To wszystko było nieprawdopodobne! Przez te wszystkie miesiące byliśmy przekonani, że ukochana mojego przyjaciela zginęła w pożarze, a tymczasem siedziała na mnie okrakiem, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Wydawało mi się, że zobaczyłem ducha, lecz to było absurdalne stwierdzenie. Dotknąłem jej kruchego ciała swoją drżącą ręką, by sprawdzić czy naprawdę istniała, czy to tylko mózg, po tak wielkiej dawcę alkoholu, płatał mi figle. Jak się okazało – była żywa i jak najbardziej realna. Myślałem, że zaraz zemdleję. Zaczęło mi szumieć w głowie.
Nagle przypomniałem sobie jak przyszedłem na jej pogrzeb. Pamiętałem ten dzień jakby to wydarzyło się zaledwie wczoraj. Louis był wrakiem człowieka. Całe dnie płakał, tęskniąc za ciemnowłosą. Od zawsze była dla niego ważna. Znali się przecież całe życie, mieli śliczną córeczkę. Nie mógł o niej zapomnieć, bo Mandy Lane była całym jego światem. Teraz kiedy się pozbierał po stracie niebieskookiej i w końcu znalazł sobie kogoś, kto może zapełnić pustkę w jego sercu, okazało się, że jego wielka miłość nadal żyła. Miałem wrażenie, że występowałem w kiepskim filmie o beznadziejnej fabule. Był jeden problem. Nie chciałem w nim grać.
Dziewczyna spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Kosmyk czarnych włosów, opadł jej na policzek. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Po chwili wtuliła się w moje męskie ciało i zaczęła głośno płakać. Ja również miałem ochotę szlochać niczym małe dziecko, ale postanowiłem wziąć się w garść. Tuląc ją do siebie, masowałem dłońmi jej plecy. Mój oddech stał nierównomierny, a serce znacznie przyspieszyło. Za dużo emocji, jak na jeden dzień. Nie spodziewałem się takiego zakończenia.
– Zayn, mój Boże! Nawet nie masz pojęcia, jak cieszę się, że cię widzę. Zobaczyć znajomą twarz po tylu miesiącach życia w tym więzieniu nie jest łatwe – powiedziała, ścierając przeźroczystą ciecz z bladej buzi. – Danny mnie porwał, on jest potworem. Zniszczył mi życie i jeszcze zabił moją najbliższą rodzinę oraz Louisa...
Dokładnie przetworzyłem każde jej słowo. Cały ten czas żyła w niewiedzy. Człowiek, który to wymyślił był psychopatą. Jak można tak traktować ludzi, którzy posiadają uczucia? Przecież bliscy ciemnowłosej, oprócz taty, mieli się dobrze.
– Proszę, nie płacz i posłuchaj mnie teraz uważnie – poprosiłem, łapiąc ją za kościste ramiona. – On cię okłamał. Darcy, Hayley i Louis nie zginęli w pożarze. Mieszkają razem w Londynie. A chłopaki są nawet ze mną w klubie.
Oczy Lane rozszerzyły się niebezpiecznie, a usta uformowały się w wielce wymowną literkę „O”, jak „o kurwa”. Wstała gwałtownie z moich kolan i wybiegła z pomieszczenia, kierując się w stronę sali, na której bawili się wszyscy imprezowicze. Pobiegłem za nią, wciąż krzycząc jej imię, ale ona nie zwracała na to uwagi. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie mogła dostrzec szatyna. Gdy znalazłem się tuż przy niej, pociągnąłem ją do stolika, przy którym ostatnio siedziałem. Jednak jak na złość, Tomlinsona, ani Stylesa tam nie było.
– Gdzie oni są? – spytałem, lustrując wzrokiem przyjaciół Louisa z dzieciństwa. Ich głowy bezwładnie opadały dół, ponieważ byli zalani w trupa. Nie zwracali nawet na mnie uwagi.
– Wzięli taksówkę i pojechali do domu – odezwał się po chwili jeden z nich. – Chyba o tobie zapomnieli. Wcale im się nie dziwię. Nie było cię tutaj sporo czasu – dodał na koniec.
– Mam plan – zwróciłem się do dziewczyny. – Pojedziemy do domu mamy Lou. Ale nie możesz jechać w takich ubraniach. Masz jakieś normalne? – zapytałem zaciekawiony.
– Tak, na górze. Chodź – oznajmiła, ciągnąc mnie w odpowiednią stronę.
Nawet nie wiedziałem, że tutaj jest jeszcze jedno piętro. Kiedy weszliśmy już po schodach, zaczęliśmy iść przez długi korytasz. W połowie holu znajdowało się wgłębienie, w którym stało duże biurko, a na nim komputer. Wyglądało to coś w stylu recepcji. Tylko po co ona w tym miejscu? Zauważyliśmy mężczyznę, który wpatrywał się w obrazek wiszący na ścianie. Niebieskooka wypowiedziała bezdźwięcznie imię: "Derek". Sądząc po jej minie była przerażona. Przeszliśmy obok niego niezauważalnie i weszliśmy do jednego z pokoi.
Mandy od razu podbiegła do szafy i zaczęła wyciągać z niej jakieś przyzwoite ubrania. Śledziłem każdy jej ruch. Nagle poczułem silny ból w tylniej części czaszki. Jęknąłem, kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie. Ktoś mnie uderzył. Byłem tego pewien. Zapewne to ten mężczyzna z korytarza. Ostatnie co zapamiętałem, to przeżliwy krzyk ukochanej Louisa.
Louis
Obudziłem się nad ranem z ostrym kacem. W mojej buzi panowała Sahara. Przetarłem zaspane oczy i ziewnąłem przeciągle. Spojrzałem na stoliczek, który stał obok mojego łóżka. Butelka wody mineralnej, dwie tabletki i talerz z kanapkami już na mnie czekał. Mamusia o wszystko zadbała. Kochałem ją za to, że się tak o mnie troszczyła. Jest cudowna.
Podniosłem się na łokciach i wziąłem do buzi pastylki przeciwbólowe i popiłem je przezroczystą cieczą. Szybko opróżniłem całą zawartość plastiku, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się czysta H2O. Opadłem na miękką poduszkę i przymknąłem swoje powieki. Do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i dostrzegłem moją mamę w swojej ulubionej sukiencę. Podeszła do mnie i usiadła koło mnie na łóżku. Materac ugiął się pod wpływem jej ciężaru. Posłałem jej zmęczony uśmiech.
– Synku, nie chcę cię martwić, ale – przerwała swoją wypowiedź, by wziąć głęboki oddech. Po chwili znowu kontynuowała. – Zayn nie wrócił na noc do domu i nie ma go do tej pory.
Słysząc słowa mojej rodzicielki, przeraziłem się nie na żarty. Malik powinien już dawno być w moim rodzinnym domu. Brak jego obecności w tym miejscu mnie niepokoi. Zerwałem się z łóżka i lekceważąc niemiłosierny ból głowy, podbiegłem do spodni, które wczoraj miałem na sobie. Wyciągnąłem telefon komórkowy i zadzwoniłem na numer przyjaciela. Moje najgorsze obawy się sprawdziły, ponieważ Mulat nie odbierał komórki. Spróbowałem jeszcze kilka razy, lecz niestety było to bezskuteczne. Ogarnął mnie strach i dziwne przeczucie.
Czułem się winny. To moja wina, że zapomnieliśmy go zabrać z imprezy. Nie powinienem pozwolić na ten głupi zakład Harry'ego i ciemnowłosego. Brązowooki za dużo czasu spędził z tamtą dziewczyną. Gdyby do tego nie doszło, to teraz bezpiecznie spałby w gościnnym pokoju. Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Muszę go poszukać.
Ruszyłem w kierunku pomieszczenia, w którym znajdował się Styles. Gdy znalazłem się w wyznaczonym przez siebie celu, spostrzegłem, że przyjaciel wciąż był pogrążony w krainie Morfeusza. Przepraszam stary, ale muszę to zrobić. Zdarłem z niego puchatą kołdrę i zacząłem nim mocno potrząsać, aby się obudził. Już po chwili tak się stało.
– Pojebało cię? Daj mi spać – jęknął ochrypłym głosem, szukając po omacku przykrycia.
– Wracamy do klubu. Musimy poszukać Zayna – oznajmiłem. – Masz pięć minut.
Mandy
Siedziałam w swoim pokoju i nie miałam możliwości wyjścia z niego. Derek cały czas pilnował moich drzwi niczym ochroniarz i wpuszczał tylko osoby, które miały pozwolenie od Danny'ego na wejście tutaj. Nikomu nie spodobało się to, że poznałam prawdę, więc teraz jestem pod stałym nadzorem. Czuję się, jak więzień, który nigdy nie wyjdzie już na wolność.
Spotkanie Zayna była dla mnie jasnym światełkiem w ciemnym tunelu. Kolejna osoba wpadła przeze mnie w kłopoty. Nie wiem co zrobili z Mulatem i czy wszystko z nim w porządku. Nikt nie chce mi nic powiedzieć. Mam nadzieję, że go nie więzią tak jak mnie, bądź co gorsza użyli pięści do pozbycia się go. Nigdy nie wybaczyłabym sobie tego, gdyby coś mu się stało.
Kiedy dowiedziałam się, że najbliższe mi osoby żyją i mają się dobrze, byłam w siódmym niebie. Może mój ojciec zmarł, ale przynajmniej dziewczynki i Louis znowu wiodą spokojne życie. Chciałabym się z nimi spotkać i wyściskać za wszystkie czasy. Tęsknię za nimi cholernie i zrobiłabym wszystko, aby znowu być wśród nich. To byłoby cudowne.
Niedorzeczne i absurdalne jest dla mnie to, że wszyscy dookoła mnie kłamali. Od razu przypomniały mi się słowa Dereka, który mimo swojej nienawiści do mnie, ostrzegł mnie: "Uważaj komu ufasz, bo wiele osób ma tutaj swoje za uszami. Okłamują cię na każdym kroku. Myślisz, że Matty i Abbie chcą dla ciebie dobrze? Grubo się mylisz."
Nie wierzę, że Matt, który twierdził, że mnie kocha i jestem dla niego najważniejsza, mógł mi to zrobić. Przecież uważałam go za swojego przyjaciela, a on mi nie powiedział, że moi bliscy żyją. Okazało się, że wszyscy myśleli, iż to ja zginęłam w pożarze. To jest okropne!
Nigdy mu tego nie wybaczę. Niech zniknie z mojego życia i więcej się do mnie nie zbliża. Na nim zawiodłam się najbardziej. Rozczarował mnie. Stracił moje zaufanie raz na zawsze.
Drzwi od mojego pokoju nagle się otworzyły i do pomieszczenia wszedł ów chłopak, o którym przed chwilą wspominałam. Posłał mi szczery uśmiech, siadając koło mnie. Chciał cmoknąć moje malinowe usta, ale odsunęłam się. Nie wiem czy nie wiedział o wczorajszej sytuacji czy po prostu udawał przede mną, że wszystko jest w porządku i nic się nie wydarzyło. W sumie nie obchodziło mnie jak było. Ja i tak znałam prawdę.
– Odejdź ode mnie. Brzydzę się tobą – syknęłam przez zęby, a łzy pojawiły się w moich oczach. Pokaż mu jaka jesteś silna. Dasz radę, Mandy. Chłopak posłał mi pytające spojrzenie. Wygląda na to, że naprawdę nie wie, że wczoraj dowiedziałam się prawdy. – Jak mogłeś mi to zrobić? Ufałam ci, a ty kłamałeś mnie w żywe oczy – rzuciłam z odrazą, lustrując go wzrokiem. – Myślałeś, że się nie dowiem, iż moja rodzina żyje? Przez te wszystkie miesiące żyłam z myślą, że straciłam najważniejsze osoby w moim życiu, a ty nic mi nie wspomniałeś o tym, że to oni są przekonani o tym, iż to ja zginęłam w pożarze. Dlaczego mi to zrobiłeś, draniu?! – krzyknęłam, a emocje wzięły górę. Zaczęłam walić pięściami w jego klatkę piersiową, a on złapał mnie za nadgarstki, by uniemożliwić mi tą czynność.
– Przepraszam – odezwał się w końcu. – Nie chciałem cię stracić. Kocham cię i nie zniósłbym myśli, że możesz być szczęśliwa z innym facetem. Jestem idiotą. Wybacz mi.
– Nienawidzę cię. Wyjdź stąd i więcej się do mnie nie zbliżaj! – rozkazałam, a on ze smutną miną wyszedł z mojego pokoju. Po moich policzkach zaczął spływać potok słonych łez.
Louis
Razem z Harry'm weszliśmy pewnym krokiem do klubu, w którym wczoraj balowaliśmy z Malikiem. Mieliśmy nadzieję, że ktoś z personelu widział co się stało z naszym przyjacielem. Martwiłem się o niego i na pewno nie zamierzam wracać do Londynu bez Zayna.
Pomieszczenie było już wysprzątane po wczorajszej imprezie. Kilka klientów już się pojawiło i siedząc na czerwonych sofach, popijali kolorowe drinki. Przy barze zauważyłem, jak barman rozmawia z jakimś wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną. Skądś go kojarzyłem, więc postanowiłem podejść. Może oni będą coś wiedzieć na temat Mulata.
Kiedy podeszliśmy do nich, to oni jakby na znak, odwrócili się w naszą stronę. Wtedy dostrzegłem tą brązową czuprynę, cwany uśmiech i dwoje zielonych oczu, których tak bardzo nienawidziłem. Danny Fisher stoi przede mną we własnej osobie. Nienawidziłem go.
Wydawało mi się, że chłopak mnie poznał. Wiedział, że to ja wtedy byłem z Mandy oddać jej dług. Miałem ochotę rzucić się na tego gościa. Chciałem mu urwać jaja za to jakich kłopotów przystworzył mojej ukochanej. Postanowiłem się jednak opanować.
– Cześć. Szukamy przyjaciela – zacząłem rozmowę, a moje ręce zacisnęły się w pięści. Cały się spiąłem, widząc tego całego gangstera. – Byliśmy wczoraj z nim tutaj na imprezie i jakoś nam zaginął. Kruczoczarne włosy postanowione na żel, brązowe włosy, mniej więcej w moim wzroście. Jest Mulatem – opisałem go dokładnie, mając nadzieję, że go kojarzą.
– Tak, widziałem go kilka razy. Ostatni raz był tutaj zaraz po waszym wyjściu. Była z nim Ma... – mówił, lecz przerwał, widząc groźny wzrok Danny'ego. Chyba był jego szefem.
– Z Margaret – dokończył za niego zielonooki. – Widziałem, jak ona później odprowadza go do taksówki. Nie wiem co się z nim dalej działo – powiedział, lustrując nas wzrokiem.
– Dzięki, panowie – odezwał się Harry, który nie miał pojęcia z kim teraz rozmawia. Zwrócił się teraz do mnie. – Chodź, Lou. Może już wrócił do domu. Znajdziemy go, zobaczysz.
Abbie
Tęskniłam za Louisem. Może wyjechał tylko na jeden weekend, ale brakowało mi go. Musiałam całe dnie opiekować Hayley i starać się unikać Darcy, aby nie rozmawiać z nią na temat jej długu u mojego brata. Swoją drogą, to nie podoba mi się sposób w jaki to rozegralismy.W każdej chwili blondynka może wszystko wygadać Tomlinsonowi, a wtedy jestem skończona. Boję się dnia, w którym niebieskooka odda pożyczone pieniądzę. Wtedy będę musiała zniknąć, a tego nie chcę. Bardzo przywiązałam się do wszystkich.
Wczoraj Niall wyszedł stąd, jak torpeda i nawet się nie pożegnał. Nie wiem co było tego powodem, ale później cały dzień słyszałam przeraźliwy płacz siedemnastolatki. Wygląda na to, że się pokłócili. Mam nadzieję, że to nic poważnego, bo mimo wszystko chcę, aby im się ułożyło. Pasują do siebie idealnie i żadna głupia sprzeczka nie może tego zniszczyć.
– Darcy, no proooszę. Pobaw się ze mną – prosiła Hayley, lecz blondynka nic sobie z tego nie robiła. Nawet nie zwracała na małą uwagi. – No chociaż chwilę.
– Daj mi spokój. Nie będę się z tobą bawiła – oznajmiła starsza dziewczyna, po czym wstała z kremowej sofy i ruszyła w stronę schodów. Mała była nieugięta i ruszyła za nią.
– Cały czas tylko siedzisz na tym telefonie – stwierdziła słusznie Hay. Szybko wyrwała z rąk niebieskookiej komórkę i wbiegła po schodach na górę. Stała nad nimi, wytykając język i kręcąc nim na wszystkie strony. – Darcy ma dziurawe łapy i nigdy mi tego nie zabierze.
– Oddawaj to! – krzyknęła siedemnastolatka i podbiegła do dziewczynki. Podeszłam do schodów i zaczęłam je uciszać, jednak to nic nie dało. Wciąż się kłóciły. Obie ciągnęły komórkę, chcąc, aby trafiła w ich ręce. – Dobra, chcesz to masz – odezwała się blondynka i puściła eletroniczną rzecz. W skutek tego mała odleciała kawałek do tyłu.
Za Hayley od razu znajdowały się schody. Brązowooka zaczęła po nich spadać. Serce podskoczyło mi do gardła. Kiedy sturlała się na dół, uderzyła głową w ścianę. Szybko do niej podbiegłam, a łzy lały już się strumieniami po moich policzkach. Szkarłatna krew zaczęła wypływać z jej noska. Była nieprzytomna, ale żyła. Moja malutka kruszynka.
– Przepraszam. Ja nie chciałam – szeptała przerażona Lane. – Ja nie chciałam.
– Dzwoń na pogotowie. Szybko! – rozkazałam dziewczynie, a ta chwyciła za telefon i wykręciła odpowiedni numer. – Kochanie, wszystko będzie w porządku. – Głaskałam Hay po policzku. Tak bardzo się o nią bałam. Oby pogotowie przyjechało jak najszybciej.
Louis
Wyszliśmy ze Stylesem z klubu i zaczęliśmy iść w stronę mojego domu. Miałem cichą nadzieję, że przyjaciel już wrócił do domu. Nadal nie odbierał telefonów, a to nie wróżyło niczego dobrego. Oby tylko nie wpakował się w jakieś kłopoty. Przeraża mnie ta myśl.
Przechodząc obok jakiegoś zaułka, Harry nagle się zatrzymał. Zaczął spoglądać w stronę kontynera obok którego walały się czarne worki ze śmieciami. Loczek stwierdził, że tam ktoś jest, więc szybko pobiegł do wyznaczonego sobie celu, a ja zaraz za nim. Zaczęliśmy odkopywał kogoś spomiędzy odpadków i jak się okazało – tym kimś był Zayn.
Na jego twarzy dostrzegłem siniaki, kilka zadrapań i zaskniętą krew pod nosem i nad łukiem brwiowym. Wyglądał okropnie. Kto mógłby go pobić? I przede wszystkim za co?
– Stary, słyszysz mnie? – zapytałem, dając mu siarczystego liścia w policzek, aby się obudził. Jego powieki zaczęły się delikatnie unosić do góry. – Kto ci to zrobił?
– Derek i kilku innych ludzi Danny'ego – wyszeptał po chwili, a my pomogliśmy mu wstać na równe nogi. Wiedziałem, że ten kutas miał coś w tym wspólnego.
– Ale dlaczego? – spytał tym razem Harry.
– Bo się czegoś dowiedziałem – zaczął Mulat. – Oni... oni mają... M... Ma... – próbował coś wyjąkać, ale tą czynność przerwał mu mój dzwoniący telefon.
– Poczekaj chwilę. Odbiorę. – Sięgnąłem do kieszeni po swoją komórkę i odebrałem przychodzące połączenie od Abbie, naciskając na zieloną słuchawkę. – Halo? Coś się stało, kochanie? – zapytałem, a wtedy usłyszałem przeraźliwy głos ciemnowłosej. Kiedy powiedziała mi co się stało, opanował mnie strach. – O mój Boże. Wsiadam w samochód i zaraz tam będę – oznajmiłem, po czym zakończyłem połączenie. Moja biedna córeczka.
Boże tyle się dzieję, ze nie mogę tego ogarnąć! Co będzie kiedy Luis się dowie? I co małą? Jak Darcy zdobędzie pieniądze na spłatę długu? Czy Louis wybaczy Abbie kłamstwa i to co zrobiła kiedy się o tym dowie i kiedy się tego dowie? Czy Mandy uda się uciec? A może to Louis ją uratuje? Tyle pytań tak mało odpowiedzi.. No nic zostało mi nic innego jak czekać na kolejny fantastyczny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPierwsza!
OdpowiedzUsuńSzlag by to rany julek kiedy oni się wreszcie spotkają! :(
Danny ty podstępny świrze!
Mam nadzieję, że Hay nic nie jest :(
Świetny rozdział! Oby tak dalej!
Czekam z niecierpliwością na następny!
Wpadaj do mnie: http://zimno-zimno.blogspot.com/
~Węgielek Ech
Ale Louis NIE MOŻE BYĆ Z MANDY!!!!!!!!!!! Rozdział super i czekam na next, ale serio Louis nie może być z nią tylko z Abbie❤️
OdpowiedzUsuńOMG!<3
OdpowiedzUsuńDanny jest okropny , jak on mógł zrobić to Mandy.A Darcy i Hay mmm....Biedna ciekawe co się stanie po tym wypadku.Jejku myślałam że Lu dowie się już prawdy ale nie szlak!Czekam z niecierpliwością na następny <3
"Czytam" :3
Omg ! W sumie dobrze że Lou nie wie jeszcze że Mandy żyje bo jest więcej akcji i wgl ;) Ale mam nadzieje że będą razem *.* Jestem ciekawa co dalej i czekam na next ;3
OdpowiedzUsuńNatalie ♥
O boże..
OdpowiedzUsuńAle się narobiło..
Darcy zna prawdę, Zayn też.
Hay spadła ze schodów... az płakać się chce
Mulat został pobity...
Jejku chcę już dalszych rozdziałów..
Ja serio myślałam że sie dowie prawdy, a tu..
Przepraszam, że przeklnę, ale czytając ten rozdział jedno słowo przychodziło mi na myśl: Kurwa. No, proszę... Louis i Mandy- tak zajebiście blisko siebie, a tu bum. Dlaczego ta cholerna taksówka nie mogła się spóźnić? I po kiego Zayn i Mandy szli po te ciuchy? Mógł dać jej kurtkę czy coś xD. Jestem wkurzona na Abbie na maxa. Niby to nie jej wina, że Hay spadła ze schodów, ale jak dla mnie zachowała się głupio. To znaczy nie zapobiegła, na miejscu Louisa bym na nią nawrzeszczała... Mam nadzieję, że nic poważnego małej nie jest. No, pewnie ma złamaną nogę czy coś, ale jak Mandy wyjdzie z tego 'więzienia' to chyba Darcy i Abbie nogi im powyrywa xD.
OdpowiedzUsuńJestem rozdarta. Z jednej strony jestem za Mandy i Louisem, ale kiedy oni staną się szczęśliwą rodzinką wraz z Hay i Darcy to co z Abbie? Dostanei kopa w dupę od losu i tyle? Nooo, kurde. Ona nie może być pokrzywdzona... Tak samo jak Mandy xD.
Już wiem! Podobno już w jakimś kraju zalegalizowali potrójne małżeństwa. Niech zrobią wielki, szczęśliwy trójkącik i będzie zarąbista patola! ;_; Dobra, nie słuchaj mnie, bo to grozi uszczerbkiem na zdrowiu.
Co będzie- ty powinnaś najlepiej wiedzieć, a póki będziesz pisać tego bloga ja będę szczęśliwa :P
No ja też nie rozumiem po co szli to te ciuchy XD
UsuńHaha, musiałam wymyślić jakiś powód żeby udali się na górę, a nic innego mi do głowy nie przychodziło XD
UsuńŁooo ! mózg rozjebany
OdpowiedzUsuńNieźle :/
OdpowiedzUsuńDarcy i Zayn znają prawdę...
Ale dobrze, że Lou wie.
Dawaj kolejne rozdziały, uwielbiam cię :)
leonetta16.blogspot.com
ooo matko w takim momencie! :DD
OdpowiedzUsuńNo proszę niech oni już do siebie wrócą!!!!! Niech ta wredota Abbie sobie pójdzie gdzie pieprz rośnie, a oni niech już będą ze sobą!
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby Louis był z Mandy. W końcu znają się prawie od zawsze.. są dla siebie wszystkim. Nie lubię Abbie. Może ma dobre intencje, ale jest dla mnie podejrzana.. A ta sprawa z Hay - moim zdaniem Louis powinien jej nagadać co nie co.A Danny? Oh! Wolę nie komentować.. Czekam na kolejny rozdział, a międzyczasie zapraszam do siebie :) :*
OdpowiedzUsuńniewierne-uczucia.blogspot.com
czas-na-milosc.blogspot.com
heartless-story.blogspot.com
To się cholera porobiło! Na nudę w tym rozdziale nie można narzekać. Zdecydowanie nie! Kurczę, a już myślałam, że Mandy spotka Louisa w tym barze, ale jak się okazało, ten sobie pojechał, i na dodatek zostawił Malika.
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę krzyczeć, kiedy ten idiota uderzył Zayna. Było mi go cholernie szkoda. A miało być tak pięknie! Biedna Mandy, uwięziona w tym gównianym miejscu. Naprawdę jej współczuję. Ja bym nie wytrzymała.
Czy ta Darcy może być bardziej irytująca? Jej zachowanie zaczyna porządnie działać mi na nerwy. Rozumiem, że nie jest jej łatwo, ale idiotka była na tyle nieostrożna, że Hayley spadła ze schodów! Więcej problemów!
Abbie suko, teraz żałujesz, ale zasłużyłaś na najgorsze i taka jest prawda. Nie umiesz postawić się bratu, to teraz cierp. Ani trochę nie jest mi Ciebie szkoda.
Jestem ciekawa, kiedy Zayn powie o wszystkim chłopakom i jak zareaguje Louis. Co będzie z Mandy? Co z Abbie? Co z tym zasranym Dannym? Co z Darcy? Co z Hayley? Kurczę, tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Czekam na ciąg dalszy!
Tym rozdziałem podsyciłaś moją ciekawość kilkakrotnie! :)
Życzę weny oraz czasu, aby zabrać się za następny rozdział! ^.-
Nie wiem co napisać! haha cudowny rozdział. Mam nadzieję, że z Hay będzie wszystko w porządku, a Louis z Mandy szybko się spotkają :) Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńPo twojej notce stwierdzam że Louis wkrótce pozna prawdę z czego jestem zadowolona,ale PROSZĘ NIECH MANDY BĘDZIE Z LOUISEM bo jak nie to ja chyba nie wytrzymam. A tak to zajebisty rozdział :D
OdpowiedzUsuńco o tym wszystkim myślę?
OdpowiedzUsuńże jesteś mistrzem w trzymaniu w napięciu I NIE WIEM CZY MI SIĘ TO PODOBA :D
serio,to wszystko co wymyśliłaś,to wszystko jest takie...pomysłowe,pogmatwane,ale i cudowne! cudowna historia,nie wiem jakim cudem byłaś w stanie stworzyć coś takiego.twój talent jest na prawdę wyjątkowy.
przepraszam że nie komentowałam kilku ostatnich rozdziałów,dopiero teraz znalazłam chwilkę żeby wszystko nadrobić.
cała ta sprawa jest strasznie skomplikowana i pokręcona,ale tak się cieszę,że Zayn i Mandy już wiedzą.teraz niech tylko Lou się o wszystkim dowie.mimo tego że Abbie nie chciała go krzywdzić,mimo wszystko jej nie lubię.ale jak widzę są też i jej fanki :)
czekam na następny,kochana,nie męcz nas zbyt długo! <3
http://alwaysgleamofhope.blogspot.com/
Nie no zesrałam się na końcu.
OdpowiedzUsuńCzytam
OdpowiedzUsuńCzytam
OdpowiedzUsuńKocham cie za to opowiadanie, ale jednoczesnie nienawidze , że skonczylas w takim momencie !!! Czemu Louis jest takim idiota, że nie posłuchał Zayna "_" rozdział świetny czekam na next *_* <3
OdpowiedzUsuńJeju... :o Oddawaj trochę talentu... Jejku, jakie to cudowne...
OdpowiedzUsuńJeśli pozwolisz, zostawiam link do siebie http://psychiczna-pulapka.blogspot.com/
Skarbie , miałam skomentować poprzedni rozdział, ale coś na telefoniemi sie kkomentarz nie chciał wlaczyc, a kompa tak szczerze to mi sie nie chciało ruszać.
OdpowiedzUsuńNawiązując do rozdziału to jedne wielkie wow. Dlaczego Abbie zaczęła mnie tak denerwować? Kurde, powód chyba jasny: Mandy dowiedziała sie prawdy. Cholera lubię Fisherównę, serio, ale dziś mnie zirytowala. A na przykład taka Darcy nie. Nie wiem dlaczego, ale wolę ja taką buntowniczke. Co doprowadzilo jej siostrzenice do małego mam nadzieję wypadku ale cóż. Taka Darcy jest ciekawsza. Szczerze to myslalam że Lou sie dowie o tym całym gównie, ale widzę jeszcze nie jego pora xd zastanawiam sie nad wieloma scenariuszami, nawet takim gdzie Hayley potrzebuje przeszczepu a jedynym dawcą może być Mandy i Abbie mówi zalamanemu Lou że jednak Lane żyje.... Ale takie to tylko moje myśli. Szkoda mi Malika bo chciał dobrze a jeszcze mu wpierdolili. No i Matt ... Masakra. Mam nadzieję ze odkupi sie w łaski Mandy.
Kocham cię ♥
Niech wreszcie Mandy i Lou będą razem
OdpowiedzUsuńLol, jeszcze tego nie skomentowałam? IDIOTA.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że już dawno to zrobiłam... xD Starość, nie radość. Co z tego, że mam 13 lat :D
Po pierwsze: Kocham to opowiadanie! Tak samo jak kocham Ciebie za to, że jesteś taka świetna! Postaram się, aby ten komentarz był długi xDD
Może tak... Czytając ten rozdział myślałam, że się zabiję. TAK BLISKO SIEBIE -,- Oni to na serio jacyś... dziwni są. Jeszcze Louis, ugh.. Musiał Ci ten telefon zadzwonić? Od kiedy to córka od kumpla siedzącego w śmietniku ważniejsza, huh?! No ja nie ogarniam ludzi na tym świecie xDDDD
A ja powiem, że to wina tej Abbie! Przecież to było tak:
1.Rozmowa Darcy z Abbie
2. Darcy jest taka wkurwiona, że zamyka się w sobie razem z poczuciem winy, chęcią zrobienia coś Abbie oraz telefonem.
3. Ciągłe przesiadywanie na telefonie + zły humor
4. Złość Hayley, kiedy ta nie chciała się z nią bawić
5. Wyrwanie Darcy telefonu.
6. Próba odzyskania go.
7. Ustąpienie Hayley.
8. Wypadek małej.
I co?! WSZYSTKO PRZEZ ABBIE! XD A zresztą nie dopilnowała ich, mogła od razu zainterweniować kiedy zobaczyła, że kłócą się PRZY SCHODACH.
I tak będę ją obwiniać, a co tam. TEAM MARRY < haha, ma ktoś inny pomysł? xD >
Chociaż w sumie... TO, ŻE MAŁA MIAŁA WYPADEK TO WINA umm... DANNY'EGO! To on kazał to wszystko zrobić Abbie, nie chce mi się kolejnego planu wydarzeń robić, i tak pewnie nikt tego komentarza nie przeczyta xDD
Powie mi ktokolwiek co ja odwalam? Na kolejnym blogu idiotkę z sb robię xD Już pewnie wszędzie mam to miano. Ale cóż! Piszę dalej, może uda mi się uzyskać awans na miano "psychopatki", yeah! Level up.
Nawet nie wiesz jak bardzo czekam na kolejny rozdział! Cholera, chcę już :D NIECH SIĘ SPOTKAJĄ!! -,-
Okey... Wiem, że ten komentarz miał być długi, a jest nie dość, że do dupy, to jeszcze krótki. No ale nieważne.
Pozdrawiam kochana! :* xx
Haha, dlaczego tak mówisz? Świetny komentarz i nawet nie wiesz jaką radość mi zrobiłaś :D Haha, chyba jednak nie team Marry, a Landy albo Mouis(?). Bo to Mandy + Louis, a nie Mandy + Harry, haha :D Pozdrawiam :*
Usuńfuck XD
UsuńOMG, TO WŁAŚNIE SĄ UROKI CZYTANIA 50 BLOGÓW O 1D NA RAZ, C'NIE?
Mam nadzieję, że wybaczysz :D
Pozdrawiam kochana :* xx
Kocham Cię za to opowiadanie <3 Czekam na dalszą część ;* Obserwuję ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;D http://obiektyw-pauliny.blogspot.com/