piątek, 9 sierpnia 2013

12.

Szedłem pewnym krokiem w stronę Halle Gate, trzymając drobną dłoń Mandy. Jej palce były splecione z moimi, co wywoływało u mnie przyjemne dreszcze. Dotyk dziewczyny sprawiał, że moje serce biło szybciej i miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Cieszył mnie fakt, iż przez całą drogę nie puściła mojej dłoni. Miałem więc nadzieję, że ten gest pozwoli nam odbudować naszą przyjaźń i w końcu między nami będzie tak jak dawniej. Przecież gdyby nie chciała się ze mną godzić, to puściłaby moją dłoń. Jednak tego nie zrobiła. Jest jeszcze szansa.

Najbardziej jednak usatysfakcjonowało mnie to, że przyjaciółka zwróciła się z prośbą o pomocą właśnie do mnie. Tłumaczyłem sobie to tym, iż tylko mi ufa na tyle by opowiedzieć o całej tej sprawie. Jednak po chwili moją głowę zaprzątały myśli, że zrobiła to tylko dlatego, ponieważ to właśnie ja, jako jedyny z jej znajomych miałem wystarczającą sumę na spłatę jej długu. Ale to było dla mnie nieistotne. Liczyło się dla mnie tylko to, że przynajmniej przez małą chwilę mogę rozmawiać z nią normalnie, mogę się poczuć jak za dawnych starych czasów. Zwróciła się do mnie. Mnie poprosiła o pomoc. Nie Zayna. Mnie. Ufa mi. Na pewno mi ufa. Nie ma innej opcji.

Pomimo tego, że cieszyłem się, iż mogę spędzić z nią trochę czasu. Tak, wiem, że okoliczności nie są najlepsze, lecz naprawdę na mojej twarzy z tego powodu zagościł uśmiech. Jednakże byłem na nią zły, że nie zwróciła się do mnie o pomoc trochę wcześniej. Wcale nie musiała się puszczać z innymi facetami, bądź pracować jako kelnerka w tym klubie. Gdy sobie wyobrażam, jak ci mężczyźni dotykali moją małą Mandy Lane, miałem ochotę zabić każdego, który był jej klientem i pourywać im jaja. Przecież ona jest taka delikatna. Taka drobna. I tylko moja. Jak ci faceci mogli z nią to robić? Nie widzieli jej cierpienia w oczach gdy to robiła? Nie mają serca?

Między nami przez całą drogę panowała cisza. Nie była ona krępująca, w sumie tak było nawet lepiej, ponieważ ja nie zadawałem zbędnych pytań dotyczących tej sprawy, a ona już nie była taka przerażona jak na początku. Fakt, wolałbym z nią rozmawiać, powygłupiać się, pośmiać, ale wiedziałem, że tak się nie stanie. Cisza nie była taka zła. Była przyjemna. Była odpowiednia dla tego momentu. Było wspaniale.

Zbliżaliśmy się do celu i zauważyłem jak przyjaciółka nerwowo spogląda na mężczyznę, który opierał się o jeden z budynków. Więc pewnie to on jest Dannym. Już z daleka dostrzegłem, że jest dobrze zbudowany i wyższy ode mnie. W jakie towarzystwo się ona wplątała? Jakby nie mogła wziąć pożyczki od jakiegoś chudego i niskiego słabeusza. Przecież już na pierwszy rzut oka widać, że ten cały Fisher jest niebezpieczny i nieobliczalny. Nie chciałbym go spotkać wkurzonego. Oj, nie.


Mandy puściła moją dłoń i stanęła przede mną, patrząc na mnie niespokojnie. Uniosłem swoją ciemną brew do góry, posyłając jej pytające spojrzenie, ponieważ nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Jednak po chwili wszystko się wyjaśniło. 

 Idę sama, zostań tu i czekaj na mnie  powiedziała zdecydowanym głosem, posyłając nerwowy uśmiech. Czy ona naprawdę uważa, że ja z nią nie pójdę i tutaj zostanę? Przecież nie zostawię jej sam na sam z tym kolesiem. Może jej coś zrobić.

 Nie ma mowy, idę z tobą  oznajmiłem i chwyciłem jej nadgarstek, po czym ruszyłem w stronę mężczyzny. Jednak ona po chwili wyrwała się z mojego uścisku i stanęła. No co za uparta dziewczyna, no ja nie mogę. Weź teraz z taką żyj!

 Nie Louis, zostajesz tutaj i koniec kropka. Jestem ci wdzięczna za to co robisz i na pewno bezpieczniej czułabym się z tobą, ale nie wybaczyłabym sobie gdyby ten psychopata coś tobie zrobił. Nie wiesz do czego jest zdolny, więc proszę, zostań tutaj i czekaj na mnie, sama to załatwię  rzekła, spoglądając mi głęboko w oczy. Chciałem odmówić, bo nie mogłem zostawić jej samej, lecz coś wewnątrz mnie mówiło, że mam jej posłuchać. Skinąłem głową na tak, a ona ruszyła przed siebie. Jednak po chwili się zatrzymała i odwróciła w moją stronę.  Nie ważne co by się działo, nie ważne co byś usłyszał, zostajesz tutaj, zrozumiano? – zapytała.

 Mandy, ale...

 Zrozumiano?  powtórzyła pytanie, przerywając mi tym sposobem w połowie moją wypowiedź. Nie macie pojęcia, jak ja bardzo nienawidziłem, gdy ktoś mi przerywał.

 Tak  westchnąłem.

Przyjaciółka podeszła do mężczyzny, a on spojrzał w moją stronę groźnym wzrokiem i zilustrował moją sylwetkę. Nie widziałem dokładnie jego miny, ale byłem pewien, że nie jest zadowolony z tego, iż Mandy wzięła mnie ze sobą na spotkanie. Powiedział coś do niej przyciszonym głosem i obydwoje weszli w ciemny zaułek. Chciałem iść za nimi, ale przypomniałem sobie obietnicę, którą dałem Mandy. Tym razem nie mogę jej zawieść. Nie zrobię tego. Dotrzymam słowa. Znowu mi zaufa. Będzie dobrze.

Czekałem już piętnaście minut nerwowo, spoglądając w stronę alejki, w którą skręcili. Już dawno powinni stamtąd wyjść, zaczynałem się bać o przyjaciółkę.

Po chwili ujrzałem jak Danny wychodzi z zaułka i pewnym krokiem kieruje się w moją stronę, spojrzał na mnie groźnie i ominął kierując się wciąż naprzód. Mandy jednak nadal nie było. Czy to możliwe, że coś jej zrobił, a ja tego nie słyszałem? Mogłem z nią iść, przecież sama powiedziała, że to psychopata! Gdy chciałem już iść sprawdzić czy nic się nie stało, dziewczyna wyszła z zaułka, a ja z ulgą wypuściłem powietrze z ust. Wpatrywaliśmy się chwilę w siebie, a po chwili na jej ustach zagościł promienny uśmiech. Tak dawno nie widziałem jej uśmiechniętej. Cieszył mnie ten widok. Zaczęła biec w moją stronę i rzuciła mi się na szyję. 


 Już po wszystkim, Louis. To koniec. Ten człowiek nie pojawi się więcej w moim życiu  mówiła z ekscytacją w głosie. Złapałem ją w tali i uniosłem ją do góry, po czym zacząłem się kręcić z nią wokół własnej osi. Stanąłem i postawiłam ją na ziemie, wciąż trzymając ją w pasie. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a nasze usta były blisko siebie. Zbyt blisko. Mandy spuściła wzrok na dół i odsunęła się kawałek ode mnie. Podrapałem się nerwowo po karku chrząkając.  Dziękuję, Louis.

 Nie ma za co, Mandy. Wiesz doskonale, że na mnie zawsze możesz liczyć. W każdej sytuacji możesz się zwrócić do mnie o pomoc. Pamiętaj o tym, dobrze?

 Możemy już iść do domu? Jest mi zimo. Poza tym jestem zmęczona.

 Tak, chodźmy. 


***

Trzymając w dłoniach kubek z ciepłą herbatą, znajdowałam się na łóżku w pozycji półsiedzącej, plotkując z Amandą, która aktualnie siedziała na parapecie i malowała sobie paznokcie na czerwony kolor. W pokoju leciała właśnie piosenka Ellie Goulding "How long will I love you". Przyjaciółka opowiadała mi o tym, jak była na randce z chłopakiem, który mieszka naprzeciwko niej. Wspominałam wam już kiedyś o nim. Była podekscytowana i ze szczegółami streściła mi cały wczorajszy wieczór, który z nim spędziła. Z jej opisu wynika, że chłopak jest wysokim, dobrze zbudowanym brunetem o czekoladowych oczach i ciemnej karnacji. Nie miałam pojęcia, że takie ideały jeszcze istnieją. Sama z chęcią umówiłabym się z chłopakiem, który tak gorąco wygląda. W sumie Zayn jest Mulatem, ma ciemne włosy i brązowe oczy, jednakże on jest tylko moim przyjacielem, nikim więcej, więc nie ma o czym mówić. Poza tym jest sławnym piosenkarzem, więc o nim mogę tylko pomarzyć.

Słysząc o tym jak wczorajszy towarzysz Amandy kupił jej wielki bukiet czerwonych róż, zabrał na kolację do ekskluzywnej restauracji, a na koniec spacerowali i oglądali gwiazdy, nie mogłam przestać się dziwić. Nie wiedziałam, że na tym świecie istnieją tacy romantyczni mężczyźni. Jestem pod wrażeniem! Albo po prostu zszokowana.

Ja jakoś nie zamierzam jej opowiadać co robiłam w tym samym czasie. Ufam jej, ale nie byłabym w stanie opowiedzieć o Dannym i reszcie kłopotów. W sumie czym ja się przejmuję? Przecież ten rozdział jest zamknięty. Jego już nie ma. Tylko pozostaje kwestia pieniędzy. Wiem, że Louisowi mogę je oddać, kiedy tylko będę miała, ale chciałabym to zrobić jak najszybciej. Poza tym wciąż zastanawia mnie to, kto mógł je ukraść. Darcy, bądź tata. No bo kto inny? Przecież nikt się tutaj nie włamał.

Jeśli mowa już o mojej rodzince, to moja siostra cały dzień siedzi w pokoju i z niego nie wychodzi. Znowu obrażona na cały świat. Ja już z nią nie wytrzymuję. Natomiast tata wyszedł na spacer z Halyey. Opowiadałam wam, że nie znalazł pracy? Nie? To teraz wam mówię. Wiedziałam, że to tak się skończy. Zawsze tak się kończy.

Nagle drzwi od mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, a w nich stanęła wkurzona Darcy. Spojrzała na nas zdenerwowana, mierząc nas gniewnym wzrokiem.


 No tak, wy sobie tutaj plotkujecie i słuchacie muzyki, a nawet nie wiecie, że ktoś od pięciu minut dobija się do naszych drzwi  rzekła, krzyżując dłonie na swojej klatce piersiowej.  Mandy, masz gościa  oznajmiła już nieco spokojniej, choć nadal obojętnie i wyszła z pokoju, a po chwili do pomieszczenia wszedł Louis.

 Cześć Mandy, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia  zaczął mówić, zamykając za sobą drzwi. Kiedy zorientował się, że nie jestem sama w pokoju, posłał delikatny uśmiech Amandzie i podszedł do niej. – Cześć, jestem Louis  przedstawił się, wyciągając dłoń w jej kierunku w geście przywitania. Przyjaciółka uścisnęła ją, uśmiechając się nieśmiało, po czym wymówiła swoje imię. Po chwili Tomlinson rzucił się na moje łóżko, patrząc na mnie kątem oka. Czy on nie czuł się czasem za pewnie? Fakt, wczoraj było między nami trochę lepiej niż dotychczas i jestem mu wdzięczna za to, że mi pomógł, ale ja przecież nie powiedziałam, że mu wybaczam. On chyba myśli, że znowu jesteśmy przyjaciółmi. Też mi coś.  No więc moja droga Mandy, jutro chłopacy wyjeżdżają i dlatego dzisiaj idziemy na imprezę. Pomyślałem, że może poszłabyś z nami, hm? Oczywiście, koleżankę też możesz zabrać  powiedział, patrząc w kierunku Amandy.  Poza tym musisz ich w końcu poznać. To znaczy, Zayna już znasz  rzekł, wypowiadając ostatnie słowa ze smutną miną, ale już po chwili znowu na jego twarzy zagościł uśmiech  Ale resztę też musisz koniecznie poznać. To jak, piszesz się na to? Proszę, zgódź się. Będzie fajnie, obiecuję.

 Nigdzie nie idę  odmówiłam od razu. Nie mam zamiaru z nimi nigdzie wychodzić. Nie ma takiej opcji. Zostaję w domu. Mam wiele ciekawszych zajęć niż chodzenie na imprezy z One Direction. No dobrze, może nie mam, ale i tak nigdzie nie idę.

 Och, nie przejmuj się. Ja ją przekonam.  Usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem, a ona się cicho zaśmiała. Zdrajczyni!

 No to jesteśmy umówieni. Przyjdziemy po was o osiemnastej  powiedział uradowany Tommo. On chyba naprawdę myśli, że ja z nimi pójdę na imprezę.

 Powiedziałam, że nigdzie nie idę  powtórzyłam nieco głośniej i bardziej zdecydowanie niż poprzednim razem. Miałam nadzieję, że teraz posłuchają.

 Okej, będziemy na was czekały  odrzekła blondynka, uśmiechając się zabójczo do Louisa. Czy ona musiała mieć taki perfekcyjny uśmiech? Pieprzony ideał.

 Słuchacie mnie w ogóle? Nigdzie nie idę  rzekłam po raz kolejny. Coś mi się wydaję, że oni wcale nie zwracali uwagi na to co mówię. Och, na pewno nie słuchali.

 No to do zobaczenia  powiedział Tomlinson.

 Tak, do zobaczenia  odezwała się Jeffrey.

Gdy Louis wyszedł z mojego pokoju, rzuciłam w Amandę poduszką, a ona zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią, po czym powiedziałam krótkie "Nigdzie nie idę".

 Nie mówiłaś mi, że znowu się przyjaźnicie. Ostatnio stwierdziłaś, że nie chcesz z nim utrzymywać kontaktów i cieszysz się, że stąd wyjechał, a tu widzę, że wszystko między wami ok. Nic mi nie mówisz, jesteś złą przyjaciółką. – Odrzuciła poduszkę.

 Nie przyjaźnie się z nim, to jemu się tylko tak wydaje.

 Jasne...

***

 Impreza z One Direction. To będzie epickie  powiedziała Amanda, stojąc przed lustrem i poprawiając swój makijaż. Od godziny mówiła, że to na pewno będzie najlepszy wieczór naszego życia i że taka okazja nigdy może się już nie powtórzyć. W końcu nie codziennie można iść do klubu w towarzystwie najsławniejszego zespołu na świecie, prawda? Tylko nielicznym szczęściarzom może się coś takiego przytrafić.

Przyjaciółka była ubrana w czarną koronkową sukienkę z rękawami trzy czwarte, a na nogach miała szesnasto centymetrowe czerwone szpilki. Swoje włosy wyprostowała i spryskała lakierem. Usta miała pomalowane czerwoną szminką, co dodawało jej seksapilu. Wyglądała fenomenalnie. Czy ona musi być taka piękna?

A co ze mną? Ja siedziałam na łóżku w dresowych spodniach i za dużej bluzce z Supermenem, którą znalazłam w szafie. Wydaję mi się, że należy do Louisa, ale bardzo mnie zdziwiło, że ją tam znalazłam, ponieważ wszystkie rzeczy Tomlinsona przecież wyrzuciłam do śmieci. Włosy miałam związane w niechlujną kitkę i właśnie obżerałam się chrupkami kukurydzianymi. Och, sam seks, mmm, na pewno.


Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, więc ucieszona Amanda zbiegła im otworzyć. Mam nadzieję, że po drodze nie zabije się na tych szpilkach. Do moich uszu dobiegły głosy chłopaków i przyjaciółki. Po chwili do mojego pokoju wszedł Tommo i nie zwracając na mnie uwagi podszedł do mojej szafy i zaczął w niej grzebać. Wyciągnął z niej jakąś sukienkę i rzucił mi nią w twarz. Ach, no co za gentleman. Czujecie ten sarkazm? 

 Ubieraj się  nakazał, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym uśmiechnął się delikatnie. Patrzyłam na niego zdezorientowana jak ciele w malowane wrota, a on cicho się zaśmiał.  No dalej, ubieraj się – ponaglał mnie ciągle. Easy, spokojnie.

 Przecież mówiłam, że nigdzie nie idę  oznajmiłam, wyrzucając sukienkę za siebie.

 Nie idziesz?  zapytał i oczekiwał ode mnie jakieś odpowiedzi.

 Nie.  Wciąż uparcie trwałam przy swoim.

 Dobrze. W takim razie ja też zostaję  odrzekł, uśmiechając się do mnie szczerze.

 Słucham? Louis, idź z nimi i się zabaw. W końcu jutro wyjeżdżają.

 I co z tego? Przecież za kilka dni znowu ich zobaczę  wyjaśnił, wyjmując telefon z kieszeni i zadzwonił do jednego z chłopaków informując ich, że zostaje ze mną i mają iść sami, tylko nie mają robić krzywdy biednej Amandzie. No to chyba zapowiada się ciekawy wieczór z Tomlinsonem. Panie Boże, ratuj mnie!

12 komentarzy

  1. Oh Boże oni zostaną razem w jej pokoju! Cholera jasna, dlaczego przerwałaś w takim momencie? Kurde, kurde, kurde! Mam przeczucie, że to będzie epickie. Z resztą ten rozdział jest mistrzowski. Jesteś niesamowita i zazdroszczę Ci takiego talentu. Jak Ty to robisz, że piszesz tak świetnie? Musisz mi zdradzić swój sekret.
    Mam cichą nadzieję, że Mandy powie dla Louisa, że mają wspólną córkę. I będą taką szczęśliwą rodzinką z psem. Ja już to sobie wyobrażam. Marzę o tym aby byli razem.
    Mam dość Darcy. Weź ją zamknij w jakimś zakładzie poprawczym czy coś, bo już działa mi na nerwy. Nastolatka z hormonami -.-
    I tak na marginesie, to zakochałam się w tym rozdziale :)
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział już nie mogę doczekać się dalszej części/ rozdziału. Kocham i czekam boski jak zawszę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj... Louis i Mandy razem w pokoju ? No, no. Ciekawi mnie co się tam wydarzy. Mam nadzieję, że Mandy powie Louisowi, że Halyey to jego córka bo chyba powinien wiedzieć.
    Ugh.. jak mnie ta Darcy wkurza. -.-
    Nie chciałabym mieć takiej siostry. :P
    Aaa no i fajnie, że Mandy ma już z głowy Danny'ego. :)
    A tak po za tym świetnie piszesz i masz wielki talent. :)

    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny. :*

    W wolnej chwili zapraszam do siebie:
    http://stole-my-heartx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Uf, szczerze to Darcy mnie wkurza!! Cieszę się, że moje siostry są wmiare normalne. Co to rozdziału to fajnie, że Mandy nie jest uległa - choć rozumiem, że może to być dla niej trudne;) ciekawi mnie co będzie z El.. Przecież to wciąż dziewczyna Lou... Czekam na dalszy ciąg:)

    OdpowiedzUsuń
  5. w 2 godziny przeczytałam aż do tego rozdziału ;*
    Szczerze: ten blog jest zajebisty ! szukałam jakiegoś opowiadania o Louis'ie ( bo uwielbiam go <3 ) i mam !
    Zajebiście piszesz , świetnie opisujesz każdą sytuacje :D gratuluje tak wspaniałego talentu.
    Co to rozdziałów : Darcy >.< co za wredna siostra. Może w następnym rozdziale Mandy powie Tomlinsonowi , że on jest Ojcem jej - to znaczy się- ich dziecka.
    Pozdrowienia ;* i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O MÓJ BOŻE!
    Kocham cię, kocham twoje opowiadanie, kocham wszystko <3
    Rozdział, jak każdy inny, wspaniały <3 Nie wyłapałam żadnych błędów ;)
    Ładny wygląd bloga, mi czyta się zdecydowanie lepiej ;) Oby tak dalej!
    Pozdrawiam x! ~ @ahmydirection <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. WOW. Świetny rozdział :)
    Dobrze, że Danny nic nie zrobił Mandy. Mam nadzieję, że tamten rozdział w jej życiu jest już zamknięty na wszystkie możliwe spusty.
    Kurcze, mało co, a doszło by do pocałunku między Mandy, a Louisem.
    Ale się cieszę, że Louis i Mandy zostaną sami w domu. Może wreszcie sobie wszystko wyjaśnią. Liczę na to. To będzie ciekawy rozdział ;)
    Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Jestem Twoją fanką, naprawdę. Twoje opowiadanie jest genialne. Życzę weny. Ściskam, Maarit :*

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. widać,że Louis'owi zależy,a ona tak go odpycha.Ciekawe co będzie działo się tej nocy,już nie mogę się doczekać.niech ona mu wybaczy i znowu będą przyjaciółmi,a może nawet parą?bo własnie na to liczę ;3
    czekam na nowy z niecierpliwością.
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. hejka supcio rozdział! Bardzo mi się spodobał! mam nadzieję, że Mandy dowie się o nałogu Darcy i jakoś jej pomoże... Bo to co zrobił jej siostra jest złe. no nic.

    http://moon-in-my-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. na początku,zanim zapomnę,bardzo przepraszam że nie odezwałam się pod ostatnim rozdziałem,ale mnie nie było :) w sumie tym lepiej dla mnie,bo miałam do nadrobienia dwa rozdziały a i tak przeczytałam je w mgnieniu oka! kobieto,kocham to opowiadanie,kocham to,że sytuacja się polepsza,że Mandy dogaduje się z Lou i wszystko się sprostowało.mam nadzieję,że ta sprawa z Dannym jest już skończona i teraz będzie już tylko dobrze,cud miód i orzeszki :D czekam niecierpliwie na kolejny rozdział,mam nadzieję,że zdążę go przeczytać przed moim wyjazdem nad morze! :) much love! xx

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham twój blog. Jest po prostu boski. Zawsze go czytam !!!! <3 Jeżeli masz czas ( sądzę że dostajesz tysiące takich próśb ) to wpadnij do mnie :)

    http://directionerandbelieberequalsme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń