kasę, jak słodko :D <3
    Kocham <333
    ~IcaGrey

    OdpowiedzUsuń