czwartek, 22 sierpnia 2013

14.

 O kurde, tylko mi nie mówcie, że kolejne dziecko sobie robicie. 

Usłyszałam podirytowany głos mojej siostry, stojącej w drzwiach z założonymi rękami na klatce piersiowej. Nie wierzę, że ona coś takiego do cholery powiedziała! Jak mogła?! Przecież... przecież teraz wszystko się wyda. Lou się dowie, że ma ze mną dziecko, a tak przecież nie miało być! 

Zrobiło mi się gorąco, a po chwili zimno i tak na zmianę. Już nie wiedziałam czy się gotuję czy zamarzam. Louis postawił mnie na ziemię i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Z jego tęczówek nie mogłam nic wyczytać. Wyglądał tak jakby słowa Darcy jeszcze do końca do niego nie dotarły.  

Zacisnęłam mocno usta, z których powstała tylko jedna wąska linia. To pomagało mi w powstrzymaniu łez przed spłynięciem po moich policzkach. Nerwowo spojrzałam na Darcy, która posłała mi rozbawiony uśmiech. Jestem pewna, że zrobiła to specjalnie! No co za wredna małpa.

 Jak... jak to kolejne?  spytał po chwili chłopak, a moja siostra opuściła łazienkę, zamykając drzwi. W moim gardle pojawiła się gula, która uniemożliwiała mi mówienie. Po mojej twarzy zaczęła spływać przezroczysta ciecz.  Mandy, mówię do ciebie! Jak to kurwa kolejne dziecko?!  krzyknął, a ja zaczęłam głośno szlochać. Musiałam mu powiedzieć, musiałam. Nie było już innego wyjścia.

 Louis  zaczęłam mówić, próbując powstrzymać się od wybuchnięcia płaczem. Jednak nie udało mi się.  Hayley jest twoją córką. Mamy razem dziecko, rozumiesz? To z tobą byłam w ciąży. Byłeś pierwszym chłopakiem, z którym to zrobiłam. Tylko tobie na tyle ufałam. Chciałam ci powiedzieć, ale... ale ty nie odbierałeś ode mnie telefonów i... i... i  powiedziałam, jednak nie dokończyłam zdania, ponieważ wybuchłam jeszcze głośniejszym płaczem. Zaczęłam się dławić własnymi łzami. Byłam załamana. Spojrzałam na chłopaka, lecz ten nie odezwał się ani jednym słowem. Wplątał swoje długie palce we włosy i ciągnął za ich końcówki, próbując w ten sposób uspokoić emocje, które w tej chwili nim targały. Po chwili wyszedł z łazienki i zapewne skierował się w stronę wyjścia. 

Zsunęłam się po ścianie w łazience. Podkuliłam kolana pod brodę, a twarz schowałam w dłoniach, szlochając głośniej. Czy nigdy nie mogę być już szczęśliwa? Czy znowu muszę go tracić? Przecież dopiero niedawno go odzyskałam... Miało być tak pięknie. Miało być jak dawniej. Dlaczego wszystko zawsze układa się nie po mojej myśli? Czy zrobiłam coś nie tak, że los co chwilę szykuję dla mnie takie straszne niespodzianki? Czym sobie zawiniłam? Jestem pewna, że Louis mnie teraz znienawidzi. Teraz to on nie będzie chciał się do mnie odzywać. Wszystko zawsze na przekór...


***

Leżałam na łóżku z laptopem na kolanach, ruszając głową w rytm muzyki lecącej z radio. Słyszałam płaczącą Mandy w łazience, jednak prawdę mówiąc nie było mi jej ani trochę żal. Ma to na co zasłużyła. Trzeba było nie pierdolić się z najlepszym przyjacielem bez zabezpieczenia! Trzeba było powiedzieć mu prawdę! Tak, przyznaję się, powiedziałam to specjalnie i wcale tego nie żałuję. Może i jestem złośliwa, może i jestem zołzą, ale gdyby Mandy miała choć trochę rozumu, to użyłaby prezerwatywy. Nie wiedziała, że istnieje coś takiego jak antykoncepcja? Och, najwidoczniej nie.

Drzwi od mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, a w nich stanęła moja siostrzyczka. Jej oczy były spuchnięte od płaczu, włosy potargane, a makijaż rozmazany. Wyglądała jak siedem nieszczęść! Nigdy w życiu nie widziałam jej w tak tragicznym stanie. Chociaż może kiedyś tak już wyglądała...


 Ty!  wrzasnęła, wskazując na mnie palcem.  Zrobiłaś to specjalnie! Jak mogłaś?! Ufałam ci, a ty wygadałaś Louisowi moją największą tajemnice. Darcy, do cholery, jesteśmy siostrami! Nie wierzę, że to zrobiłaś! Jesteś wredna, złośliwa... – zaczęła wymieniać kolejne obraźliwe określenia.

 Och, tak, jasne, bo to zawsze ja jestem ta najgorsza  powiedziałam, przerywając jej tym sposobem w połowie zdania.  Ty zawsze byłaś tą wspaniałą i idealną córeczką, a ja czarną owcą w rodzinie. To ciebie zawsze rodzice bardziej kochali, na więcej ci pozwalali. Byłaś tą najlepszą nawet wtedy, gdy wróciłaś do domu z brzuchem. Co chwilę słyszałam: Mandy to, Mandy tamto. Mandy jest świetna. Powinnaś ją naśladować. Dlaczego nie uczysz się tak jak Mandy? Och, Darcy, powinnaś być taka jak twoja starsza siostra. Bla bla bla... Próbowałam być taka jak ty, ale nie potrafiłam. Kiedy mama zmarła, chciałam być silna i dzielna, ale nie dawałam rady. Myślałam, że będziesz dla mnie wsparciem w trudnych chwilach, ale stałaś się zimną suką, która udawała skrzywdzoną przez życie dziewczynę. 

 O czym ty znowu mówisz? Co to ma w ogóle do rzeczy? – zapytała. Naprawdę jest taka tępa?

 O czym ja mówię? Ty mi się pytasz o czym ja mówię? Przecież to zrozumiałe, że powiedziałam, to specjalnie. To była moja mała zemsta za to jaka jesteś w stosunku dla mnie  rzekłam, podchodząc do niej. Stałyśmy naprzeciwko siebie i patrzyłyśmy sobie w tęczówki.  Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Nic by się takiego nie wydarzyło, gdybyś się nie puszczała z najlepszym przyjacielem! 

Kiedy wypowiedziałam te słowa, moja siostra zamachnęła się i uderzyła mnie w twarz. Mój policzek zaczął mnie piec, a głowa przy uderzeniu odchyliła się w bok. W moich oczach zebrały się łzy. Czy ona mnie właśnie spoliczkowała? Nie wierzę. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego.

 Darcy  wyszeptała po chwili.  Ja... ja przepraszam, ja nie chciałam. 

 Nie mam ochoty z tobą rozmawiać  rzekłam, patrząc na nią cały czas zaskoczona. Moja siostra nigdy nie uderzyła nikogo. Nie zabiła nawet latającego komara, twierdząc, że nie może mu odebrać życia, bo to bardzo cenny dar. Dlaczego więc stosowała przemoc wobec mnie? Może to tylko jej jednorazowy wyskok, który spowodowany był jej trudną sytuacją, ale to jej nie tłumaczy.

 Darcy, ja przecież zawsze starałam się być dobrą siostrą. Po śmierci mamy, chciałam żebyś miała jak najlepiej. Próbowałam ci ją zastąpić – wyszeptała ostatnie zdanie najciszej jak potrafiła, ale i tak usłyszałam je doskonale. Mam bardzo dobry słuch, co w tej chwili bardzo mnie cieszy.

 Nigdy jej nie zastąpisz, rozumiesz? Nie jesteś mamą i nigdy w życiu nią nie będziesz!  krzyknęłam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.  Mam ciebie dość – wysyczałam przez zęby.

Bez zastanowienia wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę przedpokoju. Założyłam buty i płaszczyk, po czym wyszłam z mieszkania. Nie wiedziałam dokąd się udam. Jednak chciałam być jak najdalej od mojego domu. Nie chciałam w nim przebywać. Wariowałam tam do granic możliwości.


***

Wszedłem do domu i nie zwracając uwagi na moją zdezorientowaną mamę, udałem się do swojego pokoju. Uderzyłem z całej siły pięścią w beżową ścianę, zostawiając w niej lekki ślad moich kostek. Moje ciało ogarnęła złość, zdenerwowanie, frustracja oraz smutek. Nie mogłem uwierzyć, że Hayley jest także moją córką. Mandy jest moją przyjaciółką, nie możemy mieć razem dziecka! Co ja teraz powiem chłopakom, mamie, rodzinie, Eleanor? Przecież nie mogę zostawić mojej przyjaciółki samej, muszę jej pomagać. Wiem, zachowałem się jak dupek zostawiając ją teraz samą w tej łazience, ale musiałem pozbierać myśli. Przecież nie codziennie dowiadujesz się, że masz dziecko. Dziecko, które ma dwa i pół roku. Dziecko, którego mamą jest twoja najlepsza przyjaciółka. Straciłem najlepsze chwile z życia mojej córeczki. Tego się przecież nie da ot tak odzyskać! I jako kogo ma mnie teraz traktować Hayley? Jako wujka? Przecież dla niej Phil jest ojcem, a Mandy tylko siostrą. 

Akcja w łazience nie powinna się w ogóle wydarzyć. Nie powinienem jej całować. Zachowuję się nie w porządku w stosunku do El. Ale ona była wtedy taka seksowna... Pociągała mnie... Nie mogłem oderwać od niej wzroku... Idioto, myśl czasem mózgiem, a nie cały czas fiutem.

Nie wiem co mam teraz robić. Iść do Mandy? Może zostawić ją już dzisiaj w spokoju? Zadzwonić do niej? Nawet jeśli bym zadzwonił to co miałbym powiedzieć? Nie wiem co mam do cholery zrobić. Czy to wszystko musi być tak skomplikowane? Dlaczego nikt nie potrafi odpowiedzieć na moje pytania? Przydałaby mi się jakaś wskazówka, bo do cholery nie wiem co powinienem uczynić.

Bez zastanowienia wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem do niej esemesa. Treść wiadomości brzmiała: Hayley jest piękną dziewczynką po mamie, ale oczy, to takie śliczne ma chyba po mnie :) x 

6 komentarzy

  1. Hej. Aaaa, super rozdział.
    Ale z tej Darcy to jędza. Jejciu, jak ja jej nie lubię. Czy ona myśli kiedykolwiek o innych, a nie tylko o sobie? Bo mi się wydaje, że chyba nie.
    No, to Louis był zaskoczony, zresztą mu się nie dziwię. Nagle się dowiedział, że ma córkę.
    Ciekawe co teraz zrobi.
    Współczuję Mandy. Cały czas wszystko idzie nie po jej myśli. A na swej drodze napotyka łzy. Czy ona nie może być wreszcie szczęśliwa?
    Słodki był ten sms od Louisa. Ciekawe jak Mandy na to zareaguje. Jak teraz w ogóle będzie wyglądała ich relacja.
    Louis powiedział sobie, że nie powinno dojść do tamtej sytuacji w łazience. Ale on sam do niej doprowadził. Niech przyzna się, że ją kocha i go pociąga. Bo taka jest prawda.
    Jacie, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Uwielbiam Twoje opowiadanie po prostu ♥♥ Życzę weny. Ściskam, Maarit :*

    love-of-accident.blogspot.com


    OdpowiedzUsuń
  2. oo jak ja kocham to opowiadanie :D świetny rozdział czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że Darcy powiedziała to specjalnie. WIEDZIAŁAM TO! Poniekąd ją rozumiem, bo czego ona tylko chciała? Zrozumienia ze strony siostry, wsparcia, a nie dostała, według niej niczego. Wydaje mi się, że jednak trochę przesadziła. Mimo, iż jest buntowniczką, to chyba powinna dostrzec, że Mandy właśnie dla niej 'puszczała się' z facetami, aby uzbierać kasę na spłatę. Ale tego nie wie. Mam nadzieję, że Mandy jej powie o tym i się siostry pogodzą :)
    Reakcja Lou także zbytnio mnie nie zdziwiła, jednak zaskoczeniem był esemes, którego napisał do Lane. O boże... jaki on potrafi być słodki w stosunku do niej! Jestem tylko ciekawa, w jaki sposób wykreujesz postać Eleanor. Bo szczerze ją lubię (jako osobę i ogólnie bla blabla), ale tutaj.... tutaj by mi nie pasowała jako jędza. To znaczy, wszystko w Twoich rękach i w ogóle. Mam tylko nadzieję, że Louis podejmie słuszną decyzję i nie zrani w jakikolwiek sposób Calder, czy Lane. Za pewne któraś z nich zostanie w pewnym stopniu zraniona, bo nie można mieć dwóch rzeczy na raz, ale jednak na razie myślę pozytywnie ;)
    Rozdział wyszedł ci wspaniale. Wydaje się być krótki, ale to tylko moje głupie przypuszczenie, bo jest niesamowity. Uwielbiam to opowiadanie i będę z niecierpliwością wyczekiwać nowego rozdziały.
    ily xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ugh, nie wiem czemu jestem wściekła na Darcy! Rozumiem, że straciła mamę, jest jej ciężko... Ale nie tylko jej! Mandy wiele przeszła... Przeszła więcej od niej... Musiała zarabiać.. Straciła przyjaciela... A Darcy nagle wszystko niszczy.. :| Jestem ciekawa jak to będzie z Eleanor... Co zrobi Louis... No bo chyba ta sytuacja w łazience z Mandy coś znaczyła. Nie mogę doczekać się nowego! :D Ach, jak to Twoje opowiadanie na mnie działa... xD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń